Reklama

Geopolityka

"Czyny, a nie tylko słowa" i Patrioty. Trump o wspólnej obronie w Warszawie

  • Fot. Rocket Lab
  • PzH 2000 - fot. KMW

”Nie tylko słowami, ale czynami stoimy za artykułem 5” - powiedział Donald Trump podczas swojego przemówienia na Placu Krasińskich w Warszawie. Prezydent odniósł się do bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz zagrożeń, w obliczu których stoi Zachód. Wspomniał też o decyzji Warszawy w sprawie zakupu zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot.

"Jestem tu nie tylko aby odwiedzić starego sojusznika" - powiedział Trump. W czasie przemówienia prezydent USA obok odwołania do polskiego dziedzictwa kulturalnego, historycznego oraz tradycji, Donald Trump poruszył szereg kwestii odnoszących się do bezpieczeństwa Polski, USA oraz obszaru euroatlantyckiego.

Prezydent zapowiedział, że USA chcą rozszerzyć partnerstwo z państwami Trójmorza, które nazwał "historyczną inicjatywą" m.in. w dziedzinie energetyki, "tak, aby Polska nigdy nie była zakładnikiem jednego dostawcy". Trump stwierdził, że świat stoi obecnie w obliczu wielu zagrożeń. Jako pierwsze wymienił terroryzm oraz odwołał się do swojej wizyty w Arabii Saudyjskiej, gdzie rozmawiał z liderami państw arabskich o walce z islamistycznymi ekstremistami.

Jako drugie Trump wymienił działanie Rosji, której aktywność uderza w bezpieczeństwo sojuszników USA. Trzecim zagrożenim jest natomiast zdaniem prezydenta USA pełzająca rządowa biurokracja, która pozbawia narody bogactwa. 

Zachęcamy Rosję, aby wstrzymała działalność na rzecz destabilizacji Ukrainy i innych krajów i przyłączyła się do wspólnoty krajów walczących przeciw wspólnym wrogom.

Donald Trump, prezydent USA

Trump ponownie odwołał się do potrzeby osiągnięcia finansowych zobowiązań wobec NATO, wymieniając Polskę jako państwo, które podejmuje wysiłki w tym celu i osiąga założony poziom 2 proc. PKB. "Musimy pamiętać, że nasza obrona to nie tylko zaangażowanie pieniężne, ale to zaangażowanie gotowości" - powiedział Donald Trump.

Czytaj więcej: Raytheon: SkyCeptor odpowiedzią na problem koszt-efekt w Wiśle [Defence24.pl TV]

Prezydent potwierdził także amerykańskie zobowiązanie do przestrzeganie art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego. Dowodem tego są działania USA na flance wschodniej. Trump zadał także pytanie, czy "Zachód ma wolę przetrwania i obrony swoich wartości?".  

Stajemy ramię w ramię broniąc artykułu 5 - wspólnego zobowiązania do obrony kolektywnej.

Donald Trump, prezydent USA

Wymienienie art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego rozwiewa wątpliwości, które narosły od czasu prezydenckiego wystąpienia w Brukseli, podczas którego zabrakło stosownego odniesienia do jego zapisów. Trump potwierdził również chęć kontynuowania amerykańsko-polskiej współpracy wojskowej. Zwierzchnik sił zbrojnych USA powtórzył natomiast wezwanie do państw NATO do zwiększenia wydatków w ramach sojuszu i przyznał, że Polska przekazuje na obronę 2 proc. PKB zgodnie z wymogami Paktu Północnoatlantyckiego.

Amerykański prezydent wyraził też zadowolenie z decyzji Polski o zakupie "sprawdzonego w boju" systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego Patriot. Wcześniej MON poinformował o podpisaniu niewiążącego memorandum, wyznaczającego "mapę drogową" pozyskania Patriotów przez Polskę.

Czytaj więcej: Trump i rakietowe przyśpieszenie polskiej armii [7 PUNKTÓW]

Warto zwrócić uwagę na kolejność zagrożeń wymienianych przez Trumpa. Priorytetem pozostaje walka z terroryzmem, która wyraża się także w tym, że jak powiedział Donald Trump: "Nasze granice zawsze muszą być zamknięte dla terroryzmu i ekstremizmu jakiegokolwiek rodzaju". 

Na drugim miejscu było odniesienie do Rosji, które można odebrać raczej jako napomnienie, zwłaszcza, że prezydent jednocześnie zachęcił Kreml do dołączenia "do wspólnoty krajów walczących przeciw wspólnym wrogom". Prezydent wspomniał jednak o nowych formach agresji, wykorzystywanych często przez Moskwę takich jak propaganda, przestępstwa finansowe i cyberterroryzm. Donald Trump wygłosił przemówienie po tym, jak spotkał się z Prezydentem RP Andrzejem Dudą.

Czytaj więcej: Duda: "USA są gwarantem bezpieczeństwa militarnego" 

Styl przyjęty w kontekście Kremla może być spowodowany planowanym spotkaniem z Władimirem Putinem w czasie szczytu G20. Ostrzejsze uwagi pod adresem rosyjskiego prezydenta mogłyby stworzyć niekorzystny klimat przed rozmowami polityków. Z kolei Trump nie chce utrudniać zbliżającej się wizyty, w czasie której dojdzie do konfrontacji z uczestnikami niepodzielającymi stanowiska obecnej administracji w kwestii polityki handlowej czy klimatycznej. Niemniej jednak zarówno bardzo jasne stwierdzenie zobowiązania wspólnej obrony, jak i umiarkowane odniesienie do agresywnych działań Rosji zostały zaznaczone przez prezydenta USA w Warszawie.

Lidia Gibadło, Jakub Palowski

Reklama

Komentarze (5)

  1. KrzysiekS

    No cóż należy pogodzić się z faktami. Jedyne co jeszcze możemy ugrać to rozmawiać z LM i Raytheon ten który przegra przetarg dla USArmy będzie mógł sprzedać nam technologie pocisku Long-Range Precision Fires (dla nas może mieć ponad 500 km) dla Homara.

  2. Bolo

    Dobra wizyta. Win win dla obu stron. Tak trzymać!

    1. Marek1

      Bolo - a teraz opisz nam proszę szczegółowo jakiż to "win"(w kwestiach wojskowych) odniosła Polska ?

  3. Marek1

    Ciągle jednak po cichu i nieśmiało liczę, że MON wycofa się z fatalnego, czysto politycznego pomysłu zakupu syst. HIMARS. Bardzo bym chciał, żeby okazało się to sprytną zagrywką, by ugrać coś jeszcze w negocjacjach z IMI w sprawie syst. LYNX przed podpisaniem z nimi konkretnej umowy. Tylko to pozwoli Polsce w kilka lat osiągnąć status kraju PRODUKUJĄCEGO u siebie cała gamę precyzyjnych rakiet ziemia-ziemia o zasięgu od 15 do 500km zamiast być wiecznym petentem-kupcem rakiet od USA.

  4. Tabarttab

    Ciekawa sytuacja nastała. Zmiany które ostatnimi czasy mają miejsce powodują że obecna administracja Trumpa szuka przyczółków na całym świecie i znajduje je bez problemów. Niesprzyjająca sytuacja medialna pokazuje z jednej strony zapięcie pomiędzy lewicowymi mediami a polityką liberalną a z drugiej oddolną wolę ludu która jest sprzeczna z interesami tych pierwszych. Zastanawia mnie jak to jest że w czasach w których żyjemy wszystko zostało zaklasyfikowane i zaszuflatkowane wedle reguł stworzonych przez lewitujące media. Patriotyzm, prawica, konserwatyzm równa się zło (zacofanie, zaścianek i czasy przeszłe) natomiast oderwanie od rzeczywistości to wartość nadrzędna. Stąd też jakiś dziwny zbieg okoliczności w którym to PiS (którego nie jestem elektoratem) i Trump dziwnym zbiegiem okoliczności spotkali się na drodze historii i piszą nowy rozdział. Można by powiedzieć że ktoś na górze nieźle się bawi hehe. Swoją drogą odnoszę dziwne wrażenie że za 10 lat będziemy żyli w innym kraju, innym układzie politycznym i w innym spojrzeniu na świat, sąsiadów i naszą historię. Wiecie kto to zmieni ???? Nasze młode pokolenie Polaków czyli dzisiejsi nastolatkowie, innymi słowy będzie się działo. Francja i NIemcy będą się integrowały z przybyszami a my będziemy mieli swój czas, czy złoty? kto wie ale nasz.

    1. drGonzo

      Tak się właśnie dziwnie porobiło że jeszcze 30 lat temu prawica kojarzyła się z wolnością, otwarciem na świat, praworządnością a teraz nie. Natomiast nie przesadzajmy z tym że liberalne media uważają patriotyzm za zło. Po prostu myślę że różnie jest pojmowany patriotyzm przez lewaków i prawaków.

    2. Marek

      "Nasze młode pokolenie Polaków czyli dzisiejsi nastolatkowie, innymi słowy będzie się działo. Francja i NIemcy będą się integrowały z przybyszami a my będziemy mieli swój czas, czy złoty? kto wie ale nasz. " To raczej przybysze będą integrować Niemców i Francuzów. Z ziemią.

    3. Paweł

      Trochę w odpowiedzi na Twój komentarz, a trochę rozszerzając - sytuacja, która nastała jest wynikiem wielopłaszczyznowych zmian geopolitycznych rozpoczętych ok. 2001 - 2006r (można wyznaczyć atak terrorystyczny na USA, wojnę w Iraku aż po rozpoczecie długofalowego planu zbrojeń w Rosji). Wiąże się ona z przesuwaniem biegunów politycznych, a co za tym idzie próbami zmian stref wpływów przez wielkich graczy międzynarodowych. Z powodzeniem można szacować, że taki proces potrwa do 2030 r. Takie zmiany miały już miejsce w historii świata i zawsze wtedy krystalizowały się "dychotomiczne" podziały wśród ich uczestników - np. Entente Cordiale i Trójprzymierze. Niestety, zawsze rozstrzygnięcie o racji przybierało formę działań wojennych. Z naszego punktu widzenia istotne jest to, aby te geopolityczne roszady przeprowadzić do roku 2030 w możliwie pokojowy sposób. Dlatego też lud, o którym piszesz ma wolę odmienną od "elit", ponieważ interesuje go dalsze tworzenie bezpiecznego status quo. W społeczeństwach wyczuwalne są ewentualne zmiany, które mogą nadejsć - wystarczy właśnie wsłuchać się w retorykę płynącą ze szczytów władzy (Rosja - serwuje obywatelom papkę o wiecznie niesłusznie bitej i poniewieranej Mateczce Rossiji; USA - Make America Great Again). Pomijam resztę państw, ponieważ ewnetualne bloki zgromadzą się wokół powyższych - pytanie tylko, jak zachowają się Chiny. Media w tym wszystkim pełnią funkcję służalczą dla każdej ze spornych stron budując odpowiednią narrację, aby przeciągnąć społeczeństwa na "jedyną odpowiednia stronę". Tak, jak napisałeś odgrzano podział na "zacofaną konserwę" i lewacką bezmyślność (celowo używam pojęcia "lewacki", bo tu leży ogromna różnica pomiędzy lewicą a lewactwem). Stąd nie tyle zbiegiem ololiczności, co konsekwencją tych podizałów były zwycięstwa wyborcze PiS-u oraz Trumpa - społeczeństwa w tych krajach opowiedziały się za wizjami tych właśnie polityków i partii. A z uwagi na geopolityczne zmiany naturalnym jest poszukiwanie myslących podobnie sojuszników - nic nowego. Faktem jest, że za 10-15 lat świat, a nie tylko nasz kraj, może być ustawiony w nieco odmiennej do dzisiejszej konfiguracji. To, czy będzie korzystna zależy tylko i wyłącznie od dalszych działań. Czas pokaże, czy składane obietnice wytrzymają starcie z rzeczywistoscią. Niemniej, najgorsze co można zrobić, to zaniechanie jakichkolwiek działań i nieuczestniczenie w procesie, który cały czas trwa w myśl starej zasady - nie róbmy nic, to nam też nic złego nie zrobią. Stoimy przed szansą i zagrożeniami, ale sensownie prowadzona polityka na pewno nam się opłaci.

  5. BUBA

    Przecież mówiłem, prezydent Trumph to doskonały biznesmen. Obiecanie Polakom czegokolwiek nic go nie kosztuje tym bardziej potwierdzenie słowami podstawowej zasady istnienia NATO, a efekt piorunujący. Gratulacje dla prezydenta., oczywiście Trumpha.

    1. malkontent

      Akurat w Polsce do sukcesu to wystarczy być prezydentem USA. Pamiętam entuzjazm (w mediach) jak przyjechał Obama. A powiedział jedynie parę kurtuazyjnych formułek.

Reklama