Reklama

Geopolityka

Co jeśli nie "wojna" czyli jak Rosja może zagrażać Zachodowi [OPINIA]

Autor. Mil.ru

Rosyjska koncentracja wojsk wokół Ukrainy to nie jedyna przestrzeń do rozważań w kontekście bezpieczeństwa naszego kontynentu. Kreml może bowiem dość swobodnie sięgać po inne narzędzia, które traktuje na równi z formami presji militarnej. Warto więc spróbować je nakreślić, a tym samym uzmysłowić jak z wielkim problemem natury strategicznej mierzymy się dziś w UE i NATO. I jak ważne będą działania umownego Zachodu w kolejnych miesiącach.

Reklama

Kryzys ukraiński - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Na wstępie można byłoby stwierdzić, że tam, gdzie kończy się rosyjski potencjał militarny i jego konwencjonalne użycie, tam zaczynają się równie szerokie, inne możliwości działania. I wbrew pozorom, to właśnie ten umowny zbiór narzędzi - „inne" - może być o wiele groźniejszy dla bezpieczeństwa Zachodu. Bardziej niż możliwość wystąpienia klasycznej wojny, o której od czasu kryzysu wokół Ukrainy media debatują niemal bez przerwy. Przede wszystkim dlatego, że ich oddziaływanie może być zakamuflowane o wiele efektywniej niż gromadzenie dużych zgrupowań jednostek pancernych i zmechanizowanych. Co więcej, inne narzędzia pozwalają na obniżenie kosztów politycznych ich zastosowania, a także co równie ważne finansowych.

Pytaniem otwartym pozostaje jednak to, czy rosyjskie elity polityczne wokół Władimira Putina mają czas na długofalowe oddziaływanie na Zachód. Może wręcz przeciwnie, obecna koncentracja wojska i ciągłe straszenie Ukrainy oraz innych państw działaniami zbrojnymi oznaczają, że kremlowskie elity straciły zdolność do czekania na efekty innych form presji na Zachód. Tak czy inaczej, warto przyjrzeć się kluczowym zamiennikom klasycznej siły militarnej w przypadku możliwych działań Rosji. Szczególnie że gdyby obecnie doszło do deeskalacji, to musimy się spodziewać ich szybkiej aktywacji. Kreml nie może sobie bowiem pozwolić na ograniczenie presji wobec Zachodu, przede wszystkim z jednej strategicznej przyczyny – to właśnie eskalacja lub jej groźba na stałe wryto w fundamenty systemu, który pojawił się po rządach Borysa Jelcyna.

Reklama

Czytaj też

Do wspomnianych narzędzi oddziaływania na Zachód (pojęcie odnoszące się zarówno do państw NATO, UE, jak i ich partnerów takich jak Ukraina czy Gruzja) można więc zaliczyć:

Tworzenie swego rodzaju globalnej presji wojskowej – polegającej na aktywizacji zasobów wojskowych innych państw, które generują lub mogą generować turbulencje w przestrzeni międzynarodowej. Można byłoby stwierdzić, że mowa o zwykłym użytkowaniu zasady „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Trywialne w swojej zasadzie funkcjonowania, ale mogące rzeczywiście być elementem działań operacyjnych i strategicznych Rosji. Może to obejmować w skrajnych przypadkach dyslokowanie własnych sił (Syria), ale najczęściej jest o wiele bardziej elastyczne jeśli chodzi o stopień bezpośredniego zaangażowania. Mowa bowiem o działaniach w zakresie wysyłania instruktorów, w tym przypadku wprost afiliowanych jako rosyjscy. Jak również rozwijania sprzedaży broni, wzmacniania interakcji w sferze przemysłów zbrojeniowych, etc, szczególnie, że właśnie handel bronią daje podwaliny pod późniejsze potrzeby szkoleniowe, a także możliwości modernizacyjne strony kupującej. Tym samym strona rosyjska zyskuje przyczółki do dalszej aktywności, w tym wywiadowczej.

Cel jest oczywisty, odciążenie kierunków najbliższych Rosji. Wprowadzenie dezintegracji w ramach państw zachodnich jeśli chodzi o priorytety oraz potrzeby reagowania kryzysowego, jak i oddziaływanie niepewnością strategiczną na decydentów oraz społeczeństwa. Nie można pomijać też przyziemnego efektu synergii działań wojskowych i zbrojeniowych, jakim jest uzyskiwanie intratnych kontraktów, wspierających budżet państwa. Szczególnie, iż rosyjska zbrojeniówka przyzwyczaiła nas do tego, że kontrakty zagraniczne mają de facto niepisany priorytet.

Podstawowe kierunki wykorzystania takich możliwości są dziś dość dobrze zarysowane. Syryjska eskapada sił zbrojnych Rosji pozwala na oddziaływanie w regionie Bliskiego Wschodu, gdzie jeszcze jednym z elementów może być wspieranie aktywności Iranu. Przy założeniu, że w tym ostatnim przypadku władze w Teheranie nie będą mocno plastycznym przedmiotem gry, bowiem mają możliwość kooperacji również z Chińską Republiką Ludową. Nie mówiąc o tym, że historyczne tło nakazuje Irańczykom sporą dozę ostrożności wobec postawy strony rosyjskiej. Jednak niewielkim kosztem można próbować utrzymywać napięcie w kluczowym regionie świata, zarówno przez swoje syryjskie zasoby, ale też poprzez transfery uzbrojenia (gotowego lub wspieranie rozwoju systemów lokalnie).

Destabilizacja może być na rękę również z perspektywy rynku surowcowego, który przecież nie od dziś jest wręcz bazowym elementem polityki rosyjskiej. Ważnym elementem jest również w tym przypadku specyficzna relacja rosyjsko-turecka, pozwalająca na oddziaływanie również wektorem destabilizacji relacji wewnątrz-natowskich. Podsumowując, Rosjanie mogą ingerować w bezpieczeństwo na arenie bliskowschodniej, wymuszając przesuwanie się sił Zachodu, jak i również tworząc efektywną niestabilność pod względem szlaków zaopatrzenia w surowce energetyczne. Nie mówiąc o wytwarzaniu masy krytycznej jeśli chodzi o animowanie działań za pomocą presji migracyjnej, o czym szerzej będzie w kolejnych segmentach tekstu.

Czytaj też

Lecz Bliski Wschód to współcześnie niejedyna możliwość takiej formy uderzania w Zachód w celu długofalowego osiągania własnych celów strategicznych. Rosjanie przecież nie od dziś grają również na utrzymanie wysokiego poziomu napięcia w Ameryce Południowej. Zauważmy ich wsparcie dla Wenezueli, które przekłada się zarówno na trudne relacje wenezuelsko-amerykańskie jak i wenezuelsko-kolumbijskie. Stany Zjednoczone, znajdujące się pod presją napięć migracyjnych, mogą być wbrew pozorom mocno wrażliwe w tym aspekcie. Szczególnie że umowne wenezuelskie możliwości oddziaływania mają w tle również takie kwestie jak przemyt narkotyków. To również jest wrażliwością Stanów Zjednoczonych z racji odwracania uwagi od Europy, z racji na istniejącą nadal prawdziwą epidemię uzależnień.

Jednakże nie możemy zapominać, że podobne narzędzia mogą odnieść się do Argentyny w kontekście sporu z Wielką Brytanią o Falklandy/Malwiny. Dla Londynu, po wojnie z 1982 r., jest to przestrzeń chyba o wiele bardziej symboliczna niż nawet przed wspomnianym konfliktem z Argentyną. Stąd też nawet delikatne podnoszenie zdolności strony argentyńskiej w zakresie siłowego oddziaływania na władztwo brytyjskie na Falklandach, co by nie mówić, jest wysoce korzystne dla Rosji. W dodatku nie musi zakładać zbyt mocnego samodzielnego zaangażowania. Wystarczy wspierać procesy modernizacyjne, a nawet szkoleniowe, nie mówiąc o wywieraniu presji polityczno-informacyjnej. Lecz jest też jeszcze zapewne wątek możliwego oddziaływania, w ten sposób, na przede wszystkim rolnicze projekty kooperacji Europy Zachodniej i właśnie państw Ameryki Południowej. Trzeba jednak zauważyć, że działania np. wobec Argentyny nie były dotychczas zbyt efektywne, czego papierkiem lakmusowym są próby sprzedaży samolotów bojowych (MiG-29 czy też Su-30).

Tworzenie swego rodzaju regionalnej presji paramilitarnej– chodzi oczywiście o wykorzystywanie zasobów paramilitarnych, umownie mówiąc najczęściej utożsamianych z tzw. Wagnerowcami. Prywatne firmy wojskowe (PMC/PSC) to żadna nowość na świecie, przy czym te rosyjskie są ewidentnie włączone w model o wiele mniej biznesowy, a o wiele bardziej polityczny jeśli chodzi o formy oddziaływania na poszczególne państwa, regiony oraz interesy innych aktorów międzynarodowych. Bardzo oczywistym kierunkiem w tym przypadku jest Afryka, ale nie oznacza to jedynie swoistego zamknięcia się geograficznego. Przy czym, samo wykorzystanie rosyjskich kontraktorów-najemników np. na Bliskim Wschodzie pokazało pewne granice dla ich skuteczności. Symbolem czego jest bitwa w rejonie Khasham w 2018 r., gdy miało dojść do starcia z Amerykanami, lecz można brać pod uwagę możliwości działań np. w Ameryce Południowej lub Środkowej, gdzie mamy do czynienia z mniejszym ryzykiem konwencjonalnego starcia z silniejszym przeciwnikiem. Co więcej, lekka piechota może być bardzo użyteczna w działaniach nieregularnych.

Jednakże na obecną chwilę to przestrzeń państw afrykańskich wskazuje na wysoki stopień efektywności tego rodzaju narzędzia w polityce Kremla. Można bowiem gwarantować sobie dostęp do władz państwa afrykańskiego, udzielając pomocy. Można też penetrować wywiadowczo tamtejsze siły zbrojne i służby (w tym specjalne), a także budować nadzór nad surowcami naturalnymi. W wymiarze relacji z Zachodem jest to także, a może przede wszystkim idealne narzędzie do odwracania uwagi od bliższych Rosji rejonów granicznych. Dzieje się tak z Francją, która otrzymała sygnał o rosyjskiej aktywności paramilitarnej w Republice Środkowoafrykańskiej czy też Mali. Wiele obaw budzą również kolejne afrykańskie junty wojskowe, mogące przecież otrzymać pakiet „pomocy paramilitarnej" z dostawą do państwa od Rosji.

Trzeba w tym kontekście dodać, że właśnie dlatego tak ważne jest wspieranie działań amerykańskich, brytyjskich czy przede wszystkim francuskich w Afryce. Mowa jest bowiem o zagrożeniach wplecionych w sposób naturalny w oddziaływanie Rosji również na wszystkie państwa Zachodu. Nie mamy więc do czynienia z czysto regionalnym wyzwaniem dla bezpieczeństwa. Naturalnym pokłosiem rosyjskiej obecności paramilitarnej jest również rozbudowywanie własnych zasobów wywiadowczych. Te zaś można wykorzystywać na różne, a w przypadku Rosji nawet bardzo różne sposoby. Zauważmy, że strona białoruska przygotowując operację graniczną wymierzoną w bezpieczeństwo granic Polski, Litwy oraz Łotwy musiała zbudować odpowiednie zaplecze lokalnie, w regionach skąd pozyskiwano grupy nielegalnych imigrantów.

Granie na europejskie obawy i emocje– mowa o narzędziowym wykorzystywaniu dwóch, już sprawdzonych w XXI w., elementów destabilizacji przestrzeni europejskiej. Dotyczy to celowego zastosowania presji migracyjnej oraz wzmacniania zjawiska terroryzmu. W obu przypadkach, państwa europejskie ze szczególnym wskazaniem na zachód kontynentu, są wysoce wyczulone na problematykę bezpieczeństwa wewnętrznego. Stąd też można zastosować różne modele działań podprogowych, samodzielnie lub we współpracy z innymi państwami, generując zwiększone zagrożenia na granicach zewnętrznych UE, tworząc napięcia na tle polityki imigracyjnej oraz integracji społeczeństw, etc.

Ważnym czynnikiem może być wystąpienie presji terrorystycznej w Europie Zachodniej, bowiem należy zauważyć, iż obecnie coraz częściej to właśnie konwencjonalne zagrożenia wojskowe stają się punktem odniesienia dla tamtejszych liderów politycznych. Dzieje się tak po latach szczególnego zaangażowania służb specjalnych i nawet wojska w zadania antyterrorystyczne (również na własnym terytorium). Przy ograniczonych zasobach sił zbrojnych (szczególnie kadrowych), duże operacje wojskowe w zakresie wsparcia bezpieczeństwa wewnętrznego stanowią znaczne obciążenie zdolności wobec NATO na flance wschodniej. Żeby nie szukać daleko, przypomnijmy, że niedawno Dania poinformowała, iż z racji sytuacji kryzysowej w Europie wycofuje wojsko z pomocy policji w działaniach granicznych i antyterrorystycznych. Stąd też każda kolejna fala zamachów terrorystycznych w Europie może przekładać się na procesy odstraszania i obrony w wymiarze NATO, a to już jest priorytetem strony rosyjskiej.

Czytaj też

Niestety wkraczamy więc w możliwość występowania operacji pod fałszywą flagą (false flag op.), inspirowania działań np. grup syryjskich terrorystów, a być może również wykorzystywania zasobów wewnątrz samej Europy. Co więcej, zarówno jeśli chodzi o presję migracyjną jak i zjawisko terroryzmu (przede wszystkim islamistycznego) musimy odnotować znaczne możliwości logistyczne oraz operacyjne strony rosyjskiej. Są one także podparte elementami cyber oraz informacyjnymi (działania kanałów propagandowych, ale też możliwość aktywności zakamuflowanej w Internecie lub przez agentów wpływu). Zauważmy, że w przypadku Polski mamy obecnie świetny obraz takiej formy działań informacyjnych, gdzie aktywnym elementem jest wątek historycznych relacji polsko-ukraińskich (szczególnie tragedia Wołynia, etc.).

Jednakże zachodnie społeczeństwa mogą być o wiele mniej wyczulone na sygnały o rosyjskich działaniach. Zaś tematów emocjonalnych, zdolnych do przechwycenia i animowania jest więcej niż same migracje i terroryzm. Od 2020 r. miejscem takiej rosyjskiej aktywności jest sfera polityki zdrowotnej i walki z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. Symboliczne było w tym ujęciu podważanie efektywności szczepionek produkcji jednej z firm europejskich i generalnie zachodnich. Sprzyjającym elementem do grania na emocjach w Europie są również procesy wyborcze, a kluczowym polem walki może stać się francuska kampania prezydencka.

Granie na amerykańskie obawy i wizje geopolityczne – tematem na oddzielną analizę jest możliwość wychwycenia kwestii Indopacyfiku na potrzeby rosyjskie. Trzeba jednak zarysować, że umownie, mowa o sprzyjaniu wszelkim (dość popularnym) konceptom wskazującym na możliwość swobodnego włączenia Rosji w rywalizację z Chinami na bazie zmiany obozów, a także w wersji osłabionej wytworzenie neutralności Moskwy wobec rywalizacji dwóch mocarstw globalnych, czyli Stanów Zjednoczonych i Chin. Rosja ma także w zanadrzu swoje indopacyficzne aktywa wojskowe, a więc można nimi prowadzić politykę osłabiania partnerów Waszyngtonu (kierunek japoński i Kuryle), ale też wspierania napięć na Półwyspie Koreańskim poprzez działania na rzecz Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Lecz w tych ostatnich przypadkach, na niekorzyść strony rosyjskiej świadczą realne możliwości wojskowe i ekonomiczne tego państwa. Szczególnie zaburzenie procesów modernizacyjnych na umownej linii południowy-wschód i północny-zachód.

Jak również niemożność np. szybkiego przepięcia eksportu surowców energetycznych do Chin, kosztem Europy. Co więcej, Stany Zjednoczone w żadnym razie nie przystały na możliwości zaakceptowania rosyjskich stref wpływów z oczywiście w tle rosyjskim sygnałem o możliwości skupienia uwagi na trochę już mitycznym Indopacyfiku. Wprost przeciwnie, Waszyngton zasygnalizował możliwość szerszego wsparcia systemu obrony i odstraszania flanki wschodniej NATO w sytuacji kryzysu. Obecnie widać też, że Waszyngton rozumie również znaczenie Europy w perspektywie szerszej rozgrywki z Chinami. Albowiem rynek europejski jest ważnym punktem odniesienia dla Pekinu, nie mówiąc o szlakach inicjatyw gospodarczych wiodących przez państwa europejskie, w tym flankę wschodnią NATO. Stąd też choć mocno uwodząca może być wizja wycofania się z Europy na rzecz Indopacyfiku, to jednak w praktyce oznaczałaby działania na rzecz interesów nie tyle amerykańskich co właśnie chińskich.

Presja wywiadowczo-informacyjna – Rosja obecnie może „pochwalić się" aktywnością wywiadowczą na poziomie częstokroć zimnowojennym lub przekraczającym go. Stąd też, trzeba brać pod uwagę zwiększone możliwości wykorzystywania zróżnicowanej formy aktywności wywiadowczej i w zakresie działań informacyjnych. Chodzi tu w głównej mierze o zdolność do podejmowania ryzyka w sferze tajnych operacji, w tym ekstremalnych – fizyczna likwidacja, podkładanie materiałów wybuchowych. Lecz rozszerza się to również o wzmocniony komponent operacji cyber wymierzonych w biznes, infrastrukturę krytyczną, wojskową, finansową, a także przestrzeń medialną, prowadząc do zaburzeń w cyberbezpieczeństwie, a w najgorszym przypadku nawet do blokowania jakichś form aktywności sektora państwa/służb mundurowych lub(i) biznesu, usług. Przypomnieć można, że firmy europejskie od dłuższego czasu stykają się z atakami ransomware, których źródeł można doszukiwać się w Rosji. Trudno nie przypuszczać, że Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) ma w swoim arsenale plany operacyjne, wymykające się jedynie bieżącej obserwacji zagrożeń doświadczanych w Europie, Stanach Zjednoczonych czy też Kanadzie.

Trzeba również pamiętać, iż strona rosyjska wzorcowo przepracowała zróżnicowane formuły oddziaływania informacyjnego. Potrafiąc je kierować na emocje społeczno-polityczne, procesy wyborcze, ale też kwestie społeczne, ekonomiczne i zdrowotne. Począwszy od działań uderzających w energetykę atomową i konkurujących z rosyjskimi interesami surowcowymi, poprzez sferę covidową, a skończywszy na kwestiach imigracyjnych i polityce historycznej. Należy zaliczyć do tego ściśle nadzorowane własne kanały informacyjne (RT, Sputnik, etc.), ale także swobodę w poruszaniu się w nowych formach komunikowania się (np. media społecznościowe). Klasycznym wręcz zasobem na kierunku europejskim, ale nie tylko, są też agenci wpływu. Pozwalający na omijanie częstokroć skostniałych europejskich przepisów kontrwywiadowczych (umownie problem z nowoczesną definicją szpiegostwa) i gwarantując osłabianie procesów mogących naruszyć rosyjskie interesy.

Czytaj też

Władze na Kremlu mogą, lub raczej trzeba powiedzieć, że dążą od dłuższego czasu do osłabienia państw należących do NATO czy też UE. Środek wojskowy, w postaci koncentracji sił zbrojnych wokół Ukrainy i generalnie zastraszenie użyciem siły nie przynosi obecnie wszystkich pożądanych efektów. Mowa jest nawet o tym, że Rosja musi brnąć w dalszą eskalację, bo sama groźba wywołania wojny i wskazania żądań wobec NATO i Stanów Zjednoczonych nie zadziałała. Nawet odwrotnie, okazało się, że łatwej powtórki z dotychczasowych prób zastraszania wojną nie będzie. Nie dość, że państwa NATO zareagowały w sposób dość stanowczy (Rada NATO-Rosja), to część nawet zaangażowała się nie tylko symbolicznie w pomoc Ukrainie, która przecież pozostaje poza strukturami sojuszniczymi.

Co więcej, nawet w przypadku państw europejskich, na które zapewne bezpośrednio liczyli rządzący w Rosji – na czele z Niemcami, reakcje społeczno-polityczne nie są tym, czego można byłoby się spodziewać. Szczególnie gdy zobaczy się głosy płynące z opiniotwórczych niemieckich przestrzeni analityki oraz prasy. Gdzie, nie pojawiają się głosy krytyki wobec ugodowości względem Rosji i braku zaakceptowania sojuszniczej perspektywy patrzenia na rosyjską eskalację. Są to podprogowe sygnały, że wyczerpuje się być może łatwy zasób atutów po stronie rosyjskiego tandemu narzędzi zastraszenia i silnej presji polityczno-surowcowej. Bowiem w tym ostatnim przypadku coraz głośniej mówi się właśnie o potrzebie efektywnej reformy zasobów energetycznych w państwach takich jak Polska. Już za chwilę może się okazać, że rozwój energetyki atomowej zmieni zasady gry w tej części Europy, nie mówiąc o wejściu do regionu nowych graczy jak np. Królestwa Arabii Saudyjskiej.

Takie sygnały wskazują, że Rosja może poszukać drogi chwilowej deeskalacji procesów stricte wojskowych, ale zwiększyć nasycenie innych działań podprogowych. Wobec czego wskazane wcześniej elementy mogą zyskiwać na znaczeniu, a nawet być jakościowo wzbogacane. Realnym staje się np. niejako przechwycenie i wzmocnienie działań granicznych dotychczas prowadzonych przez zasoby Białoruskie. Rosjanie byliby w stanie oddziaływać na polską, litewską, łotewską, estońską granicę na skalę nieosiągalną dla władz w Mińsku. Idąc dalej, możliwe byłoby próbowanie wywołania bardziej niepokojących nastrojów w przestrzeni medialnej, społecznej i politycznej. W Polsce nadal do wykorzystania jest niestety przestrzeń oceny realnych powodów presji migracyjnej. Nie mówiąc o włączeniu w to zmasowanych operacji wywiadowczych i cyber.

Obecne reagowanie na sytuację kryzysową wywołaną przez rosyjską koncentrację sił zbrojnych wokół Ukrainy ma więc szereg wymiarów innych niż tylko pomoc wojskowa i polityczna dla Kijowa oraz utrzymanie klasycznej zdolności do odstraszania i obrony (NATO i sojusznicy). Należy wzmocnić kooperację w innych segmentach – przede wszystkim wywiadowczej i kontrwywiadowczej. Należy też spoglądać na inne regiony, które na pierwszy rzut oka mogą nie być włączone w sytuację w Europie. Trzeba bowiem pamiętać i ciągle być może powtarzać, że w Europie i w jej otoczeniu systemowym Rosjanie byli już w stanie w ostatnich latach:

  • wykonać szereg zabójstw przeciwników Kremla w tym z użyciem środków radioaktywnych oraz elementów zaliczanych do broni chemicznej;
  • dokonać działań sabotażowych i dywersyjnych jeśli chodzi o np. składy amunicyjne w Czechach;
  • przekazać tzw. separatystom system przeciwlotniczy, który dokonał zestrzelenia samolotu cywilnego MH-17, masakrując załogę oraz pasażerów;
  • generalnie wywołać konflikt(y) zbrojne i je później animować dostawami broni oraz wsparciem politycznym;
  • dokonywali zmasowanych uderzeń cyber na różne cele w całej Europie;
  • próbowali wprowadzać dezinformację, tak aby animować napięcia społeczne (np. „sprawa Lisy" z 2016 r.);
  • oddziaływali na procesy wyborcze w różnych państwach świata.

Czytaj też

Tak czy inaczej, nasza reakcja na obecną sytuację kryzysową nie powinna być traktowana jako działania ad hoc, podejmowane jedynie pod kątem specyfiki flanki wschodniej NATO. Samo stworzenie takiej, a nie innej sytuacji wojskowej w Europie oznacza potrzebę dalszej pracy nad bezpieczeństwem w przestrzeni transatlantyckiej i de facto globalnej w wymiarze porównywalnym z efektem rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2014 r. Najgorszą rzeczą jest przy tym zamknięcie się w wizjach geograficznych czy też uznanie prymatu jedynie narzędzi wojskowych lub pozawojskowych. Niestety sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana niż nawet ta, z którą borykaliśmy się w Europie w okresie zimnej wojny. Przy czym, na koniec pozytywną refleksją jest uznanie, iż obecnie Rosja to nie ZSRS pod względem zasobów. Jak również NATO czy UE to struktury o wiele bardziej doświadczone, m.in. przez sytuacje kryzysowe i kryzysy ubiegłych lat. Pozwala to na uzyskanie lepszej pozycji do dalszych działań.

Reklama

Komentarze (7)

  1. ito

    Oczywiście wszystko, co pójdzie nie po myśli zachodu jest i będzie winą Rosji. Grypa i gradobicie też. Fakt, że kraje zachodnie same, mówiąc delikatnie, nie są monolitem i miewają sprzeczne interesy, które realizują w mniej lub bardziej zakamuflowany sposób bez oglądania się na interes sojuszników, ani to, że grabią sobie u krajów tzw. "trzeciego świata", w tym wschodzących potęg, nie pierwszy wiek nie ma tu, równie oczywiście, najmniejszego znaczenia. Dla przypomnienia: z Rosją jeszcze ciut ponad dziesięć lat temu mieliśmy stosunki poprawne, następnie dla celów polityki wewnętrznej zostały one bardzo starannie zrujnowane przez stronę polską. Co oczywiście jest winą Putina. I Tuska.

  2. Švejk

    Presja imigracyjna - Zachód ponosi konsekwencje własnej głupoty symbolem której była Mutti Merkel witająca 20 i 30 letnich nierobów z Afryki w świetle fleszy. Gdyby wtedy od razu postawiono szlaban nie byłoby dziś problemu. Zachód postrzegany jest przez Putina i Xi jako rozpadający się dekadencki twór dla którego najważniejsze są przywileje dla lgbtqi a przede wszystkim zniszczenie katolicyzmu przez synodalną agenturę, a nie mocny partner w polityce.

  3. fifi

    Takie USA w mniejszej skali,w mniejszej,bo są biedniejsi i mają mniejsze mozliwosci.Ale potrafią je wykorzystać maksymalnie Ta Górna Wolta :)

    1. Ech

      od USa to moga sie uczyc

    2. polski chrzan

      USA i Anglia uciekają ze swoimi żołnierzami z Ukrainy :) A jeszcze niedawno Davien/Valdore tutaj pisał, że USA i GB będą sie bić o Ukrainę, bo jakieś memorandum budapesztańskie było :) No cóż, Rosja to nie Serbia :)

    3. Ech

      polski chrzan - Davien to pisal nie ze USa uciekna z Ukrainy tylko ze pogonia Rosjan za Ural. On ma taka wyobraznie:)

  4. Pucin:)

    Żadnego konfliktu Rosja - Ukraina nie będzie. W przypadku wojny jest to gwarantowany koniec Rosji Putina. :)

    1. fifi

      Podobno zgromadziliście w pobliżu Donbasu spore siły?To może być największy kocioł w 21 wieku.

    2. wert

      "a świstak te sreberka..." Całkowite zajęcie ukrainy i zainstalowanie "rządu" Łukaszenka bis który zajmie się zwalczaniem "terrorystów" jest w sowieckim zasięgu i jest zyskiem który przeważy hiPOtetyczne straty. Zamknięcie NS? Spoko, mamy Jamał mamy teraz gazociągi, magazyny, ukraińskie. Nie chcecie w ogóle naszego gazu? To zamarzniecie! "Ukaraliście" nas W NS i teraz już będą płynne dostawy i współpraca. Rura przez Bałtyk JEST zbędna. O co kaman? Weźcie pod uwagę że nasza granica jest teraz od kalinigradu po Odessę. Możemy na tej granicy zbudować bazy i organizować "ćwiczenia" w dowolnym miejscu. Pasuje? W gratisie dorzucimy setki tysięcy "uchodźców" na całej długości? Chcecie? Nie lepsza współpraca? Co zrobią wsPOłnicy z berlina?

    3. Pucin:)

      @fifi - przeczytaj ze zrozumieniem artykuł pt. Ostra ocena zachodnich sąsiadów. "Kto pierwszy zadrży ten przegrywa."

  5. JAGODA

    Ruskie ewidentnie pchają się w gips ! Tylko czy wiedzą, że dla nich wojna też skończy się anihilacją, a później będą mówić wyłącznie po chińsku ?

    1. fifi

      Stary dalej swoje.Czas sie dka ciebie zatrzymał jakieś 40 lat temu.

  6. Gulden

    Dwie sprawy.Na chwilę obecną widać,że jeśli chodzi o Kraje wieżom Kremla...czyli swego czasu Czeczenia,potem Gruzja nie tak dawno Kazachstan,i od pewnego czasu Ukraina,to tzw"zachód"za wiele zrobić nie może,ba,jak juz rosjanie coś zaczynają działać,to są wielce zaskoczeni i praktycznie NIE MA rekacji na to,co się dzieje.No,może poza słowami oburzenia,i różnymi nic nie znaczącymi gestami.Wniosek?Albo takie akcje są z góry ustalone,przyklepane.Albo naprawdę nie są w stanie przewidzieć tego(a naocznie widać,co zamiarują rosjanie),i zostają z opadniętymi spodniami.Druga sprawa jest o wiele poważniejsza-należy sobie w końcu zadać pytanie CO jest docelowym celem/założeniem rosjan w tej części Europy,i to niestety tuż za naszą granicą...Zachód jak zwykle"walczyć"będzie.Tylko broń Boże, nie swoimi rękami.

    1. X

      "...jeśli chodzi o Kraje wieżom Kremla..." - o co tu .....chodzi ?

    2. Ziuta

      na Kremlu są takie wieże, wyglądają jak takie wielkie lody - może o co chodzi?

    3. Sailor

      Zęby mnie rozbolały jak to czytałem.

  7. X

    O ku...de, Ruscy nowe czołgi wyciągnęli - jeszcze w folii !

Reklama