Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Homar jednak z offsetem? MON analizuje alternatywne scenariusze

Fot. st. chor. Rafał Mniedło/11 LDKPanc.
Fot. st. chor. Rafał Mniedło/11 LDKPanc.

Rakietowy program Homar znalazł się na kolejnym zakręcie. Choć MON rozpoczął rozmowy międzyrządowe z USA, to nadal analizowane są różne warianty. Obowiązki resortu obrony związane z nadzorem nad spółkami PGZ i wynikające z przepisów powodują, że MON może zdecydować się na wariant z offsetem, który zapewni choć częściowe korzyści przemysłowe. Pierwotnie to PGZ miał być głównym wykonawcą programu, a partner zagraniczny – jego podwykonawcą.

W drugiej połowie lipca MON zadecydowało o zamknięciu prowadzonego od 2015 roku postępowania, w ramach którego system miał zostać zbudowany przez konsorcjum polskich spółek (kierowane najpierw przez HSW a następnie PGZ), we współpracy z partnerem zagranicznym. Pod uwagę brano dwie oferty: amerykańską systemu HIMARS produkowanego przez Lockheed Martin oraz izraelską systemu Lynx firmy IMI Systems.

Resort poinformował jednocześnie o rozpoczęciu rozmów międzyrządowych ze stroną amerykańską, w sprawie pozyskania systemu HIMARS w trybie FMS. W wywiadzie dla Radia Maryja minister Błaszczak powiedział, że system zostanie zakupiony „w formule rumuńskiej”. Według MON zakup w trybie międzyrządowym ma pozwolić na tańsze i szybsze sfinalizowanie transakcji.

Kwestia sposobu realizacji programu Homar nie jest jednak nadal przesądzona. W odpowiedzi na pytania Defence24.pl, dotyczące m.in. liczby wyrzutni HIMARS, ewentualnego zastosowania offsetu, czy wysłania do USA wniosku Letter of Request resort poinformował: „W związku z zakończeniem dotychczasowego postępowania na pozyskanie dywizjonowych modułów ogniowych wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych HOMAR bez podpisania umowy, obecnie w resorcie obrony narodowej trwają analizy związane z alternatywnym pozyskaniem zdolności do rażenia na dalekich odległościach. Jedną z opcji jest pozyskanie sprzętu wojskowego w formule międzyrządowej od strony amerykańskiej. Jednakże do czasu zakończenia prowadzonych analiz oraz rozmów ze stroną amerykańską w tej sprawie nie jest możliwe udzielenie odpowiedzi na Pana pytania.”. Warto więc pochylić się nad czynnikami, jakie mogą być analizowane przez resort obrony.

  1. Homar a nadzór nad spółkami PGZ

Prawdopodobnie prowadzone w MON analizy dotyczą m.in. wpływu sposobu realizacji programu Homar na sytuację nadzorowanych przez resort spółek Skarbu Państwa. Zgodnie z zasadami nadzoru nad spółkami SP, opublikowanymi na przełomie września i października ub.r. przez Kancelarię Prezesa RM jednym z podstawowych celów tego nadzoru jest „długoterminowy wzrost wartości majątku narodowego realizowany poprzez wzrost wartości spółek z udziałem Skarbu Państwa”. Za wykonywanie obowiązków wynikających z nadzoru od końca 2015 odpowiada szef MON (wcześniej zbrojeniówkę nadzorował resort skarbu państwa). Wynika z tego, że minister obrony jest zobowiązany do wsparcia rozwoju spółek PGZ.

Zakup systemu Homar w pierwotnie planowanej formule miał dać spółkom Skarbu Państwa zamówienia o szacunkowej wartości 2-4 mld zł, szerokie kompetencje, jeżeli chodzi o produkcję i wsparcie eksploatacji tego systemu rakietowego. Ofertę szerokiej współpracy przemysłowej przedstawiał izraelski IMI Systems, włącznie z przeniesieniem do kraju pełnej produkcji wybranych typów pocisków kierowanych i budową polsko-izraelskiego systemu rakietowego na rynki trzecie. Również amerykański koncern Lockheed Martin, którego oferta została pierwotnie rekomendowana lipcu 2017 roku do ostatniego etapu postępowania przedstawił kompleksową propozycję transferu technologii, włącznie z budową w Polsce na licencji pocisków GMLRS. Realizację całego programu miało w obu wypadkach koordynować znajdujące się w kraju Centrum Produkcyjno-Serwisowe.

Spółki PGZ i współpracująca z nimi WB Electronics, w której w ubiegłym roku udziału objął Polski Fundusz Rozwoju, miały dostarczyć m.in. systemy łączności, informatyczne, kierowania ogniem, pojazdy, a inne elementy – jak choćby wyrzutnie i wybrane pociski – miały być wytwarzane w kraju na licencji. Z kolei w Rumunii zdecydowano się na pozyskanie systemu HIMARS w istniejącej konfiguracji, a poszczególne elementy – włącznie np. z pojazdami – zostaną dostarczone zza granicy.

 

Ówczesny wiceprezes PGZ Maciej Lew-Mirski w grudniu 2017 roku mówił o „skoku rozwojowym” – szerokich korzyściach z realizacji programu Homar przez polskie spółki. Stwierdził między innymi, że koszty utrzymania i serwisowania systemu zostaną w Polsce, a części zaplanowanych w dywizjonowym module ogniowym rozwiązań nie ma w standardowym systemie HIMARS, przez co Homar będzie lepiej dostosowany do polskich wymogów. Przyznał jednocześnie, że pierwsze serie rakiet powstałych w Polsce mogą być nieco droższe, a system kontrakt rumuński może zostać zrealizowany szybciej. Jego zdaniem dużo ważniejsza była jednak realizacja projektu w całym cyklu życia. Przypomnijmy, że zgodnie z szacunkami koszt cyklu życia to nawet 70 proc. wydatków poniesionych na dane uzbrojenie. W długim terminie korzystniejszy może być zakup we własnym przemyśle, bo wsparcie eksploatacji za pośrednictwem partnera zagranicznego jest droższe, a pieniądze na ten cel – podobnie jak na sam system – trafiają za granicę.

Obaj oferenci przedstawili więc propozycje szerokiej współpracy przemysłowej, przez co ich systemy – w momencie samego zakupu – prawdopodobnie byłyby droższe, niż gdyby pozyskano je z półki. MON odrzucił jednak te oferty i dąży do szybkiego i „na chwilę tańszego” zakupu w trybie międzyrządowym, bez transferu technologii. To spowoduje, że nie zostanie zbudowany narodowy potencjał, co było w zasadzie początku założeniem programu Homar.

Wyrzutnia systemu rakietowego Lynx. Fot. IMI Systems.
Wyrzutnia systemu rakietowego Lynx. Fot. IMI Systems.

Jeżeli resort obrony zgodnie z zapowiedziami zdecyduje się na formułę „rumuńską”, czyli „czysty” tryb FMS bez stosowania offsetu, środki zaplanowane na ten program zostaną wydane za granicą, zamiast – w dużej części – wesprzeć spółki nadzorowane przez MON, co powinno zgodnie z zasadami nadzoru nad spółkami SP być celem resortu. Wiadomo też, że również strona izraelska – drugi potencjalny partner zagraniczny programu Homar – wyraziła gotowość do zawarcia umowy na realizację programu w formule międzyrządowej. Poinformował o tym w niedawnym liście do strony polskiej wiceprezes IMI Systems Avinoam Zafir (o liście pierwsza pisała „Gazeta Wyborcza”).

  1. Offset w trybie międzyrządowym

Zmiana formuły programu Homar i skierowanie zamówienia do spółek zagranicznych nie przekreśla transferu technologii, gdyż przynajmniej teoretycznie może zostać tutaj zastosowana procedura offsetowa zgodnie z ustawą z 2014 roku „o niektórych umowach zawieranych w związku z realizacją zamówień o podstawowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa”.

Pierwotnie w programie Homar nie stosowano offsetu, gdyż liderem realizacji programu miał być polski przemysł obronny, a offset stosuje się w umowach zawartych z zagranicznymi dostawcami. Zakładano, że Inspektorat Uzbrojenia zawrze umowę z PGZ, a ta z partnerem zagranicznym na dostawę określonych technologii. Tylko niektóre elementy miały zostać pozyskane w drodze umowy międzyrządowej. Zgodnie z notyfikacją Departamentu Stanu z listopada 2017 roku w wypadku systemu amerykańskiego, były to m.in. pociski ATACMS, pierwsza partia rakiet GMLRS czy niektóre elementy do rakiet produkowanych na licencji. Całość wyceniono jednak na maksymalnie 250 mln USD, co jest niewielką częścią wartości Homara, szacowanej często na 7-10 mld zł.

Z kolei sam FMS czy szerzej tryb międzyrządowy nie przekreśla jednak stosowania offsetu. Jest on wdrażany między innymi w programie obrony powietrznej Wisła. Ten system pozyskiwany jest od rządu USA i offset jest elementem umów (choć odrębnie od niego pewne jego elementy – np. pojazdy – bezpośrednio od krajowych dostawców).

W takiej formule stroną umowy offsetowej z dostawcą – zawartej przed umową dostawy - byłby resort obrony, a nie krajowy wykonawca (PGZ). To na jej bazie byłby realizowany transfer technologii. Aby offset został zastosowany, niezbędne jest m.in. przyjęcie założeń do umów offsetowych, które mogłyby zostać oparte o plany transferu technologii dla Homara. Otwarte jest pytanie, na ile takie rozwiązanie może wydłużyć realizację programu.

  1. Polska potrzebuje narodowych zdolności rakietowych

Można sobie wyobrazić sytuację, w której przynajmniej pierwsza transza systemów Homar zostanie zakupiona w „czystym” trybie FMS, w celu spełnienia pilnych potrzeb, a może współpracy z wojskami USA (stacjonującymi w Polsce na stałe?). Nawet jednak gdyby tak było, nie zaspokoi to wszystkich potrzeb Wojsk Rakietowych i Artylerii. Przypomnijmy, że docelowo do wojska miałoby trafić nawet 160 wyrzutni, zgodnie z rekomendacjami SPO. Nie wypełni też pierwotnych celów programu Homar związanych z ochroną podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa (m.in. własny system kierowania ogniem, oparty na rozwiązaniach używanego w setkach egzemplarzy Topaza) i budową potencjału przemysłowego.

Z tego powodu przy podejmowaniu decyzji, nie tylko w sprawie Homara, ale też systemów rakietowych w ogóle warto brać pod uwagę również długofalowe czynniki przemysłowe. W perspektywie dekady posiadanie własnych zdolności, jeżeli chodzi o systemy rakietowe może być kluczowe. Ponadto, SPO rekomendowało przecież np. dalszą modernizację systemu WR-40 Langusta. Najlepszym sposobem takiej modernizacji jest zaopatrzenie ich w technologię pocisków kierowanych. Ta mogłaby zostać przetransferowana do Polski właśnie w ramach programu Homar.  Dlatego w wypadku zakupu systemu Homar w „formule rumuńskiej” – de facto z minimalnym udziałem polskiego przemysłu należy bardzo poważnie rozważyć realizację odrębnego, długofalowego programu budowy krajowych zdolności rakietowych.
Takie rozwiązanie może wydawać się trudne, ale bynajmniej nie jest niemożliwe do realizacji. Najlepszym przykładem skutków takiego podejścia jest Korea Południowa. Seul co najmniej od lat 70. ubiegłego wieku rozwija własne systemy rakietowe (pocisków balistycznych, a następnie manewrujących). Możliwości południowokoreańskich rakiet były stopniowo zwiększane – od prostych pocisków bazujących na konstrukcjach amerykańskich rakiet przeciwlotniczych, do zaawansowanych pocisków balistycznych o zasięgu 500-800 km i precyzyjnych rakiet manewrujących.

Odpalenie pocisku systemu MLRS. Fot. Staff Sgt. Carlos R. Davis/US Army.
Odpalenie pocisku systemu MLRS. Fot. Staff Sgt. Carlos R. Davis/US Army.

Równolegle jednak Republika Korei pozyskiwała i nadal pozyskuje systemy uzbrojenia rakietowego od Stanów Zjednoczonych. Koreańczycy mają na wyposażeniu zmodernizowane wyrzutnie MLRS, z pociskami balistycznymi ATACMS, ale też Guided MLRS. Wcześniej wykorzystywano też amerykańskie pociski typu Lance, w Republice Korei do dziś stacjonuje jedna z czterech czynnych brygad artylerii rakietowej US Army.

Choć koreański program rakietowy jest specyficzny i obarczony ograniczeniami związanymi z współpracą z USA, to wpisuje się w ciąg środków, jakie Seul od kilkudziesięciu wprowadza w celu budowy własnego potencjału przemysłowego. Jego efekty widać gołym okiem, również na rynkach eksportowych. Nieprzypadkowo przecież dla polskiego Kraba wybrano podwozie haubicy K9…

  1. Amerykańska obecność wojskowa kartą przetargową?

Istnieje kilka możliwych powodów, dla których MON poważnie rozważa pozyskanie Homara w trybie FMS. Obok kosztu i czasu dostaw, na dążenie do zakupu systemu HIMARS mogły mieć wpływ inne czynniki, w szczególności w kontekście starań strony polskiej o rozmieszczenie na stałe sił Stanów Zjednoczonych. System tego typu jest używany przez wojska USA, i okresowo rozlokowywany na wschodniej flance NATO – ostatnio na ćwiczeniach Saber Strike. Każde podobne ćwiczenie jest okazją do doskonalenia współdziałania polskich żołnierzy z systemem HIMARS.

Jednocześnie wniosek o zbadanie możliwości stałego stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce, zawarty w ustawie budżetowej NDAA na 2019 rok mówi m.in. o zbadaniu celowości rozmieszczenia artylerii dalekiego zasięgu. Oficjalnie MON zapewnia, że kwestie modernizacji sił zbrojnych i zabiegania o obecność wojsk USA są rozdzielne. W wywiadzie dla Polskiego Radia minister Błaszczak stwierdził jednak niedawno: "Te rozmowy (dot. stałej obecności wojsk USA - red.) odbywają się w bardzo dobrej atmosferze, współpraca ze Stanami Zjednoczonymi jest bardzo bliska, jesteśmy zainteresowani jako Polska kupieniem nowoczesnego sprzętu właśnie od Stanów Zjednoczonych, dlatego że jest to sprzęt najwyższej jakości, najnowocześniejszy i kompatybilny ze sprzętem, którego używają żołnierze Stanów Zjednoczonych stacjonujących w Polsce.". Nie ulega przy tym wątpliwości, że rozmieszczenie na stałe wojsk USA byłoby skokowym i bardzo pożądanym wzmocnieniem bezpieczeństwa Polski.

Amerykanie wzmacniają zdolności artylerii dalekiego zasięgu na Starym Kontynencie, i tworzą warunki do dalszego ich zwiększenia. Od pewnego czasu wyrzutnie HIMARS – i M270A1 MLRS rozmieszczane są w Europie w ramach strategicznego systemu magazynowania Army Prepositioned Stock w Niemczech. Na razie trafiają tam istniejące wyrzutnie, ale z dokumentów budżetowych wynika, że Amerykanie planują zakupy HIMARS z myślą o wzmocnieniu wojsk w Europie. Środki na ten cel przeznaczono już w 2018 roku, a budżet na 2019 rok zakłada pozyskanie kolejnych systemów.

Prawdopodobne jest także tworzenie dodatkowych czynnych jednostek artylerii rakietowej w Europie. Już w 2017 roku armia rekomendowała sformowanie brygady artylerii rakietowej z dwoma batalionami MLRS na kontynencie. Sprzęt miał pochodzić z puli dla Army Prepositioned Stock, a przyjęcie dodatkowych żołnierzy do służby stało się możliwe dzięki zwiększeniu liczebności czynnej US Army do 476 tys. w roku fiskalnym 2017.

Do dziś nie wiadomo, jaka będzie lokalizacja brygady i czy ostatecznie będzie sformowana. Wydatki na artylerię rakietową w Europie (jak i w ogóle) są jednak zwiększane, podobnie jak liczebność US Army. Dodajmy, że pierwotnie Amerykanie planowali rozmieszczenie tej jednostki „w istniejących instalacjach”, prawdopodobnie w Niemczech.

Możliwe, że strona amerykańska naciska, choćby nieoficjalnie na polską, aby ta wdrożyła interoperacyjny z nią system przed podjęciem decyzji o jego rozmieszczeniu w naszym kraju. Ma to zresztą swoje uzasadnienie operacyjne, bo współdziałanie żołnierzy polskich i amerykańskich z pewnością byłoby dużo łatwiejsze, gdyby dysponowali takim samym uzbrojeniem. A „alternatywą”, niezbyt korzystną dla Polski, może być decyzja o stacjonowaniu brygady artylerii w Niemczech, oficjalnie motywując to choćby faktem, że Bundeswehra ma na wyposażeniu interoperacyjny system MLRS (MARS II).

Trzeba też pamiętać, że Amerykanie planują głęboko modernizować system HIMARS i utrzymywać go w służbie do 2050 roku lub dłużej. To nie tylko rakiety GMLRS-ER o zasięgu wydłużonym do 150 km, ale też inne zdolności jak przyszły pocisk PRSM/LRPF, docelowo prawdopodobnie łącznie z integracją systemu IBCS użytego w programie Wisła. Zakładając rozmieszczenie wojsk amerykańskich i artylerii rakietowej w Polsce, możliwość przyszłego korzystania z tych modyfikacji przez polski system jest kolejnym plusem. Pewnym „skutkiem ubocznym” takiego rozwiązania jest jednak umocnienie pozycji negocjacyjnej strony amerykańskiej, która dzięki temu może być mniej skłonna do oferowania Polsce niestandardowych rozwiązań, na przykład związanych z transferem technologii. Globalnie większość transakcji w trybie FMS odbywa się przecież bez offsetu…

Przedstawione wyżej wnioski dotyczące powiązania programu Homar i kwestii stałej obecności wojsk USA są hipotetyczne i nie zostały w żaden sposób potwierdzone np. przez MON. Faktem jest jednak, że rozmowy dotyczące stałego stacjonowania wojsk się toczą, co zostało odzwierciedlone w ustawie NDAA 2019, a Amerykanie planują wzmacniać własną artylerię rakietową – w Europie i w ogóle, w ramach tzw. „Wielkiej Szóstki” – Big Six.

  1. Czas decyzji

Po zamknięciu postępowania na program Homar resort obrony znalazł się w trudnym położeniu. Nie ulega też wątpliwości, że Wojska Rakietowe i Artylerii potrzebują szybkiego wzmocnienia. Nie jest też tajemnicą, że przy zakupach uzbrojenia istotną rolę odgrywają czynniki polityczne, a duże znaczenie ma interoperacyjność z sojusznikami, zwłaszcza wtedy, gdy kolektywny system obronny jest realnie i trwale rozbudowywany. Tak samo istotna powinna być jednak budowa krajowego potencjału, nie tylko ze względów czysto gospodarczych, ale też wojskowych. Prawidłowo przeprowadzony program transferu technologii powinien przecież zaowocować tym, że np. za 10 lat Polska będzie mogła sama budować systemy rakietowe i nie będzie zależna od partnerów zewnętrznych w utrzymaniu tych, które posiada. Otwartą kwestią jest to, czy MON uda się pogodzić te wszystkie czynniki przy realizacji programu Homar.

Reklama

Komentarze (43)

  1. As

    Faza koncepcyjna trwać będzie do czasu pozyskania funduszy na zakup. Zejdzie się. Swoją drogą stracilibyśmy manewrowość wyrzutni Homar, jeśli te byłyby montowane na podwoziu Stara. Po każdej bowiem salwie zamiast uciekać z miejsca wystrzału obsługa musiała by skręcać i spawać podwozie.

  2. skipper

    adMajorMajor . Pozdrawiam i podzielam Pana opinie.

  3. erda

    @Perun.....no to chyba musisz wymienić lustro. Mamy zdolności i kompetencie do budowy takich rakiet? naprawdę? mamy? opanowaliśmy już produkcje silników rakietowych i paliw? opanowaliśmy produkcje głowić i systemu naprowadzania? naprawdę? bo co? bo robimy Gromy i wybuchające Pioruny? ....ręce opadają....

  4. eds

    @Synek....a kto pisał kiedykolwiek że dają tanio? dają sporo, dużo więcej niż LM i to naprawdę wystarczy.....dodatkowo dają nowocześniejszy system z budowa fabryki w Polsce.....no to już chyba sporo prawda?

  5. K.

    Synek@ Cytat z D24 \" W wypadku wyboru systemu Lynx dla Homara, Izraelczycy deklarują gotowość do przekazania wiedzy i technologii niezbędnej do produkcji pocisków Predator Hawk, ACCULAR i EXTRA. Wskazują przy tym, że jej wdrożenie przyczyniłoby się do znacznego rozszerzenia kompetencji krajowego przemysłu, w obszarze systemów rakietowych. Ostateczne określenie zakresu transferu technologii będzie zależne od decyzji strony polskiej co do skali zaangażowania i związanych z tym inwestycji. Oferta przemysłowa Israeli Military Industries Systems wspierana jest przez rząd Izraela. \"

  6. Synek

    Witam. Nie pamiętam dokładnie( i proszę o korektę) ale w którejś tu kolejnej analizie było powiedziane, technologie których rakiet IMI moglibyśmy dostać. I chyba szału nie było. Także mówienie, że Izraelczycy dają wsio i tanio to trochę przesada.

  7. xyz

    FMS i offset? Czy MON zna regulacje z tego zakresu? Zgodnie z regulacjami US offset nie może być przedmiotem jakiejkolwiek umowy z DSCA. MON offset musiałby uzgodnić z bezpośrednio LM. Życzę powodzenia..

  8. erkikreos

    chyba chodzi o australijskie fregaty. Albo fregaty blisko 30 letnie albo produkcja homara i narwi w krajowej zbrojeniówce..

  9. KrzysiekS

    NAREW i HOMAR to 2 programy najważniejsze zarówno dla przemysłu jak i Wojska. Na tą chwilę obydwa w beznadziejnym stanie. Nawet szkoda tego komentować.

  10. Wojciech

    Offset przy homarze to priorytet jak USA nie da offsetu to brać od Izraela oni oferują fabrykę u nas produkcja rakiet a USA zapewne pozwoli nam pomalować i dokręcić kilka śrubek. Pozyskaną technologię można potem rozwijać i wykorzystać w naszych langustach.

  11. Perun

    @tyle no to staję przed lustrem i uczciwie mówię, że zarówno intelektualnie jak i technologicznie jesteśmy w stanie budować rakiety klasy ATACMS czy Toczki. Do tego w pierwszej kolejności potrzeba decyzji politycznej a w tej kwestii mamy same niezrozumiałe i irracjonalne pomysły. Jeżeli według ciebie nie jesteśmy w stanie produkować takiego uzbrojenia to znaczy, że intelektualnie i technologicznie jesteśmy za Ukrainą, Białorusią czy Pakistanem.

  12. Rzyt z tel. Awiwo

    Nasi najwięksi sąsiedzi maja technologie atomowe i tradycje czystkowe, jeżeli my atomu nie będziemy mieć to armia nie ma sensu... Jesteśmy wałem atomowym od 1945 i trzeba zdać sobie z tego sprawę. W razie konfliktu dużego spada atom na linie Wisły i koniec wojny. Nikt dla Polski nie zaryzykuje apokalipsy. Nasza armia jest dobra na każdego sąsiada, prócz tego, który ma atom.

  13. As

    Szkoda że jak za dawnych lat sprzęt musimy kupować tylko w jednym kraju po niebotycznych cenach w zamian za ochronę i stacjonowanie niewielkiej jednostek żołnierzy.

  14. Marek L.

    Nawet przy przyjęciu \"modelu rumuńskiego\", czyli kupowania najtańszego, absolutnie najszybszego, i prosto \"z półki\", to ta oferta izraelska IMI Systems, jest pod każdym względem lepsza, niż ta amerykańska, gdyż te wyrzutnie LYNX (bazowane na opancerzonych ciężarówkach 6x6, lub 8x8 JELCZ\'a), oraz pocisków sterowanych, wszystkich z C.E.P. lepszym, lub też znacząco lepszym niż 10 metrów, jak: ACCULAR 122 mm / 160 mm (40 km), EXTRA 306 mm (160 km), oraz ewentualnie TEŻ i tych dalekiego zasięgu, jak: Predator Hawk 370 mm (320 km), raz IAI LORA 610 mm (450 km), są pod każdym względem, jeśli chodzi o ich osiągi techniczne, lepsze aniżeli te amerykańskie (w tych wypadkach, gdy amerykanie mają ich odpowiedniki, a absolutnie NIE wszędzie oni tam je mają !!!), oraz są wszystkie one, jeśli chodzi o zakup prosto \"z półki\", o co najmniej 25% tańsze, niż jakiekolwiek ich istniejące amerykańskie odpowiedniki....

  15. MajorMajor

    Gdyby za Mieszka I w taki sposób prowadzono przetarg na włócznie, to pewno dostali by je pod koniec XVII wieku. Co do Homara - to jeszcze niekompetencja, czy...

  16. Box

    Wariant Rumuński i brak transferu technologii przy zakupie homara, w naszym przypadku to katastrofa i powinniśmy bezwzględnie wrócić do poprzedniego modelu zwiększajac ewentualnie wielkość zamówienia w pierwszym etapie w celu poprawy pozycji negocjacyjnej z 56 do np do 74 lub 92 sztuk. Wydanie tak gigantycznych pieniędzy i nie pozyskanie żadnych zdolności to prawie sabotaż. Jeśli decydujemy się na kupno homara od USA ( co zasadniczo popieram ) lepiej wylozyc więcej środków ale uzyskac jakies zdolności, które będzie można w przyszłości rozwijać. Oczywiście tu nie dostaniemy pełnej licencji jak to powinno byc celem w Narwi ale nawet 30 czy 40% to już coś i rakieta musi być produkowana u nas, nawet jeśli pod kontrolą USA. Tłumaczenie, że nie będziemy rozwijac zdolności rakietowych bo nie mamy w nich kompetencji to po prostu tragedia, bo wojska rakietowe i zdolności w tym zakresie to absolutny priorytet. Grotami i borsukiem nie wygramy, żadnej wojny w XXI wieku... Co nalezy zrobić 1) homar według poprzedniego modelu nawet za dopłatą z ewentualnym zwiększeniem zamówienia np do 74 lub 92 sztuk 2) Narew bezwzględnie z pełnym transferem technologii i licencje na rozwój, 3) od 2019 udział a wydatkach na modernizację: 30%, a od 2024: 35% + dodatkowe 7mld rocznie w latach 2020-2025 na modernizacje z poza budżetu MON i starczy na wszystkie projekty tak aby ukończyć je na początku lat 30tych ( Wisła, Narew, 800 nowych czołgów we współpracy z reinthmetall lub Koreańczykami z pełną licencja, 160 homarow, 500 spikow z 2,5 tysiącem rakiet, okręty podwodne, kruki, 400tys grotów i hełmów, borsuki w dwóch wersjach: 30t lekka pływająca, po dopancerzeniu 35; 40-45t ciężka, nieplywajaca w proporcjach 1:1, dwie eskadry f35 i trzy f16, trzeci NDR, helikoptery wielozadaniowe, na początek 50 sztuk z odkupieniem/odbudowaniem fabryki i zakupieniem potrzebnych licencji i pewnie jeszcze coś bo pisze to z pamięci bo dokładniejsze wyliczenia mi przepadły. Powyższe z zastrzeżeniem że kruk i samoloty dopiero od 2025/26 ale tu w grę wchodza niewielkie ilości sprzętu więc i tak było by to dość szybko zrealizowane, w przeciwienstwie do programów pancernych czy helikopterów wielozadaniowych gdzie powinno się je zacząc realizowac jak najszybciej + założyłem 2mld rezerwy rocznie na ewentualne pomniejsze projekty. Tak więc stosując powyższa metodę możemy przeprowadzić praktycznie pełną modernizacje armii do polowy lat 30tych, a przy okazji uniknąć skutków efektu krotkiej kołdry, który powoduje że brakuje nam trochę środków, więc nic nie kupujemy bo chcemy kupić wszystko i nie potrafimy podjąć żadnej decyzji w efekcie czego wszystko stoi w miejscu i tracimy tylko cenny czas, którego nam zawsze w takich sytuacjach brakuje, co kazdorozawo kończy się katastrofa i tysiąckrotnie większymi stratami. Dlatego priorytety w naszym przypadku muszą wyglądać tak: najpierw demografia, potem wojsko, potem gospodarka, bo u nas jest zawsze tendencja żeby wojsko spychac na kolejne miejsca. Przypominam że XX leciu międzywojennym też wszyscy się ekscytowali jak to Polska pięknie się rozwija, a armię chcieli budować od 42... ) i 4) stworzyć wojskowy ośrodek badawczy z prawdziwego zdarzenia z gwarantowanym budżetem 0,1% PKB, który by mógł skupować czy koordynowac pozyskiwanie nowych technologii przy okazji poszczególnych zakupów i dalej samodzielnie je rozwijac żeby do kolejnej Narwii nie trzeba juz było kupować nastepnych licencji, a Wiśle żebyśmy robili jako współproducent, a nie petent. 0,1% to jakieś 2mld złotych czyli tyle ile tracimy rocznie na beznadziejnym kontrakcie z gazpromem. Poza tym lepiej te środki przeznaczyc na armię i badania niż żeby miały być w sekundę rozdane na podwyżki, co jest też a interesie tych co ich nie dostaną, bo jeśli nie wzmocnimy jak najszybciej naszej obronności w zdecydowany sposób i dojdzie do jakiejkolwiek destabilizacji naszych granic czy terytorium ( nie mówiąc już o wojnie ) to ci ostatni beda się cieszyc jak dostaną połowę tego co mają teraz, bo podstawa wzrostu zamożności społeczeństwa jest bezpieczeństwo militarne, a na to trzeba najpierw wylozyc żeby potem mieć korzyści

  17. Chińska zupka

    Oby MON udało się pogodzić te wszystkie czynniki przy realizacji programu Homar.

  18. Rzyt

    Cud z 1918-1920 już się nie powtórzy. Może teraz jak nas zaatakuja to się poddajmy jak Francuzi, Włosi, Czesi, do tego wywiesimy biało niebieskie flagi ... Moze wtedy wygramy konflikt wreszcie. Mon i wp chodzi i wali od ściany do ściany jak bot 1 level. Za nasze pieniądze...nie za swoje, za swoje to oni się dobrze bawią i jeszcze mówią, że ciężko pracują dniami i nocami.

  19. Bartek 1

    Dobra wiadomość ale biorąc pod uwagą \"negocjacje\" i kontrakt na Wisłę oraz brak kontraktu na Caracale jestem pesymistą. Ta ekipa prowadzi taką politykę zagraniczną, że wrażliwy sprzęt jakim jest nowoczesna broń może kupować tylko u Amerykanów. Ci to oczywiście wykorzystują i wciskają broń po mega cenach lub gorszą niż inni nasi sprzymierzeńcy - Rosji i Chiny oczywiście się nie liczę jakby co. Nie chodzi o to że mamy zerwać z USA, nie chodzi o to że ich sprzęt jest do bani. Chodzi tylko o PRÓBĘ realnego poszukania innych ofert i PRAWDZIWYCH negocjacji do jakich jest zdolny rząd niepodległego kraju, który w tym roku obchodzi 100 lecie niepodległości.

  20. asd

    No tak, wojskowych nie interesuje skąd to będzie, oni chcą mieć to natychmiast. Rząd powinien jednak dbać o gospodarkę.

  21. As

    Czyli dalej ulubiona przez MON faza analityczno koncepcyjna trwa. Stawiałbym na podpisanie jakiegoś listu intencyjnego z potencjalnym agresorem, aby ten zaprzestał na jakieś 50-80 lat udoskonalania swoich zdolności bojowych, bo inaczej go nie dogonimy. Będę nasłuchiwał Toruńskiego radia skoro tam toczy się ministerialna dyskusja o postępie naszego potencjału obronnego i pewno o pieniądzach na ten cel.

  22. ed

    Kupowanie sprzętu w tym wypadku rakiet bez technologii produkcji to jak kupowanie mieczy, których zabraknie po pierwszej bitwie. Będziemy czekali na ciosy. Tylko pełna technologia, mogą być słabsze, ale własne. Lynx z IMI nam to dają. Albo Korea. A fregaty to strata środków, pożyją max 2 dni przy konflikcie. Potrzebujemy mieczy i włóczni dalekiego zasięgu.

  23. Ja

    W przypadku tego kontraktu offset jest najważniejszy,gdzie oprócz technologii rakietowych kluczowe znaczenie ma system naprowadzania i rozwiązania kryptograficzne czyli te,kompetencje,które są kluczowe dla samodzielnego rozwoju systemu.Oferta amerykańska zawiera pociski,które będą zastępowane,więc Nasz homar już w chwili zakupu będzie nadawał się do modernizacji.Marnowanie pieniędzy.

  24. zxc

    Znowu ktoś sabotuje nasz przemysł rezygnując z offsetu, dla doraźnego poprawienia wizerunku dzięki szybkiemu zakupowi \"gołego\" zestawu. Polska to nie Rumunia. Jak cały czas będziemy szli na ustępstwa, to nie będziemy mieli nic poza pojazdami z półki sklepowej, które trzeba wysłać do kraju pochodzenia na remont.

  25. wed

    Wpadli na pomysł, że jednak przydałaby się technologia produkcji farby w kolorze ciemno zielonym? to dobrze. BRAWO. Kto wie może w przyszłości przemalujemy nasze F16, jak wielki brat nam pozwoli.

Reklama