Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Dwubiegunowy układ na Kaukazie Południowym wchodzi w fazę tarcia

Ostatnie wydarzenia na Kaukazie wskazują na ostateczne wykrystalizowanie się dwóch geopolitycznych bloków, które będą ze sobą rywalizować.

Reklama


Na początku czerwca br. w Armenii i Azerbejdżanie środki masowego przekazu stwarzały wrażenie zbliżającej się wojny pomiędzy tymi krajami, azerskie Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzeczyło jakoby miała mieć tam miejsce jakakolwiek zakrojona na szeroką skalę operacja wojskowa, potwierdziło jedynie incydenty graniczne z 7 i 8 czerwca, ale zaznaczyło, że “nie będą one miały wpływu na konflikt karabaski” (Górski Karabach oficjalnie pozostający częścią Azerbejdżanu jest de facto ormiańskim separatystycznym państwem wspieranym przez Armenię).


Kaukaskie ośrodki analityczne zwracają uwagę, że wojna informacyjna, której ofiarą padły azerskie media zbiegła się w czasie z intensyfikacją rosyjskich ćwiczeń wojskowych w bazie Federacji Rosyjskiej w Giumri na terenie Armenii. W ostatnim czasie wykonano tam 300 lotów ćwiczebnych rosyjskich myśliwców MIG-29. 19 czerwca br. rzecznik prasowy rosyjskiego Południowego Okręgu Wojskowego powiedział reporterom agencji informacyjnej RIA Novosti, że liczba pracowników kontraktowych we wspomnianej powyżej placówce wojskowej zostanie podwojona do 2012 roku. Pretekst wytworzyła wspomniana już wojna informacyjna, ale prawdziwy powód politycznych ruchów Kremla nie jest jedynie odciąganiem Azerbejdżanu od „kwestii irańskiej” (pomiędzy Azerbejdżanem a Iranem panuje wrogość, media spekulują, że może on wziąć udział w ewentualnym ataku na państwo ajatollahów).


Na decyzje Moskwy miała wpływ z pewnością krystalizacja antyrosyjskiego trójporozumienia na Kaukazie. Mowa o intensywnej integracji „Trójkąta Trabzońskiego”- Turcji, Gruzji i Azerbejdżanu. 9 czerwca br. w Trabzonie na terenie Turcji ministrowie spraw zagranicznych tych krajów podpisali wspólną deklarację dotyczącą ścisłej współpracy na wielu polach. W tym samym miesiącu odbyły się także szczyty biznesowe: gruzińsko-turecko-azerski w Kars i gruzińsko-turecki w Tbilisi.


Powodem zawiązania „Trójkąta Trabzońskiego” jest wzrost znaczenia międzynarodowego Turcji oraz silny nacisk bloku rosyjskiego na Gruzję i Azerbejdżan. Azerbejdżan czuje się zaniepokojony powiększaniem kontyngentu rosyjskiego w Armenii oraz dozbrajaniem separatystycznego Górskiego Karabachu, któremu Moskwa wyraźnie sprzyja mimo oficjalnych zabiegów mediacyjnych byłego Prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Ważne są także intensywne zbrojenia Kremla na Morzu Kaspijskim. Gruzja obserwuje natomiast z zaniepokojeniem militaryzację Abchazji i Osetii Południowej (republiki separatystyczne, które Rosja oderwała od Gruzji), silną modernizację armii rosyjskiej na Północnym Kaukazie etc. Turcja stanowi więc dla byłych republik sowieckich idealne oparcie.


Zwiększenie ćwiczeń wojskowych w bazie w Giumri oraz dwukrotne powiększenie jej personelu należy rozpatrywać w kategorii antytureckiego ruchu Rosji (baza znajduje się niedaleko tureckiej granicy). Uzupełnieniem politycznego przekazu Moskwy była z pewnością osobista rozmowa Prezydenta Rosji Władimira Putina i Premiera Turcji Recepa Tayyipa Erdogana na szczycie G20 w Meksyku.


Rosję i Turcję łączą wspólne projekty energetyczne np. gazociąg South Stream, niemniej to właśnie one rozpalają również konflikt na Kaukazie Południowym. Gruzja to obecnie kluczowy kraj tranzytowy na szlaku wschód-zachód, jego znaczenie z pewnością wzrośnie po wybudowaniu nowego, wielkiego portu od podstaw- Lazyki (podobno inspiracją dla niej była historia polskiej Gdyni). Azerbejdżan to potentat surowcowy, bogaty w gaz i ropę. Tbilisi i Baku łączą zresztą inwestycje azerskiego koncernu Socaru. Gra o wpływy w tych krajach toczy się coraz gwałtowniej.


Piotr A. Maciążek


Grafika: kremlin.ru

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama