Reklama

Geopolityka

Wojna rakiet, myśliwców i dronów [ANALIZA]

Fot. U.S. Air Force, Tech. Sgt. Christopher Ruano
Fot. U.S. Air Force, Tech. Sgt. Christopher Ruano

W ostatnich tygodniach dochodzi do nowej eskalacji na linii Arabia Saudyjska - jemeński ruch Huti. Wyraża się to w wojnie rakietowej – Huti atakują pociskami balistycznymi i dronami-kamikadze cele w Arabii Saudyjskiej, głównie związane z przemysłem naftowym. W wielu wypadkach wątpliwości budzi efektywność saudyjskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. W zwalczaniu dronów skuteczne są natomiast F-15.

Huti w wojnie asymetrycznej używają masowo pocisków balistycznych i dronów-kamikadze do rażenia strategicznych celów na terenie Arabii Saudyjskiej, na przykład elementów infrastruktury naftowej koncernu Saudi Aramco. Taktyka ataków jest dość zaawansowana, notowano nawet kombinowane ataki pocisków balistycznych i dronów jednocześnie lub w krótkim odstępie czasu. Mimo zaawansowanej obrony przeciwlotniczej znaczna część ataków kończy się sukcesem – pociski i drony przelatują nad dużymi połaciami Arabii Saudyjskiej i rażą cele, na przykład rafinerie ARAMCO, odległe o setki kilometrów, wywołując pożary i godząc w prestiż Saudów. Kluczowe pytanie jest o skuteczność systemów MIM-104 Patriot w zwalczaniu rakiet balistycznych oraz dronów-kamikadze (amunicji krążącej). Wydaje się, że uzasadnione jest podejrzenie, że saudyjskie systemy OPL – baterie systemu MIM-104 Patriot, ale też Hawk, Skyshield i Crotale – nie radzą sobie zasadniczo z wykrywaniem, śledzeniem i eliminacją dronów, mają również problemy ze skutecznym zwalczaniem zmasowanych ataków pocisków balistycznych. Do zwalczania tych drugich, jeśli uwzględnimy wyłącznie potencjał sił Arabii Saudyjskiej (a nie jej sojuszników), mogą być używane w zasadzie tylko Patrioty, a chroniona przez nie strefa jest ograniczona.

Ich skuteczność trudno jest rzecz jasna określić dokładnie, bowiem strona saudyjska, w naturalny sposób zawyża własną skuteczność i zaniża skutki ataków, które często można zweryfikować dopiero po zdjęciach satelitarnych. Nie ulega wątpliwości, że OPL Saudów i Kuwejtczyków nie zapewnia pełnego bezpieczeństwa wobec zmasowanych, kombinowanych ataków, kiedy cele razi po kilka lub kilkanaście pocisków balistycznych i dronów.

Reklama
Reklama

W ostatnim czasie „wojna rakiet” na Bliskim Wschodzie stała się niemal codziennością, tymczasem w marcu mieliśmy nowa odsłonę tego konfliktu, z wieloma zmasowanymi atakami pocisków balistycznych i dronów. Do kombinowanego ataku na rafinerię Aramco w Dżizan miało dojść na przykład około 26 marca br. W ataku miało brać udział kilka pocisków balistycznych i kilka dronów. Według saudyjskiej wersji środkami OPL zniszczonych miało zostać 7 dronów i pocisków balistycznych, ale co najmniej jeden z nich poraził rafinerię wywołując pożar. Ataki, za które wini się pośrednio Iran, wspierający jemeński ruch Huti, są poważnym problemem nie tylko dla Saudi Aramco, ale dla Saudów w ogóle.

Przedstawiciel koncernu miał po wspomnianym ataku stwierdzić: „to nie tylko atak na saudyjską infrastrukturę naftową, to atak na całą światową ekonomikę”.

19 marca br. grupa 6 dronów-kamikadze atakowało skutecznie rafinerię Aramco pod Rijadem wzniecając pożar.

7 marca, jako odwet za nalot na Sanę, na obiekty Aramco uderzyły pociski balistyczne i drony-kamikadze. Ocenia się, że co najmniej jedna rakieta Zulfiqar uderzyła w cel w rejonie Al-Chubar we Wschodniej Prowincji. Drony-kamikadze również atakowały cele w tej prowincji - te które nie zostały zestrzelone przez F-15 poraziły terminal naftowy w porcie Ras Tanura.

Zmasowane ataki utrudniają pełną obronę i mimo przechwytywania znacznej części rakiet balistycznych i dronów, często dochodzi do porażenia obiektów, zazwyczaj związanych z instalacjami naftowymi lub wojskowych.

Jak wspomniano Huti atakują cele w Arabii Saudyjskiej nie tylko pociskami balistycznymi i manewrującymi, np. typu Zulfiqar, Burkan, czy Quds, ale również dronami-kamikadze, głównie typu Sammad i Qasef.

Saudyjska OPL nie radzi sobie z dronami-kamikadze, które są w stanie przelecieć nad terytorium połowy kraju i uderzyć cel. Problem więc nie w tym, że jest to atakowanie tanich dronów kosztownymi pociskami Patriotów, albo rakietami powietrze-powietrze AIM-120, ale w słabości obrony przeciwlotniczej w wykrywaniu, przechwytywaniu i zniszczeniu dronów, zanim uderzą w cel, powodując określone szkody ludzkie, materialne i prestiżowe.

Jak wspomniano 19 marca grupa kilku dronów-kamikadze poraziła infrastrukturę rafinerii Aramco pod stolicą kraju wywołując tam pożar. Przypuszcza się, że były to drony większe niż najczęściej używane obecnie Qasef-2K, a mimo tego nie zostały wykryte i zniszczone.

Z końcem lutego br. dron-kamikadze przeleciał z Iraku nad połową królestwa i uderzył w kompleks pałacowy w Rijadzie. 28 lutego przedstawiciel ruchu Huti oficjalnie przyznał, że dzień wcześniej dokonano dużej operacji, atakując cele w trzech miastach, w tym w Rijadzie, z użyciem pocisku balistycznego Zulfiqar i aż 15 dronów – 9 Sammad-3 i 6 Qasef-2K.

Najbardziej efektywną bronią przeciwko dronom-kamikadze okazały się w ostatnim czasie samoloty myśliwskie, w tym wypadku saudyjskie F-15. 30 marca 2021 r. opublikowano wideo, na którym widać jak saudyjski F-15 atakuje i zestrzeliwuje, dron-kamikadze typu Qasef-2K. Pocisk - najprawdopodobniej AIM-120 AMRAAM - odpalony został z małej odległości i eksplodował blisko drona, strącając go z nieba. Trudno powiedzieć dlaczego zastosowano pociski AIM-120, a nie tańsze Sidewinder, tym bardziej, że atak wykonano z bardzo bliskiej odległości.

Istnieje wiele filmów wideo przedstawiających wykrycie i zestrzelenie dronów – najczęściej typu Samad-3 i Qasef-2K - przez saudyjskie F-15. Metoda jest bardzo kosztowna, ale przynosi efekty, wobec często bezradnej naziemnej obrony przeciwlotniczej. Trzeba pamiętać, że Saudowie mają też własne środki wsparcia w rodzaju maszyn AWACS i maszyn tankowania powietrznego. Tylko jednego dnia w marcu br. F-15 miały zestrzelić aż 10 dronów-kamikadze, chociaż na wideo potwierdzono akcję tylko w trzech przypadkach (2 Sammad i 1 Qasef).

Aby dopełnić obrazu asymetrycznej wojny powietrzno-lądowej nad Jemenem i Arabią, należy wspomnieć o aktywności saudyjskich dronów, które z kolei padają łupem środków przeciwlotniczych Huti. 23 marca nad prowincją Marib zestrzelony został saudyjski CH-4B, wzięty zresztą początkowo omyłkowo za zestrzelony MQ-9 Reaper. Dron zestrzelony został nowym pociskiem przeciwlotniczym irańskiej produkcji.

Reklama

Komentarze

    Reklama