Reklama

Geopolityka

Koniec amerykańskiej obecności w Afganistanie, ale czy początek pokoju?

Amerykański śmigłowiec nad Afganistanem, fot. Army Capt. Roxana Thompson, DoD
Amerykański śmigłowiec nad Afganistanem, fot. Army Capt. Roxana Thompson, DoD

W sobotę nastąpiło podpisanie porozumienia pokojowego, w stolicy Kataru Ad-Dauha, przez specjalnego wysłannika Stanów Zjednoczonych do spraw Afganistanu Zalmaya Khalilzada i szefa politycznego Talibanu mułłę Abdula Ghaniego Baradara. Należy podkreślić, że przy tym wydarzeniu obecny był amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo. Umowa mająca na celu przywrócenie pokoju w Afganistanie, ma w pierwszej kolejności pozwolić na wycofanie amerykańskich sił zbrojnych z tego państwa. Kończąc tym samym udział najdłuższego i krwawego konfliktu, w jakim uczestniczy to państwo niemal od początku XXI w. 

Amerykanie chcą przede wszystkim uzyskać pewność, że Talibowie nie będą w przyszłości wspierali żadnych struktur terrorystycznych, których działania są wymierzone w Stany Zjednoczone i ich partnerów. W tym samym czasie, gdy podpisywane było porozumienie z Talibami, sekretarz obrony Mark Esper miał zapewnić władze w Kabulu, że Stany Zjednoczone będą uzależniały wszelkie działania od postawy Talibów i realizacji przez nich zobowiązań dotyczących procesu pokojowego w kraju.

Cztery filary ("kruchego") porozumienia 

Obecne porozumienie, zawarte w Ad‑Dauha (Katar) pomiędzy przedstawicielami Stanów Zjednoczonych oraz nieuznawanym przez Waszyngton "Islamskim Emiratem Afganistanu" określanym jako Taliban, zostało oparte o cztery główne elementy. Pierwszy z nich ma określić system gwarancji i mechanizmów kontroli, w zakresie zapobiegania wykorzystaniu Afganistanu przez zorganizowane grupy lub pojedyncze osoby dążące do stworzenia zagrożenia bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych. Druga część odnosi się do wycofywania obcych sił zbrojnych z samego Afganistanu, na czele z wojskami amerykańskimi. Trzecia, wskazuje na wymóg względem Talibanu, aby jego przedstawiciele usiedli do wspólnych rozmów z innymi stronnictwami w Afganistanie.

Same negocjacje pokojowe wewnątrz Afganistanu miałby zostać zapoczątkowane już od 10 marca bieżącego roku, oczywiście w przypadku spełnienia innych wymogów na czele z rozpoczęciem ewakuacji obcych wojsk z kraju. Czwarta część porozumienia zakłada stałe i kompleksowe zawieszenie broni w Afganistanie, będące fundamentem dalszych rozmów wewnątrz tego państwa.

Proces wycofywania się wojsk międzynarodowych z Afganistanu 

Stany Zjednoczone zobowiązują się tym samym, do wycofania z terytorium Afganistanu personelu wojskowego, a także sił sojuszniczych/koalicyjnych, doradców wojskowych, prywatnych kontraktorów (PMC), etc. w ciągu czternastu miesięcy od ogłoszenia porozumienia. Należy zauważyć, że ważnym punktem jest w tym przypadku odwołanie się również do prywatnych firm wojskowych oraz personelu szkoleniowego, innego niż ten wojskowy Amerykanie/NATO.

Sam proces wycofywania zakłada, że już w przeciągu pierwszych 135 dni Stany Zjednoczone mają zredukować własne wojska w Afganistanie do poziomu 8600 żołnierzy (obecnie to poziom ok. 13 tys. żołnierzy). Proporcjonalne redukcje mają również objąć siły sojusznicze i koalicyjne. Dojść ma także do zamknięcia 5 baz wojskowych, zlokalizowanych na terytorium Afganistanu. Reszta ma oczywiście być wycofywana w kolejnych miesiącach, ma również następować zamykanie kolejnych baz wojskowych wykorzystywanych przez wojska międzynarodowe.

Talibowie mają opuścić więzienia 

Amerykanie zobowiązali się do zapoczątkowania procesu uwolnienia grupy do 5 tys. Talibów, do momentu rozpoczęcia rozmów wewnątrz Afganistanu – planowanych na 10 marca. Co ciekawe, sami Talibowie mają wypuścić grupę zaledwie do 1 tys. przetrzymywanych przez nich jeńców oraz więźniów politycznych. Na kolejne trzy miesiące od pierwszej fazy zwolnień mają zostać wypracowane rozwiązania pozwalające na uwolnienie wszystkich przetrzymywanych przez obie strony.

Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani bardzo szybko zdystansował się do ważnej części układu pomiędzy Amerykanami i Talibanem, odnoszącej się do planowania wspomnianej wymiany więźniów. Wskazując przy tym, że rząd w Kabulu nie zobowiązał się w żadnym razie do wypuszczenia wspomnianych 5 tys. Talibów, przebywających w afgańskich więzieniach. Tym bardziej, jeśli wypuszczanie więźniów ma stanowić warunek do rozpoczęcia rozmów pokojowych ze strukturami odwołującymi się do użycia siły i odpowiedzialnymi za przemoc w Afganistanie.

image
Sekretarz Generalny NATO, Prezydent Afganistanu i Sekretarz Obrony USA, fot. NATO

Co więcej, jeśli dojdzie do rozmów wewnątrz Afganistanu, to Waszyngton zobowiązał się do przeglądu obecnych sankcji względem Talibów oraz wszelkich listów gończych za ich przedstawicielami. W tym przypadku kluczowym ma być termin 27 sierpnia bieżącego roku. Amerykanie mają również działać na rzecz wycofania się z sankcji względem Talibów na arenie międzynarodowej, w tym w ramach ONZ.

Talibowie mają obiecać odcięcie się od terrorystów 

Jeśli zaś mowa o obowiązkach, do jakich zobowiązali się Talibowie, to na pierwszym miejscu jest odcięcie się z ich strony od wszelkich kontaktów z organizacjami terrorystycznymi, na czele z Al-Kaidą. Terroryści mają nie mieć możliwości uzyskiwania schronienia oraz miejsca do działań na terytorium Afganistanu, jak to miało miejsce na masową skalę przed interwencją międzynarodową. Chodzi o całe spektrum operacji terrorystycznych, polegających na rekrutacji, szkoleniu, budowie zaplecza logistycznego, zbieraniu funduszy, itd. Talibowie mają również dokonać propagandowego odcięcia się od wszelkiej aktywności terrorystycznej wymierzonej w Stany Zjednoczone oraz ich sojuszników.

Interesującym wątkiem może być uzyskanie odpowiedzi czy Talibowie są w stanie rzeczywiście kontrolować całość struktur wojskowych, terrorystycznych, politycznych, które umownie uznaje się za część ich ruchu. Szczególnie w kontekście aktywności Al-Kaidy, ale też tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish), organizacji określanej mianem siatki Hakkaniego, etc. A przede wszystkim samodzielności operacyjnej części własnych dowódców polowych czy też czynników religijnych. Tutaj rodzi się pytanie na ile pragmatycznie Amerykanie są w stanie zaakceptować wszelkie scenariusze podwójnej gry Talibów w tym zakresie - gdzie dyplomatycznie będzie następowało odcinanie się od przemocy i terroryzmu, ale w praktyce może istnieć dalsze przyzwolenie na różnego rodzaju działania, w tym sił spoza Afganistanu.

Donald Trump zadowolony i krytyczny względem głosów ekspertów 

Jak poinformował PAP, prezydent Donald Trump wyraził od razu zadowolenie z podpisania w sobotę porozumienia pokojowego z Talibami. Co więcej zapowiedział nawet, że wkrótce spotka się osobiście z ich liderami. Podczas konferencji w Białym Domu zaapelował również do sąsiadów Afganistanu, by wsparli proces pokojowy. Amerykański przywódca skierował pod adresem prezydenta Afganistanu Aszrafa Ghaniego i całego narodu afgańskiego gratulacje z powodu podpisania porozumienia, który może zakończyć trwający od 18 lat konflikt zbrojny. Złożył też hołd żołnierzom, którzy stracili życie podczas misji w Afganistanie.

"Chcę złożyć hołd pamięci poległych i wyrazić wdzięczność względem tych, którzy odnieśli rany w trakcie działań operacyjnych, w tym ostatnio" - powiedział. "Wiem, że chcą już wrócić do domu" - dodał. Podkreślił, że będzie to możliwe już w najbliższych 4 miesiącach, gdy zostanie przeprowadzona ewakuacja ponad 8 tys. żołnierzy amerykańskich z Afganistanu do Stanów Zjednoczonych.

image
Amerykańscy żołnierze w Afganistanie 2018 r., fot. DoD

Donald Trump odniósł się również do opinii części ekspertów, którzy w pierwszych komentarzach po podpisaniu porozumienia, wskazywali, że realizacja postanowień umowy dotycząca następnej fazy procesu pokojowego, a mianowicie - negocjacji wewnątrzafgańskich może być bardzo trudna. D. Trump podkreślił, że szanse na wypracowanie porozumienia przez Afgańczyków są duże, ponieważ "wszyscy tam są już zmęczeni wojną".

Amerykanie, przynajmniej formalnie, zachowują możliwość manewru 

We wspomnianej depeszy PAP zauważono także, że prezydent D.Trump zastrzegł, że Stany Zjednoczone w każdej chwili mogą wycofać się z przyjętych na siebie zobowiązań, jeśli okazałoby się, że talibowie złamali warunki umowy. "Wierzę jednak, że będą się starali w jakiś sposób potwierdzić, że nie traciliśmy na darmo czasu przygotowując to porozumienie. Jeśli zdarzyłoby się jednak coś złego, bardzo szybko znowu wyślemy tam nasze wojska. Mam nadzieję, że to nie będzie konieczne" - zaznaczył.

Przy czym, trudno dziś brać pod uwagę scenariusz w którym Stany Zjednoczone są w stanie zmobilizować poparcie społeczeństwa względem ponownej eskalacji działań militarnych w Afganistanie. Wręcz przeciwnie, przed oczami stają raczej analogiczne zapewnienia względem Republiki Wietnamu z okresu zimnej wojny. Gdzie, również Waszyngton zapewniał o swoim poparciu Sajgon i oferował pomoc w przypadku otwartej agresji ze strony Demokratycznej Republiki Wietnamu. 

Czy Talibowie się zmienili?

Kontrowersje pojawiają się przede wszystkim w kontekście ustępstw Waszyngtonu względem tak Talibów. Tych samych Talibów odpowiedzialnych nie tylko za współpracę z Al-Kaidą, ale również za zbudowanie opresyjnego reżimu w latach 1996-2001 w samym Afganistanie (o tym już raczej nie wspomina się zbyt głośno). Co więcej, Talibowie wielokrotnie prowadzili działania terrorystyczne w toku działań w Afganistanie, gdzie za swoje cele obierali ludność cywilną i obcokrajowców. Trzeba również retorycznie zapytać się o zaplecze ideologiczne Talibów, czy ono uległo lub ulegnie zmianom w przypadku porozumienia pokojowego ze Stanami Zjednoczonymi.

image
Opium przejęte w Afganistanie, fot. Sean K. Harp, Domena publiczna, commons.wikimedia.org

W dodatku, Stany Zjednoczone niejako narzucają wymiar obecnych porozumień władzom w Kabulu, które dysponują mandatem nadanym im w toku wyborów. Talibowie działają zaś poprzez infiltrację regionów i wielokrotnie narzucanie siłą podległości względem lokalnych przywódców. Co więcej, Waszyngton rzeczywiście może (i zapewne będzie) naciskał finansowo na liderów politycznych w Kabulu, wysyłając bardzo niebezpieczny sygnał dla swoich sojuszników nie tylko w tym regionie świata.

Oczywiście, dla Waszyngtonu i polityki wewnętrznej samo porozumienie jest i będzie odczytywane jako sukces ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa. Jako prezydent i głównodowodzący sił zbrojnych ma on możliwość wskazania, iż „zakończył” (przynajmniej propagandowo) krytykowaną obecność wojskową w Afganistanie. Trzeba zauważyć, że D. Trump niemal od razu wskazał, że pierwsi żołnierze będą wracali już teraz, natychmiast do Stanów Zjednoczonych (struktury dowodzenia w Afganistanie nie przekazały w tym zakresie żadnych komentarzy, przynajmniej na moment pisania tego tekstu).

Dezintegracja w miejsce pokoju?

Przy czym, jeśli chodzi o sam Afganistan sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana i mniej czytelna niż w przekazach Departamentu Stanu i samego prezydenta D. Trumpa. Przede wszystkim samo porozumienie w żadnym razie nie daje jakichkolwiek gwarancji uzyskania porozumienia wewnątrz kraju. Rzeczywiście konflikt zbrojny w Afganistanie toczy się nieprzerwanie od 2001 r. (lub raczej faktycznie od 1979 r.), stąd olbrzymie straty ludności i pragnienie spokoju. Pytanie czy to wystarczy? Szczególnie, że mamy przykład sytuacji zaistniałej po wycofaniu się radzieckich sił zbrojnych z tego państwa i niemal płynnego przejścia do serii pomniejszych walk pomiędzy mudżahedinami, a później również Talibami.

Już dziś trudno przypuszczać, iż cała bogata scena polityczna w Afganistanie zaakceptuje relacje z Talibami. Szczególnie, że uderza to w zakres ich władzy politycznej, ekonomicznej, wojskowej. Można obawiać się ponownego rozbicia lub procesu erozji różnych struktur państwa, na czele z Afgańską Armią Narodową (ANA) oraz formacjami bezpieczeństwa. Tym bardziej przy ograniczaniu finansowania, wsparcia treningowego oraz technicznego spoza Afganistanu. Poszczególni gracze afgańskiej politycznej układani będą chcieli dysponować alternatywą na przyszłość. Pamiętajmy, że do Afganistanu od lat trafiły znaczne ilości broni, uzbrojenia, amunicji, materiałów wybuchowych. Stąd ogólnonarodowe rozbrojenie może być zbyt idealistycznym scenariuszem.

image
Żołnierze ANA, fot. Staff Sgt. Bradley Lail United States Air Force, domena publiczna, commons.wikimedia.org

Należy przypuszczać, że same Stany Zjednoczone (oraz partnerzy z NATO oraz koalicjanci spoza Sojuszu) to nie jedyny czynnik zewnętrzny kształtujący sytuację w Afganistanie. Stąd D. Trump zwracał się również do sąsiadów Afganistanu. Swoje interesy budują tam od lat Pakistan, Indie, Chiny, Iran, państwa arabskie oraz oczywiście Rosja - wykorzystując dyplomację, biznes, służby specjalne i lokalnych przywódców. Stąd też, frakcje afgańskie mają możliwość odwoływania się do innych patronów w przypadku wzajemnych, wewnętrznych sporów o władzę. Przykładem może być chociażby postawa Hamida Karzaja, który niegdyś był uznawany za „człowieka Waszyngtonu” lecz teraz daleko mu do proamerykańskich ośrodków.

Przyszłość Afganistanu niestety w żadnym razie nie jawi się w pozytywnym świetle wraz z porozumieniem z Ad-Dauha. Kluczowe będzie co innego, a więc uzyskanie dialogu wewnątrz stronnictw afgańskich i przede wszystkim postawa sąsiadów. Zaś zachód nie zapomni jeszcze długo o Afganistanie, nawet w przypadku wycofania komponentów wojskowych, albowiem nie rozwiązany jest chociażby problem globalny w postaci produkcji narkotyków w tym państwie. Dość sceptycznym można być również w kontekście zablokowania (umownego) aktywności terrorystów w Afganistanie. 

Reklama

Komentarze (31)

  1. Leon Z

    Bardzo interesujące. Skoro Talibowie nie są już terrorystami... to kim są? Jak widać równoprawnym partnerem do rozmów. A to znaczy, że USA przegrała wojenkę i z podkulonym ogonem zwija się z rejonu

  2. Dalej patrzący

    Niestety opuszczenie Afganistanu przez siły USA spowoduje przejęcie kraju przez Talibów, a w dalszym etapie nieuchronny jest wzrost znaczenia Talibów w ich mateczniku - czyli w Pakistanie. Pakistan po rozwodzie z USA nie musi [i nie chce] już walczyć z Talibami, co zresztą jest widoczne w postaci przynajmniej nieformalnego rozejmu - Pakistan powypuszczał z więzień radykalnych imamów, a ci, którzy przedtem namawiali do ataków na żołnierzy armii Pakistanu i na ich rodziny, chwalą teraz armię Pakistanu jako "Miecz Proroka". W razie dużego kryzysu [tytułem np. skutków koronawirusa] nieuchronna jest radykalizacja nastrojów w Pakistanie [200 mln ludzi - większość żyjąca "na krawędzi"], a to może doprowadzić do przejęcia władzy w Pakistanie przez Talibów. Przypomnę - Pakistan jest jedynym islamskim państwem z atomem. Gdzie Pakistan ma do dyspozycji rakietowa projekcje siły atomu - od rakiet Ra'ad II podwieszanych pod myśliwce, o zasięgu 600 km [20 lutego br. rzecznik armii Pakistanu poinformował o udanych testach tej rakiety lotniczej z głowicą jądrową] po mobilne wyrzutnie rakiet średniego zasięgu Ghauri [o zasięgu 1300 km w 2018 była pierwsza próba - udana], nie mówiąc o rakietach Shaheen-III o zasięgu 2750 km [też dla głowicy jądrowej], dyspozycyjnych od 2015 - tak samo marynarka testuje uzbrojenie w głowice jądrowe pocisków uskrzydlonych z OP. To przejęcie atomowego Pakistanu było by strategiczną zmianą w globalnym układzie gry, bo, cytując Putina: "nikt nie grozi państwu z atomem". Dalszy możliwy etap to ekspansja nowego organizmu po złamaniu Iranu [co jest kwestią czasu - USA muszą to zrobić po obrocie jesienią 2019 Iranu na Pekin - bo już powstała ciągła magistrala lądowa Jedwabnego Szlaku Chiny-Pakistan-Iran-Turcja-Europa a Iran dzięki chińskiemu kapitałowi chce tłoczyć ropę i gaz rurociaagami szlakiem lądowym do Chin - poza zasięgiem US Navy] - czyli ekspansja połączonego islamskiego organizmu Pakistan-Afganista na zachód - poprzez świeżo zniszczony i złamany przez USA Iran. Zapewne, dla zjednoczenia świata muzułmańskiego w ponadnarodowy powszechnie akceptowany organizm - ta ekspansja i scalanie świata islamu w jeden organizm [czyli jak za Proroka i pierwszych kalifów - co jest pożądanym wzorcem dla każdego muzułmanina], będzie prowadzona pod sztandarem nowego Kalifatu - już "nietykalnego" - bo atomowego.

    1. mac

      nie będzie żadnego kaiifatu, różnice w łonie islamu sa zbyt wielkie, i zbyt wielu chętnych do roli "kalifa" - Iran Turcja, Arabia saudyjska, Egipt...poza tym skoro Pakistan stawia na chiny, to można odpowiednio mocno postawić na Indie.

    2. Oleg

      Bedzie jeden Taliban.Bedzie tez Mahdi ktory sila podbije wiekszosc panstw muzulmanskich.

    3. Dalej patrzący

      Podstawowy podział to sunnici i szyici. Ich rozkład tworzy wzajemnie się szachujący "przekładaniec" [bo szyicki Iran sprawnie eksportuje swoje wpływy poza granice]. Gdy USA złamie Iran, to jednocześnie USA samobójczo dla Zachodu zniweluje ta podstawowa różnice islamu, stworzy pustkę strategiczną do marszu atomowego [więc "nietykalnego"] Nowego Kalifatu na zachód. Wygra najsilniejszy - czyli to siła wyrówna wszelkie różnice - a zwycięstwo najsilniejszego będzie poczytywane w świecie islamu za widoczne potwierdzenie woli Allacha. To daje efekt dodatniego sprzężenia zwrotnego - kolejne zwycięstwa dają ponadpaństwowe i ponadnarodowe, coraz silniejsze wsparcie rosnącemu Nowemu Kalifatowi, oparte na spełnianiu się marzeń stworzenia jednej wielkiej ummy świata islamu. A to jest [jedyny] wzorzec idealnego świata w islamie. Czynnik religijny islamu jest tu decydujący. Powtarzam - w świecie islamu pytanie? "kim jesteś" oznacza automatycznie odpowiedź "muzułmaninem", państwo, nawet narodowość są na drugim miejscu.

  3. Wojtek

    No proszę, a tak śmiano się z ZSRR, które dostało srogie lanie w Afganistanie. I co to się stało? Czyżby niepokonana amerykańska armia jednak podkulała ogon i wycofywała się po bitwach z pastuchami w sandałach? Teraz czekajcie jak tylko Al-Kaida się tam uruchomi. USA hoduje sobie nowego wroga.

    1. spoko

      Wojtek Ilu Amerykanow zginelo w Afganistanie a ilu czerwonych ?

    2. kg

      ZSRR - ok. 14500 zabitych, ok. 54000 rannych (dane za cały okres 1979-1988). USA + inni - ok. 3400 zabitych, ok. 20 tys. rannych (dane za 2001-2018). Ale: - Amerykanie od 2013 w prawie nie ruszali się z baz (misja szkoleniowa), - ZSRR walczył aktywnie do końca, - 20 lat to kolosalna różnica w środkach ochrony i ratownictwie medycznym (zabici/ranni - ZSRR - ok. 1:3,8; USA+inni - ok. 1:6), - mudżahedinom każdy kto mógł (USA, Europa Zach., Arabia S., Pakistan, Chiny) dostarczał każdą broń, jaką tylko mógł, i w takiej ilości, jaką tylko mógł, - talibom broni na większą skalę nie dostarczał nikt lub prawie nikt.

    3. spoko

      Problem w czasie Amerykanie siedza tam 20 lat a czerwoni podwineli ogon po 10 latach Ps podwiniecie ogona zapozyczylem od was

  4. Stefffan

    Po wyjściu sowietów z Afganistanu, ówczesny prezydent Nadżibullach, jeszcze przez trzy lata utrzymywał się przy władzy. Struktury tamtejszej władzy w Afganistanie były dużo silniejsze niż te obecne. Aktualny rząd w Kabulu – moim zdaniem - rozpadnie się natychmiast po wyjściu Amerykanów, a może nawet wcześniej, bo po zakończeniu wyborów prezydenckich w USA. Pełnia władzy przypadnie Talibom. Co by nie mówić, o słabości tego rządu, to jego potraktowanie przez Amerykanów budzi przerażenie. To przecież formalnie, sojuszniczy, wybrany demokratycznie rząd. A USA podpisało umowę z Talibami, z ustaleniami dot. kompetencji tego rządu, bez jakiegokolwiek udziału władz Afganistanu w negocjacjach. Nawet nie wysilili się na jakieś pozory uznania ich podmiotowości.

    1. bender

      Przykra, ale słuszna uwaga niestety.

    2. młot na czarodziejów

      Gdyby ewakuowali do USA rząd Afganistanu, tłumaczy, policję i wojsko z rodzinami, to Talibowie żałowaliby, że nie współpracowali z USA i na przyszłość każdy sojusznik miałby to na uwadze.

  5. realista

    co by nie pisac to yankesi sa kolejnym panstwem ktory poniosl tam porazke militarna ,zrozumieli to po 8 latach wojny ktora praktycznie ich wykonczyla finansowo, tego kraju nie da sie opanowac militarnie ,tam nie ma defacto struktury samorzadowej poza stolica ,reszta kraju to rejony z wladza klanow ktore same tocza walke ze soba ,wyjscie amerykanow to smutne wiesci dla rosjan ,teraz oni beda glownym celem talibow oj beda

    1. Tego kraju nie da się opanować nie militarnie ale mentalnie choć może blisko dwie dekady obserwacji cywilizacji zachodniej coś zasiały

    2. karakan

      Militarnie oczywiście, że da się pokonać to społeczeństwo, tylko ono nie przeżyje tego starcia, a nie o to chodzi najeźdźcom, bo przecież dziennikarze by ich "zjedli", gdyby stworzyli obozy śmierci, czy gułagi. Wirus o długim stopniu wylęgania załatwiłby to społeczeństwo, tylko po co?

  6. polityk

    A jakie są sukcesy tej wojny? czy zniszczono Talibów, czy zniszczono organizacje terrorystyczne, czy świat jest bezpieczniejszy czy nie trzeba już takich zabezpieczeń na lotniskach? Czy ktokolwiek pamięta już przyczyny tej wojny i do czego miała doprowadzić ? Totalna porażka, zniszczenie kraju, zniszczenie systemu edukacji, rozwój organizacji terrorystycznych, pogorszenie bezpieczeństwa światowego, setki tysięcy ofiar cywilnych, mld dolarów wyrzucone w błoto, stracone pokolenia - czy ktokolwiek pamięta tego kto tą wojnę wywołał i tego kto z pokojową nagrodą Nobla nie był w stanie jej skończyć - hipokryzja świata sięga już zenitu.

    1. bender

      Rozumiem, że ksywka polityk zobowiązuje do pitolenia, ale na miły Bóg... uwaga, że za Talibów to kwitła edukacja (no tak, w końcu Talibowie to dosłownie uczniowie szkół koranicznych) i w ogóle było pięknie w państwie szaleńców dających schronienie Al-Kaidzie, jest wysoce nie na miejscu. Ofiar cywilnych jest około 20 tys nie "setki tysięcy" i w 3/4 to ofiary Talibów. Nie do końca za to pojąłem co masz na myśli mówiąc o "straconych pokoleniach". O co chodzi?

    2. Sarmata

      Ofiar cywilnych według ONZ jest okolo 10.000....... rocznie z czego połowa to ofiary nalotów USA i rządu kolaborantów Afganskich.

  7. laik, zupełny laik

    To teraz będzie można pomyśleć nad sprowadzeniem - przy okazji wycofywania wojska - iluś egzemplarzy MRAP-ów dla brygad antyterrorystycznych, jednostek straży granicznej i żandarmerii wojskowe oraz na misje. Nie trzeba tego wiele, a można będzie tanio sprawny sprzęt sprowadzić. Część będzie potem można podarować np. Macedonii, Łotwie itd.

  8. Borowik

    Witam. Mam pytanie do miłujących USA i zaprowadzaną przez nich na całym świecie "demokrację'. Jak to jest, że po inwazji na Afganistan zwiększył się obszar pod uprawy maku, a produkcja opium osiąga REKORDOWE poziomy??? Rzekomo wojska USA, w zasadzie NATO zajmowały się niszczeniem upraw jak i laboratoriów... a produkcja lawinowo ROSŁA. Biznes narkotykowy jest idealny do czerpania pieniędzy na różne nazwijmy to "brudne" akcje i wojny! Czy czasem w 2000 roku Talibowie nie zakazali w kraju uprawy maku i produkcji opium? Tajne bazy USA w Pl to już FAKT! Ciekawe co można przewozić w wojskowych samolotach i kto to sprawdza. Czekam na wasze odpowiedzi. P.S. Proponuje się nieco dokształcić tym co twierdzą, że Afganistan nie posiada żadnych złóż, człowiek całe życie zdobywa wiedzę.

  9. Protadek

    Na Aljazeera jest news o zamachu w Afganistanie. Talibowie rozpoczęli działania ofensywne przeciwko siłom rządowym. I to by było na tyle w kwestii porozumienia.

    1. Fanklub Daviena

      Porozumienie między USA i Talibami przewidywało zwolnienie jeńców. Tymczasem afgański nierząd z Kabulu powiedział, że nie zwolni 5000 Talibów trzymanych w afgańskich więzieniach. I to by było na tyle w kwestii porozumienia. Ponadto, niczym Michnik, Urban i KGB w 1987 w kwestii kto ma stanowić "konstrukcyjną opozycję" przy Okrągłym Stole, nierząd w Kabulu uzurpował sobie "prawo" mianowania kto ma wchodzić w skład... talibskiej(!) delegacji na rozmowy pokojowe! Talibowie oczywiście na coś takiego nie przystali. Ale ty oczywiście musiałeś przedstawić najgorsze kłamstwo, bo półprawdę, zganiające całą winę na Talibów...

  10. Yugol

    Pewnie złoża się zbliżają ku końcowy ?

    1. Jaso

      Jakie złoża?

    2. Zdzichu Dyrman

      Jakie złoża? Przecież w Afganistanie nie ma żadnych złóż, a przynajmniej takich aktywnie wydobywanych.

    3. Fanklub Daviena

      Afganistan ma ogromne złoża, ale ku wściekłości USA, koncesję dostają Indie, Chiny itp. ale nie USA. Zresztą USA nie miałby jak tego wywieź, bo narobiły sobie wrogów z każdego sąsiada Afganistanu... :)

  11. Maniek

    USA nie zależy już na krajach dysponujących surowcami mineralnymi typu ropa i gaz jak Irak, Syria czy też Afganistan. W USA przeprowadzana jest też rewolucja jeśli chodzi o elektromobilność (np. 500 tys zamówień na CyberTrucka), oraz USA ma dość swoich źródeł ropy i gazu, staje się jednym z największych eksporterów, co w połączeniu z izolacjonistycznym podejściem Trumpa (Słynne od początku XX w. "America First") powoduje, że USA jak tylko może zachować twarz to zaraz wycofuje się z teatrów działań, które ją obecnie nie interesują, tak jak wspomniany wyżej Irak, Syria czy teraz Afganistan

    1. Yugol

      Z takiego czegoś nigdy się nie wychodzi z twarzą!!!

    2. Komentator

      USA jednym z największych eksporterów ropy? Przy wydobyciu 11 mln baryłek dziennie i konsumpcji 18 mln baryłek? Z USA jest taki eksporter ropy jak z Polski eksporter łososia. W jego eksporcie jesteśmy potentatem, eksportujemy to co przed tym zaimportowaliśmy. Z gazem jest inaczej, USA mają spore nadwyżki lecz do grona największych eksporterów jeszcze droga daleka. Niedawno D24 z dumą donosił, że pod koniec 2022 USA mają osiągnąć zdolność eksportu 70 mln ton LNG. Ilość zawrotna, dla użytkownika kuchenki gazowej. Jak przeliczymy jednak te miliony ton na m3 to okaże się, że za trzy lata, USA będą mogły eksportować tyle, ile wynosi połowa eksportu Rosji do samej Europy. Faktycznie jeden z największych eksporterów gazu.

    3. Zdzichu Dyrman

      Nie jestem w stanie zrozumieć skąd ten pomysł stawiania Afganistanu obok Iraku i Syrii. W Afganistanie nie wydobywa się ani nigdy nie wydobywało się ani ropy ani gazu.

  12. leming

    To porozumienie,moim zdaniem,jest tylko taktyczne,na czas wyborów w USA.Amerykanie podpisali wiele porozumień,np. z indianami Ameryki Północnej.Wszystkie zostały złamane w odpowiednim czasie.

  13. dim

    W Afganistanie nigdy nie było pokoju innego, niż feudalny. Feudalizm faktycznie skruszono, więc i pokoju nie będzie już żadnego. Chyba, że mylę się ? I wtedy pokój napowrót zapanuje, jako system feudalny ? Zmieniły się w międzyczasie uprawy - będzie więcej środków ekono. Nawet całkiem możlwe, że była to kolejna wojna opiumowa. Fajne pytanie: a po cóż w niej Polacy i inni "trzeci" ? Na pewno zupełnie zbędni, ale dla nas był to jednak bardzo ważny teren szkoleniowy - wojsko nie wychowywane w bliskości wojen nie jest nic warte, przykład upadku imperium bizantyńskiego. Imperium, czyli tego najbogatszego na świecie państwa, o kilka wieków wcześniejszego, niż sam upadek Konstantynopola.

    1. bender

      Trochę sprzętu sprawdziło się w boju, co dało okazję do usprawnień, a dowódcy jak obecny Szef Sztabu złapali bakcyla nowoczesnego, cyfrowego dowodzenia. Specjalsi pokazali klasę takoż logistycy, saperzy i w zasadzie wszystkie zaangażowane w rotacje jednostki. Dobra robota.

  14. Niuniu

    Z podpisanego porozumienia wynika, że obejmuje ono nie tylko USA ale również inne kraje które dzielnie w Afganistanie wspierały amerykanów i budowę zachodniej demokracji. W tym Polskę. Czy polski Rząd w jaki kolwiek sposób uczestniczył w tych rokowaniach i był chociaż o nich informowany? Może def24 pokusi się przy tej okazji o podsumowanie Naszego zaangażowania w afgańską awanturę. Ciekawe jak to przez te 17-18 lat wyglądało i co w efekcie z tego mamy. Illu naszych żołnierzy przewinęło się przez ten kraj, ilu tam zginęło, ilu zostało rannych, ile wojskowych rent tym rannym jest w Polsce płaconych, ile sprzętu bezpowrotnie utracono i ile utraciło w skrajnie trudnych afgańskich warunkach swą bojową wartość. Ile w końcu ta ekspedycja Nas kosztowała? I to tak uczciwie z uwzględnieniem wszystkich kosztów w tym tych wcześniej wymienianych wojskowych rent. Amerykanie takie posumowania robią i są one jedną ze składowych tzw. zasad Państwa Demokratycznego. A u Nas znów wszystko będzie tajne?

    1. bender

      Według oficjalnych danych MON w działaniach bojowych PKW Afganistan poszkodowanych zostało 869 żołnierzy i pracowników wojska, z czego 361 rannych. Zginęło 43 żołnierzy i cywilny ratownik medyczny.

  15. historyk

    bosy chłopi z leenfieldami pogonili najpierw czerwone imperium a po kilku latach tych spod gwiaździstego sztandaru

    1. Marek

      Dodaj se do tego Aleksandra Macedońskiego jeszcze i później Anglików.

    2. Pim

      Kolejni na liści Chińczycy. Ich tam "jeszcze" nie było.

    3. Orthodox

      Chińczycy na dziś są do bólu pragmatyczni. Nie pchają się nigdzie na chama z czołgami. Pomału, pomału, a co zechcą sobie kupią. Na koniec podzielą się światem ze stanami.

  16. Qwe

    Sajgon by nie upadł, gdyby nie upadł Nixon. Północny Wietnam nie dobiłby Sajgonu w trakcie jego prezydentury i każdego innego prezydenta USA gotowego zbombardować Hanoi. Po drugie, póki co strategia Trumpa się sprawdza, zostawił Syrię, wycofał marines, ale pozostawił SOF i CIA, i teraz biorą się do bitki Turcja i Rosja, zgodnie z przewidywaniem. Po wycofaniu NATO z Afganistanu też wybuchnie na nowo wojna, ani Indie, ani Pakistan, ani Rosja, ani Iran nie mogą odpuścić tego kraju. Niech się za łby wezmą, byleby USA nie musiało za to płacić tak myśli Trump.

    1. Marek

      Masz rację. Jak NATO wycofa swoje siły z Afganistanu, to tam znowu zaczną się prać. Co więcej państwa graniczące z Afganistanem będą miały z nim nieustający problem. Tym bardziej, że Afgańczycy obecnie doskonale wiedzą ile zarabia się na narkotykach.

    2. dim

      Rosja i Turcja nie "wzięły się do bitki", a stwarzają właśnie pozory, budują tam swą "legalność", "niezbędność". Potem podzielą się eksploatowanymi strefami okupacyjnymi.

  17. klawiatura

    Czyli pięknie opakowana i nazwana porażka.

    1. Orthodox

      Praktycznie Wietnam 2.0 Reelekcja Trumpa na pierwszym miejscu.

    2. Marek

      Od starożytności do tej pory w tym kraju każdy kto próbował miał swój Wietnam. I trudno żeby było inaczej.

    3. dim

      Czytałem to, w amerykańskim piśmie, już w roku 1974. Czyli gdy tylko pojawiły się pierwsze oddziały rosyjskie, jeszcze nie formalna inwazja. Ale co innego wiedzieć o czymś, a co innego wyciągać z tej wiedzy jakieś wnioski.

  18. Niuniu

    Kolego MAC - po prostu święta prawda. Lakoniczny ale oddający cały sens obecnej sytuacji wpis. jedyne co bym dodał, że problem poza ruskimi mają właśnie w pierwszej kolejności właśnie te post radzieckie środkowo azjatyckie republik oraz Chiny i Indie które w jeszcze większym stopniu niż współczesna Rosja zmagają się z islamskimi mniejszościami. A jak Talibowie weksportują swą "rewolucję" do tychże post sowieckich republik to w perspektywie problem będzie miał też tzw. świat zachodni. Ale to nie wcześniej niż w kolejnych dekadach. Niemniej jest to kolejny przykład jak wielkie mocarstwo kierujące się wyłącznie swymi krótko terminowymi celami zmienia warunki gry. I kolejny raz zostawia wiernych sojuszników. Nie ma tym razem zdjęć takich jak z ewakuacji amerykańskiej ambasady w Sajgonie ale to samo będzie się działo w Afganistanie. Setki tysięcy afgańczyków którzy chcieli sobie ułożyć jakoś życie i współpracowali z okupantami będą teraz musieli zostawić wszystko i wiać albo zostaną poddani masowej eksterminacji. Ale co to Trumpa obchodzi - liczą się kolejne wybory.

  19. jm

    O jakim pokoju tam może być mowa. Wiadomo, że będą wodzić sie za łby, a wynika to min. z plemiennej struktury tamtejszego społeczeństwa

  20. Andrettoni

    To co? Afganistan już nie należy do osi zła? Naszej bazy bym nie zamykał - w czasie PRL szkoliliśmy Egipskich komandosów i różnej maści terrorystów, teraz szkolimy Irakijczyków, możemy za opłatą szkolić Talibów. Teraz są dobrzy, więc wolno

    1. Marek

      Raczej ktoś puknął się w głowę. Żeby tam zapewnić spokój musiałbyś użyć kilku atomówek lub neutronówek. A to są chyba trochę zbyt wysokie koszty. Nie tylko polityczne ale też moralne.

  21. men

    Pomijając wszystkie inne względy, pomysł aby w kraju gdzie panują zwyczaje średniowieczne (żeby nie było - ich sprawa) wprowadzać demokrację typu zachodniego - delikatnie mówiąc jest nietrafiony.

  22. SZEPTUN

    TAK NA MARGINESIE..po wyjściu Rosjan i przejęciu przez Amerykanów i ich sojuszników opieki nad Afganistanem ilość handlu opiatami wzrosła 12-15 razy ..ale są w tym plusy wejścia, miejscowi watażkowie nie mają ciężkiego sprzętu bojowego ( czołgi ,systemy artyleryjskie pozyskane po Związku Radzieckim i lewym handlu zostały zniszczone ) natomiast fanatyzm islamski w formie Talibów wzrósł tak że to oni panują w Afganistanie co prawda mają tylko podręczną indywidualną broń ale panują ...a NATO tyle co w swoich bazach i co większych miastach..po wyjściu Amerykanów .. nastąpi koniec z systemem władzy w Afganistanie ...a Talibom dostanie się w prezencie ciężki sprzęt bojowy po Afgańskiej armii i rzeź narodu w ramach szariatu przez psychopatyczne spędy Talibów..Pakistan obrażone na USA że ich nie sponsoruje wzmocni chaos Afganistanu i pozyskiwanie przez Talibów systemów bojowych od Chin, Rosji czy Pakistanu nabierze wymiaru masowego i co istotne USA nie ma w regionie na tyle blisko baz by realizować działania prewnecyjno-sanitarne systemami bojowymi gdy stan stan fanatyzmu Talibów nabierze formy klęski humanitarnej narodu

    1. mac

      niech się teraz Rosja martwi, maja do niej blisko przez muzułmańskie byłe republiki ZSRR. Tak naprawdę USA przez 9 lat broniło południowej granicy rosji

  23. wukos

    Armia amerykańska niepokonana -Afganistan... od 2001 roku USA ( wspierane przez NATO) nie było wstanie wygrać z partyzantami w Afganistanie, więc trzeba uciekać... Teraz ten kraj pogrąży się w otchłani walk, nienawiści,chaosu i śmierci a tygodnie Karzaja są już policzone.

  24. dim

    Re: fotografia "Amerykańscy żołnierze w Afganistanie 2018 r". Pamiętajmy, że w normalnej wojnie, takiej z przeciętnie uzbrojonym wojskiem przeciwnika, już byłoby po tym aucie i jego pasażerach.

  25. odnowa

    pierwszy z lewej, trzeci z prawej- szkoleni w Nigerii z kijami zamiast karabinów maszynowych- fasolniaki

Reklama