Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Przeciwokrętowe BrahMos-y do zwalczania AWACS-ów. Fikcja?

Fot. M.Dura
Fot. M.Dura

Rosyjskie media (w tym „Sputnik”) poinformowały, że Rosja wspólnie z Indiami zamierza przystosować ponaddźwiękowe rakiety przeciwokrętowe BrahMos do zwalczania samolotów wczesnego ostrzegania i kierowania AWACS. Co więcej nowa wersja znanych pocisków „woda-woda” ma być gotowa już w 2024 roku.

W pierwszej chwili informacja przekazana przez Rosjan może rzeczywiście budzić zdziwienie. Rakieta BrahMos to przecież typowe uzbrojenie przeciwokrętowe, które może być odpalane z okrętów, systemów nadbrzeżnych i statków powietrznych – ale tylko w odniesieniu do celów morskich (i ewentualnie lądowych) znajdujących się w odległości do 600 km. A przecież trudno jest sobie wyobrazić, by w kierunku samolotów latających na wysokim pułapie (powyżej 7000 m) odpalano takie pociski jak: NSM, Exocet, RBS15 czy Harpoon. Podejrzenia wzbudzał również sam portal, który jako jeden z pierwszych opublikował tą informację. „Sputnik” przez wielu obserwatorów jest bowiem traktowany jako stałe narzędzie propagandowe władz rosyjskich i najczęściej (choć niesłusznie) lekceważony jako źródło wiarygodnych newsów.

W rzeczywistości informacja o pracach nad nową wersją rakiety BrahMos wcale nie musi być typową „kaczką” dziennikarską i może być rzeczywiście sygnałem czegoś zupełnie nowego, co może służyć do zwalczania najważniejszych celów latających, takich jak samoloty AWACS, czy tankowce powietrzne.

Niestety według skąpych danych wiadomo na razie, że rosyjsko-indyjskie plany (o ile zostaną przyjęte) mają zakładać stworzenie w ramach wspólnego projektu BrahMos „nowego pocisku manewrującego zdolnego do zestrzelenia samolotu wyposażonego w systemy wczesnego ostrzegania i kontroli AWACS (airborne early warning and control)”. Dodatkowo zaznacza się, że w nowej rakiecie będzie wykorzystywany zupełnie inny system naprowadzania na cel, za to pocisk ma korzystać z tej samej „platformy”.

Nie wyjaśniono przy tym: czy pod pojęciem „platformy” rozumie się korpus rakiety, czy też wyrzutnię, z której będzie ona odpalana. Z logicznego punktu widzenia prawdopodobnie chodzi o jedno i drugie. Używając nazwy BrahMos wskazuje się bowiem na wolę korzystania ze wszystkich możliwych rozwiązań z tego systemu i wprowadzenia zmian tylko tam, gdzie to jest niezbędne.

image
Odpowiednio dobierając rakiety przeciwlotnicze stosowane np. w systemach S-400 i S-300 można by je było również zamontować w pojazdach – wyrzutniach baterii nadbrzeżnych „Bastion”. Przynajmniej teoretycznie. Fot. M.Dura

Tymczasem byłoby bardzo wskazane, by np. baterie nadbrzeżne mogły nie tylko zwalczać cele nawodne i lądowe, ale również cele powietrzne. A to związane byłoby z montowaniem przeciwlotniczych BrahMos-ów na tych samych wyrzutniach co BrahMos-y przeciwokrętowe. Z organizacyjnego punktu widzenia nie powinno być to zresztą żadnym problemem. W przypadku baterii rakiet nabrzeżnych K300P „Bastion”, gdzie stosuje się rosyjski odpowiednik BrahMosa – pocisk P-800 „Oniks”, i tak pojazdy – wyrzutnie (typu K340P na podwoziu MZKT-7930) są pozbawione własnych sensorów.

Dane dla rakiet przeciwokrętowych o atakowanych obiektach muszą więc być przekazywane z zewnątrz systemami łączności - najczęściej z pojazdu dowodzenia i kierowania baterii (typu K380P). Jeżeli więc można dostarczyć koordynaty i parametry ruchu celów nawodnych (lub ewentualnie lądowych) to równie dobrze można również dostarczyć wskazania dotyczące celu powietrznego - z tym, że trzeba to już zrobić o wiele szybciej.

Dużym wyzwaniem jest bowiem stosunkowo duża prędkość samolotów AWACS w porównaniu do okrętów (850 km/h), pogłębiona przez stosunkowo małą prędkość rakiet BrahMos. Są one oczywiście ponaddźwiękowe (około750 m/s na dużych pułapach), jednak i tak jest to mniej od prędkości najnowszych rosyjskich rakiet „ziemia-powietrze” – wykorzystywanych np. w systemie przeciwlotniczym dalekiego zasięgu S-400 „Triumf” (od 1000 do 2600 m/s w zależności od typu pocisku).

image
Tor lotu rakiety przeciwokrętowej Jachont/Oniks odpalanej z okrętu. Fot. NPO Maszynostrojenie/M.Dura

Problemem nie jest natomiast pułap, ponieważ rakieta P-800 „Oniks” może zarówno dolatywać do rejonu występowania celu nawodnego zarówno nisko (co jednak skraca zasięg), jak również nawet na pułapie 14000 m i dopiero w końcowej fazie ataku zniżając lot do wysokości 10-15 m (tzw. trajektoria kombinowana). Ponieważ samoloty AWACS latają niżej (maksymalnie do pułapu 10000 m) tak więc teoretycznie pocisk BrahMos jest w stanie je dosięgnąć i to nawet atakując z góry. Jeżeli więc rosyjsko-indyjskim inżynierom uda się wymienić przeciwokrętową głowicę naprowadzającą na przeciwlotniczą plus dodać inny system nawigacyjny oraz ładunek bojowy, to bez problemu można stworzyć pocisk zwalczający cele powietrzne.

Miejsca na taką wymianę w korpusie rakiety BrahMos jest zresztą bardzo dużo, ponieważ ma ona średnicę około 0,67 m podczas gdy pociski wykorzystywane w systemie S-400 mają średnicę od 0,2 do 0,51 m. Dodatkowo w przeciwlotniczym BrahMos-ie nie byłoby potrzeby zainstalowania kilkudziesięciocentymetrowego członu sterującego w części przedniej, który wykorzystując małe, korygujące silniki rakietowe praktycznie w miejscu obraca rakietę z pozycji pionowej do poziomej pomimo już działającego silnika marszowego (zmieniających w początkowej fazie tor lotu z pionowego po starcie do poziomego na „niskiej” trasie marszowej). Dodatkowo można także zmniejszyć ładunek bojowy. W rakiecie przeciwokrętowej waży on bowiem najprawdopodobniej ponad 250 kg, podczas gdy w pociskach przeciwlotniczych z systemu S-400 „tylko” od 14,5 kg do 180 kg.

Informacja przekazana przez „Sputnika” jest więc teoretycznie bardzo wiarygodna, o ile pominie się odpowiedź na pytanie: „po co?”

Jest „Iskander/Kinżał” może być „BrahMos/xxx”

Pomysł zmiany charakteru rakiety BrahMos wcale nie jest niczym nowym w Rosji. Rosjanie już kilkakrotnie bowiem diametralnie zmieniali przeznaczenie swoich systemów rakietowych. Ostatnim przykładem takiego działania jest rakieta lotnicza Ch-47M2 systemu „Kinżał”, która prawdopodobnie jest przerobionym pociskiem 9M723 systemu rakietowego „ziemia-ziemia” typu „Iskander”. Samo przeznaczenie tej rakiety jednak nie zostało zmienione, ponieważ bez względu na to: czy jest ona odpalana z wyrzutni lądowej, czy np. z pokładu samolotu MiG-31 to służy ona do niszczenia celów naziemnych.

image
Wyrzutnia lądowa rakiet BrahMos. Na ekranie pokazany moment przejścia rakiety z lotu pionowego w czasie startu do poziomego. Fot. M.Dura

W przypadku rakiet BrahMos teoretycznie zakłada się już zmianę charakteru atakowanego obiektu: zarówno biorąc pod uwagę wielkość, prędkość jak i możliwość manewrowania. To właśnie z tego powodu wydaje się, że wprowadzenie przeciwlotniczej wersji pocisku „Oniks” na platformy lądowe i okrętowe będzie odłożone na później. W przypadku wyrzutni mobilnych systemu „Bastion” o wiele łatwiej i prościej jest bowiem zamontować jedną z kilku rakiet „ziemia – powietrze” wykorzystywanych np. w systemie S-400 – wybierając te o najmniejszej średnicy (by kontenery startowe były podobnej wielkości i można je było łatwo zamontować w pojeździe - wyrzutni).

W przypadku platform okrętowych jest to jeszcze mniej potrzebne, ponieważ najnowsze, rosyjskie wyrzutnie pionowego startu są według Rosjan przygotowane do wykorzystywania rakiet przeciwlotniczych o „zimnym starcie”, a więc również takich, jakie stosuje się w systemach S-300, S-400 i w przyszłości S-500. Nie ma więc potrzeby tworzenia rakiet przeciwlotniczych z BrahMosów, ponieważ dla okrętów są dostępne specjalistyczne pociski w odpowiedniej liczbiei w różnych wersjach.

Zupełnie inaczej jest jednak w przypadku lotniczych rakiet BrahMos, które mogą być przenoszone obecnie również przez indyjskie samoloty Su-30MKI. Rosjanie zdają sobie sprawę, że Indie nie posiadają rakiety „powietrze-powietrze”, która byłaby zdolna do atakowania samolotów załogowych i bezzałogowych na odległościach większych niż 400 km. Nowa wersja pocisków „BrahMos” taką możliwość by już dawała, oczywiście jeśli system pokładowy samolotu byłby zdolny do wykrywania lub wskazywania celów znajdujących się tak daleko.

Jak na razie ten zasięg w przypadku radaru pokładowego samolotu Su-30MKI w odniesieniu do celów powietrznych wielkości myśliwca MiG-29 określa się na 140 km. Jednak przyrządowo jest to co najmniej 250 km, ponieważ na takiej odległości radar ten ma podobno wykrywać największe okręty – takie jak lotniskowce. Nie zabezpieczy to jednak maksymalnej odległości rażenia rakiet BrahMos, która oficjalnie jest większa niż 600 km. W tym przypadku wprowadzenie nowej wersji tych pocisków wymuszałoby więc również wprowadzenie systemu przekazywania danych o celach powietrznych – dającej możliwość naprowadzania pocisków nieobserwowanych przez platformę strzelającą. Taki system mają jednak przebadany tylko Amerykanie.

image
Start rakiet „Oniks” z wyrzutni wchodzącej w skład rosyjskich baterii nadbrzeżnych „Bastion”. Fot. mil.ru

To kierowanie pocisku już po jego wystrzeleniu jest potrzebne, ponieważ na tak dużych odległościach rażenia wymagana jest już korekta lotu, tak by głowica naprowadzająca rakiety, po jej włączeniu już w fazie ataku, w ogóle odszukała cel. Na odległość 600 km pocisk BrahMos leci bowiem ponad 13 minut, co pozwala samolotom AWACS na przebycie w tym czasie ponad 180 km.

Dodatkowo problemem jest również mała zwrotność rakiet BrahMos, które nie mają usterzenia i konstrukcji pozwalających na wykonywanie gwałtownych manewrów z dużymi przeciążeniami. To właśnie z tego powodu cele powietrzne dla tych rakiet mają się ograniczać tylko do tak dużych i stosunkowo mało manewrowych samolotów jak AWACS czy zbiornikowce powietrzne. I prawdopodobnie to właśnie to ograniczenie, a nie problemy techniczne, może stanąć na przeszkodzie w realizacji nowego, rosyjskiego projektu.

Umieszczenie na samolocie wielozadaniowym dużego pocisku, wyspecjalizowanego w zwalczaniu tylko jednego rodzaju obiektu powietrznego może bowiem w Indiach nie zostać uznane za rozwiązanie racjonalne. Jeżeli indyjskie siły zbrojne nie będą zainteresowane przeciwlotniczymi BrahMosami to przy obecnych, rosyjskich problemach z budżetem i bez zagranicznych środków finansowych Rosjanie najprawdopodobniej pozostaną przy swoim typowym uzbrojeniu lotniczym i przeciwlotniczym.

Co jednak wcale nie oznacza, że informacja „Sputnika” musi być od razu fake newsem.

image
Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama