Reklama

Geopolityka

Polskie bezpieczeństwo- przełamać monopol NATO

Morze Bałtyckie- fot. NASA
Morze Bałtyckie- fot. NASA

Polskie bezpieczeństwo nie powinno być zawężane do formuły transatlantyckiej. Poszukujmy rozwiązań, które ją uzupełnią.



Do tej pory określaliśmy geopolityczne usytuowanie Polski przez pryzmat wschodniej granicy. Linia Psków-Brześć- Odessa była limesem euroatlantyckiego świata, za nim rozpościerała się nadal akceptowana na Zachodzie strefa uprzywilejowanych interesów Rosji. Grudniowa wypowiedź szefa sztabu szwedzkiej armii, który stwierdził, że Szwecja w wypadku ograniczonego ataku jest w stanie bronić się przez tydzień i debata jaka rozgorzała wkrótce potem w tym kraju zmusza nas do zrewidowania poglądu na temat współczesnego usytuowania geopolitycznego Polski.

Okazuje się bowiem, że sfera potencjalnej niestabilności mogącej mieć wpływ na bezpieczeństwo Polski dotyczy także Morza Bałtyckiego. Akwen ten z powodu rosyjskich zbrojeń oraz dużych wahań budżetu Rosji opartego na eksporcie surowców energetycznych może stać się polem potencjalnego konfliktu, co dla Szwedów stało się oczywiste po wojnie pięciodniowej w Gruzji (2008 rok). Choć optyka ta nie jest nad Wisłą nagłaśniana to jednak wydaje się bliska prognozom naszego MSZ.

Strategiczny dokument resortu Radosława Sikorskiego (Priorytety polskiej polityki zagranicznej 2012-16) podkreśla, że  „w dłuższej perspektywie nie można wykluczyć pojawienia się zagrożeń, również o charakterze konwencjonalnym” w bezpośrednim sąsiedztwie lub na terytorium Rzeczpospolitej. Z tej perspektywy sojusz polsko- szwedzki powinien być naturalny i podobno jeszcze w zeszłym roku był dość atrakcyjną ideą w kręgach rządowych. Ostatecznie pod koniec minionego roku został jednak uznany za mało atrakcyjny z powodu nieodpowiednich priorytetów Skandynawów tj. przykładania zbyt dużej roli do kwestii praw człowieka a zbyt małej do spraw strategicznych. Obecna debata wywołana przez grudniową wypowiedź szefa sztabu szwedzkiej armii powoduje, że powinniśmy wrócić ponownie do tej kwestii.

Priorytety polskiej polityki zagranicznej 2012-16 stwierdzają, że „o pokoju bądź wojnie coraz częściej decydować będzie w najbliższych latach regionalna dystrybucja sił, doraźne koalicje państw. Świat najbliższych lat „sparaliżuje także kryzys instytucji międzynarodowych”, w których kraje rozwijające się będą chciały zwiększyć swoje wpływy." W tym kontekście próba poszerzenia własnego bezpieczeństwa poza katalog północnoatlantycki powinna być dla nas niesłychanie istotna. Takie przeczucia są bliskie naszym elitom o czym świadczyły próby uzyskania dodatkowych gwarancji amerykańskich dla Polski w czasie negocjacji związanych z tarczą antyrakietową jeszcze za administracją Busha. Tamta koniunktura już się wypaliła, ale być może czekają nas narodziny kolejnej, o nieco mniejszym potencjale, nad Bałtykiem, której nie powinniśmy lekceważyć?

Piotr A. Maciążek
Reklama

Komentarze

    Reklama