Reklama

Geopolityka

Amerykanie budują tarczę antydronową w Korei Południowej

Fot. www.battelle.org
Fot. www.battelle.org

Amerykańskie wojska stacjonujące w Korei Południowej przygotowują się do zwalczania nowych i coraz poważniejszych zagrożeń, jakimi są bezzałogowe aparaty latające. Jak na razie polega to na wprowadzaniu do jednostek przeciwlotniczych przenośnych systemów zakłócających o zasięgu nie większym niż kilometr.

Reklama

Zagrożenie ze strony bezzałogowych aparatów latających stało się obecnie tak duże, że zaczyna się proces wprowadzania różnego rodzaju przedsięwzięć antydronowych w amerykańskich jednostkach wojskowych stacjonujących poza granicami Stanów Zjednoczonych. Jednym z pierwszych krajów, gdzie próbuje się rozwiązać ten problem, jest Korea Południowa.

To właśnie z tego powodu stacjonujący tam amerykański batalion obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (Air and Missile Defense Battalion) E/6-52 AMD BN zorganizował system obrony antydronowej C-UAS (Counter - Unmanned Aircraft Systems) w bazie logistycznej APS (Army Prepositioned Stock) w Camp Carroll w Południowej Korei. Podobne rozwiązania mają zostać wprowadzone we wszystkich składach sprzętu wojskowego, jakie Amerykanie posiadają dla potrzeb swoich południowokoreańskich jednostek ekspedycyjnych.

Obecnie wykorzystywane są, przede wszystkim, standardowe baterie obrony przeciwlotniczej, którym po prostu dodano nowe zadanie. Głównym środkiem do zwalczania dronów w batalionie E/6-52 AMD BN w Korei Południowej mają więc być radary Sentinel i mobilne systemy rakietowe bardzo krótkiego zasięgu M1097 Avenger (wykorzystujące standardowo osiem rakiet przeciwlotniczych FIM-92 Stinger i karabin maszynowy M3P kalibru 12,7 mm). Nie oznacza to jednak, że pociskami rakietowymi wartymi około 40000 dolarów będą zestrzeliwane bezzałogowce kosztujące nawet sto razy mniej.

W styczniu 2019 roku batalion E/6-52 otrzymał bowiem rozkaz, by w skład pojedynczych plutonów Avenger weszły dodatkowo przenośne systemy antydronowe Drone Defender, które w sposób elektroniczny zmuszą obce, latające systemy bezzałogowe do przerwania misji i do opadnięcia na ziemię. Amerykańscy żołnierze muszą teraz opracować taktykę wykorzystania przenośnych zestawów, które mają przecież działać razem z typowymi, rakietowymi systemami bojowymi.

Miejscem, gdzie ma być wypracowywana decyzja o sposobie wykorzystania dostępnych efektorów ma być na szczeblu plutonu tzw. taktyczne centrum operacyjne TOC (tactical operations center), zorganizowane przy stanowisku stacji radiolokacyjnej Sentinel. To właśnie tam będzie tworzony miejscowy obraz sytuacji powietrznej i to stamtąd będą przekazywane informacje o wykrytych, bezzałogowych stacjach powietrznych do stanowisk „ogniowych”, organizowanych w ramach wysuniętego systemu OPL FAAD (Forward Area Air Defense).

Obecnie zakłada się, że jeden członek załogi każdego pojazdu Avenger będzie w sposób ciągły nadzorował sytuację powietrzną korzystając z danych uzyskanych z TOC (z radaru Sentinel) oraz z własnego systemu obserwacji optoelektronicznej, znajdującego się w module bojowym pojazdu HMMWV. Taki stały nadzór jest konieczny ze względu na niewielki zasięg systemu Drone Defender, który jest skuteczny do około 500 metrów. Załoga ma więc niewiele czasu na reakcję i musi być cały czas gotowa do natychmiastowego działania, nawet wtedy, gdy nie ma zagrożenia konfliktem zbrojnym (drony mogą być elementem działań hybrydowych lub terrorystycznych).

Dotychczasowe próby, przeprowadzone w Korei Południowej pokazały, że czas rozwinięcia na stanowiskach całego systemu antydronowego batalion E/6-52 nie przekraczał dwóch godzin. Udowodniły też, że działania C-UAS mogą być skuteczne, jeśli obejmie się nimi wszystkie instalacji 8. Armii USA. Dodatkowo, Amerykanie zdają sobie sprawę, że ewentualny atak dronów może nastąpić jednocześnie z kilku kierunków. Muszą więc sprawdzić działanie posiadanych środków przeciwdziałania przy różnych scenariuszach napadu powietrznego.

Dotychczas udało się już opracować i wdrożyć odpowiednie programy szkoleniowe. Dodatkowo Amerykanie zapewniają, że ich żołnierze przeszli wcześniej odpowiedni trening, a więc znają i rozumieją możliwości oraz ograniczenia systemów C-UAS wraz z danymi dronów stanowiących najbardziej prawdopodobne zagrożenie. Dodatkowym ograniczeniem jest położenie baz amerykańskich, które leżą najczęściej blisko terenów zabudowanych, gdzie liczba dronów cywilnych, nie stanowiących niebezpieczeństwa, będzie z miesiąca na miesiąc coraz większa. Rozróżnienie rzeczywistego zagrożenia stanie się więc jednym z najtrudniejszych zadań.

Reklama
Reklama

Komentarze (8)

  1. K. J. Miller

    E/6-52 AMD BN oznacza baterię E 6 batalionu 52 pułku... baterię, nie batalion.

  2. Darek S.

    Z takim sprzętem amerykanie mogą sobie potrenować w Korei. Na ruskie drony, to nie wystarczy. Zwłaszcza jak by doszło do zmasowanych ataków. Potrzebna jest zupełnie nowa jakość i lepszy zasięg. Turbośmigłowe samoloty patrolowe wyposażone w odpowiedni radar, głowice optoelektroniczne , automatyczny system wykrywania i niszczenia celów z zapasem mini bomb kierowanych laserowo i nie tylko. Trzeba zbudować cały system obrony przed tym zagrożeniem. Tutaj PIT Radwar może wykazałby się zaprojektowaniem czegoś, co mogło by być sprzedawane w dobrej cenie. Uznani producenci dadzą na takie nowinki zaporową cenę. A to mógłby być oprócz Warmate nasz produkt eksportowy.

    1. dim

      PIT Radwar pozostaje na garnuszku państwowym. Czyli nie licz na takie inicjatywy, a jeszcze także na ich skuteczną realizację (wymagającą m.in. wręczania wysokich prowizji urzędnikom nabywcy).

    2. powoli

      Bo to jest nie na "ruskie drony" tylko na te ze sklepu z dronami, którymi ludziska latają tam gdzie nie trzeba. Ruskie drony są zestrzeliwane klasycznie, Ukraińcy mają w tym spore doświadczenie.

  3. Extern

    Ciekawe skąd taka elektromagnetyczna broń ręczna (również ta nasza lanca) wie na jakiej częstotliwości nadajnik operatora wysyła komendy sterujące do drona? Przecież w komercyjnych konstrukcjach to jest tylko transmisja w jedną stronę a antena kierunkowa lancy celuje w drona a nie w nadajnik? Ma drugą antenę 360 i skanuje wszystko z okolicy?

    1. m p

      Może w ostateczności wystarczy "szum biały".

    2. lol

      Może po prostu zakłóca wszystkie częstotliwości, uniemożliwiając przebicie się sygnałów od operatora?

    3. Extern

      Strasznie dużo mocy by było potrzeba aby w ten sposób na tyle podnieść poziom całego tła, aby sygnał na jednym kanale się nie przebił. Raczej robią to inaczej.

  4. rex

    Pokaz amatorki czyli stary duży Sentinel Raytheona i Humvee z żołnierzami warującymi przy radiostacji całe noce na stanowiskach. Zero sieciocentryczności (eliminacja radaru oślepia cały segment obrony) nie mówiąc o automatyzacji sytemu dowodzenia i kierowania ogniem. Lepsze są już polskie rozwiązania czyli Białe z ZSU23 i Piorunami działające w ramach REGI jako efektory ogniowe i polskie rozwiązania z własnymi mniejszymi radarami antydronowymi (także radiolokacyjnymi systemami pasywnymi) i systemami neutralizacji dronów. O odp. PET PCL już nie wspomnę.

    1. ależ

      Do amatorskich droników z ZSU? Raz że prawdopodobieństwo trafienia nikłe, dwa że pociski polecą dalej i gdzieś spadną i po trzecie koszty.

    2. x

      sorry ale taki dronik na wysokości 2 km to minimum ammo 23 mm z likwidatorem a najlepiej programowalna 30/35mm

    3. m p

      Gdzieś widziałem amunicję samodegradującą się. A jeszcze gdzieś indziej taką, która po wylocie z lufy rozsypywała się jak podobnie jak śrut po wylocie ze strzelby. Ale jakie to kalibry były i czy to nie pamiętam.

  5. dim

    Wczoraj czytałem opinie, zamieszczane na tej stronie, ale sprzed 2 lat. Dotyczyły najnowszych ppk. Otóż przez te 2 lata pojawiły się także pojazdy-drony wyposażone w te ppk. Rzecz 2 lata temu (wydawało się) niepojęta, kwestia dalekiej przyszłości. I podobnie założę się, że ktoś już projektuje, może nawet już testuje prototypy dronów - pułapek. Czyli odpalających mikrorakietę, samonaprowadzającą się na takie bardzo silne źródło pola "zakłócającego". Czyli w żołnierza z tym urządzeniem.

    1. Marek

      Kiedy po raz pierwszy pobawiłem się prymitywną na dzisiejsze czasy zabawką znanego francuskiego producenta, od razu przyszło mi do głowy, że tego typu konstrukcje na sterydach mogą wyrządzić wiele szkód. Patrząc na cywilny rynek dronów rządzą Chiny. A komuchy z Półwyspu Koreańskiego wiadomo z kim się lubią. Nawet jeśli tego oficjalnie nie widać.

    2. dim

      Pisząc, miałem na uwadze naziemne, europejskie drony z najnowszymi modelami europejskich ppk. Choć jasne, że wkrótce pojawią się i na dronach powietrznych.

  6. hym108

    Tymczasem dzis przeszedl przez senacka komisje Act s.447 - o zaplacie przez Polske 300 miliardow USD dla Izraela. Polonia w USa protesuje w kilku miastach, w Polskiej TV malo o tym. To jest nasz wielki sojusznik juz od Jalty pocznajac.

    1. dim

      Zdaje się, że jest to akt o sumach do zapłacenia nie tylko przez Polskę. Otóż greckie media nie zająkną się o 447 ani jednym słowem. Choć owo mienie bezspadkowe, była to, m.in., co najmniej połowa Salonik. A z mniejszych, ale równie znanych miejsc, np. główna część miasta Rodos. Powtarzam: greckie media nie wspomną o tej ustawie ani jednym słowem ! A cóż tu mówić o protestach ? Skąd ? Kto ? że w jakiej sprawie ??

    2. Moim zd

    3. bender

      To taki primaaprilisowy żart? Słaby.

  7. Dyktatorek

    Inni budują tarczę anty dronową A nam nie potrzebne są takie dziwolągi bo My budujemy ławeczki i obronę terytorialną

  8. zniesmaczony

    Do 1km, do 500m, czyli równie dobrze prawdziwy może być zasięg zaledwie 100 czy 200m, bo na tyle oceniam skuteczność anteny tych rozmiarów, a i to pod warunkiem, że to dron "cywilny", niezabezpieczony przed zakłóceniami transmisji i operujący w typowych dla dronów pasmach radiowych. I oczywiście, że Stingerami małe tanie drony nie będą zestrzeliwane - nawet jakby chcieli to Stinger takiego nie namierzy, a gdyby mógł namierzyć, to wysoka minimalna wysokość zwalczania celów Stingerów pewnie nie pozwoliłaby na ich zwalczanie.

Reklama