Reklama

Geopolityka

Brytyjczycy prężą mięśnie w rejonie Falklandów

Fot. Royal Navy
Fot. Royal Navy

Obecność brytyjskiego okrętu HMS Forth w rejonie Południowej Georgii (archipelag na wschód od Falklandów) wywołała głosy niezadowolenia władz Argentyny. Rejon ten jest sporny i zlokalizowany blisko słynnych Falklandów (Malwinów), o które oba państwa stoczyły w 1982 r. otwartą wojnę.

HMS Forth przepłynął 850 mil Atlantyku, aby przeprowadzić patrol w rejonie Południowej Georgii. Wcześniej trasę rozpoznał brytyjski morski samolot patrolowy A400 należący do RAF. To właśnie okręt patrolowy HMS Forth, jest od początku roku odpowiedzialny za bezpieczeństwo w rejonie Falklandów oraz brytyjskiego zamorskiego terytorium Georgia Południowa i Sandwich Południowy. Jednostka zastąpiła mniejszy okręt HMS Clyde, który wrócił do Wielkiej Brytanii z końcem ubiegłego roku.

HMS Forth należy do grupy nowych morskich okrętów patrolowych River, ale już w najnowszej ich wersji oznaczonej, jako Batch 2 (OPV). HMS Forth wchodzi w skład dywizjonu ochrony rybołówstwa Royal Navy, zaś jego bazą macierzystą jest Portsmouth. Jego dowódcą jest Robert Laverty. Wielka Brytania zamierza dysponować przynajmniej pięcioma jednostkami tego nowego typu – tj. HMS Medway, HMS Trent, HMS Tamar i HMS Spey, będących rozwinięciem wcześniejszej wersji Batch 1.

image
Fot. Royal Navy

Ich uzbrojenie stanowi jedna armata morska kalibru 30 mm, cztery karabiny maszynowe i 2 miniguny. Jednostki tego typu mają mieć możliwość wysyłania przynajmniej dwóch zespołów abordażowych/inspekcyjnych na łodziach półsztywnych RIB. Wersja Batch 2 ma być większa w porównaniu do wcześniejszej, jej wyporność to 2200 t, długość wynosi 90 m, szerokość 13,5 m. Atutem jednostek Batch 2 ma być również lądowisko dla śmigłowców, umożliwiające operacje z wykorzystaniem komponentu lotniczego.

W obecny rejs na Georgię Południową, trwający 53 godziny, okręt Royal Navy zabrał na swoim pokładzie brygadiera Nicka Sawyera, a więc dowódcę brytyjskich wojsk w rejonie wysp południowego Atlantyku. Na HMS Forth znajdować się miała również grupa żołnierzy, personelu sił powietrznych oraz urzędników służby cywilnej. Tym samym okręty Royal Navy miały im umożliwić wizytę na Południowej Georgii, ale też trening dla żołnierzy. Pokazując jednocześnie brytyjskie władztwo nad wyspami i zdolność do sprawowania rządów nad wspomnianym terytorium. Royal Navy podkreśliła, że wielkim atutem HMS Forth jest właśnie wspomniana możliwość przewożenia grupy ok. 50 żołnierzy badź personelu.

image
Fot. Royal Navy

Według Andresa Dachary, będącego argentyńskim Sekretarzem Falklandów, Antarktydy, Wysp Południowoatlantyckich i Spraw Międzynarodowych prowincji Tierra del Fuego, obecność brytyjskiej jednostki patrolowej jest jawnym pogwałceniem zasad obowiązujących w Strefie Pokoju i Współpracy Południowego Atlantyku. Ta ostatnia została ustanowiona przez 24 państwa Ameryki Południowej oraz Afryki w 1986 r., przy czym Wielka Brytania nie jest sygnatariuszem umowy. Argentyńczycy zastanawiają się również dlaczego strona brytyjska zdecydowała się na wysłanie okrętu w sporny rejon, właśnie teraz w trakcie trwania pandemii.

JR

Reklama

Komentarze (12)

  1. Realista

    Przypuszczam, że w najbliższych latach Polski po prostu i zwyczajnie nie będzie stać na wprowadzanie do linii czegoś w rodzaju większych korwet/małych fregat. Dożywające swoich dni - pech, że wszystkie naraz - stareńkie okręty RP trzeba będzie w przyspieszonym tempie zezłomować. Z marynarki wojennej Polska całkiem nie będzie mogła i chciała zrezygnować, choćby z powodów prestiżowych. Dlatego zbudowanie w jedynej naszej pozostałej stoczni serii 3 takich dużych okrętów patrolowych, przydatnych nie do walki w czasie wojny, tylko w czasie pokoju - do patrolowania właśnie, zagranicznych misji NATO, itp., wydaje się sensowne. Można im dać po dwa wróble i nawet te 76 mm armaty uniwersalne zdemontowane z orkanów. Lepsze to, niż skupowanie złomu z zagranicy lub produkcja dziesięciu 100-tonowych okręcików, o minimalnej wartości bojowej. Na nic więcej nie będzie pieniędzy. Można je jakoś szumnie nazwać, np. "niszczyciele patrolowe" - Wicher, Burza i Grom, w sam raz do celebrowania uroczystości patriotycznych.

    1. bps

      Do patrolowania Bałtyku w czasie pokoju takie 100-tonowe motorówki wystarczą, a moim zdaniem mamy ważniejsze wydatki jak zapewnienie okrętów na misje NATO

    2. Realista

      No to nie mamy takich pieniędzy. Proste. Bardzo wątpię, żeby teraz, gdy właśnie rząd drukuje masowo pieniądze na zasiłki dla bezrobotnych i na kolejne "tarcze" dla gospodarki, znalazłby środki w budżecie na 2-3 w pełni nowoczesne lekkie fregaty dla polskiej marynarki wojennej. Do których i tak drogie uzbrojenie i systemy kierowania walką trzeba byłoby kupić za granicą.

    3. Ad...

      Tak dofinansowanie radio maryja.

  2. Rex

    Myślałem, że ORP Ślązak to najgorszy patrolowiec świata... jednak porównując go do niewiele mniejszego HMS Fort to Ślązak zdecydowanie wygrywa zwłaszcza w sile ognia i zdolnościach bojowych.

    1. D

      A w kosztach?

    2. Orthodox

      Ślązak to zdecydowany lider w swojej klasie. Z ogromnym potencjałem modernizacyjnym. Taki Transformers.

  3. dim

    Zastanawiam się co to był za rejs i z jaką prędkością ta jednostka poruszała się, że drogę na Płd.Georgię i spowrotem (do UK ?) pokonała w "53 godziny" ?

    1. Myślnik

      Przypuszczam, że jednak z Port Stanley :)

    2. Davien

      Dim masz podana odległośc jaka przepłynał czyli 850 mil co znaczy żę nie stacjonuje w UK . Od stycznia jest okretem patrolowym dla falklandó.

    3. ja

      Nie zrozimiales niesty. Rejs pomiedzy wyspami tam - i okret zostanie tam przez kilka miescy do nastenej zmiany

  4. Niuniu

    Okręt o wyporności 2200ton z głównym uzbrojeniem w jedno działko 30 mm. A jego atut to możliwość przewożenia 50 pasażerów. Toć nasz Gawron jest lepszy bo dysponuje dodatkowo recznymi w tyrzutniami rakiet przeciwlotniczych. Angole już dawno są właścicielami Falklandów tylko formalnie.

    1. Pim

      Formalnie? A możesz rozwinąć tę myśl? Co do tytułowego "prężenia mięśni". 1. Na Falklandach UK posiada bazę Mount Pleacant, gdzie stacjonują rotacyjnie Eurofightery, samolot cysterna, samolot transportowy pełniący również funkcje patrolowe (kiedyś to był Hercules, obecnie to A400). 2. Bazę morską: Mare Harbour która zapewnia stacjonowanie patrolowca. Regularnie pojawia się okręt warsztatowy jako jego zaplecze, przybijają tam inne okręty wysyłane w ten rejonna rejsy patrolowe: fregaty, OP. W porcie jest baza paliwowa i logistyczna. 3. Do tego w bazie jest komponent piechoty morskiej, są stacje radarowe na Byron Heights, Mount Alice i Mount Kent. Komponent militarny jest więc konkretny. Baza jest złośliwie przez Brytyjczyków "Gwiazdą śmierci". 4. HMS Clyde, to był jedynym okrętem z patrolowców typu River batch I, posiadającym lądowisko, na którym mógł lądować Sea King i Merlin. Nie posiadał hangaru. (Inne nie były wyposażone w lądowiska) Obecna generacja Riverów jest większa, wszystkie mają lądowisko lecz bez hangaru. Różnica to: większa wyporność i możliwość wzięcia na pokład większej ilości dodatkowych pasażerów, czy wojska. Czy okręt operujący w takiej lokalizacji powinien mieć mocniejsze uzbrojenie? Nie sądzę. Jak dojdzie znów do konfliktu (co jest mało prawdopodobne: MW Argentyny posiada obecnie potencjał +/- zbliżony do naszej, czyli marny) popłyną tam okręty przeznaczone do działań wojennych. W czasie wojny z 1982 nie uzbrojony HMS Endurance operując koło Georgii Południowej rozpoznał Argentyński desant na wyspę, dokonał retransmisji meldunku o lądowania w Port Stanley, pozostał w rejonie do nadejścia wysłanych sił morskich. Więc nawet nie uzbrojony okręt, dobrze dowodzony, może zrobić dużo. Jakbym był złośliwy, to bym powiedział, że nasza MW powinna się zainteresować Riverami batch I. Okręty mają po 15-17 lat i na "rozwiązanie pomostowe" trwające kolejne ćwierć wieku to dobry pomysł. Co do argentyńskich roszczeń wobec Falklandów - to w ich pojęciu są one "odwiecznie argentyńskie". Raz spróbowali bez sukcesu zmienić stan rzeczy. Rychłe wprowadzenie do linii Queen Elizabeth tę roszczenia pozwala przenieść do sfery marzeń. Warto mieć na uwadze, że w przypadku jakichkolwiek problemów z Kanałem Panamskim - Falklandy są położone strategicznie i pozwalają na kontrolę żeglugi przez przylądek Horn, do tego dają zaplecze do działań na Antarktydzie. Warto mieć takie wyspy i nie tylko owce stanowią o ich wartości.

    2. Wawiak

      To jest taki kurdu.elek, za którego plecami stoi taki mocno umięśniony bysior o nieprzyjemnej fizjonomii w postaci okrętu podwodnego, niszczyciela, czy lotniskowca z zespołem osłonowym. Wyskoczysz do małego, oberwiesz od dużego - ot i cała tajemnica... Tak ciężko to ogarnąć?

    3. Davien

      NIuniu to tylko Rosja pakuje na swoje patrolowce wyrzutnie rakiet woda-ziemia i woda-woda, inni buduja zwykłe patrolowce ze zwykłym dla tej klasy uzbrojeniem. Ślązak to taka niedozbrojona korweta nazwana patrolowcem.

  5. zdzisiek

    Też możemy tak prężyć muskuły, wysyłając Gawrona Ślązaka w pobliże Petersburga.

  6. Rybak z Jastarni

    Ta,pływająca trumna pilnuje floty rybackiej dorsza wokół przylądka

  7. Realista

    Wobec mizerii budżetowej takie okręty patrolowe - tanie, dość duże i o dobrej dzielności morskiej - mogą uratować polska marynarkę wojenną.

  8. Q

    Żeby w Argentynie głupoty nie przyszly do głowy.

  9. Herr Wolf

    Zatopić...!

  10. Lil

    A Wolsce...Wolina nie da rady obronić bo nie ma czym...

  11. mały-pływak

    Cytat "Ich uzbrojenie stanowi jedna armata morska kalibru 30 mm, cztery karabiny maszynowe i 2 miniguny. Jednostki tego typu mają mieć możliwość wysyłania przynajmniej dwóch zespołów abordażowych/inspekcyjnych na łodziach półsztywnych RIB" - jest muskuł jak u wietnamskiego kulturysty.

  12. Emdeem

    Ta... Torpedo loos Her Wolf

Reklama