Geopolityka

Ukraina odeprze rosyjski atak? Kluczowe uderzenie w słabe punkty [SCENARIUSZE]

Autor. Twitter

Istnieje całkiem duże prawdopodobieństwo, że wojna na Ukrainie zakończy się wycofaniem rosyjskich wojsk z całego ukraińskiego terytorium. By się tak jednak stało trzeba znaleźć słabe punkty Rosjan i pomóc Ukraińcom je bezwzględnie wykorzystać.

Wojna w Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Jest kilka możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji na wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Tak naprawdę wszystkie one zależą jedynie od sposobu działania wojsk ukraińskich oraz od wytrwałości mieszkańców Ukrainy. Paradoksalnie mniejszy wpływ na to będą mieli agresorzy - Rosjanie, którzy generalnie nie zmienili swojej taktyki. Pomimo więc, że działają kilkakrotnie wolniej niż zamierzali, to jednak konsekwentnie starają się posuwać do przodu na wcześniej zakładanych kierunkach, wprowadzając tylko kolejne rezerwy i używając coraz bardziej niszczycielskich środków bojowych.

Czytaj też

Duży błędem byłoby jednak sądzenie, że najważniejszym zadaniem Ukrainy jest obecnie zatrzymanie natarcia rosyjskich wojsk. Celem głównym ukraińskich sił zbrojnych może być bowiem tylko całkowite wyparcie najeźdźcy ze swoich granic, z odzyskaniem wcześniej okupowanych przez Rosjan części obwodów Donieckiego i Ługańskiego, a być może również Krymu. Oznacza to konieczność prowadzenia nie tylko operacji obronnej, ale również ofensywnej - z wypieraniem Rosjan coraz dalej na wschód.

Autor. Twitter

Ukraina nie ma na tyle sił i środków, by realizować to zadanie w sposób identyczny, jak obecnie działa Rosja. Można jednak znaleźć punkty grawitacyjne rosyjskich wojsk, których wykorzystanie „zachwiałoby" ich atak i zmusiłoby najeźdźcę do szybkiej zmiany sposobu działania. Dotychczasowy przebieg operacji wojennej, a przede wszystkim ilość sprzętu porzuconego przez Rosjan bez walki wskazują, że takim punktami są przede wszystkim:

-       rosyjscy żołnierze;

-       linie zaopatrzeniowe.

Skupienie się na tych dwóch czynnikach może pozwolić Ukraińcom przejąć inicjatywę oraz zacząć odzyskiwać utracony teren.

Szeregowi żołnierze – słaby punkt rosyjskiej operacji

Jest nieprawdą, że rosyjscy żołnierze są gorsi od ukraińskich pod względem wyszkolenia, siły czy odporności na trudy. Na terytorium Ukrainy dochodzą jednak czynniki, które dają wyraźną przewagę Ukraińcom, broniącym swojej ojczyzny, swoich domów, swoich rodzin i mającym wsparcie miejscowej ludności. Z drugiej strony są Rosjanie, którzy w większości nie mają żadnej motywacji do walki, są zmęczeni przebywając już od kilku miesięcy w zimowych warunkach polowych oraz zdezorientowani – w dużej części nie wiedząc, że wezmą udział w pełnoskalowych działaniach bojowych, a nie w ćwiczeniach.

Czytaj też

Głównym celem Ukraińców powinno być więc pogłębienie tego zniechęcenia wśród rosyjskich żołnierzy, którzy niewyspani, głodni, brudni i często przestraszeni, przestaną przejawiać wolę do prowadzenia walki. Trzeba oczywiście pamiętać, że duża grupa rosyjskich wojskowych nie zważa na nic i zamierza realizować zadanie, nawet gdyby to było związane z dużymi stratami po obu stronach, niszczeniem miast i popełnianiem zbrodni wojennych. Większość rosyjskich żołnierzy jest jednak podatna na racjonalne czynniki zewnętrzne i może przestać chcieć poświęcać życie za walkę w nie swojej sprawie.

Trzeba więc na różne sposoby zmuszać i „zachęcać" Rosjan do masowego porzucania swojego sprzętu i przedzierania się z powrotem do Rosji lub poddawania się do niewoli. Ukraińcy bardzo rozsądnie zapewniają bezpieczeństwo i opiekę dla jeńców, przez co dla rosyjskich żołnierzy poddanie się staje często mniej ryzykowne niż kontynuowanie walki. Pretekstów do nie wykonywania rozkazów lub porzucenia sprzętu jest wiele i co najważniejsze można je samemu spreparować, np. niszcząc opony lub strzelając w silnik. W efekcie tego nie będzie można potem w Rosji stwierdzić, czy ktoś dostał się do niewoli w czasie walki lub dobrowolnie.

Czytaj też

Przykładem takiego podejścia może być chociażby zasadzka zorganizowana 5 marca 2022 roku przez żołnierzy ukraińskiej 93. Brygady Chołodnego Jaru w północnej części obwodu charkowskiego. Rosjanie z 200. Brygady nie tylko nie podjęli walki, ale uciekli pozostawiając na drodze nieuszkodzone czołgi, transportery oraz samochody ciężarowe z zapasem paliwa i innego zaopatrzenia.

Pomóc rosyjskim żołnierzom w podjęciu takiej decyzji może kilka czynników. Trzeba wykorzystać np. to, że Rosjanie często wstydzą się tego, co robią i nie potrafią sensownie wytłumaczyć ludności miejscowej, dlaczego zaatakowali Ukrainę. Rosyjscy żołnierze widząc również, jakie szkody przyniosła ich operacja utożsamiają się z ofiarami tej wojny, które w niczym nie różnią się od ich rodzin. Zdarzają się więc przypadki zatrzymania całych kolumn wojskowych przez grupy ukraińskich cywili, podczas gdy w typowych działaniach wojennych byłoby to zawsze związane z natychmiastowym otwarciem ognia przez agresora.

Autor. Twitter

Największy wpływ na wolę walki Rosjan mają jednak straty i to poniesione po obu stronach. Poza najemnikami z Czeczeni, wagnerowcami i specnazem, większość rosyjskich wojskowych nie była przygotowana na taką ilość zabitych i rannych żołnierzy jak również cywili. Rosjanie, którzy od kilku miesięcy byli już na poligonach zamiast odpoczynku dostali się do prawdziwego, ukraińskiego piekła. Jak się zresztą później okazało, wśród nacierających wojsk rosyjskich byli też poborowi, którzy nie mieli za sobą żadnego doświadczenia bojowego. I to oni stanęli przez żądnymi zemsty, zmotywowanymi i walczącymi od ośmiu lat Ukraińcami.

Czytaj też

By złamać psychicznie Rosjan trzeba ich permanentnie atakować: i to nie tylko na linii styku wojsk, ale również w głębi ich pozycji. Sprzyja temu sam teren, który zmusza rosyjskie wojska do działania głównie w oparciu o skąpą linię dróg. Dobrym przykładem tego jest północno-zachodni kierunek ataku rosyjskich wojsk, który od miejscowości Chersoń realizowany jest tylko wzdłuż drogi M14 na Mikołajów i P06 na Wozneseńsk oraz wzdłuż drogi T1505 na Sniguriwkę i Wołodimirowkę. Cały teren naokoło jest praktycznie pod kontrolą Ukraińców, w tym cywilów, którzy niszczą lub porywają pozostawiony przez Rosjan sprzęt.

Rosyjskie wojska nie mają zresztą innego wyboru. Pojazdy, które próbują poruszać się polami natychmiast grzęzną w błocie i bardzo często są porzucane. Natomiast działając wzdłuż dróg Rosjanie narażają się na ataki z boków, przez szybko przemieszczające się w terenie, małe grupy bojowe, doskonale wiedząc, gdzie znajduje się przeciwnik. Te grupy ukraińskich żołnierzy i uzbrojonych cywilów po wykonaniu punktowego uderzenia, mogą natychmiast się wycofać wiedząc, że rosyjskie wojsko nie ma możliwości ich gonienia z powodu braku dróg.

Dla spotęgowania strachu Rosjanie muszą być również przekonani, że nad ich wojskami praktycznie bez przerwy działają bezzałogowe, uzbrojone statki powietrzne typu Bayraktar TB2. Każdy z nich może samodzielnie niszczyć przeciwnika (przenosząc do 4 pocisków kierowanych MAM-L oraz MAM-C), ale również może naprowadzać ogień ukraińskiej artylerii. Atakom tym sprzyja fakt, że rosyjskie wojsko trzymając się otwartych dróg, nie ma w większości możliwości ukrywania swoich sił (np. pomiędzy zabudowaniami lub w gęstym lesie).

Czytaj też

To właśnie te drony mogą całkowicie zmienić podejście rosyjskich żołnierzy do walki, ponieważ w ich obecności Rosjanie w żadnym miejscu i czasie nie mogą się czuć bezpieczni. Dodatkowo okazało się, że agresor, pomimo wcześniejszych deklaracji, nie ma środków, które mogłyby skutecznie przeciwdziałać atakom ze strony niewielkich i stosunkowo wolno latających systemów bezzałogowych.

Warunek konieczny - pomoc w dostawach broni i informacji

By to zagrożenie atakami z boku i z góry było stałe, Ukraińcy muszą mieć przede wszystkim praktycznie nieograniczony dostęp do amunicji i dronów. W powietrzu powinny się znajdować na stałe co najmniej dwa Bayraktary na każdym kierunku działań, które dzięki temu miałyby większą swobodę wyboru celów - nie tylko ograniczając się do atakowania wyrzutni rakietowych, cystern i transportów amunicji. Większa dowolność w prowadzeniu ataków z powietrza dałyby Ukraińcom również amunicja krążąca, która w sposób ciągły powinna wisieć nad rosyjskimi kolumnami i pozycjami terroryzując Rosjan i zmuszając ich do ucieczki.

Po zapewnieniu odpowiednich i ciągłych dostaw, ukraińskie wojsko będzie mogło wykorzystywać drony nawet do bezpośredniego wsparcia walczących wojsk, poprzez likwidację spieszonych grup uderzeniowych, pojedynczych stanowisk ogniowych, czy nawet wypoczywających grup rosyjskich żołnierzy. Wspomoże to operację obronną oraz zmniejszy straty wśród ukraińskich obrońców, działających z bezpiecznej odległości.

Autor. Twitter

Ukraińcy nie powinni też mieć ograniczeń jeżeli chodzi o uzbrojenie przeciwpancerne. Dostawy tego rodzaju granatników i rakiet powinny być ciągłe, ponieważ jedynie w ten sposób atakowany będzie każdy pojazd zbliżający się na odpowiednią odległość, a więc nie tylko czołgi, ale również lekkie pojazdy terenowe i zwykłe ciężarówki .

Najtrudniejszym elementem wydaje się być obrona przeciwlotnicza ukraińskich pozycji obronnych i miast. W tym przypadku NATO nie może pomóc wysyłając samoloty myśliwskie, ponieważ doprowadziło by to do otwartej wojny z Rosją. Może jednak dostarczyć przenośne zestawy przeciwlotnicze klasy MANPADS oraz ... informacje o sytuacji powietrznej, pozwalające na zorganizowanie w miarę skutecznej obrony przed atakiem rosyjskich samolotów i śmigłowców.

Ukraińcy mają z tym duży problem, ponieważ w nalotach zostali pozbawieni swoich własnych posterunków radarowych. Radary naziemne są dodatkowo ograniczone zasięgowo krzywizną ziemi w przypadku celów niskolecących, co praktycznie nie daje możliwości na wcześniejsze przygotowanie i rozstawienie sił przeciwlotniczych krótkiego zasięgu do odparcia ataku. Pomóc może w tym przypadku NATO, które ma możliwość prowadzenia z góry stałej obserwacji sytuacji powietrznej za pomocą swoich samolotów AWACS.

Samoloty te, latając nad terytorium Polski wzdłuż wschodniej granicy, mogą zawczasu ostrzegać siły zbrojne Ukrainy o nadlatujących z regionu Białorusi statkach powietrznych przeciwnika, wskazując dokładnie trasę ich przemieszczania. Taka, szybko przekazywana informacja, pozwala na drodze przelotów śmigłowców, szturmowców i myśliwców rozstawić strzelców wyposażonych w zestawy przeciwlotnicze klasy MANPADS i to w kilku liniach. Będą oni przygotowaniu do strzału i dzięki temu zdążą w odpowiednim momencie namierzyć cel i odpalić rakietę. Takiego swoistego systemu ostrzegania na Ukrainie nie udało się prawdopodobnie jeszcze zrobić, o czym świadczy duża liczba samolotów i śmigłowców rosyjskich, które nadal działają na niskich wysokościach.

Tymczasem zasadzki operatorów zestawów Piorun i Stinger mogłyby całkowicie wyeliminować transport rosyjskich żołnierzy z wykorzystaniem śmigłowców i samolotów transportowych i zmusić lotnictwo uderzeniowe do działania powyżej 5000 m, do czego doprowadzono polskimi MANPADS-ami Grom w czasie ataku Rosji na Gruzję w 2008 roku. Co najważniejsze taki system wczesnego ostrzegania można zorganizować całkowicie skrycie, bez świadomości strony rosyjskiej że natowska, „przeciwlotnicza" pomoc informacyjna jest w ogóle udzielana.

Odcięcie linii komunikacyjnych dla rosyjskich wojsk

Bardzo ważnym elementem ograniczającym możliwości rosyjskiej armii są mało wydajne linie dostaw dla rosyjskich wojsk. Opór ukraińskiego społeczeństwa spowodował bowiem, że całe zaopatrzenie dla agresora musi być przewożone z terytorium Rosji, Białorusi i Krymu. Jest to szczególnie trudne dla wojsk pierwszorzutowych, działających w odległości ponad stu kilometrów od granicy.

Problemem jest chociażby to, że rosyjska armia działa głównie w oparciu o rzadką sieć dróg i ma małą możliwość różnicowana tras dostaw. W przypadku Krymu są to np. tylko dwie drogi wyjścia, jedna w kierunki północno zachodnim i jedna w kierunku północno-wschodnim. Z kolei wsparcie sił atakujących Kijów po zachodniej stronie Dniepru odbywa się jedynie drogą P56, którą stosunkowo łatwo kontrolować i przerwać, np. niszcząc przeprawy przez rzekę Prypeć.

Czytaj też

Rosyjskie wojska walczące pod Kijowem można też odciąć bez niszczenia mostów. Ukraińcom wystarczy tylko zająć (lub kontrolować) dwie miejscowości: Iwanków i Termachiwka, które stanowią swoiste węzły komunikacyjne dróg łączących Białoruś z Kijowem.

Autor. Defence24/A. Rosiński/NewsMap.pl

Takich wrażliwych punktów „drogowych" jest zresztą więcej i Ukraińcy z nich cały czas umiejętnie korzystają. Świadczą o tym chociażby wydarzenia na południowy-zachód od Charkowa, gdzie Rosjanie posuwając się na w kierunki miejscowości Hadziacz, nagle zostali odcięcie od dostaw. Musieli więc o 90 stopni zmienić kierunek i uciekać drogą na Zińków.

Autor. Twitter

To odcinanie rosyjskich wojsk wcale nie musi polegać na przerywaniu na stałe linii komunikacyjnych, ale jedynie na wybiórczym niszczeniu dostaw paliwa i amunicji. Trzeba bowiem pamiętać, że czołgi działając w terenie palą nawet 700-800 litrów ropy na 100 km. Ale ich silniki są uruchamiane również na postoju, ponieważ rosyjskie załogi musza być cały czas gotowe do walki. I marzną. Ukraińcy atakują więc transporty z paliwem wiedząc, że może to unieruchomić rosyjskie natarcie.

Brak paliwa powoduje również, że Rosjanie porzucają swoje pojazdy, nawet wtedy, gdy są one w pełni sprawne. Ukraińscy cywile odnaleźli w ten sposób w polu cztery w pełni sprawne, samobieżne, artyleryjskie zestawy przeciwlotnicze 2K22 Tunguska, które później spalili. Rosyjscy żołnierze porzucają nawet tak nowoczesny sprzęt jako przeciwlotnicze zestawy rakietowo – artyleryjski Pancyr-S1, który dostał się w ręce Ukraińcw.

By się przed tym uchronić Rosjanie ukrywają cysterny pod plandekami samochodów ciężarowych, jak również próbują korzystać z bocznych dróg. Narażają się tam jednak na ataki ukraińskich żołnierzy i cywilnych grup samoobrony (np. z wykorzystaniem koktajli Mołotowa). Im działania toczą się dalej od rosyjskich granic, tym tych zagrożeń ze strony Ukraińców jest więcej.

Autor. Twitter

Wojna informacyjna

Cała ta analiza może stać się jednak nieaktualna, gdy Putin ze wsparciem rosyjskiej generalicji podejmie decyzję o totalnym bombardowaniu miast, odcięciu ich od wody, dostaw żywności, leków i energii elektrycznej albo nawet o użyciu taktycznej broni jądrowej. By temu zapobiec konieczna jest dalsza ofensywa dyplomatyczna całego świata oraz zewnętrzny nacisk poprzez sankcje na społeczeństwo rosyjskie, ponieważ tylko to społeczeństwo może zatrzymać zapędy swojego prezydenta.

Jak na razie rządzący na Kremlu zwyciężają jednak w wojnie informacyjnej na swoim terytorium. Zlikwidowali niezależne media, kontrolują w pełni agencje informacyjne i ograniczają informacje tylko do tego, co przekaże rzecznik resortu obrony, generał Igor Konaszenkow. A on do perfekcji opanował umiejętność kłamania i wprowadzania w błąd poprzez manipulowanie faktami. Kreml nakazał również odciąć media społecznościowe, w tym Twitter i Facebook, przez co Rosjan nie mają np. dostępu do filmów ze strefy walk.

Nie oznacza to jednak, że dodarcie do rosyjskiego społeczeństwa jest niemożliwe. Próbują to zrobić przede wszystkim Ukraińcy, którzy np. dzwonią do rodzin pojmanych rosyjskich żołnierzy informując je o sytuacji ich dzieci i mężów. Stworzono również specjalną stronę, na której Rosjanie mogą próbować znaleźć informacje o swoich bliskich, którzy znaleźli się w oddziałach, atakujących Ukrainę i w czasie tych walk zginęli lub zostali ranni.

Ważną rolę może tu odegrać Międzynarodowa Organizacja Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca, która mogłaby np. zająć się ciałami zabitych, rosyjskich żołnierzy i próbować je przekazać bezpośrednio rodzinom w Rosji. Możliwe jest także zorganizowanie w podobny sposób wymiany jeńców – nie przez linię frontu, ale poprzez neutralne kraje, takie jak np. Polska. Tego rodzaju operacje na pewno uzyskałby by duży rozgłos medialny i mogłyby być słyszane również w Rosji.

Autor. Twitter

Tego czego rzeczywiście brak, to oficjalnych przekazów ukraińskiego ministerstwa obrony ze stref walk. Zdjęcia zniszczonego rosyjskiego sprzętu, rozbitych kolumn pojazdów jak również strąconych samolotów i śmigłowców nie pochodzą bowiem najczęściej od oficjalnej służby prasowej resortu obrony, ale od samych Ukraińców, którzy korzystają z kamer umieszczonych we własnych telefonach i mediów społecznościowych.

Tymczasem odpowiednio dobrane zdjęcia i filmy byłyby dowodem na to, że dane o stratach ujawniane przez stronę ukraińską, wcale nie odbiegają od prawdy i pokazują rzeczywistą skalę niepowodzeń i zbrodni rosyjskiej armii. Dobrym przykładem tego była doraźne przygotowana fotografia, na której złożono szczątki dziewięciu rosyjskich statków powietrznych zestrzelonych nad Ukrainą w dniu 5 marca 2022 roku. Lepszego dowodu na straty ponoszone przez Rosjan nie można byłoby sobie wymarzyć.

Komentarze (8)

  1. Xx

    Dlaczego celem ma byc wycofanie wojsk roSSyjskich z ukarainy? To nie rozwiazje zadnego problemu a raczej tworzy nowe. RoSSja muso zoatac pokonana i zniszczona jako imperium zla.wojnaMUSI zostac przeniesi9na na ich teren .ukrauncy powinni jlajac minimum 50 kilometrow wokolo swoich terytoriow i go calkowiCie zdemilitaryzowac. RoSSja jak niemcy po pierwszej wojnie poweinna zostac pozbawiona armii I zmuszona do zaplacenia kontrybucji ukrainie.tylko spelnienie takich celow moze zagwarantowac trwala stabilizacje regionu i zycia ludzi. Kaazde inne rozwiazanie jest tak naprawde rozciiaganiem konfliktu na kolejne lata.czy autor jest takim ignnorantem czyy po .,prostu roSSyjska agentura wtuplywu?

  2. spokojny

    Dzisiaj zostało zdobyte miasto Izum - teraz ukraińskie wojska walczące na granicach Doniecka i Ługańska albo zacznie uciekać za Dniepr albo zostanie okrążone. Na południu ruskie weszli w przestrzeń operacyjną a Ukraina nie ma chyba tam już żadnych rezerw aby zorganizować jakiś większy kontratak. Większa aktywność lotnictwa wskazuje na niszczenie kolumn. Bitwa na południu jest już przegrana i będą olbrzymie straty w sprzęcie. Jeżeli ukraińskie dowództwo nie wycofa się za linię Dniepru to i w ludziach bo ruskie utrzymują kontakt ogniowy z wycofującymi się jednostkami. Albo pozostaje obrona w okrążonych miastach i czekanie na cud

    1. mk8888

      Zauwazyles ze nikt nie komentuje twoich wpisów :) Moze napiszesz czym msja okrazyc sily w Donbasie?Wojna na poludniu przegrana?!Jedyny sukces to ew. zdobycie Mariupola i utrzymanie Gersonia.Ukraincy czekają jak ruscy spróbują otoczyc Odesse a wtedy ... przypomisz sobie taktyku o prawie tysiacu czołgów Ukrainskich czekajacych w odwodzie :) Ukrainskie kolumny niszczone?!Podaj linki chcialbym zobaczyc tylko nie wysylaj z 24 lutego :)

    2. Ein

      Olgino nadaje. Cóż, już przegraliście kacapy, patrzymy na te wasze propagandowe wpisy z politowaniem. Nie kontrolujecie żadnego terenu. Macie 12k poległych i jakieś 3x więcej rannych. Straciliście wszystko. Teraz tylko czekać na hak w rzyć lub pod żebro Putlera. I to by było na tyle :)

    3. tirr

      Komentujący troche się zdziwią ,. przecież UKR wygrywa -tysiace zabitych rusków ,spalonych czołgów . sam duch kijowe zestrzelił kilkanascie samolotów :)) a tu się zamyka kociól - o wiel wiekszy od iłowajskiego . bedzie się działo

  3. Polesie39

    Przekazywanie wojskom okupanta w najróżniejszej formie informacji, że po poddaniu się w celu uniknięcia kar za dezercję będą przekazywani do obozów jenieckich mieszczących się na terenie NATO ,w których będą przebywać do końca wojny z gwarancją nie wydawania ich Rosji i możliwością uzyskania azylu politycznego na zachodzie.

  4. PiotrU

    AWACS nad wschodnią Polską ma zasięg radaru maks 520 km - można w ten sposób monitorować przestrzeń gdzieś do wschodnich granic Kijowa i zachodnią Ukrainę. Aby objąć monitorowaniem rejony rosyjskiego natarcia na południu i częściowo wschodzie należałoby mieć AWACSa na Rumunią albo jeszcze lepiej Mołdawią .Tylko czy ta ostatnia zgodziłaby się - nie jest członkiem NATO i ma zatarg z Rosjanami w Naddniestrzu. Można także polatać nad Morzem Czarnym oczywiście

    1. Valdore

      Nad M. Czarnym to lata sobie RQ-4B global hawk

  5. AntyChe

    Na Google maps w rosyjskuch miejscowościach można pod knajpami restauracjami itp dodawać opinie i nawet wstawiać zdjęcia mozna więc zamiast zostawić opinie o firmie czy miejscu poinformować o wojnie i wstawić zdjęcia z Ukrainy.. To jest pierwszy sposób docierania. Nawet jak to zostanie usunięte to jest szansa że do jakichś osób dotrze. Drugim sposobem jest wejście np z Google maps na daną firmę szkole hotel itp w Rosji, poszukaniu kontaktu i wysłanie na maila zdjęć i filmów z Ukrainy. Z pytaniem dlaczego to robią Ukrainie.. Wiem że pojedyncza osoboa moze napisać parę/ paręnaście maili ale jak by to robiło parędziesiąt tysięcy osob w całej Polsce albo paręset tysięcy na Świecie to efekt byłby spory.

    1. DIM

      Za kilka dni najpóźniej odetną swój internet od świata.

    2. Ein

      Tak, zwiedzamy całą Rosję turystyczno-kulinarno-infrastrukturalnie (polecam stacje paliw, to ważny element POI, bardzo często zaglądany przez obywateli FR, można tam te zdjęcia jw wklejać). Nie zapominajmy o co najmniej 2 gwiazdkach (jedna to weryfikacja). Ja daje maksimum, piszę, że piko Bello, ale... i leci wielka przegrana armii czerwonej z dodatkowo materiałami zabitych kacapów oraz mordowania ukraińskich miast. Przebijamy się.

  6. Wewo

    Rosja jest na najlepszej drodze do elitarnego grona państw, gdzie połowa społeczeństwa ma na utrzymanie dolara dziennie na osobę. Dolar dzisiaj po 140 rubli.

    1. Ein

      O jakże nam nie przykro.

  7. Monkey

    Jak na razie Kreml dalej ma przewagę informacyjną u siebie. Ukraińcy jednak robią postepy, pokazując nie tylko zdjęcia, ale łącząc sie z rodzinami wziętych do niewoli rosyjskich żołnierzy i pokazując, że dbaja o nich, podając im ciepłe napoje i jedzenie. Tyle, że to może nie wystarczyć przeciwko rosyjskiej brutalnej kontroli nad społeczeństwem. Ale rysy na skale już sie robią, a armia najeźdźców ujawniła swoją indolencję i brak kompetencji. Niestety, jeszcze bym Rosjan nie skreślał, bo nie wiadomo, co ten szaleniec na kremlu jeszcze wymysli.

  8. Fencer

    Wg mnie, sowieci już przegrali tę wojnę, nawet bez zaangażowania militarnego jednostek NATO!....

    1. Švejk

      Afganistan 2.0

    2. PGR

      Ich systemy byly niszczone od Trypolisu po Gorski Karabach, mozna bylo wywnioskowac ze to skonczy sie katastrofa zawsze bylo jakies ale. A to arabowie nie potrafili obslugiwac a to ormianie czegos nie dopatrzyli teraz juz nie ma wymowek kazdy widzi jak jest, krol jest nagi. Zreszta bez zastrzyku zagranicznej technologii sa juz bez szans, niestety my idziemy ich droga pod reke z pegazem,