Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

CEPA: Polska potrzebuje współpracy przemysłowo-obronnej z USA

Minęły dokładnie 72 lata i jeden dzień od słynnego D-Day, kiedy część amerykańskiej 82 Dywizji Powietrznodesantowej (Airborne) ponownie wylądowała w Europie. Tym razem zamiast lądowania w Normandii, jej nowym celem był polski Toruń. Zamiast wyzwolenia Francji, amerykańscy spadochroniarze przybyli, aby zademonstrować siłę i solidarność w obliczu agresywnej polityki Rosji. Tak właśnie wygląda bezpieczeństwo europejskie w XXI wieku – pisze Peter B. Doran, Wiceprezes Center For European Policy Analysis.

Lądując w Polsce amerykańscy spadochroniarze dołączyli do 31 tysięcy innych żołnierzy NATO i krajów partnerskich uczestniczących w ćwiczeniach "Anakonda 2016", największych połączonych manewrach wojskowych w Europie Środkowej od czasu bezprawnej aneksji Krymu przez Rosję. Celem tych manewrów było pokazanie solidarności z najbardziej zagrożonymi krajami wschodniej flanki NATO i wysłanie silnego sygnału do Rosji: Zachód jest przygotowany do obrony swoich sojuszników.

Obecność oddziału  Airborne w Europie Środkowej jest oczywiście istotna, lecz ćwiczenia "Anakonda 2016" mogą stanowić tylko częściowe rozwiązanie dla wzmocnienia polskiego bezpieczeństwa po aneksji Krymu. Warszawa potrzebuje więcej niż największych nawet manewrów, a nawet więcej, niż obecności sojuszniczych sił na stałe na jej terytorium - chociaż jest to oczywiście bardzo ważne. Polska potrzebuje stworzenia strategicznego mechanizmu, wzmacniającego  zobowiązanie USA do obrony krajów frontowych w razie realnego kryzysu. Pytanie brzmi: w jaki sposób to osiągnąć? 

W swojej nowej książce Unquiet Frontier: Rising Rivals, Vulnerable Allies, and the Crisis of American Power (Princeton) dwóch moich kolegów z CEPA - Jakub Grygiel J. i A. Wess Mitchell wykazali, że kraje Sojuszu, które ściśle współpracują w dziedzinie przemysłu obronnego, są związane silniejszymi więzami i mają większą skłonność to stawiania czoła razem zagrożeniom dla ich bezpieczeństwa. Warto dodać, że to nie są hipotetyczne rozważania, lecz historycznie fakty równie aktualne dla odstraszania Rosji dziś jak w przeszłości. 

Wewnątrz Pentagonu ta koncepcja jest znana jako "współpraca przemysłowo-obronna". Oczywiście, sama współpraca nie powstrzyma rosyjskiej agresji, ale współpraca przemysłowo-obronna wzmacnia uzasadnienie dla amerykańskiej interwencji w nagłej sytuacji, gdy jest ona konieczna. Problemem tkwi w tym, że obecnie w strategicznej układance Polski brakuje tego właśnie elementu, i to powinno się zmienić.

Dla sojusznika Stanów Zjednoczonych, takiego jak Polska, korzyści ze współpracy przemysłowo-obronnej są trojakie: 

Pierwsza z nich to korzyść praktyczna, gdyż współpraca przemysłowo-obronna będzie sprzyjać wymianie sprzętu wojskowego i danych między USA i polskim wojskiem. Jak widać w Afganistanie, interoperacyjność wojskowa daje sojusznikom z NATO realną przewagę na współczesnym polu walki. Proces integracji platform obronnych wysokiej techniki dla wojsk frontowych jest łatwiejszy, gdy sojusznicy dzielą odpowiedzialność za jego wytwarzanie. Dlatego właśnie współpraca przemysłowo-obronna ze Stanami Zjednoczonymi nie tylko zwiększa siłę bojową polskiego wojska, ale też usprawnia integrację zaawansowanych interoperacyjnych systemów obronnych, które mogłyby odstraszyć Rosję. 

Druga korzyść jest typowo gospodarcza, gdyż współpraca przemysłowo-obronna stanowi silny bodziec do inwestycji w siłach zbrojnych. Poprzez dostosowanie interesów gospodarczych Polski i Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem sektora obronnego, politycy w Warszawie i Waszyngtonie mogą tworzyć możliwości gospodarcze dla stałego zwiększania zdolności bojowych Polski. Inwestycje te będą tworzyć nowe miejsca pracy, możliwość stałego rozwoju gospodarczego, a co za tym idzie przyczynią się do budowania silniejszej Polski. To także wpłynie na budowę bardziej stabilnej Europy. W dalszej perspektywie, Polska może zwiększyć korzyści gospodarcze wynikające ze współpracy przemysłowo-obronnej przenosząc niektóre ze swoich zadań do sąsiednich krajów sojuszniczych. Pozwoliłoby to utrzymać miejsca pracy w kraju, a jednocześnie przyniosłoby rosnące korzyści dla gospodarki polskiej.

Ostatnim i najważniejszym atutem jest korzyść strategiczna, bowiem współpraca przemysłowo-obronna Polski ze Stanami Zjednoczonymi będzie znacznie zwiększać wiarygodność gwarancji Waszyngtonu dla Warszawy. Chociaż nie jest substytutem dla amerykańskich boots on the ground lub dla efektownych ćwiczeń wojskowych, takich jak Anakonda 2016, wspólna produkcja sprzętu obronnego pokazałaby konkretną fizyczną i strategiczną obecność USA w Polsce. A dla Polski ta namacalna obecność jest dobra. Co więcej, wymiana technologii i know-how w sektorze obronnym umożliwiłoby włączenie Polski do elitarnego klubu sojuszników USA - Polsce przyznano by status podobny do innych sojuszników, takich jak np. Japonia. Jeśli doszłoby do jakiegokolwiek kryzysu, przywódcy Stanów Zjednoczonych będą działać w obronie Polski tak, jakby to był własny narodowy interes, a nie będą tylko przyglądać się problemowi dalekiego kraju będącego na obrzeżach amerykańskich interesów. Przywódcy USA postrzegaliby Polskę w takich kategoriach, jakby był to ich własny interes. To jest właśnie istota idei "jeden za wszystkich - wszyscy za jednego”, która zawarta jest w artykule 5 Traktatu Waszyngtońskiego i realizacja tej idei musi się zacząć najlepiej dziś.

Podczas gdy polscy przywódcy planują następny krok krajowego programu modernizacji sił zbrojnych, tego rodzaju względy strategiczne powinny być w centrum ich kalkulacji. Polska może uzupełnić brakujący kawałek swojej strategicznej układanki poprzez dążenie do ściślejszej współpracy przemysłowo-obronnej ze Stanami Zjednoczonymi. Pozostaje jedno pytanie: czy Polska skorzysta z tego rozwiązania? W dążeniu ku silniejszej i bardziej stabilnej Europie, miejmy nadzieję, że odpowiedź brzmi tak.

Peter B. Doran, Wiceprezes Center For European Policy Analysis.

Reklama

Komentarze (10)

  1. fryz5

    Przez te 25 lat wolności Polski upadały: na pierwszy ogień PGR-y, przemysł tekstylny, chemiczny (np. Stilon), włókienniczy (np. Polska Wełna, całe zagłębie łódzkie) więc poszły też przemysł maszynowy i motoryzacyjny (np. Ursus, FSO, Nysa itd), huty szkła, stali, kopalnie, uwalono programy zbrojeniówki np. Iryda) i poszedł w diabły przemysł lotniczy i zbrojeniowy, następnie stoczniowy i ciężki (np. stocznia szczecińska, FABLOK) , elektroniki też nie było nam trzeba więc zaorano POLONy, Diora, Elwro, Unitra, CEMI itd., narodowych przewoźników PKP i PKS dzielono tak, że niedługo przyjdzie dzielić przez zero (wtedy wkroczy matematyka), a obecnie upada chyba ostatni, duży i z tradycjami od Łukaszewicza, polski przemysł naftowy. A wymieniłem na szybko z głowy. Przepraszam z kim ma USA współpracować?

  2. Eva Blaisdell

    I greatly appreciate the strategic position presented here and I ammtaking action in addressing this historical opportunity, would also add that I wish the landing took place in 1944 spearing Poland tragedy of Sovet era.warsaw NATO Summit is a tipping points. as a U.S. space entrepreneur questing to build California Space Center I am addressing intent to create processes and activities of more intense and pro active dialogue and meetigs leading to address it . My recent participation in Ronal Reagan Ballistic Missle Anniversary Event was also a point of taking few steps there.Michal Lisiecki Publisher of Influential Wprost is buiding a media bridge with me as well. carry on ! Civilians can matter here too

  3. ziom

    przekaz oczywisty, i trzeba jasno stwierdzić, że dla Polski to sytuacja win-win, o ile tylko nie będzie to tłamsić własnych zdolności obronnych i rozbudowy zdolności zbrojeniówki. Nobrainer, jak to mówią. ;) Dlatego tylko patrzeć jak zaroi się od "mądrości" kremlowskich trolli.

  4. maniek

    po co mają nam cokolwiek przekazywać, skoro sami nie chcemy nawet porządnie łożyć na obronność - my 2% PKB - USA 3,6% PKB.. Gdybyśmy na własną obronę łożyli tyle (PKB) ile oni łożą na obronę siebie i innych to nie potrzebowalibyśmy ich technologii bo spokojnie byśmy ją sobie kupili we Francji, Skandynawii, Izraelu i innych.

  5. Marek

    Ten kierunek od dawna jest już dla mnie oczywisty. Ostatnie wydarzenia zresztą jak nic innego pokazują, że w Europie sprzęt wojskowy bezpiecznie możemy pozyskiwać jedynie od Szwedów, głównie jednak powinniśmy stawiać na USA. No i jeszcze jedno. Wychodzi także, że ludzie, którzy postulowali poważne zajęcie się PMW mieli rację.

    1. Type79

      Dokładnie. Brexit UK, oraz sympatie prorosyjskie gł. Niemiec/Francji/Włoch powodują że tylko współpraca z USA jest najlepszą drogą ewent. Szwecja, Korea lub Turcja.

  6. Type79

    Tak? To poproszę na początek Xszt.Abramsów i Xszt. BWP Bradley oraz dobrą umowę ofsetową

    1. Type79

      Dodam jeszcze tylko systemy Patriot, Viper i BH.

  7. KrzysiekS

    Podajcie chociaż jeden przykład kiedy to USA w ramach współpracy, offsetu przekazało technologię wojskową dla polskiej zbrojeniówki (podkreślam polskiej nie własnej w Polsce)

    1. ja

      Przekazać to można bilet na tramwaj. Technologię trzeba kupić i jest to często droższe niż zakup sprzętu. Zastanów się jaki interes ma posiadacz technologii w jej sprzedaży? Jeśli dostaje dobrą kasę i wie, że nie hoduje sobie w ten sposób przyszłej konkurencji, to sprzeda. Jeśli kasa marna i w dodatku zakup ma posłużyć do unowocześnienia przemysłu kupca, co może w przyszłości skutkować brakiem nowych zakupów - no to sorry, ale musiałby być głupi. A nam panom Polakom wydaje się, że jesteśmy tak ważni, że USA z pocałowaniem ręki powinny nam "przekazać" swoje najnowocześniejsze technologie wojskowe. Nie chciałbym nikogo obrażać, ale trzeba być idiotą żeby tak myśleć. USA chętnie się dzielą, ale z poważnymi partnerami. Mają dobrą współpracę z Izraelem i krajami skandynawskimi. Dlaczego? Bo oni mają coś na wymianę! A co my możemy zaproponować? Proponuję zejść na ziemię i przestać stroić fochy. Nie dostaniemy technologii, zresztą nie jest nam ona do niczego potrzebna, bo przecież nie mamy planów, żeby stać się dużym eksporterem broni.

  8. Gość

    Nie podzielam takiego sposobu rozumowania. Po pierwsze współpraca z USA na zdrowych zasadach jest oczywistością że przyniesie nam korzyści. Po drugie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia a USA nie chcą się dzielić technologiami w zbrojeniówce a nasz zapóźniony przemysł bardzo potrzebuje nowoczesnych technologi by się utrzymać na powierzchni. Po trzecie kto będzie sojusznikiem USA i z jakim statusem zdecydują Amerykanie a to nie koniecznie może nam pasować ,może też nie pasować USA. Taka jest polityka i bardzo drogo w przeszłości przyszło nam za te lekcję płacić, nic nie trwa wiecznie i się często się zmieniają układy polityczne. Jeżeli będziemy silni nie będą nas napadać i USA będą też bardziej chętne na sojusz z takim partnerem. W polityce biedny i słaby nikomu jest nie potrzebny. Teraz Rząd działa dobrze ,trzeba wykorzystać modernizację armii i przy okazji pozyskać technologie szczególnie rakietowe. Na dzisiejszym polu walki rakiety stały się najgroźniejszą bronią i one będą rozstrzygać.

  9. Stelle

    Po pierwsze należy spytać, czy prezydent, czy też premier z obecnej władzy, spytał prezydenta ameryki, czy widziałby Polskę jako sierżanta europy środkowej. To znaczy, że musiałby nas wesprzeć militarnie jak i gospodarczo pod warunkami i założeniami wzajemnych interesów. Prawdą jest, że amerykańskim dywersantem już jesteśmy, tyle że to dywersja za którą sami płacimy, narażając swój kark i nogi wchodząc na minę, na którą możemy zostać przypadkowo lub celowo skierowani. Jest to tym bardziej istotne w kontekscie rewelacji propozycji super panstwa europejskiego, pomijajać kuriozum na miare stulecia, które z założenia miałoby nas pozbawić armii, a w dalszej perspektywie i panstwa tak jak to sie dzialo juz w naszej historii. Nie muszę tutaj także pisać, że sympatycy militaryzacji zostaliby pozbawieni nieustannej dyskusji za i przeciw reformom Macierewicza.

    1. dimitris (Ateny)

      O ile lat technicznie może być "nieodległa" realizacja owego superpaństwa ? Odpowiem Ci z dziedziny, którą akurat znam bez wszechobecnej w Eurostatach cenzury - ekonomicznie najwcześniej, ale to najwcześniej integracja odległa jest o kilka dziesięcioleci - wariant hurraoptymistyczny. Tzn. J.Kaczyńskiego już wtedy w polityce i tak nie będzie. Czyli na razie, jest to dlań sposób, by zdjąć ze swej formacji fałszywą metkę wroga Europy, uparcie mu przypisywaną. A czy możliwe jest wspólne wojsko, bez uprzedniej integracji np. fiskalnej ? Hmm... skrajnie ryzykowne przypuszczenie. Czyli może być mowa jedynie o wspólnych, wydzielonych korpusach. I tą drogą już potrosze podążamy. A czemu 'potrosze' ? Ponieważ nie zbudujesz bułgarsko-rumuńskiego korpusu przeciw Rosji, Bułgaria mogłaby stworzyć wspólny korpus, ale z Grecją przeciw Turcji. Tyle, że Turcja to najważniejszy w Europie członek NATO... - czyli J.K. może oczywiście obiecywać zgodę Polski na takie projekty, w sytuacji gdy są one i tak zupełnie nierealne, na dziś i jutro.

  10. dimitris

    Tak, tak, współpraca przemysłowa zbrojeniówek! Gdy mieszkałem jeszcze w Polsce nazywało się to ofsetem i miało nawet zaistnieć.

Reklama