Reklama

Geopolityka

In or out? Amerykański dwugłos w sprawie Syrii

Fot. Staff Sgt. Jacob Connor/5th Special Forces Group (Airborne), Domena Publiczna
Fot. Staff Sgt. Jacob Connor/5th Special Forces Group (Airborne), Domena Publiczna

W ubiegły czwartek prezydent Donald Trump ogłosił, że USA planują wycofać swoje wojska z Syrii. Tymczasem w Pentagonie wciąż trwają prace dotyczące wysłania dodatkowych sił do północnej Syrii.

Ubiegłotygodniowa deklaracja amerykańskiego prezydenta wygłoszona podczas wystąpienia w Ohio wywołała zaskoczenie, szczególnie, że na krótko przed jej ujawnieniem rzeczniczka Pentagonu powiedziała, że tzw. Państwo Islamskie nie zostało w pełni rozbite i w związku z tym amerykańska obecność w Syrii jest konieczna. „Podczas gdy koalicja w znacznej mierze zniszczyła ISIS, do wykonania pozostają ważne działania w celu zapewnienia trwałego pokonania tych brutalnych ekstremistów” – powiedziała Dana W. White.

Do zadań, o których mówiła rzeczniczka Departamentu Obrony, należy kwestia zarządzania terenami odbitymi z rąk ISIS, a także rozstrzygnięcia przyszłości Syrii, którą zainteresowane są m.in. Turcja, Rosja czy Iran. Kwestią rozważaną przez urzędników jest również problem 400 bojowników Deash obecnie znajdujących się w rękach Syryjskich Sił Demokratycznych, wspieranych przez USA.

W lutym problem ten był omawiany podczas spotkania przedstawicieli państw wchodzących w skład koalicji walczących z Daesh w Rzymie. Stany Zjednoczone oczekiwały, że tzw. foreign fighters schwytani w Syrii zostaną osadzeni przez wymiar sprawiedliwości państw, z których pochodzą. Ostatecznie w tej sprawie nie osiągnięto ostatecznego porozumienia.

Niewykluczone, że deklaracja Trumpa miała związek z przeprowadzoną dzień później rozmową z tureckim prezydentem Recepem Tayypem Erdoganem. Obaj politycy mieli podkreślić gotowość do wzmocnienie współpracy, a jednym z tematów prawdopodobnie była obecność amerykańskich żołnierzy przebywających w regionie Manbidż. Jeśli doszłoby do rozpoczęcia ofensywy na tym terenie, którą zapowiadał prezydent Erdogan, rodziłoby to ryzyko konfrontacji sił obu państw.

Obecnie w północnej części kraju według danych Pentagonu znajduje się 503 żołnierzy, którzy zajmują się szkoleniem Syryjskich Sił Demokratycznych. Według danych z listopada tego roku w Syrii obecnych jest 1720 żołnierzy (dla porównania w Iraku jest 8892, a w Afganistanie 15298 żołnierzy), jednak ta liczba nie uwzględnia sił przebywających tam tymczasowo, takich jak wojska specjalne. Według doniesień medialnych w ich skład mają wchodzić m.in. oddziały wojsk specjalnych oraz artylerii.

Wydaje się jednak, że deklaracja amerykańskiego prezydenta nie spowodowała zatrzymania w Pentagonie prac nad wysłaniem dodatkowych oddziałów do północnej Syrii. Jak informuje Barbara Starr z portalu CNN, Departament Obrony wciąż opracowuje związane z tym plany. Według doniesień medialnych w Manbidż mają znajdować się również francuskie oddziały, choć Paryż zaprzecza tym informacjom.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Are

    Interesy firm Trupma na rynku nieruchomości w Istambule wymuszają takie deklaracje z jego strony. Czy zgodzić się na wyparcie SDF z północnej Syrii, a w dalszym etapie zwasalisowanie tych terenów przez Turcję i koniec operacji przeciwko ISIS czy narazić na niebezpieczeństwo własne interesy? Ot, dylemat, którego krótkotrwałym rozwiązaniem mogą być takie deklaracje. Ale, póki Mattis jest sekretarzem obrony (?) sytuacja jest w miarę stabilna.

  2. yaro

    Wojnę w Syrii USA przegrało czy to się komuś podoba czy nie. Dziś Putin i Erdogan i Iran rozmawiają o Syrii w njbliższym czasie zobaczymy skutki tych rozmów.

    1. bez upraszczania proszę

      Asad na razie utrzymał się, wyłącznie dzięki wsparciu sił zewnętrznych. Amerykańskie wsparcie dla strony przeciwnej (powstańców) to był porównawczo mały pikuś. Ale cóż, sprawa była niejednoznaczna, Ameryka nie wspiera islamizmu.

    2. Davien

      I co z tego że Putin gada sobie z Erdoganem jak te pogaduszki dla USA iKoalicji nie maja żadnego znaczenia. Co zrobia Rosja i Iran jak USA po prostu zignoruje to co sobie ustalą? Żacznie wojnę któą błyskawicznie przegra?

    3. yaro

      Eva Bartlett - dekonstrukcja działań NATO w Syrii. Pani ma fundację, pochodzi z Canady i wejdź na jej portal i poczytaj bo to jedna z niewielu osób pisząca prawdę tym konflikcie.

  3. yaro

    Iran, Turcja i Rosja są nastawione na dalszą współpracę w celu całkowitej likwidacji Państwa Islamskiego i innych ugrupowań terrorystycznych w Syrii. Czytamy to w oświadczeniu przywódców trzech państw. „(Prezydenci) potwierdzili nastawienie na dalszą współpracę w celu ostatecznej likwidacji PI, Dżabhat an-Nusry oraz innych osób i ugrupowań związanych z Al Kaidą lub PI\" — czytamy w oświadczeniu umieszczonym na stronie irańskiego prezydenta. --------------------- Czyli pozamiatane ....

    1. Davien

      No cóz Rosja moze w końcu zacznie walczyc z ISIS jak ci im się ze smyczy urwali:) Dla Koalicji i USA to akurat nie ma zadnego znaczenia ale dobrze że zamiast wspierac terrorystów Rosja zacznie ich zwalczac w końcu:)

  4. Bartek 1

    Nie ma amerykańskiego dwugłosu w sprawie Syrii. USA - mocarstwo światowe ma tam tylko jedną doktrynę - zostać i zwiększyć swój kontyngent wojskowy nawet kosztem Afganistanu. Musi pilnować Rosji i Iranu a także pseudosojusznika - Turcji. ISIS to tylko wygodny pretekst. Wycofanie Ameryki jest na rękę... prawdziwych wyborców prezydenta.

    1. zorman

      kontyngent w otoczonej ze wszystkich stron niezbyt wielkiej enklawie - extra plan

Reklama