Reklama

Geopolityka

Turcja udziela gwarancji Azerbejdżanowi

Geopolityka warunkuje ponowny konflikt rosyjsko- turecki o Kaukaz- fot. president.az
Geopolityka warunkuje ponowny konflikt rosyjsko- turecki o Kaukaz- fot. president.az

Minister Spraw Zagranicznych Turcji Ahmet Davutoglu oświadczył 15 października, że Turcja popiera stanowisko Azerbejdżanu w konflikcie karabaskim (Górski Karabach to separatystyczna ormiańska republika na azerskim terytorium) i będzie kontynuować wysiłki, aby przywrócić stabilność w regionie Kaukazu.


Zdanie to można rozpatrywać na kilku płaszczyznach. Przywracanie stabilności oznacza, że została ona zakłócona. Gdzie? W regionie Kaukazu, czyli nie tylko Górskiego Karabachu. Kiedy? Być może Davutoglu nawiązuje do niedawnych wyborów w Gruzji? Nie jest tajemnicą, że Tbilisi, Baku i Ankara szczególnie w ostatnim roku połączył wyjątkowy sojusz, którego zadaniem było osłabianie rosyjskich wpływów w tej części świata. Współpraca powyższego trójkąta politycznego miała również wymiar militarny, co szczególnie boleśnie musiała odczuwać prężąca w ostatnim czasie kaukaskie muskuły Rosja.


Zmiana władz w Tbilisi to jednak jedynie kropla, która przelała czarę tureckiej goryczy. To prawda obecna sytuacja powoduje, że Moskwa nie będzie skupiała się już głównie na północy Kaukazu Południowego tj. Abchazji, Osetii Południowej i konflikcie ze znienawidzonym Micheilem Saakaszwilim, ale również w większym stopniu na Armenii, Azerbejdżanie i ich kości niezgody. Niemniej działania orientujące politykę rosyjską na Górskim Karabachu a nie Gruzji rozpoczęły się wraz z rozpoczęciem trzeciej kadencji prezydenckiej Władimira Putina. Zarzucił on mediacyjne wysiłki Dmitrija Miedwiediewa, organizującego cykliczne spotkania z Prezydentami Armenii i Azerbejdżanu. Zwiększył obsadę personelu w bazie armeńskiej w Giumri, przeprowadził manewry „rosyjskiego NATO” na terenach ormiańskich, ich scenariusz -co jest niezwykle istotne- zakładał wrogą agresję, która bardzo przypominała realia konfliktu karabaskiego. Ostatecznie pojawiły się kontrolowane przecieki prasowe, mówiące o możliwości zorganizowania takich ćwiczeń również w Karabachu. Cały region zawrzał.


To właśnie dlatego drugą płaszczyzną wypowiedzi Davutoglu są gwarancje jakich Turcja udziela Azerbejdżanowi. Zapewnienie o poparciu stanowiska Azerbejdżanu w kwestii karabaskiej w tym momencie należy bowiem rozpatrywać w takim właśnie kontekście. Dlaczego?


Oprócz wspomnianych powyżej działań Kremla na początku października azerskie władze wyraziły zaniepokojenie chęcią przeniesienia rosyjskich baz wojskowych w Armenii do jej stolicy- Erywania. Ich zdaniem takie działania to jedynie pretekst dla transferu rosyjskiego uzbrojenia do ormiańskiej armii (w domyśle również karabaskiej). To bardzo prawdopodobne przypuszczenia, które -jeśli by się potwierdziły- stanowiłyby jawną ingerencję Rosji w wewnętrzne sprawy Azerbejdżanu. Taki sam wydźwięk ma zapowiadane 10 października przez federalne media uruchomienie lotniska międzynarodowego w Stepanakercie (stolica Górskiego Karabachu). Byłoby to równoznaczne z nieustannym naruszaniem azerskiej przestrzeni powietrznej przez obce samoloty.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama