Reklama

Siły zbrojne

Wiosenne przebudzenie Floty Bałtyckiej

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Rosyjskie ministerstwo obrony od ponad tygodnia informuje o intensywnych ćwiczeniach realizowanych przez jednostki wojskowe z Obwodu Kaliningradzkiego. Różnica w odniesieniu do innych tego rodzaju działań polega na tym, że tym razem Rosjanie poinformowali kraje sąsiednie o konieczności zamknięcia pewnych obszarów międzynarodowej przestrzeni powietrznej i wód międzynarodowych.

Rosjanie nigdy nie przywiązywali wagi do procedur i dlatego działanie zgodnie z przyjętymi standardami zachodnimi od razu wywołało podejrzenie, że na wschodnim i północnym Bałtyku będzie działo się coś bardzo dziwnego. W rzeczywistości rozpoczęła się po prosty wiosenna tura manewrów, w której swoje zadania wykonywały już baterie przeciwlotnicze i okręty desantowe, a obecnie na morzu działają zespoły korwet i małych okrętów rakietowych.

Ćwiczenia jednostek wojskowych Obwodu Kaliningradzkiego są zresztą stałym elementem procesu szkolenia rosyjskiej armii i odbywają się praktycznie bez przerwy od początku 2018 r. Od tygodnia intensywność tych manewrów jednak wzrosła podobnie jaki różnorodność podpodziałów biorących w nich udział. Zaczęło się od wspólnego ćwiczenia obsad systemów przeciwlotniczych dalekiego, średniego i krótkiego zasięgu.

Z jednej strony zorganizowano silną grupę lotniczą, która podgrywała zmasowany atak powietrzny. Wykorzystano przy tym różnego rodzaju samoloty i śmigłowce, w tym: samoloty myśliwskie Su-27, samoloty myśliwsko-bombowe Su-30SM, samoloty szturmowe Su-24 oraz śmigłowce Mi-8, Mi-24 i Ka-27. Chciano w ten sposób zasymulować nalot przeprowadzony przez różnej wielkości statki powietrzne, lecące na różnych pułapach i z różnymi prędkościami.

Naprzeciwko zostały rozwinięte jednostki ogniowe systemów przeciwlotniczych S-400 „Triumf”, S-300 i „Pancyr”. W sumie ćwiczyło 10 statków powietrznych, 20 sztuk różnego rodzaju techniki wojskowej oraz około 300 żołnierzy. Rosjanie nie wykonywali przy tym faktycznych strzelań rakietowych a jedynie korzystali z imitatorów. Zgodnie z komunikatem Minoborony w sumie przeprowadzono około 30 „wirtualnych” startów pocisków, korzystając z danych przekazywanych z rozwiniętych w Obwodzie Kaliningradzkim radarów nadzoru przestrzeni powietrznej.

Swoje „mini-manewry” miały również jednostki desantowe Floty Bałtyckiej, które wysadziły niewielki desant na jednej z plaż morskiego poligonu w Obwodzie Kaliningradzkim. W ćwiczeniu wzięły udział dwa duże okręty desantowe: „Koroliew” i „Alieksandr Szabalin” (projektu 21820 o wyporności około 280 ton), kutry desantowe na poduszce powietrznej: „Miczman Liermontow”, „Denis Dawydow” i „Liejtienant Rimskij Korsakow” (projektu 775 o wyporności około 4700 ton), kutry desantowe: „D-67”, „D-325” i „D-465” (projektu 11770 o wyporności około 105 ton) oraz śmigłowce Mi-24 i Ka-27.

Główny nacisk w szkoleniu położono na szybkość, z jaką załadowano żołnierzy wraz ze sprzętem na pokłady jednostek pływających i z jaką ich dostarczono do rejonu ćwiczeń. Ostatecznie desantowano 10 sztuk techniki wojskowej oraz około 100 żołnierzy piechoty morskiej Floty Bałtyckiej.

Kolejnym zespołem okrętowym, który ma realizować zadania szkoleniowy na morzu jest grupa składająca się z trzech korwet projektu 20380 o wyporności 2220 ton („Strieguszczyj”, Sobrazitielnyj”, „Stojkij”) oraz jednej fregaty projektu 1154 o wyporności 4350 ton („Jarosław Mudryj”). To prawdopodobnie właśnie z powodu tych jednostek pływających Rosjanie poprosili o ograniczenie ruchu samolotów w wybranych obszarach międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Okręty te mają bowiem przeciwlotnicze systemy uzbrojenia o zasięgu nawet większym niż 100 km.

Trzecia grupa okrętowa realizująca od 4 kwietnia br. zadania ogniowe na Bałtyku składa się z czterech małych okrętów rakietowych oraz kilku jednostek pomocniczych, których zadaniem był zabezpieczenie rejonu strzelań. Na morze wypłynęły zarówno okręty wyposażone w rakiety manewrujące do atakowania celów lądowych projektu 21631 typu Bujan-M o wyporności 945 ton („Sierpuchow” i „Zielienyj Doł”), jak i typowe kutry rakietowe projektu 1234.1 o wyporności 730 ton („Liwień” i „Passat”).

Rosjanie podzielili swoje jednostki pływające na dwie grupy taktyczne, które miała wykonywać szereg zadań związanych przede wszystkim z obroną przeciwlotniczą i przeciwokrętową. Nie przewiduje się jednak prowadzenia strzelań rakietowych a jedynie artyleryjskie – w tym również do celów powietrznych. W tym przedsięwzięciu szkoleniowym ma według Minoborony brać udział co najmniej 10 jednostek pływających.

W rzeczywistości ma dojść do współdziałania również z grupą okrętową składająca się z trzech korwet i jednej fregaty, które opuściły port w Bałtijsku dzień wcześniej.

Reklama

Komentarze (6)

  1. piotr

    dziwne ze gdy USA cwiczy to nikt nie krzyczy ,natomiast jesli ktos inny to robi to zaraz jakies podejrzenia .troche mniej rusofobi bedzie lepiej sie wszystkim zylo .

    1. Davien

      Tia , jasne jak są jakies ćwiczenia NATO to Rosja tak drze gębe ze mozna ogłuchnąć:)

  2. Jefe

    Operacje o takim kryptonimie nie kończyły się dobrze...

  3. Maciej

    Typ 775 z polskich stoczni ma wyporność około 4700 ton „Koroliew” i „Alieksandr Szabalin”.Natomiast „Miczman Liermontow”, „Denis Dawydow” i „Liejtienant Rimskij Korsakow” to najnowsze kutry desantowe projektu 21820 o wyporności około 280 ton.

  4. Lucjan 3

    Czy my mamy w ogóle w swoim bogatym arsenale jakieś pociski powietrze - woda ?

  5. adarest

    moze wyslijmy na Bałytk w ramach odpowiedzi Kormorana plus na holu naszego wypalonego Orła - bojowo nie bedzie ale przynajmniej smiesznie

  6. Polanski

    W 1941 też tak ćwiczyli.

Reklama