Reklama

Geopolityka

Turecka inwazja na Syrię będzie oznaczać konfrontację z USA [OPINIA]

Żołnierze SDF  Fot. Sgt. Arjenis Nunez (U.S. Army)
Żołnierze SDF Fot. Sgt. Arjenis Nunez (U.S. Army)

USA zapewniły, że nie dopuszczą by ktokolwiek, w tym w szczególności Turcja, zaatakował ich syryjskich sojuszników z SDF. Do Syrii Północno-Wschodniej zostały wysłane również nowe konwoje ze sprzętem wojskowym. Oficjalnie w celu kontynuowania walki z Państwem Islamskim. USA wciąż twierdzą jednak, że wierzą w to, iż osiągną z Turcją porozumienie w sprawie „strefy bezpieczeństwa”.

Ambasador James Jeffrey, specjalny wysłannik USA ds. Syrii i Globalnej Koalicji przeciwko IS, podkreślił na czwartkowym briefingu w Waszyngtonie, że USA traktują niedopuszczenie do jakiegokolwiek ataku na Syrię Północno-Wschodnią (NES) i Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) za swój obowiązek. Ten najważniejszy obecnie amerykański dyplomata na Bliskim Wschodzie dodał, że stanowisko prezydenta Trumpa jest w tej sprawie jasne i że odnosi się również do zagrożenia ze strony Turcji.

Tak jednoznaczna deklaracja Jeffreya, uważanego za raczej protureckiego, nastąpiła po jego intensywnych, trwających trzy dni, rozmowach z tureckimi władzami w Ankarze (21-23.07). W tym samym czasie szef Centralnego Dowództwa Sił Zbrojnych USA (CENTCOM) gen. Kenneth McKenzie odwiedził Syrię Północno-Wschodnią gdzie spotkał się z głównodowodzącym SDF Mazlumem Abdim (22.07). Natomiast 29 lipca doszło do rozmowy telefonicznej amerykańskiej Sekretarza Obrony Marka Espera z tureckim ministrem obrony Hulusi Akarem.

Kluczowym tematem rozmów Jeffreya w Ankarze była kwestia tzw. „strefy bezpieczeństwa”. O ile zarówno Turcja, jak i USA oraz SDF zgadzają się co do utworzenia takiej strefy po stronie syryjskiej przy granicy z Turcją, to rozumieją ją zupełnie inaczej. Po spotkaniu z Jeffreyem turecki minister obrony gen. Hulusi Akar stwierdził, że Turcja domaga się stworzenia w północnej Syrii, przy granicy z Turcją na wschód od Eufratu, „strefy bezpieczeństwa” o szerokości 30-40 km (w głąb Syrii) i długości ok. 440 km, która kontrolowana byłaby przez armię turecką, przy wsparciu protureckich rebeliantów syryjskich. Ponadto Turcy chcą również zająć znajdujący się na zachód od Eufratu region Manbidż.

Taka strefa miałaby powierzchnię ok. 13 tys. km2 i stanowiłaby de facto powiększenie terytorium okupowanego przez Turcję w Syrii, którego powierzchnia wynosi dziś 3,5 tys. km2 (nie licząc prowincji Idlib gdzie również znajdują się posterunki tureckie). SDF wyklucza możliwość zgodzenia się na taką strefę deklarując, że jakakolwiek próba jej stworzenia przez Turcję oznaczać będzie nową wojnę w Syrii.

SDF przedstawiło własną propozycję strefy bezpieczeństwa, która, jak poinformował Mazlum Abdi, została dostarczona Turkom za pośrednictwem Jamesa Jeffreya. Zakłada ona, że strefa będzie miała szerokość 5 km, a nie 30-40 km. Ze strefy zostałyby wycofane kurdyjskie oddziały YPG, które Turcja uznaje za „filię PKK” (przy czym ani Amerykanie ani Francja czy Wielka Brytania, które również wspierają SDF na  miejscu, nie podzielają takiej percepcji). Zostałyby one zastąpione przez „siły lokalne” wsparte przez siły międzynarodowe, jednakże z wykluczeniem ewentualnej obecności Turcji w ich składzie, ze względu na to że Turcja jest stroną konfliktu. Abdi dodał, że SDF może się zgodzić na obecność Turków w składzie takich sił międzynarodowych tylko pod warunkiem, że jednocześnie Turcja zgodzi się na powrót do domu mieszkańców okupowanego przez nią w Syrii kurdyjskiego regionu Afrin i opuszczenie ich przez protureckich rebeliantów syryjskich i osadników z innych części Syrii. Proces ten miałby być nadzorowany przez lokalne władze cywilne Afrin, przy międzynarodowych gwarancjach. Abdi zadeklarował też gotowość wycofania wszelkiego ciężkiego sprzętu wojskowego ze strefy bezpieczeństwa jeśli Turcja zobowiąże się do nieagresji. SDF wyklucza też możliwość obecności w strefie protureckich rebeliantów, którzy w Afrin wsławili się grabieżami i porwaniami dla okupu.

Obie koncepcje strefy bezpieczeństwa (SDF-u i Turcji) są nie do pogodzenia, gdyż przyświeca im zupełnie inna idea. Motywacja SDF jest klarowna: wprowadzenie sił międzynarodowych w strefie bezpieczeństwa oznaczałoby bezstronną kontrolę uniemożliwiającą ataki i prowokacje z obu stron granicy. Turcja twierdzi, że stworzenie takiej strefy jest niezbędne dla jej bezpieczeństwa ze względu na rzekome zagrożenie ze strony PKK, która miałaby ją atakować ze strony syryjskiej. Dotychczas jednak do żadnych takich ataków nie dochodziło (pomijając oczywiste prowokacje tureckie takie jak wystrzelenie pocisku w kierunku Turcji z terytorium NES w trakcie wizyty McKenziego – sprawcy tej prowokacji zostali zresztą natychmiast aresztowani przez SDF). Wręcz przeciwnie, to tureccy żołnierze regularnie ostrzeliwują tereny NES (w ostatnim takim incydencie 31 lipca od kuli tureckiego snajpera zginął 14letni Kurd). Agenci tureccy dokonują również zamachów na terenie NES. I dlatego taka strefa byłaby przede wszystkim w interesie SDF gdyż nie tylko wytrąciłaby z rąk Turcji argumenty o rzekomym zagrożeniu ale również chroniłaby mieszkańców NES przed tureckimi prowokacjami.

Odrzucenie tej propozycji przez Turcję pokazuje natomiast, że Turcji nie chodzi o ochronę przed rzekomym zagrożeniem ataków terrorystycznych z terytorium Syrii. W istocie Turcja dąży do aneksji Syrii Płn. po to by z terenów tych wygnać miejscową ludność (zwłaszcza kurdyjską) i osiedlić na niej przebywających w Turcji syryjskich uchodźców z innych części Syrii (uchodźcy z terenów kontrolowanych przez SDF nie mają żadnych problemów jeśli chcą wrócić i większość z nich dawno to zrobiła). Taki scenariusz na mniejszą skalę został już zrealizowany w Afrin. Ponadto w całej tureckiej strefie okupacyjnej następuje systematyczne wprowadzanie tureckiej administracji i turkifikacja szkolnictwa. „Strefa bezpieczeństwa” według tureckiej koncepcji ma zatem przede wszystkim oddzielić tereny zamieszkane przez Kurdów w Syrii i Turcji przez stworzenie arabskiego pasa buforowego. Ludność w tym buforze zależna byłaby bardzo mocno od Turcji, a jej naturalnym wrogiem byliby Kurdowie (których mieszkania i ziemię zajęliby przecież właśnie ci nowi mieszkańcy). Podlegałaby też stopniowej turkifikacji, która mogłaby stanowić wstęp do formalnej aneksji (tak jak miało to miejsce w 1939 r. z sandżakiem Aleksandrietty). Jednocześnie pozbycie się Syryjczyków z terytorium Turcji byłoby spełnieniem oczekiwań znacznej części tureckiej opinii publicznej.

Tymczasem Amerykanie, przynajmniej w swej retoryce, zdają się bagatelizować tę niekompatybilność, powtarzając też, że „rozumieją tureckie obawy w sprawie PKK”. Jeffrey stwierdził, że głównym problemem jest głębokość strefy, dodając że USA uważają, że powinna ona mieć 5-14 km. Problem w tym, że wszystkie największe kurdyjskie miasta w Syrii znajdują się w odległości nie większej niż 5 km od granicy z Turcją, zatem istota tego czy będzie to strefa bezpieczeństwa czy okupacji oparta jest na tym kto ją będzie kontrolował. Jeffrey nazwał natomiast to „jak USA i Turcja będzie działać” w tej strefie „sprawą drugorzędną”.

Sprawa „strefy bezpieczeństwa” jest jednak również powiązana z problemem sankcji, które USA powinny wprowadzić na Turcję w związku z dostarczeniem do tego kraju rosyjskiego systemu S-400. Wyłączenie Turcji z programu F-35 nie stanowi wypełnienia obowiązku jaki na administrację USA w tym zakresie nakłada ustawa CAATSA. Wiadomo, że Trump zwleka z nakładaniem tych sankcji mimo nacisku Kongresu i nie ulega wątpliwości, że jest to również karta, którą amerykański prezydent gra pragnąc skłonić Erdogana do ustąpienia w sprawie Syrii.

Atak Turcji na Syrię Północno-Wschodnią i wojna Turcji z SDF w trakcie kampanii wyborczej, w której Trump ubiegać się będzie o reelekcję, byłby ogromnym ciosem dla amerykańskiego prezydenta. Nie chodzi przy tym o jakąś szczególną sympatię USA do Kurdów ale o to, że zajecie tych terenów przez Turcję całkowicie przekreśliłoby efekty kilkuletniej polityki USA na tym terenie, oznaczałoby utratę wpływów przez USA w Syrii i nadwyrężyłoby reputację Ameryki jako wiarygodnego sojusznika.

Dlatego USA stosują taktykę prewencyjnego odstraszania Turków, dając im do zrozumienia, że atak na SDF spotka się z odpowiedzią ze strony USA. Turcja raczej nie jest gotowa na takie ryzyko. Ponadto według relacji świadków w ostatnich dniach do Syrii wjechało kilka dużych amerykańskich konwojów z bronią i ciężkim sprzętem.

USA twierdzą przy tym, że ich wsparcie dla SDF związane jest wciąż z zagrożeniem ze strony Państwa Islamskiego a nie ze strony Turcji. Chodzi o „ukryte komórki” IS, które wciąż zachowało zdolność do dokonywania ataków terrorystycznych, a w sprzyjających okoliczności (takich jak wybuch wojny SDF-Turcja) również do odbijania utraconego terytorium. Taki konflikt zbrojny postawiłby też pod znakiem zapytania zdolność i wolę SDF do dalszego pilnowania zagranicznych terrorystów pragnących powrócić do Europy. Tymczasem Mazlum Abdi zapowiedział, że wojna po tej stronie Eufratu byłaby znacznie bardziej intensywna od tej do której doszło po tureckiej inwazji na Afrin. Dowódca SDF wyjaśnił bowiem, że w Afrin podjęto strategiczną decyzję o wycofaniu się po to by wojna nie rozprzestrzeniła się poza to terytorium. SDF nigdy nie miało też gwarancji USA w odniesieniu do Afrin. Natomiast w odniesieniu do terenów na wschód od Eufratu, jak podkreślił Mazlum Abdi, próba zajęcia któregokolwiek miasta oznaczać będzie otwarcie frontu „od Manbidż do Derik” (ok. 500 km). Nie można też wykluczyć, że SDF przeniosłoby wówczas wojnę również na terytorium Turcji.

Reklama

Komentarze (13)

  1. dim

    Teraz czytam... były dowódca cypryjskich służb informacyjnych, pan Andreas Pentaras, w swej wypowiedzi dla jakiejś stacji podaje, że Turcja poszukuje dziś możliwości wyprodukowania własnej broni jądrowej. Czemu służyć mają m.in. budowane przez Rosjan elektrownie jądrowe w Turcji.

    1. Antykomunista

      a skąd kasa na taki kosztowny projekt? Lira ledwo ciągnie, zadłużenie w walutach obcych, a wojna dużo kosztuje. Wczoraj Chiny pożyczyły im 1 mld . Erdogany chcą zająć odcinek rzeki aż do tamy Asada, aby kontrolować środek Syrii i lewy brzeg.

  2. wowuś

    1. Niewyjaśniona kwestia antyrządowego puczu w Turcji- tureckie służby podejrzewają USA 2. Kwestia wspierania kurdyjskich separatystów i stworzenie im para-państwa w zachodniej Syrii 3. Turcy są wobec tego na kursie kolizyjnym z USA-chyba nie do końca z własnej winy

    1. Marek

      Pucz nie wyjaśniony? Zrobił go "sułtan" przy pomocy służb specjalnych, coby się pozbyć niewygodnych oficerów z armii.

  3. Milutki

    SDF jest amerykańskim tworem legitymizujacąm amerykańską obecność w Syrii. W skład SDF wchodzą bojówki YPG i garstka arabskich najemników, bez utrzymania Amerykanów SDF rozpadnie się, nie będzie żadnej wojny SDF z Turcją. YPG jest odnogą PKK, przyznał to Ashton Carter sekretarz obrony USA przed kongresem, YPG odcina się od PKK tylko na pokaz aby oficjalnie nie być oskarżonym o terroryzm. YPG przegrało w Afrin, z samego miasta Afrin uciekli aby uniknąć całkowitej kompromitacji gdy udowodniono że chcą zmuszać cywilów do pozostania w mieście w czasie walk i robić z nich żywe tarcze. Jeżeli YPG uznaje integralność terytorialną Syrii to nie powinno mieć problemu z przyjmowania arabskich Syryjczyków na swoje terytorium, tak samo jak mieszkańcy Krakowa nie mają problemu gdy osiedlają się u nich ludzie pochodzący z Gdańska. Skoro YPG widzi w tym problem to oznacza że chce podzielic Syrię po kryteriach etnicznych.

    1. vvv

      bzdury. SDF i YPG walczylo z ISIS długo przed tym zanim zaczeła pomagać im koalicja z USA na czele. zamachy PKK sa skierowane nie w strone ludnosci cywilnej ale w strone wojska i policji, poniewaz tureckie wladze pacyfikuja ludnosc kurdyjska i bombarduja wioski na terenie syrii. ich tureccy rebelianci to przebrani isis, a zapomniales napisac ze to kurdowie utrzymali allepo kiedy to isis bylo w pelni sil, oraz turcja wpuscila przez swoja granice ponad setke isis ktorzy wpadli do miasta i zaczeli mordowac cywili w tym kobiety i dzieci. tureccy rebelianci porywaja ludzi dla okupu, dokonuja rabunkow, gwaltow czyli to co robili pod flagami isis oraz to endrogan handlowal ropa z isis

    2. Bryxx

      Zgadzam się, nic dodac nic ująć.

    3. Milutki

      SDF powstało po tym gdy YPG dostawało wsparcie od Amerykanów a ISIS zaczęło odnosić porażki, również za sprawą wsparcia Amerykanów dla YPG. SDF powstało na potrzeby Amerykanów i dzięki temu YPG uratowało się przed ISIS, wbrew temu co pisze Witold Repetowicz Jobane było ważnym punktem walki dla YPG, gdyby wtedy przegrali to północna Syria już dużymi krokami przypadłaby ISIS. Turcja nie ma interesu faworyzowania jednej grupy terrorystycznej względem drugiej, ISIS względem YPG, dogaduje się z tym z kim akurat jest konieczne iwalczy z tymi co konieczne, podczas operacji Tarcza Eufratu walczyli z ISIS , podczas Gałązki Oliwnej z YPG. PKK robi zamachy na tych co uważa za swoich wrogów, lista jest szeroka . W Aleppo głównr siły stanowiły AnNusra Ahr AszSzam i inne ugrupowania arabskie, nie YPG i nie ISIS

  4. Troll i to wredny

    To jest zdrowo pojechana sytuacja - Turcja członek NATO, mająca na swoim terytorium bazy USA zaczyna wykonywać takie ruchy , jakby chciała się tych baz pozbyć ?! Zaczyna być jej bliżej do Rosji niż do USA ?! Zastanówmy się co to oznacza dla nas ?! Czy możemy być pewni tego, że są w NATO tajemnice, które są tajemnicami nie znanymi Rosji ?! Jeśli Turcy za wsparcie udzielone przez Rosję na teatrze syryjskim, zaczną się rewanżować informacjami, to my jesteśmy w czarnej d...

    1. Turecki

      Wschodni Kurdowie sa grozniejsi od ISIS.Dlatego Turcja umacnia zachodni pas taktyczny

    2. Tratata

      Dla Turcji wszystko jest groźniejsze niż ISIS, które współtworzyła.

  5. Gliwiczanin

    Kurdowie 25 milionowy naród bez kraju. To już 8 milionowy naród Żydowski ma swój kraj. Czemu więc Kurdowie nie mogą mieć. Choćby utworzony z ziem północnej Syrii. Skoro Assad jest wrogiem to można pozbawić go części terenu. Podobna sytuacja była przecież z Kosowem. Dla USA byłby to kolejny sojusznik na bliskim wschodzie po Izraelu. A dla krajów Unii Europejskiej kolejny rynek handlu. Wiadomo każdy nowy kraj wymaga inwestycji lecz ta po dłuższym czasie się zwróci.

    1. Kangal

      Polak szachujacy nie swą ziemią. To już epidemia

    2. ech...

      Bo Kurdowie nie mają takich wpływów we władzach najwyższych USA i nie mają takiego kapitału.

    3. leon

      A kogo to niby ziemia? Chyba tego kto mieszka na niej od pokoleń, więc co to za szachowanie? Jak można zabrać ziemię arabowi, który na niej nie mieszka.

  6. magazynier

    Panie redaktorze zapomniał pan o Iranie i Rosji.?

    1. Davien

      Magazynier, akurat i Iran i rosja nie maja tam absolutnie nic do powiedzenia. jak raz spróbowali to się w Moskwie resztki wagnerowców zatrzymac nie mogły tak zwiewali.

    2. Marek

      A ścieżka zdrowia, o której wspomniałeś tak bardzo im przypadła do gustu, że teraz chcą mieć własnego Gunshipa.

  7. Andrettoni

    Popieram dążenia Kurdów do niepodległości ze względu na naszą własną historię, ale są zagrożeniem dla Turcji, która jest dla nas ważnym sojusznikiem. Jest to wybór między romantyzmem a pragmatyką.

    1. Kiks

      Turcja tak. Erdogan nie.

    2. ech...

      W realnym świecie romantyzm jest dla gawiedzi a rozwiązania są wyłącznie pragmatyczne i z pozycji siły. Nasz własna historia to własnie konsekwencja romantyzmu zamiast pragmatycznego działania.

    3. Tratata

      Turcy nie są dla nas ważnym sojusznikiem. Turcy nie są dla Europy żadnym sojusznikiem. Zwłaszcza przeżarci nacjonalizmem pod rządami radykalnego muzułmanina. W tym momencie Turcja tworzy problemy, a nie je rozwiązuje.

  8. Zbigniew

    Całym sercem jestem po stronie Kurdów, narodu bez własnej ziemi, w takiej sytuacji jak Polski Naród w czasie zaborów. Sprawiedliwym będzie poparcie USA dla legalnego powstania niepodległego państwa Kurdów!

    1. Milutki

      Jest jednak wielkie ale wywracajace całą narrację o dążeniu Kurdów do niepodległości . Polska przed zaborami była państwem przez ponad 700 lat , Kurdystan nigdy nie istniał, raptem się obudzili i namyślili że chcą panstwa, dodatkowo na terenach na których mieszkają od trzech lub czterech pokolen. Można to powiedzieć inaczej, gdyby Turcy i Arabowie trochę bardziej naciskali na asymilację dzisiaj o Kurdystanie nikt by nie śnił.

    2. Kangal

      Łatwo szachować nie własną ziemią. Jako Polak powinieneś to rozumieć.

    3. tagore

      Prowadzone od kilkuset lat rzezie ,niewątpliwie wsparły asymilację Kurdów.

  9. tak myślę

    Turcja jest nieprzewidywalnym i niebezpiecznym członkiem NATO. Dążenie jej przywódców do utworzenia imperium na wzór Imperium Osmańskiego jest niebezpieczne dla Europy.

    1. Kangal

      Nadal nie rozumiesz istoty konfliktu turecki-amerykańskiego

    2. Davien

      Kangal, geneza jest prosta: Erdoganowi zamarzyło sie nowe Imperium Osmańskie i całkowita dyktatura więc zaczał rozrabiac ale juz dostał raz po łapach i jak widac prosi się o więcej. Tyle ze tym razem USA wam tyłka jak w 1974r ratowac nie będzie, wręcz przeciwnie.

  10. Mikołaj Dawido

    Turcja terroryzuje Kurdów od początku jej powstawanie, między innymi zakaz używania języka kurdyjskiego , wtedy jeszcze nie istniała PKK

    1. Rafał

      Przede wszzystkim Turcja ma prawo się bronić, przed terorystami lub wszelkim zagrożeniem. USA z lokalnymi "sojusznikami" użyją „pełnej siły militarnej", by zniszczyć Syrię i także Iran. wiemy, że dla Washingtona SDF (kurdyjska milicja) jest zasadniczo mięsem armatnim > mieso armatnie lub "kleenex". z drugiej strony dla USA to juz czas na odwrót od Bliskiego Wschodu, Amerykanie wkrótce zrezygnują z lokalnych sojuszników, ponieważ już patrzą w kierunku Pacyfiku i Chiny.

    2. ech...

      Oj tam. Robią to z wzajemnością.

    3. mmartini72

      Słabiutka ta argumentacja. Turcja (bicz na Iran) została z neutralizowana przez Rosję aby Iran zaczął zadymę w Zatoce po to aby podnieść cenę ropy. Rosjanie podbijają stawkę wraz z Turcją przeciwko USA. Tyle w temacie.

  11. Xd

    Jak mówiłem po deklaracji amerykanów o wycofaniu się z syrii ich liczba zwiększyła się o kilka tysięcy najemników a ta obrona kurdów polega na grabieniu syryjskiej ropy z terenów przez nich kontrolowanych no i jeszcze jedno jak to się ma do deklaracji tych od wartości krym to agresywna postawa rosji okupacja ukrainy itp a zajęcie kawałka syrii przez turcję i kawałków syrii przez usa to obrona ludności cywilnej pas bezpieczeństwa itd ps. i nie piszcie o bombardowaniu szkół szpitali czy broni chemicznej bo w to to nawet cnn nie wierzy

    1. Davien

      Nie dość ze kłamiesz to wyjatkowo żałosnie. USa najemników nie wysyła, to nie Rosja po drugie w samym Idlb twoja Rosja zniszczyła kilkadziesiąt szkół i szpitali w tym takie co były na liście ONZ jaka dostali własnie by ich nie atakować i w to wierza akurat wszyscy poza takimi ak ty, A co do broni chemicznej to i ONZ to potwierdziło i sama Rosja przypadkiem . Rope to kraść chcieli Wagnerowcy ale jak ich USA pogoniło to wychamowali dopiero w Wenezueli by głodzić jej mieszkańców. A czemu nie napiszesz jak to SAA broniło ISIS atakowanej przez SDF?? Niewygodne?

    2. Romek

      W Twoją pełną ekspresji (bo zapewne tak należy rozumieć tę wielowątkową i wypowiedzianą na bezdechu) wypowiedź, wkradło się nieco przekłamań i niekonsekwencji. Jeżeli już w poruszany temat udało się Tobie skutecznie wetknąć kwestie dotyczące Krymu i ulitować się (w domyśle) nad losem niesłusznie oskarżanej Rosji to zabrakło pełnego troski pochylenia się nad nieszczęsną Syrią Assada. Zachęcałbym też (w przypadku noszenia się z zamiarem dalszego komentowania) do uzupełnienia swojej wiedzy o regionie i działaniach które tam mają miejce z nieco poszerzonych opracowań. Także w przypadku chęci analizy postępowania Turcji, myślę, że warto byłoby pamiętać o pewnych skłonnościach części jej mieszkańców do nader radykalnych sposobów rozwiązywania problemów narodowościowych. Dlatego warto byłoby sobie przypomnieć o ludobójstwie chrześcijańskich społeczności Ormian, Greków Pontyjskich i Asyryjczyków dokonanych przez nader entuzjastycznych Turków.

    3. Lolo

      100%na100% niestety taka jest polityka USA grabienje naturalnych surowcow

  12. LukaszK

    Ja poza żadnym trybem... "Otwarty konflikt US Tr"? Us ma w Turcji bazy.. moze by raczyli je ewakuować bo tak staną się zakladnikami Tr... Pozac tym nie .. no nie.. Turcja jest dla Us zbyt ważna geograficznie.. Wzajemne strzelanie do siebie to bylby totalny koniec

  13. tagore

    Turcja może pójść na całość bez przyczyny nie przerzucili czołgów na Cypr.

Reklama