Reklama

Geopolityka

EurAfrican Forum 2019 – nowa jakość relacji europejsko-afrykańskich?

Źródlo: fibis.pl
Źródlo: fibis.pl

Państwa europejskie oraz afrykańskie muszą wypracować nowy model współpracy w XXI w., a także stworzyć zupełnie inny standard narracji w zakresie opisu swoich relacji społeczno-polityczno-gospodarczych. Jest to efekt olbrzymiej zależności geostrategicznej, która wraz z rozwojem Afryki będzie ulegać jeszcze większemu pogłębieniu - pisze dr Jacek Raubo.

Już dziś staje się niezbędnym tworzenie nowych scenariuszy na przyszłość, tak żeby polityka względem Afryki nie była pochodną reakcji ad hoc lub - co gorsza - nie była osadzona w myśleniu z końca XX w. W państwach takich jak chociażby Portugalia, jest to na tyle czytelne, że przebrzmiewa nie tylko w trakcie spotkań specjalistów od spraw stricte politycznych, ale odwołuje się do szerszej debaty różnych środowisk. Przekłada się to, m.in. na próbę tworzenia jak największej liczby płaszczyzn dialogu pomiędzy biznesem, sferą NGO`sów, czy też przedstawicielami kultury i sztuki. Przykładem tego rodzaju działania była chociażby niedawna dwudniowa konferencja EurAfrican Forum odbywająca się w Cascais, której organizatorem była Rada Portugalskiej Diaspory (Conselho da Diáspora Portuguesa). Co istotne, trzeba zaznaczyć, że partnerem konferencji była Fundacja Instytut Bezpieczeństwa i Strategii (FIBIS).

Obecność polskich analityków jest i powinna być szerszym sygnałem, że nasze państwo nie powinno zapominać o możliwościach, ale również zagrożeniach płynących z przysłowiowego południa, budowanie ujęcia strategicznego nie może się bowiem ograniczać do jedynie krótkookresowego diagnozowania czynników determinujących bezpieczeństwo w obrębie naszych najbliższych sąsiadów. Można wskazać kilka istotnych elementów oceny samych obrad w portugalskim Cascais i dokonać próby wyciagnięcia wstępnych wniosków.

Kluczowe wnioski płynące z uczestnictwa w EurAfrican Forum 2019:

  1. wymóg nowej, jak najbardziej wieloaspektowej formy debaty o relacjach pomiędzy Afryką i Europą;
  2. nowe pozycjonowanie państw afrykańskich oraz całego kontynentu w zakresie jego potencjału rozwojowego;
  3. odejście od narzędzi opisu, ugruntowanych jeszcze w latach 90`tych XX w., na rzecz nowego partnerstwa oraz współpracy opierającej się na wzajemności;
  4. potrzeba zauważenia ścisłych powiązań w sferze wyzwań z zakresu bezpieczeństwa i wzajemnego oddziaływania na siebie Afryki i Europy w tym ujęciu;
  5. niezbędny wymóg wytworzenia refleksji strategicznej po stronie Polski w kontekście nowego pozycjonowania się relacji Europy i Afryki wraz z dostosowaniem państwowego oraz pozapaństwowego aparatu narzędzi działania.

Relacje z państwami afrykańskimi są współcześnie wysoce złożoną materią, wymykającą się stereotypom oraz wszelkim uproszczeniom. Przede wszystkim, w związku z niejednorodnym charakterem samego kontynentu oraz jego poszczególnych regionów, a nawet samych państw z ich wewnętrznymi podziałami. Dlatego, pierwszym wyzwaniem ze strony podmiotów europejskich jest wbrew pozorom zrozumienie lub choćby próba zrozumienia jego specyfiki. Przy tych wszystkich zróżnicowaniach oraz innych sposobach patrzenia częstokroć na te same kwestie. W tym przypadku, EurAfrican Forum jest przykładem próby nowego podejścia. Postawiono tam na jak najszerszą reprezentację państw afrykańskich, ale również wysoki poziom zróżnicowania sektorów reprezentowanych w dyskusjach. Nie było to czysto polityczne spotkanie, chociaż można było zauważyć obecność liderów politycznych, analogicznie nie była to czysto naukowa analiza stanu relacji europejsko-afrykańskich. Wszystkie wspomniane wątki pojawiały się, ale przede wszystkim postawiono na łączenie segmentu think tanków, NGO, biznesu i kultury. Stąd też, można nawet zauważyć, iż wręcz celowo organizatorzy postawili na nieoficjalne i kuluarowe tworzenie siatek porozumienia. Akcentując tym samym niezaprzeczalną rolę tzw. tworzenia sieci wzajemnych kontaktów (ang. networking). Ten przejaw myślenia powinien przyświecać również kolejnym debatom o wzajemnych relacjach, gdyż tak jak państwa potrafią zbudować swoje relacje na płaszczyźnie dyplomatycznej, to ich prawdziwa implementacja zależy od powiązań osobistych pomiędzy przedstawicielami biznesu z obu kontynentów, wspólnej aktywności NGO`sów czy też think tanków. Mówiąc wprost i obrazowo, forma debat jest częstokroć istotnym wstępem do efektywności pracy merytorycznej. Nie zapominając o inkluzywności, będącej kluczem do włączania szeregu obszarów zainteresowań i ludzi z nimi powiązanych. Dla naszych polskich debat niezbędne jest zauważenie, że kluczowe obszary relacji z Afryką nie mogą być domeną jakże popularnego myślenia silosowego.

Drugi z wniosków, płynących z obserwacji i uczestnictwa w EurAfrican Forum, jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego tak naprawdę, z perspektywy Europy, tak istotnym są współcześnie wszelkie próby debaty o relacjach z państwami afrykańskimi. I tutaj nie można uciec od zauważenia wzrastającego potencjału oraz roli Afryki w skali świata. Jako kontynentu nasyconego licznymi problemami wewnętrznymi, ale równocześnie z ogromnymi możliwościami rozwoju gospodarczego, społecznego itp. To powoduje, że jest to kontynent współcześnie znajdujący się już w sferze zainteresowań wszystkich kluczowych podmiotów międzynarodowych. Europa poszukuje nie tyle nowego otwarcia w relacjach z Afryką, co raczej swojego miejsca, gdzieś pomiędzy ostrą rywalizacją o przysłowiowe „serca i umysły” społeczeństw z Afryki, prowadzoną ze szczególnym udziałem Stanów Zjednoczonych oraz Chin. Nie wspominając pomniejszych graczy, w postaci Rosji, Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, itp. Dlatego, nie może zaskakiwać, że Portugalia tak głośno opowiada się za budową jak najlepszych relacji europejsko-afrykańskich już teraz.

I nie jest to jedynie podyktowane resentymentami historycznymi, jakbyśmy chcieli patrzyć z perspektywy państw zaangażowanych w większym stopniu w regionie Europy Centralnej i Wschodniej. Albowiem mamy raczej do czynienia z bardzo twardym rachunkiem polityczno-ekonomicznym, opartym na analizach oraz prognozach, wskazujących na potrzebę przysłowiowego bycia w Afryce. Jednak nie symbolicznego, a więc tylko politycznego, ale opierającego się na filarach ekonomicznym i społecznym. Nie można bowiem uciekać od faktu, że rynek afrykański z roku na rok będzie stawał się ciekawszym miejscem do inwestycji. Jednocześnie, rosnąca młoda populacja państw afrykańskich buduje, także swoje aspiracje w zakresie ekonomicznym, społeczno-kulturowym. Dlatego też, państwa europejskie mogą włączyć się w te przeobrażenia lub być de facto wyrzuconymi przez inne zewnętrzne podmioty. A jak zostało wskazane, nie bez przyczyny w Afryce tak mocno lokują się dwaj kluczowi globalni aktorzy. Co więcej, nie jest to tylko rachunek polityczno-ekonomiczny oparty jedynie na wątku surowcowym, jak to miało miejsce w przeszłości. Afryka już teraz jest jednym z istotnych rynków w zakresie usług turystycznych, nie można również pominąć faktu potrzeb w zakresie najnowszych technologii. Istotne jest w tym zakresie pokonanie wszelkich ujęć bazujących na stereotypach. Zwróćmy uwagę, że pomijając źródła profesjonalne oraz częstokroć bardzo elitarne, obraz Afryki budowany jest w Europie nadal przez pryzmat takich zdarzeń jak: konflikty zbrojne, choroby zakaźne, problemy migracyjne, bieda i pomoc humanitarna. Nie sprzyja to myśleniu opierającemu się na potrzebach biznesu, współpracy edukacyjnej, możliwościach wzajemnej wymiany turystycznej i kulturowej, uzyskania nowych przestrzeni dialogu pomiędzy społeczeństwami.

Dlatego, w trakcie trwania EurAfrican Forum wiele dyskusji panelowych, ale też tych w kuluarach, dotyczyło wątpliwości, co do tego, jak tak naprawdę należy prowadzić współczesne relacje europejsko-afrykańskie. Można stwierdzić, że uzyskano konsensus w tym zakresie, podkreślając, że raz na zawsze trzeba odejść od ich definiowania w kategoriach tylko i wyłącznie przysłowiowego „dawcy i biorcy” pomocy humanitarnej. Obie, umowne strony powinny traktować się podmiotowo oraz zauważać obopólne korzyści płynące z rozwoju wzajemnych relacji politycznych, ekonomicznych, społecznych oraz kulturowych. W tym zakresie Europa, dla podkreślenia cała Europa, a nie tylko państwa mające już znaczne doświadczenie w obecności w Afryce, ma wiele do zyskania. Pozycjonując się niejako w opozycji od chociażby ekspansywności Chin, ale jednocześnie odchodząc od polityki narzucania swoim partnerom własnych rozwiązań. Wobec partnerów z Afryki możemy zyskać tylko i wyłącznie na dialogu, a także zrozumieniu ich potrzeb. Co więcej, należy uzyskać synergię pomiędzy aktywnością polityczno-dyplomatyczną, biznesową, wywiadowczą (szersze rozumienie anglosaskiego słowa intelligence, oznaczającego analizę informacji oraz jej wykorzystanie w procesach decyzyjnych) oraz społeczną, edukacyjną i kulturową.

Oprócz wspomnianych kwestii biznesu, kultury, nauki, etc., potrzebę partnerstwa i wzajemności w relacjach europejsko-afrykańskich należy zaobserwować także w przypadku wyzwań z zakresu bezpieczeństwa. Należy nadmienić, że w przypadku tego rodzaju debaty to właśnie FIBIS współorganizował w ramach forum jeden z paneli z udziałem ekspertów Fundacji. Wracając jednak do meritum, trzeba zauważyć cały katalog wyzwań w obrębie bezpieczeństwa, gdzie niemożliwe jest podejście czysto europejskie lub narzucające rozwiązania stronie afrykańskiej. Raz, dlatego, że nie byłoby to współcześnie skuteczne, a dwa mogłoby okazać się wręcz wzmacniające negatywne trendy po obu stronach. Po części, tego rodzaju rozważania zostały już ujęte w komentarzu dla FIBIS, zatytułowanym „Strategiczne dylematy współczesnych relacji Europy z Afryką”. Jednak, raz jeszcze warto wskazać, iż Europa nie jest w stanie, nawet przy największych wydatkach na bezpieczeństwo swoich granic zewnętrznych, doprowadzić do swoistej izolacji od Afryki. Pojawiająca się niestety raz po raz, szczególnie w Europie, idea swoistej „splendid isolation” stanowi groźny przykład myślenia krótkookresowego, nie biorącego pod uwagę długoterminowych skutków. Jednakże, jednocześnie, państwa afrykańskie potrzebują współpracy z partnerami europejskimi, gdyż dzięki niej mogą uzyskać niezbędne know-how oraz kompetencje w zakresie zapewniania własnego bezpieczeństwa wewnętrznego oraz regionalnego.

Weźmy pod uwagę przykład zagrożeń terrorystycznych (Al-Kaida, Da`ish, itp.), gdzie owa obustronna zależność stała się nad wyraz widoczna. Z jednej strony, dla Europy wyzwaniem stały się państwa zdestabilizowane w Afryce, stanowiące tzw. bezpieczną przystań (safe haven) dla rozwoju organizacji terrorystycznych, pozyskania broni oraz materiałów wybuchowych. Lecz z drugiej strony, to z Europy popłynęła do Afryki grupa wysoce zradykalizowanych obywateli państw europejskich, częstokroć bardziej radykalnych w swoich działaniach od lokalnych terrorystów. Nie wspominając o przekazywaniu kapitału z Europy, niezbędnego do prowadzenia aktywności terrorystycznej w Afryce. Oczywiście zjawisko walki z terroryzmem jest najbardziej ekstremalnym przykładem, ale przecież podobne zjawiska można zauważyć w przypadku uwłaszczania się zorganizowanej przestępczości po stronie afrykańskiej i europejskiej. Dotyczy to przemytu ludzi, narkotyków, broni, w wielu przypadkach nawet w obu kierunkach (kazus przemytu captagonu). Bez współpracy, bez wzajemności w relacjach pomiędzy podmiotami europejskimi i afrykańskimi nie jest możliwe ograniczenie lub powstrzymanie tego rodzaju form przestępczości.

Co więcej, należy mieć na uwadze, iż już teraz po części oba kontynenty są włączone w sieć zależności w domenie cyber. Tam jeszcze bardziej zanika wymiar konwencjonalnych granic i tylko od współpracy, opartej na wzajemności zależeć będzie efektywne reagowanie na wyzwania. Wymaga to przede wszystkim budowy silnych struktur państwowych po stronie afrykańskiej, a więc również potrzeby zredefiniowania europejskiego sektorowego podchodzenia do działań kryzysowych w rejonach tamtejszych konfliktów. Stąd też priorytetem staje się właśnie odejście od postawy dawcy bezpieczeństwa i jego biorcy, na rzecz wzajemnego wzmacniania się, także w przestrzeni bezpieczeństwa wewnętrznego oraz międzynarodowego. Pamiętając, że bezpieczeństwo (szeroko pojmowane) stanowi równocześnie drogę do możliwości w innych segmentach współpracy. Widać to chociażby po formach aktywności Chin oraz Stanów Zjednoczonych w Afryce.

Trzecim wątkiem, na który można zwrócić uwagę w kontekście rozmów w ramach formatu EurAfrican Forum, winno być stwierdzenie, jakie możliwości płyną dla Polski. Jak również czego praktycznie możemy nauczyć się obserwując działania Portugalczyków. W tym miejscu należy odnieść się do wspomnianego już wcześniej następującego rozwoju Afryki, tworzącego olbrzymie możliwości dla poszczególnych firm, instytucji zajmujących się edukacją, turystyką, spedycją itp. Jednakże, aby odnieść sukces, w tym trudnym wymiarze relacji z podmiotami afrykańskimi (obecność silnej konkurencji zewnętrznej oraz wśród naszych partnerów europejskich) potrzeba czegoś więcej niż tylko pojedynczych działań biznesmenów, NGO`sów, etc. Raz musi pojawić się potrzeba na nową formę diagnozy systemowej, co strona polska może osiągnąć na kontynencie, jakie ma atuty, ale również problemy i przede wszystkim ustalenia rejonów wzmocnionej obecności (nie mamy zdolności do działania wszędzie, stąd potrzeba pragmatycznej refleksji wobec poszczególnych państw afrykańskich lub/i regionów). Polska współcześnie niewątpliwie koncentruje się na de facto swoim najbliższym sąsiedztwie i tam następuje alokacja kluczowych środków politycznych, dyplomatycznych, nie wspominając już o zainteresowaniu mediów oraz obudowaniu państwa zapleczem analitycznym. Jednak, nie możemy w pewnym sensie pozostawać biernymi na sygnały wysyłane przez naszych partnerów z UE, ale też Chiny oraz Stany Zjednoczone. Niestety należałoby symbolicznie odwrócić takie decyzje, jak niegdysiejsze zamykanie placówek dyplomatycznych w Afryce. Nasz biznes, nasze ośrodki naukowe oraz edukacyjne, itd. nie mogą działać w Afryce bez silnego wsparcia państwa oraz zaplecza analitycznego (zarówno państwowego, jak i prywatnego) i pomijając soft power w postaci np. działań sektora NGO`sów. To wszystko wymaga jednak refleksji rozłożonej na czynniki pierwsze i objętej strategią dłuższą niż nawet jeden cykl elektoralny, co więcej przynoszącą zyski również w dłuższym wymiarze czasu.

Z perspektywy Polski istotne jest również zaobserwowanie użytkowania koncepcji portugalskiej „diaspory” jako sprawnego narzędzia soft power. W tym przede wszystkim w relacjach z biznesem z Afryki, gdzie relacje polityczne obudowuje się całą siecią zakulisowych powiązań oraz relacji na niwie analitycznej, kulturalnej, a przede wszystkim personalnej. Jak również prezentowania wspomnianej diaspory jako użytecznego rozwiązania również dla samych partnerów z Afryki. Oferując przy tym know-how do jej konstruowania, a jednocześnie mając na uwadze nawiązywanie bliskich relacji w długofalowym dialogu z ekspertami, decydentami, ludźmi biznesu, ale też zwykłymi obywatelami państw afrykańskich. W naszym przypadku, należy pamiętać o pewnym gronie osób kształconych w PRL i w III RP, które wróciły do swoich państw w Afryce. Ich losy, możliwości wpływania na lokalne procesy decyzyjne powinny być mocno zmapowane oraz przeanalizowane w zakresie tworzenia dobrego klimatu do działań polityczno-dyplomatycznych, kulturowych, ale przede wszystkim biznesowych. Oprócz już wykształconej w Polsce gamy osób, które zdecydowały się na powrót do swoich państw afrykańskich, długookresowa strategia powinna zakładać narzędziowe wykorzystanie możliwości prowadzenia edukacji w Polsce obecnie oraz w przyszłości. Tak, abyśmy kształcili docelowo również elity państw afrykańskich, a następnie potrafili to wykorzystywać. W ogóle, edukacja na różnych szczeblach może być wielkim atutem w relacjach polsko-afrykańskich, ale trzeba zaznaczyć, że inni w Europie dostrzegają to samo. Działania powinny być więc podejmowane już teraz i bez zbędnego opóźnienia w zakresie spraw biurokratycznych. Żeby to zobrazować, można odwołać się do przykładu, który pojawił się w toku debat EurAfrican Forum. Przedsiębiorca z Mali, inwestujący w regionie w sieć hoteli nie ma problemu z zasobami ludzkimi, ale zauważa olbrzymi problem z ich kształceniem. Chodzi o typowo segment hotelarski, gdzie możliwe byłoby nawiązanie współpracy z europejskimi podmiotami kształcącymi w tej branży. I niemal od razu po zasygnalizowaniu takich braków, przedstawiciel władz portugalskich wskazał konkretne rozwiązania w obrębie współpracy. W tego rodzaju potrzeby biznesowe należy wsłuchiwać się i szybko podejmować niezbędne działania. Lecz aby móc to czynić należy uzyskać synergię potencjału państwa i sektora prywatnego. Od niej będzie zależne czy Polska skorzysta z przeobrażeń w Afryce, czy pozostanie bierna i pozwoli innym państwom zablokować jej możliwości działania.

dr Jacek Raubo, ekspert Defence24.pl oraz Fundacji Bezpieczeństwa i Strategii. Materiał źródłowy znajduje się pod linkiem.

Reklama

Komentarze (2)

  1. hym108

    Czytalem kiedys o kroleswie KOngo. Panowalo tam wielozenstwo (poligamia) po przybyciu Europejczykow szybko zakazane. Poniewaz czesc kobiet stracilo zrodlo utrzmania zajelo sie prostytcja. Prostytcja spowdwala szerzenie sie chorob zakaznych. Niektrzy mezczyzni pozbawini dotyczasowego znacznia i prestizu zaeczli pic alkohol, a zdazly sie samobujstwa tez. Wlasciwie w ciagu 20 lat od pojawinia sie Europejczykow ze spolecznsci w miare szczesiwej i ekonomicznei ulozej stali sie spoleczstwem z alkoholizmem, prostytcja, chorabami, samonujstwami i ekonomia calkowicie rozwlona i zalezna od firm z Europy. Afryka miala kiedys swoj wlasny syterem ekonomiczny (bez walutowy, oparty na klanach i pleminach) Europie oplaca sie trzmac ich w uzalezniu.

    1. sża

      Bajki Waszmość opowiadasz. Problemy Afryki zaczęły się wtedy, gdy przepędzili białych, a obecnie doszła do tego prawdziwa eksplozja demograficzna, której nikt nie kontroluje. Czarno widzę przyszłość Afryki.

  2. Davien

    Przygotowanie na zalanie Europy lekarzami, inżynierami i naukowcami?

    1. sża

      Pewnie tak. Chociaż raz się zgadzamy :-]]

Reklama