Reklama

Polityka obronna

Czy służby i świat polityki potrafią się dobrze zrozumieć?

Fot. Flickr/Mike Mozart/CC3.0
Fot. Flickr/Mike Mozart/CC3.0

Ostatnio głośnym  i ciekawym tematem medialnym była przez kilka dni tak zwana  „sprawa Falenty”.  Ten przedsiębiorca podejrzewany o zaplanowanie i zorganizowanie  podsłuchów w kilku warszawskich restauracjach utrzymuje, że przekazał ABW i CBA informacje o dokonywanych podsłuchach. Logiczna analiza zachowania pana Falenty wskazuje jednak raczej na przyjęcie linii obrony polegającej na odwracaniu uwagi od zarzutów prokuratorskich pod jego adresem, bo przecież trudno zrozumieć jak można organizować przestępczy proceder a jednocześnie ostrzegać przed nim służby specjalne - pisze Andrzej Barcikowski, Szef ABW w latach 2002–2005.

Na tym tle i w tym kontekście pojawia się jednak bardziej zasadnicza, systemowa kwestia. Oto służby znalazły się pod naciskiem publicznie zadawanych pytań czy Falenta był ich tajnym informatorem? No, bo jeśli był to przecież ABW czy CBA można podejrzewać, że stały za aferą podsłuchową i być może chciały ugrać na tym polityczny kapitał. Odżywa w ten sposób stereotyp służb specjalnych jako tajemnej siły, która z ukrycia steruje polityką. Sprzyjają temu także takie zjawiska jak promowany ostatnio, skądinąd niezły warsztatowo, film „Służby Specjalne”, który w istocie jest historyką o profilu politycznej bajki.

Tymczasem świat polityki powinien unikać stawiania pytań typu – czy pan X lub Y są lub byli tajnymi informatorami służb? Jeśli szef służby, tej czy innej, zostanie zmuszony do publicznego zaprzeczenia to pomyślmy co się stanie gdy kolejne zapytanie będzie dotyczyło faktycznego tajnego informatora, potocznie zwanego agentem? Nie będzie można zaprzeczyć bez uwikłania się w kłamstwo, milczenie będzie natomiast odbierane jako potwierdzenie.

Politycy powinni respektować tę podstawowa zasadę w pracy służb. Oczywiście, jeśli we współpracy służb ze źródłami osobowymi dojdzie do nadużyć i złamania prawa to prawo przewiduje dostęp do wiedzy o tajnych współpracownikach tak sądów jak i prokuratury. I to jest racjonalny oraz wystarczający w tym przypadku instrument cywilnej kontroli nad służbami.

Andrzej Barcikowski, Szef ABW w latach 2002–2005.

Reklama

Komentarze (4)

  1. odpowiadam na pytanie w tytule

    a jakże ; potrafią! Najlepiej im to wychodzi po knajpach przy dobrym winie fundowanym za pieniądze polskiego podatnika...

  2. Sejsmo

    Falenta jest figurantem wystawionym przez "emerytów" z byłego WSI, realizującym dezinformację aby odwrócić uwagę od beneficjenta tych podsłuchów, czyli "grupy Komorowskiego" oraz prawdziwych realizatorów "zlecenia". Upraszam o odrobinę logiki: multimilioner nagrywa, informuje służby i upublicznia? Po latach nudy chciał posiedzieć. Tak? A może ma skłonności samobójcze? Czy mamy aż tak głupie społeczeństwo, które wierzy w takie bzdury? I co ma powiedzieć szef ABW, lub CBA? "Tak, wiemy, że ludzie z dawnego UOP/SB i WSI/WSW się żrą o władzę i podział łupów na trupie PRL-u. Od 1989 mają kasę, media i kontakty. Od 25 lat wystawiają własnych, coraz głupszych "polityków" i sami ich w swoich mediach promują, aby więcej kraść. Społeczeństwo w związku z tym tego nie widzi, ani o tym nie wie, ale my jesteśmy na razie za ciency i nie jesteśmy póki co w stanie tego kontrolować ani zmienić."?? Nikomu, nawet w takich "służbach" nie spieszy się do dymisji.

  3. śmiejący się z naiwnych

    Pytanie brzmi czy "kelnerzy" niewspółpracujący ze służbami mogliby miesiącami podsłuchiwać najważniejsze osoby w państwie (które chyba mają jakieś zabezpieczenie kontrwywiadowcze?) i czy lokal gdzie spotykają się miesiącami takie osoby nie został wraz z personelem sprawdzony przez odpowiednie służby? Ja co do tego nie mam wątpliwości... Podobnie uważam, że tylko frajer może wierzyć, że jakiś karany za przekręty szczyl zakłada Amber Gold i nie mając np. NIP idzie do ministra i W JEDEN DZIEŃ dostaje KONCESJE NA HANDEL ZŁOTEM i prowadzi handel na setki milionów nie mając NIP, nie płacąc podatków i "nikt" się tym nie interesuje... Jeśli ktoś poważnie szuka pieniędzy poszkodowanych przez Amber Gold to niech jej szuka na czarnych funduszach specłużb, które zapewniały kryszę Amber Gold... :-P

    1. px5p

      I wszystko w tym temacie. Z kasy Amber Gold bedzie kilka emerytur dla szarych eminencji ze sluzb. Jak swiat swiatem sluzby a wlasciwie ludzie w nich zatrudnieni robia mega przekrety . Oczywiescie nie zwykle szaraczki tylko bonzowie, i to oni tworza prawdziwa organizacje przestepcza poza kontrola i poza odpowiedzialnoscia

  4. też naiwny

    Bardzo szlachetna w treści jest wypowiedź b. szefa ABW. Natomiast zapytania panów posłów w sprawie ewentualnej współpracy handlarza węgla z tajnymi służbami porażają swoją naiwnością. Również wezwania prokuratury, aby tajne służby ujawniły swoje kontakty i zainteresowania "działalnością" owego kupca węglowego też mogą być traktowane w kategoriach political fiction. W obecnym stanie prawnym ale i faktycznym nie ma szans na jakiekolwiek ujawnienie takowych informacji. Szefowie tajemnych służb działających wewnątrz kraju mogą zatem konsekwentnie zaprzeczać jakimkolwiek tajemnym powiązaniom kogokolwiek z nimi. Oczywiście do czasu. Bowiem gdy pojawi się jakiś kolejny pan A.M. (inicjały całkowicie przypadkowe) to wówczas "mleko wykipi" ale z pewnością to już nie będzie sprawa dla obecnych szefów tzw. służb. Poza tym też jakoś nikt nie chciał zwrócić uwagi na inną służbę specjalną odpowiedzialną za bezpośrednie bezpieczeństwo wysoko postawionych osób w państwie, która przecież również "przygląda się" knajpom i personelowi w nim zatrudnionemu obsługującemu owych VIPów. Być może to jest ta "krysza"

Reklama