Reklama

Geopolityka

Dyplomacja futbolowa Komorowskiego przypomina o straconej szansie politycznej jaką było Euro 2012

Dyplomacja futbolowa w pełnej krasie- fot. prezydent.pl
Dyplomacja futbolowa w pełnej krasie- fot. prezydent.pl

Wczorajsza „dyplomacja futbolowa” w wykonaniu prezydentów Polski, Ukrainy i Węgier jest w dzisiejszych czasach pożyteczną normą, rodzi jednak liczne refleksje na temat niewykorzystanej politycznie szansy jaką było Euro 2012.



Euro 2012 miało być wedle rządowych założeń nie tylko projektem sportowym, ale przede wszystkim politycznym, który zbudowałby trwałe polsko- ukraińskie więzi i przybliżył kraj nad Dnieprem do Europy. Tak się nie stało, a grzechem pierworodnym był już wybór miast gospodarzy turnieju w naszym kraju. Wrocław, Poznań, Gdańsk to miasta położone daleko od wschodnich granic a cóż dopiero Ukrainy. Pierwsze skutki infrastrukturalne takiego stanu rzeczy pojawiły się szybko, i będą trwały jeszcze długo.

Do granicy z Ukrainą polska autostrada dotrze podobno w 2014 roku (doświadczenie podpowiada, że potrwa to dużo dłużej). Od 2002 do 2012 roku nie udało się tam otworzyć ani jednego nowego przejścia granicznego. Przy obecnym tempie budowy standardy UE osiągniemy w 2289 roku. Natomiast modernizacja linii kolejowych powyżej 120 km/h do 2020 roku osiągnie dopiero Rzeszów (czyli za ponad dekadę).

Budowanie mostów infrastrukturalnych a tym samym społecznych z Ukrainą mogłoby okazać się o wiele skuteczniejsze od wczorajszej dyplomacji futbolowej, czy szerzej olbrzymiego wysiłku jakim polska dyplomacja próbuje przyciągnąć największy kraj postsowiecki do zachodniej rodziny politycznej.

Przeczytaj także: Ukraińska ofensywa polskiej dyplomacji w Wiśle

Wielokrotnie wśród komentatorów zajmujących się polityką wschodnią Rzeczpospolitej pojawiały się i pojawiają się głosy o zbyt małych środkach jakimi dysponuje nasz kraj. One rzekomo uniemożliwiają nam aktywne wpływanie na wydarzenia zachodzące za naszą wschodnią granicą. Euro 2012 przeczy tym tezom, tym razem pieniądze były, mogły wiele zmienić, ale zostały źle wykorzystane. Krótkowzroczna strategia wzbudzenia na Zachodzie turystycznego zainteresowania Wrocławiem, Poznaniem, Gdańskiem przeważyła nad długookresową strategią polityczną, która mogła nam przynieść nie tylko rozwiązanie kwestii związanych z bezpieczeństwem, ale i dać bodziec przygranicznemu handlowi, a w perspektywie zbudować silne więzy gospodarcze i społeczne z Ukrainą.

Przeczytaj również: Kliczko w Belwederze- mocne uderzenie polskiej dyplomacji?

Zamiast tego państwo nad Dnieprem nadal znajduje się dziś na dalekim kontynencie, oddzielonym od nas nową żelazną kurtyną, a przedostanie się za nią zajmuje Polakowi znacznie więcej czasu niż przelot do Paryża.

Piotr A. Maciążek
Reklama

Komentarze

    Reklama