Reklama

Siły zbrojne

Dalsza rozbudowa "rumuńskiego Ramstein"

Amerykańskie F-15 startują z Campiua Turzii, fot. U.S. Air Force, Tech. Sgt. Chad Warren
Amerykańskie F-15 startują z Campiua Turzii, fot. U.S. Air Force, Tech. Sgt. Chad Warren

Pentagon chciałby zainwestować dodatkowe środki w rozbudowę rumuńskiej bazy lotniczej - Campiua Turzii. Potencjalnie ma ona stać się jednym z najważniejszych ogniw w sieci amerykańskich baz lotniczych, pozwalających na szybką reakcję w obrębie dynamicznie zmieniającej się architektury bezpieczeństwa w Europie, ze szczególnym uwzględnieniem rejonu Morza Czarnego.

Stany Zjednoczone przymierzają się do gruntownej rewitalizacji bazy lotniczej w Rumunii. Według „Stars and Stripes” US Air Force upatrzyły sobie bazę rumuńskich sił powietrznych Campiua Turzii, w centralnej części tego państwa. W ramach The National Defense Authorization Act for 2021 planowane są tam wydatki rzędu 130,5 miliona dolarów, wszystko jednak będzie musiało uzyskać akceptację parlamentarną w Waszyngtonie. Jednakże, zielone światło ze strony Kongresu może spowodować, że to właśnie na rumuńskim terytorium będziemy świadkami największej inwestycji infrastrukturalnej, tego rodzaju, ze strony Pentagonu w tej części Europy, a funkcjonującej w obrębie zainicjowanej jeszcze w 2014 r. European Deterrence Initiative (EDI).

Co ciekawe, strona amerykańska w ramach wspomnianego EDI ma wnioskować, także o 59 milionów dolarów na poprawę infrastruktury w hiszpańskiej bazie morskiej Rota (kluczowej dla działań morskich w całym regionie), jak również 36 milionów dolarów dla strategicznie ważnej bazy Ramstein i 25 milionów dolarów dla bazy Spangdahlem (w obu przypadkach znajdujących się na terytorium Niemiec). Trzeba również pamiętać, że we wcześniejszych latach Amerykanie dokonywali już inwestycji w poprawę i usprawnienie Campiua Turzii. Obejmowało to chociażby kwestie hangarów, tak aby mogły przyjmować np. F-15 czy też A-10. Lecz tym razem może to być zdecydowanie większa skala.

Potencjalnie, rumuńska baza Campiua Turzii otrzyma szereg modyfikacji, pozwalających na prowadzenie całego spektrum działań lotniczych. Wskazuje się na lądowisko przeznaczone dla maszyn z niebezpiecznymi ładunkami, zwiększenie liczby miejsc dla obsługi potencjalnie całej rotacji eskadry samolotów myśliwskich. Chodzi również o dodatkowe miejsca na przechowywanie paliwa lotniczego oraz innych niezbędnych magazynów dla obsługi maszyn operujących z tego miejsca. Amerykańskie siły powietrzne widzą w rumuńskiej bazie jedno z potencjalnie kluczowych miejsc dla US EUCOM w zakresie zdolności do reagowania na zmieniającą się architekturę bezpieczeństwa europejskiego.

Jak podkreśla „Stars and Stripes” dotychczas w Rumunii podstawową rolę pełniła dla działań US EUCOM baza lotnicza Michaił Kogalniceanu. Jednakże, zauważalne stało się zwiększanie nasycenia działań właśnie z Campia Turzii. To właśnie tam w zeszłym roku miały pojawić się w ramach rotacji, bazujące na co dzień w Polsce bezzałogowe statki powietrzne (BSP) MALE MQ-9 Reaper. Wszystko po to, żeby być bliżej kluczowego rejonu Morza Czarnego. Jednakże, korzystają z niej już teraz amerykańskie maszyny załogowe. Przykładowo w 2017 r. bazę Campiua Turzii wykorzystywały amerykańskie samoloty myśliwskie F-15C, należące do 159th Expeditionary Fighter Squadron, a wszystko w ramach operacji Atlantic Resolve.

Reklama

Komentarze (9)

  1. R

    Coś o czym my możemy pomarzyć

    1. wiarus

      Zgadza się, a jednym z powodów jest to, że już w momencie wstępnych rozmów pojawiają się u rozjuszonej opozycji argumenty o: "wprowadzaniu obcych", "kosztów", "zniszczonego środowiska"; i najważniejszy : "po co, skoro jest koło Berlina ?".

    2. Dudley

      Jak spojrzysz na mapę to może się zorientujesz że amerykańskie bazy w Rumunii to zaplecze logistyczne, im nie grozi bezpośrednia rosyjska agresja. To dobry biznes bez ryzyka i tyle. W naszym przypadku by amerykańska obecność miała sens, to bazy i brygadowe zespoły bojowe musiały by stacjonować w pobliżu przesmyku Suwalskiego, tak by w przypadku konfliktu nie miały możliwości uciec, a ewentualny atak musiał by być skierowany również przeciw amerykanom. Bazy na zachodniej granicy nic nam nie dają prócz złudnego poczucia bezpieczeństwa. Amerykanie mogą się szybko ewakuować i zostanie po nich tylko smród, a nas zostawia na pastwę losu jak ostatnio Kurdów. Jeśli mamy mieć amerykańskie wojsko na terytorium Polski to trzeba to tak zorganizować by musieli walczyć ramię w ramię z nami, bez możliwości ewakuacji, a ścianą za plecami i polskim żołnierzem obok.

  2. Roman

    Może jednak warto podać prawidłową nazwę miejscowości gdzie powstaje owe "rumuńskie Ramstein" to Campia Turzii (a nie jakieś Campiua) w Siedmiogrodzie w pobliżu głównego miasta tego regionu Cluj-Napoca, a lotnisko w bezpośredniej bliskości owego miasteczka to 71 Baza Aeriana. Wydaje się, że Amerykanie w sposób bardzo przemyślany wybrali to miejsce. Dotychczas bowiem szeroko wykorzystywana do różnych operacji lotniczych wojskowa baza lotnicza Mihail Kogalniceanu to część międzynarodowego portu lotniczego w Konstancy nad morzem Czarnym i w przypadku jakiegoś konfliktu zbrojnego w rejonie czarnomorskim może być bardzo łatwo zaatakowana od strony morza, a biorąc pod uwagę tradycyjny rumuński rozgardiasz najpewniej miejscowe siły zbrojne nie zdążyłyby zareagować. Zaś lokalizacja bazy w Campia Turzii położonej daleko w głębi terytorium Rumunii jest zdecydowanie korzystniejsza.

  3. comet

    To tylko świadczy jakim "pępkiem świata" jest Polska i jakie ma niesamowicie ważne położenie.

  4. Sn

    Rumunii mają swoje atuty i dlatego nie dadzą się tak pukać jak my przez USA.

    1. Amator

      My mamy większe atuty a mimo to się dajemy... i to jest dramat.

  5. autor

    Po to jak Turcja się wyautuje....

  6. Cezar

    Czyli ten Fort Trump powstanie, ale w Rumunii.

  7. Fanklub Daviena

    Znaczy się USA zakłada trwałą utratę wpływów w Turcji... :)

  8. Fanklub FR

    Cieszy.

  9. Marek

    A tzw. Fort Trump nadal istnieje tylko w propagandzie.

Reklama