Reklama

Geopolityka

Grecy ostrzelali turecki śmigłowiec

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Greccy żołnierze oddali strzały ostrzegawcze w kierunku śmigłowca tureckiej straży przybrzeżnej, który zbliżył się do wybrzeży wyspy Kastelorizo. Do zdarzenia doszło w poniedziałek. To kolejny z serii incydentów granicznych między Grecją a Turcją w ostatnim czasie. Napięcie między krajami wzrosło latem 2016 roku, po próbie nieudanego puczu w Ankarze.

Jak poinformował rzecznik greckiego Szefostwa Połączonych Sztabów, komandor Manos Tzanis otwarcie ognia do tureckiej maszyny było wynikiem "wprowadzenia ulepszonych środków zaradczych w greckich siłach zbrojnych z powodu zwiększonych napięć z Turcją". Komandor Tzanis powiedział, że greccy żołnierze zostali rozmieszczeni około pięć mil od tureckiego wybrzeża. Rozkaz do otwarcia ognia z karabinów G3 miał nastąpić, gdy turecki śmigłowiec straży przybrzeżnej zbliżył się do greckiej przestrzeni powietrznej na bardzo małej wysokości w poniedziałkową noc. Maszyna wycofała się, a w zdarzeniu nie ucierpieli żołnierze żadnej ze stron.

Przedstawiciele władz w Ankarze zdementowali i zaprzeczyli informacjom o incydencie na Morzu Egejskim. 

To kolejny w ciągu ostatnich dni incydent z udziałem maszyny należącej do sił zbrojnych Turcji. W niedzielę dwa tureckie F-16 naruszyły grecką przestrzeń powietrzną w rejonie archipelagu Inuses. Tym samym Turcy złamali niepisaną umowę, zgodnie z którą oba kraje powstrzymywały się od wrogich akcji w czasie głównych świąt religijnych. W minioną niedzielę w Grecji była obchodzona Wielkanoc.

Napięte stosunki pomiędzy sąsiadami panują od lata 2016 roku. Spór rozpoczęła ucieczka grupy tureckich wojskowych po nieudanej próbie puczu do jakiej doszło w Ankarze prawie dwa lata temu. Ośmiu wojskowych przedostało się do Grecji śmigłowcem typu Black Hawk w obawie przed represjami ze strony obozu prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Ich natychmiastowego wydania zażądał szef tureckiej dyplomacji. Miesiąc temu grecki sąd odrzucił kolejny wniosek o ekstradycję uciekinierów. Greccy sędziowie motywowali swoją decyzję obawą o możliwość represji wobec wojskowych ze strony władz w Ankarze.

Niepewny jest natomiast los dwóch greckich żołnierzy zatrzymanych na nielegalnym przekroczeniu granicy z Turcją. Do zdarzenia miało dojść podczas rutynowego patrolu w lasach na terenie przygranicznego regionu Ewros. Żołnierze mieli zabłądzić podczas złej pogody i przypadkiem wejść na tureckie terytorium. Na skutek napięć nie zanosi się na szybkie zakończenie tej sprawy. Turecki wymiar sprawiedliwości postanowił pozostawić greckich wojskowych w areszcie. Nieoficjalne doniesienia mówią, że otrzymają oni zarzut szpiegostwa.

To nie pierwszy kryzys na linii Ateny-Ankara. W 1996 roku po serii demonstracji siły z obu stron, mało brakowało, by spór przerodził się w konfrontację zbrojną. Uniknięto jej tylko dzięki usilnym zabiegom dyplomatycznym i presji ze strony Stanów Zjednoczonych. Do podobnego kryzysu na Morzu Egejskim doszło dekadę wcześniej, w 1987 roku, kiedy wybuchowi konfliktu zapobiegły mediacje NATO.

Reklama

Komentarze (8)

  1. ...

    Hmm a kiedy to Turcja była lojalnym sojusznikiem NATO w takim razie. Strach przed związkiem radzieckim to nie lojalność a logiczny ruch taktyczny by uchronić się przed tym olbrzymem, a że ZSRR już ni ma to "lojalności" też już ni ma :/

  2. kos

    To jak to właściwie było? Ostrzelali (niecelnie) czy oddali strzały ostrzegawcze?

  3. Sat00

    Jeżeli żołnierz błądzi w lesie to nie armia. To nawet nie skauci którzy tylko \"udają greka\".

    1. dim

      Jeżeli żołnierz widzi w tym rejonie śnieg raz na kilka lat, a pierwszy raz w tym lesie, nocą i w zadymce, przy tym nie mijając jakichkolwiek tureckich oznakowań po drodze.... - to nie bądź taki mądry. I widać, że prawdziwym harcerzem też nie byłeś.

    2. On

      A ruscy ciągle błądzą i przekraczają granice np Ukrainy

  4. dim

    Istotna poprawka do podanej info: Grecy wystrzelili tę serię rozmyślnie w zupełnie innym kierunku, niż ten, z którego nadlatywał nieoświetlony śmigłowiec. W artykule napisano błędnie \"w stronę śmigłowca\". Poza tym naruszeń jest od kilkunastu do kilkudziesięciu, niemal codziennie. Turcy wlatują i wpływają na greckie wody terytorialne, zwykle są z nich płoszeni, następnie tureckie główne media informują, że to zły sąsiad niepokoił tureckie maszyny czy jednostki pływające, podczas ich rutynowego patrolu po tureckim niebie czy tureckich wodach terytorialnych. Turcy uważają aktualnie za swe ziemie i wody terytorialne, w szczególności ponad 180 greckich wysp, w tym 18 zamieszkałych i to tradycyjnie przez Greków od kilku tysiącleci. Co daje w praktyce mniej więcej połowę obszaru Morza Egejskiego.

    1. Wefl

      Turcy uważają za swoje wszystko, co należało do Imperium Osmańskiego. Tak jak Rosjanie uważają za swoje wszystko co kiedykolwiek należało do carskiej Rosji. Niektórzy Grecy też uważają, że należy im się pół Anatolii, Albanii itp.

    2. dim

      @Wefi. - Masz nieco racji, ale i mieszasz. tzw. Epir Północny (południe Albanii) jest głównie greckojęzyczny i bez asymilacji jednych, z drugimi (różnica religii). Mimo że 100,00% jest asymilacji Greków w Grecji, z zachwującymi język albański Arwanitami, czyli albańskimi chrześcijanami. Be Arwanitów nie byłoby możliwe zwycięstwo Wielkiego Powstania 1821, a dowódca ciężkiego krążownika \"Averoff\", który tak dokopał sam jeden (okręt) całej tureckiej flocie, też był Arwanitą... - czyli podziały, także granice państw, przebiegać wynny według religii. Natomiast piszesz i o Anatolii. Otóż nowożytni Grecy nigdy nie mieli abmicji anatolijskich. Wyprawa na Ankarę służyć miała następnie wymianie okręgu Ankary na wtedy ciągle jeszcze grecki Konstantynopol. Którego zbrojnie nie pozwalali Grekom zająć Francuzi. Teraz zapewne plują sobie za to w brodę, ale to zachodni Europejczycy, wspólnie z Rosją (nic to, że bolszewicką), nie chcieli Greków na Bosforze, woleli \"bardzo słabą i przekupną Turcję\".

  5. Horst

    Turcja nie jest już lojalnym sojusznikiem NATO i trzeba o tym pamiętać a zwłaszcza USA muszą to brać pod uwagę ! Zresztą i Niemcy też stwarzają problemy w NATO .

  6. rotor

    Grecy w końcu się odważyli ? szacunek :) strzały ostrzegawcze mogą stać się zalążkiem legendy o narodowym bohaterstwie

    1. dim

      @rotor. Najpierw doinformuj się. Od 1945 roku, na turecko - greckim pograniczu, głównie morskim, było już coś 135 zabitych po stronie greckiej i nieznana, ale pewnie zbliżona liczba po stronie tureckiej. I zawsze na greckim terytorium. Zapytaj raczej czemu NATO niemal nigdy o tym nie mówił ? Listę zabitych żołnierzy greckich, głównie personelu lotnictwa, przekazano m.in. Obamie i pamiętam to.

  7. wow

    grecy ostrzelali ?! to jakby wygrali wojnę na swoją miarę

  8. rozczochrany

    Oba kraje są w NATO i wielokrotnie od 1945 roku po dzień dzisiejszy dochodziło miedzy ich armiami do walk. Polecam do zastanowienia tym, którzy ubolewają tu nad kondycją niemieckiej armii która i tak jest dużo nowocześniejsza niż polska armia i od kilku lat może liczyć na nowych rekrutów doświadczonych w wojnach.

    1. sylwester

      turcy tak czy inaczej zaatakują Grecję , jest to tylko kwestia czasu

    2. Adrian

      Jednm słowem kraj nato może zaatakować inny kraj nato bez żadnych konsekwencji. turcy nie powinni być w nato baaa nie powinno im się sprzedawać zachodniego uzbrojenia

    3. Bartek 1

      Jak tak porównujemy, to nie możemy zapomnieć o losach wielowiekowego sojuszu bratnich narodów rosyjskiego i ukraińskiego. Polecam do zastanowienia tym, którzy wierzą w granice gwarantowane przez Rosję.

Reklama