Reklama

Geopolityka

Gruzja pod presją rosyjskiej ekspansji na Kaukazie

Rosyjski czołg T-72 w Osetii Południowej w 2008 roku. Fot. Yana Amelina/Wikimedia Commons/CC-BY-SA 3.0.
Rosyjski czołg T-72 w Osetii Południowej w 2008 roku. Fot. Yana Amelina/Wikimedia Commons/CC-BY-SA 3.0.

Komisja spraw zagranicznych  Parlamentu Europejskiego w poniedziałek 17 listopada opowiedziała się za ratyfikacją umowy stowarzyszeniowej UE-Gruzja, którą podpisano w czerwcu br. w Brukseli. Zachodni politycy dali sygnał gruzińskiemu rządowi, że mimo dymisji prozachodnich ministrów resortu obrony narodowej oraz spraw zagranicznych, Unia Europejska nadal jest zainteresowana pracami mającymi na celu przygotowanie Gruzji do pełnoprawnej integracji z zachodnimi strukturami.  Jednocześnie europosłowie wyrazili zaniepokojenie bieżącą sytuacją polityczną w Gruzji. Zachód zajmujący się Ukrainą i Mołdawią, stracił z oczu Gruzję, a dla imperializmu rosyjskiego Tbilisi jest nie mniej ważne niż Kijów. Z uwagi na strategiczne położenie tego kraju Rosja będzie prowadziła działania destabilizacyjne, których celem będzie zaniechanie lub maksymalne odsunięcie akcesji Gruzji w zachodnich strukturach. 

Gruzja rozpoczęła wdrażanie części zapisów dotyczących m.in. wolnego handlu, bez czekania na zakończenie ratyfikacji w całej UE. Porozumienie o wolnym handlu ma stopniowo integrować Gruzję z unijnym wspólnym rynkiem. Dokument nie wspomina jednak o możliwości przystąpienia Gruzji do UE, choć władze w Tbilisi zarówno poprzednie jak i obecne konsekwentnie formułują taki cel. Podpisując umowę stowarzyszeniową Jose Manuel Barroso podkreślił, że podpisanie porozumienia nie jest końcem, lecz początkiem procesu integracji Tbilisi z Brukselą. Premier Gruzji Irakli Garibaszwili oświadczył, że Tbilisi nieformalnie aplikuje o członkostwo w Unii Europejskiej, a Patriarcha Eliasz II dodał, iż Gruzja zbliżyła się do Europy jak nigdy wcześniej.

Zawirowania polityczne w Tbilisi

Europosłowie komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego opowiadając się za ratyfikacją umowy stowarzyszeniowej, jednocześnie ostrzegli władze w Tbilisi przed wybiórczym posługiwaniem się wymiarem sprawiedliwości w celu wyeliminowania przeciwników politycznych. Posłowie obawiają się, że stosowanie takich praktyk może podważyć wysiłki Gruzji na rzecz wzmocnienia demokracji. Od objęcia władzy przez koalicję Gruzińskie Marzenie rozliczenia prawne byłych funkcjonariuszy państwowych wywołują niepokój na zachodzie i budzą podejrzenia o polityczny rewanżyzm, zwłaszcza w warunkach tradycyjnej podatności na presję polityczną gruzińskiego sądownictwa.

Słabość władzy sądowniczej w Gruzji, szeroko krytykowana przez społeczność międzynarodową, nie daje gwarancji, że procesy Wano Merabiszliwego będą rozstrzygane w sposób bezstronny. Wyrok dla byłego premiera Gruzji może nasuwać skojarzenia ze sprawą Julii Tymoszenko na Ukrainie, stanowiąc wyzwanie dla zachodnich partnerów. Sprawa byłej premier Ukrainy na wiele miesięcy stała się główną przeszkodą w stosunkach UE-Ukraina, jednak skala obecnego kryzysu politycznego w Gruzji może zniechęcić UE do zbyt ostrego podnoszenia sprawy wyroku Merabiszwilego w obawie o możliwe fiasko procesu stowarzyszeniowego Gruzji z UE. Zresztą kwestia poszukiwania listem gończym Michaiła Sakaszwilego również nie miała wpływu na decyzję Komisji spraw zagranicznych UE.

Kryzys polityczny eskalował 4 listopada b.r., kiedy minister obrony Gruzji Iraklij Alasania, jeden z najbardziej prozachodnich polityków w gruzińskim rządzie, skrytykował zatrzymanie pod zarzutem korupcji trzech jego podwładnych i jednego byłego urzędnika resortu obrony. Alasania twierdzi, że jest to atak na euroatlantycki wybór Gruzji, psujący wizerunek armii. Zaraz po tym wystąpieniu premier Iraklij Garibaszwili (należący do partii Gruzińskie Marzenie) zdymisjonował ministra obrony, zarzucając mu brak odpowiedzialności i próbę upolitycznienia śledztwa w sprawie korupcji. Wieczorem tego samego dnia na znak solidarności rezygnację złożyli gruziński minister ds. euro integracji Aleksi Petriaszwili z Partii Wolnych Demokratów oraz szefowa gruzińskiej dyplomacji Maja Pandżikidze.

Działania gruzińskiej prokuratury zbiegły się z wdrażaniem nowych umów z NATO. Alasania był z wizytą w najważniejszych państwach unijnych (Niemcy i Francja), a szef sztabu generalnego generał Wachtang Kapanadze prowadził rozmowy w Waszyngtonie. Usunięcie tych trzech polityków z rządu jest na rękę Rosji, bowiem Alasania uzgadniał stworzenie ośrodka szkoleniowego na terenie Gruzji zarządzanego wspólnie z NATO. Sojusz miał także sfinansować budowę centrum logistycznego wspierającego działalność ośrodka szkoleniowego gruzińskiej armii.

Odejście Alasani, Pandżikidze i Petriaszwilego faktycznie pozbawia Zachód wiarygodnych partnerów w Tbilisi. Stawia przyszłą politykę zagraniczną Gruzji pod znakiem zapytania, zwłaszcza w sytuacji coraz trudniejszych uwarunkowań geopolitycznych związanych z rosyjską agresją wobec Ukrainy, faktyczną utratą suwerenności przez Armenię, presję Moskwy na Azerbejdżan i możliwą inkorporacją Abchazji. Kwestię abchaską wykorzystano podczas manifestacji, jaka miała miejsce 14 listopada w centrum Tbilisi. Sakaszwili przemawiając na ogromnym telebimie wysuwał pod adresem Iwaniszwilego oskarżenia o sprzyjanie Rosji, wywołując wśród Gruzinów obawy o formalną aneksję Abchazji na wzór Krymu. Ponadto przejawem kryzysu politycznego w Gruzji są napięcia między prezydentem Margwelaszwilim a twórcą Gruzińskiego Marzenia – Iwaniszwilim. Prezydent Gruzji chce wzmocnić własną pozycję i kreować się na obrońcę nienaruszalności prozachodniego kursu, co może generować dalsze konflikty w łonie rządzonej koalicji.

Postacią, która w głównej mierze określi charakter zaangażowania gruzińskiego w integrację z UE oraz przyszłe relacje tego państwa z Moskwą, jest Bidzina Iwaniszwili. Tego popularnego biznesmena można porównać do litewskiego polityka Victora Uspaskicha. Iwaniszwili swojego majątku dorobił się podczas prywatyzacji rosyjskiej gospodarki, zyskując status oligarchy. Za rządów Putina był udziałowcem w Rossijksim Kredit Banku, a ponadto ma udziały w Gazpromie oraz Łukoilu. Postanowił wrócić do Gruzji po dojściu do władzy przez Saakaszwilego, po cichu budując swoją pozycję, by w 2012 roku przejąć kontrolę nad gruzińską sceną polityczną. Jego bliskie relacje z Kremlem, fakt zdobycia ogromnego majątku w Rosji nasuwają pytanie o jego motywacje polityczne. Pojawiają się bowiem liczne komentarze sugerujące, że głównym celem jego powrotu do Gruzji było obalenie Saakaszwilego, a sam Bidzina Iwaniszwili pełni funkcję konia trojańskiego, którego u bram Tbilisi umieścił sam Władimir Putin. Przemawia za tym obecny chaos w polityce gruzińskiej skrzętnie wykorzystywany przez Moskwę, której zależy na wywołaniu podziałów wśród tamtejszego społeczeństwa.

Strategia Moskwy wobec Tbilisi

Aktywna polityka rosyjska wobec Gruzji wpisuje się w kontekst ukraiński oraz szersze działania Moskwy zmierzające do przywrócenia maksymalnej kontroli nad obszarem postsowieckim (presja na Azerbejdżan, polityka wobec Mołdawii, konflikt karabaski itd.). Mimo poprawy stosunków gruzińsko-rosyjskich, nie wpłynęło to na zmianę rosyjskiego priorytetu wobec Gruzji, którym jest zmiana prozachodniego nurtu Tbilisi. Moskwa podjęła szereg kroków mających na celu stworzenie potencjalnych źródeł niestabilności Gruzji, co pozwoli na umocnienie swojej pozycji w tym kraju. Kwestie inwestycyjne, handlowe, energetyczne nie będą najistotniejszym czynnikami wywoływania presji.

Rosyjskie inwestycje w Gruzji są niewielkie, a wycofanie ich nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla tego kraju.  Pomimo zmniejszającej się zależności Tbilisi od rosyjskiego gazu, wzrasta uzależnienie się państwa gruzińskiego od moskiewskiej ropy. Ceny ropy jednak w ostatnim czasie spadły do rekordowo niskiego poziomu. Ewentualne zablokowanie transakcji płatniczych dokonywanych przez Gruzinów przebywających na terenie Federacji też jest mało prawdopodobne przy obecnej pozycji rosyjskiej waluty.

Gruzja jest obecnie istotnym celem Moskwy z uwagi na prowadzące przez ten kraj rurociągi tranzytowe transportujące na eksport gaz i ropę naftową z bogatych złóż w Azerbejdżanie będącym głównym dostawcą surowca dla South Stream i TANAP (gazociąg transanatolijski).  20 września w Baku rozpoczęto konstrukcję drugiej nitki gazociągu Baku-Tbilisi-Erzurum, inaugurując budowę Południowego Korytarza Gazowego. Planowany szlak ma służyć przede wszystkim interesom Baku, tj. dywersyfikacji szlaków i niezależnemu od Rosji eksportowi surowca. Kreml nie akceptuje polityki energetycznej Baku (w tym kwestii podziału akwenu kaspijskiego) i w przypadku nieuwzględnienia rosyjskich postulatów przez Azerbejdżan, Moskwa może zintensyfikować swoje działania w Gruzji.

Przy bierności skonfliktowanych elit politycznych Gruzji należy się spodziewać aktów naruszania przez wojska rosyjskie granicy abchasko-gruzińskiej i osetyjsko-gruzińskiej. Kwestie statusu separatystycznych gruzińskich prowincji Osetii Południowej i Abchazji są kluczowe w stosunkach rosyjsko-gruzińskich. Po wojnie w 2008r. Moskwa uznała je za niepodległe państwa, natomiast Gruzja uznaje je jako tereny okupowane przez Rosję. Przywrócenie stosunków dyplomatycznych, biorąc pod uwagę, że Rosja utrzymuje dwie ambasady w Suchumi (stolica Abchazji) oraz w Cchinwali (stolica Osetii Południowej), jest dla rządu w Tbilisi bardzo trudne. Polityka Saakaszwilego była oparta na konflikcie abchaskim oraz osetyńskim, przy czym nie brano w ogóle pod uwagę zdania ludzi zamieszkałych na tych terenach.

Nowy traktat podpisany z Abchazją przez Rosję jest postrzegany w Tbilisi jako krok w kierunku całkowitej aneksji tego regionu. Polityka Rosji wobec Abchazji sprowadza się do utrzymywania bazy wojskowej i przydzielania dotacji, przy zachowaniu kontroli nad gospodarką. Rosjanie nie podejmują jednak żadnych działań na rzecz rozwoju gospodarczego Abchazji, co powoduje coraz większe protesty jej mieszkańców wobec ewentualnej integracji z Rosją. Dowodem tego były demonstracje, które miały miejsce pod koniec maja. Podobne głosy niezadowolenia są zauważalne także w Osetii Południowej. Moskwa więc zdaje sobie sprawę, że przy negatywnych nastrojach w tych dwóch prowincjach, ciężko będzie ich mieszkańców wciągnąć w poważniejszy konflikt z Gruzją. Dlatego służby rosyjskie będą szukały alternatywnych działań pozwalających na destabilizację Gruzji.

Należy się spodziewać wzmożonej działalności propagandowej, czego przykładem może być podsycanie w rosyjskiej prasie konfliktu pomiędzy gruzińskimi władzami a opozycją czy rzekomego zagrożenia dla Rosji ze strony pochodzących z Wąwozu Pankiskiego bojowników walczących w Państwie Islamskim. Kiedy wybuchł konflikt polityczny w Tbilisi, rosyjska agencja Itar-Tass opublikowała artykuł, w którym obwieściła odwilż w stosunkach gruzińsko-rosyjskich, chwaląc obecnego premiera Irakli Garibaszwilego.

W celu destabilizacji sceny politycznej Rosja będzie próbowała tworzyć i finansować prorosyjskie ugrupowania polityczne oraz euroazjatyckie organizacje pozarządowe, które będą zacieśniać współpracę z antyzachodnio nastawioną Gruzińską Cerkwią Prawosławną. Realna jest aktywizacja pochodzącej z gruzińskiej Dżawachetii diaspory ormiańskiej w Rosji (apele diaspory o oderwanie Dżawachetii od Gruzji w razie kryzysu politycznego).

Wzrost nastrojów konserwatywno – nacjonalistycznych

26 sierpnia ubiegłego roku w małej wsi na południu kraju zamieszkanej przez Gruzinów wyznania prawosławnego i muzułmańskiego (przesiedleńcy z sąsiedniej Adżarii), władze lokalne dokonały demontażu minaretu z miejscowego meczetu. Wywołało to protesty muzułmanów, a w odpowiedzi zaś wystąpienia konserwatywnych grup prawosławnych. Wobec braku reakcji rządu napięcie zostało rozładowane przez przywódcę Cerkwi Prawosławnej Patriarchę Eliasza II. Muzułmanie stanowią co najmniej 10% populacji kraju i jest to przede wszystkim mniejszość azerska oraz wyznający islam Gruzini, zamieszkujący głównie Adżarię.

Poza secesyjnymi regionami Abchazji i Osetii Południowej napięcia etniczne czy konfesyjne nie były dotąd w Gruzji źródłem poważnych napięć społecznych. Nie dotyczyły one w szczególności największych mniejszości narodowych – Ormian i Azerów stanowiących łącznie około 12 procent społeczeństwa (choć zwłaszcza w przypadku Ormian istnieje cały katalog nierozwiązanych problemów i zadawnionych pretensji). W latach 2004-2012 władze pod kierownictwem prezydenta Michaiła Saakaszwilego promowały obywatelski, ponad etniczny model patriotyzmu, prowadząc jednocześnie restrykcyjną politykę policyjną i karną, co zapewniało spokój społeczny. Po wyborach w 2012 roku doszło do osłabienia centrum decyzyjnego, a polityka obecnego rządu osłabiła w społeczeństwie obawę przed organami państwa, co skutkowało wzrostem przestępczości oraz większym polem dla ekspresji społecznego niezadowolenia.

Jednocześnie od wyborów znacznie mocniej brzmi w Gruzji głos środowisk konserwatywno-narodowych. To sprawia, że wobec braku zdecydowanej reakcji państwa, podobne przypadki mogą się powtarzać. Z czasem zniechęcenie do rodzimej polityki może wywołać tendencje separatystyczne wśród ludności poszczególnych republik autonomicznych i regionów wchodzących w skład administracyjny państwa gruzińskiego. Najbardziej narażoną na tendencje odśrodkowe jest mająca status republiki autonomicznej Adżaria. Jej stolicą jest największy ośrodek turystyczny Gruzji – Batumi, który równocześnie pełni funkcję jednego z głównych portów czarnomorskich, tym samym będąc od dawna obiektem rosyjskiego zainteresowania. W przypadku wystąpienia dalszych, intensywnych niepokojów na gruzińskiej scenie politycznej, Adżaria może podzielić los Abchazji i Osetii Południowej.

Pomimo, że dążenie Gruzji do członkostwa w Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckim nadal się cieszy poparciem ogromnej części gruzińskiego społeczeństwa, wzrasta odsetek obywateli sceptycznych wobec integracji z Zachodem. Niechęć wynika przede wszystkim z obawy przed nieprzychylną reakcją Federacji Rosyjskiej oraz niejednoznacznej postawy zachodniej społeczności. Gruziński eurosceptycyzm może się pogłębiać wraz z pojawieniem się trudności finansowych i organizacyjnych, jakie będzie niosła za sobą implementacja umowy stowarzyszeniowej. Skorzystać mogą na tym ugrupowania prorosyjskie i krytyczne wobec zbliżenia z Zachodem. Celem Moskwy będzie zdyskredytowanie rządu gruzińskiego na arenie międzynarodowej. W obliczu niepokojów jakich doświadczy zapewne gruzińska polityka i gospodarka ze strony Rosji w związku z parafowaniem umowy stowarzyszeniowej, niezbędnym będzie unijne wsparcie we wskazanych obszarach, które pozwoli rządowi w Tbilisi na zachowanie stabilizacji wewnętrznej.

Marek Połoński

 

Reklama

Komentarze (4)

  1. sceptyk

    Skończy się to zalaniem gruzińskiego rynku europejskimi towarami i brakiem możliwości eksportowania z Gruzji do Rosji i do... UE, bo UE znajdzie 1001 sposobów jak nie wpuszczać gruzińskich towarów (brak unijnych certyfikatów itp.). No i Moskwa ma niesamowity lewar do naciskania na Gruzję: połowa (!) Gruzinów zdolnych do pracy na czarno pracuje w Rosji. Gdyby Rosja ich deportowała, to bezrobocie w Gruzji jest ponad 60% a finanse Gruzji upadają. A wątpię by UE zezwoliła Gruzinom na pracę w UE. Oczywiście "decyzje PE" to Rosja ma w d... bo nie tylko nie jest w UE, ale nawet nie uznaje istnienia UE.

    1. tamten

      Ciekawe rzeczy mówisz o tym, że Rosja ma w d*** decyzje UE. Embarga wprowadzone na Rosję przez UE właśnie straszliwie siekają ją po kieszeniach, a wy w Moskwie wciąż swoje bajki sobie nawzajem powtarzacie... Biedactwa.

  2. jang

    tym razem to Gruzja i jej ekspansjonizm zagraża Rosji??Biedna Rosja-wszędzie wokół wrogowie czyhający na jej wolność i niezawisłość....Czy choroby państwa leczyć można podobnie jak indywidualnych pacjentów?To pytanie do lekarzy z Tworek

  3. z prawej flanki

    ostatnio "unijnego wsparcia" doświadcza na własnej skórze Ukraina a warto zauważyć ,że w przeciwieństwie do odległej Gruzji - tę pierwszą ,Europa ma tuż pod samiutkim nosem ; jeżeli w zupełnie odmiennych warunkach geopolitycznych i ledwo u progu światowego kryzysu latem 2oo8 roku Tbilisi zaznało kompletnego osamotnienia (poza nieszablonową "wizytą prezydentów") w trakcie nieudanej i mało przemyślanej interwencji zbrojnej ekipy Saakaszwiliego w swech zbuntowanych prowinacjach ,to na co może liczyć obecnie? Powtórka z ukraińskiej "rozrywki" - niewykluczona.

    1. nrp47

      dokladnie, ue w ogole nie zabezpiecza swoich interesow. chodzi mi glownie o gaz. o ile maja juz niezachwiany przesyl na nordstreamie, przez co ruskie moga nas odciac i probowac wciagnac w swoja strefe wplywow (raczej, politycznych i gospodarczych polegajacych na destabilizacji, dzialan zbrojnych nie przewiduje chociaz przyszle cyberataki na sieci PKW i inne powinny byc odbierane na rowni z fizyczna agresja, tymbardziej ze chodzi tu najbardziej elementarna destabilizacje calej polskiej sceny politycznej) to dywersyfikacja dostaw gazu z morza polnocnego to za malo. potrzebny jest poludniowy gazociag przez moze czarne z azerbejdzanu i osciennych (moze nawet z zatoki), z ktorego i my bedziemy mogli korzystac. co zas sie tyczy polozenia gazociagu w turcji (i przyjeciu jej do ue) tez nie jest glupie. zniszczenie tego = zaatakowanie turcji czyli drugiej armii nato. jeszcze jedno - tak jak ruska doktryna wojenna przewidywalaby zniszczenie tego poludniowego gazociagu, tak nasz powinna przewidywac zniszczenie nordstreamu - po to potrzebne nam sa okrety!

  4. dźwig

    EU i USA co najwyżej "wyrażą zaniepokojenie" w razie napaści na Gruzję.

Reklama