Reklama

Polityka obronna

Najważniejsze decyzje nie są zagrożone. M. Błaszczak dla Defence24.pl o szczycie NATO, negocjacjach z USA i specustawach modernizacyjnych

Fot. Defence24.pl.
Fot. Defence24.pl.

„Najważniejsze decyzje zostały już uzgodnione i nie są zagrożone” – podkreśla w rozmowie z Defence24.pl, w przededniu szczytu NATO w Brukseli Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak. Szef MON mówi też o negocjacjach w sprawie baz USA, udziale Polski w europejskim programie czołgu nowej generacji, nowych metodach finansowania Sił Zbrojnych RP oraz pozyskaniu fregat Adelaide dla Marynarki Wojennej.

Jędrzej Graf: Na rozpoczynającym się niebawem szczycie NATO w Brukseli mają zapaść decyzje związane z gotowością i reformą struktury dowodzenia Sojuszu. Odbywa się on jednak w cieniu kryzysu w relacjach transatlantyckich, wywołanego przez napięcia między USA a państwami zachodniej Europy. Prezydent Trump w ostatnim czasie wielokrotnie, otwarcie krytykował m.in. Niemcy za zbyt małe nakłady na obronność poniżej 2 proc. PKB. Czy zaostrzający się kryzys może wpłynąć na przebieg szczytu, na realizację celów jakie postawiła sobie Polska?

Mariusz Błaszczak, Minister Obrony Narodowej: Nasze cele zostały już wcześniej skonkretyzowane i potwierdzone, choćby na niedawnym posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej z udziałem ministrów obrony narodowej w czerwcu, w którym brałem udział. Omówiliśmy wtedy zagadnienia stanowiące treść ostatecznych ustaleń przygotowywanych na szczyt w Brukseli, w którym wezmą udział szefowie państw i rządów.

Najważniejsze decyzje zostały już uzgodnione i nie są zagrożone. Mam tu na myśli przede wszystkim dwa obszary. Pierwsza to inicjatywa gotowości „4x30”. Wiążemy z nią duże nadzieje, bo obejmuje ona poważne wzmocnienie gotowości sił zbrojnych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego do udzielenia stanowczej odpowiedzi w przypadku zaatakowania jednego z członków NATO. 

Kolejna decyzja, jaka ma zapaść na szczycie w Brukseli, to stworzenie dowództw strategicznych w Norfolk i Ulm. To jest bardzo ważne. Pierwsze z tych dowództw będzie zapewniać zdolność i bezpieczeństwo przerzutu sił przez Atlantyk. Drugie z kolei zapewni możliwości logistyczne, z których będziemy korzystać również my na wschodniej flance, zarówno w wypadku ćwiczeń, jak i realnego konfliktu. 

Szczyt w Walii koncentrował się na stworzeniu sił natychmiastowego reagowania, szczyt w Warszawie – na obecności na wschodniej flance. Co będzie wyróżniać nadchodzące spotkanie w Brukseli?

Obie te inicjatywy stanowią znaczne wzmocnienie systemu obronnego NATO, rozumianego jako całość. Decyzje z 2016 i 2014 roku, o których Pan mówił, były bardzo istotne, ale dotyczyły pewnych części obrony Sojuszu związanych ze wschodnią flanką.

W Brukseli NATO wykona kolejny krok w kierunku strategicznej adaptacji. Z jednej strony przygotowane zostaną struktury dowódcze zabezpieczające i koordynujące przerzut wojsk, zarówno przez Atlantyk, jak i po Europie. Z drugiej, sojusznicy zobowiązują się do przygotowania do użycia znacznie większych sił, aby móc je szybko wprowadzić do działań w wypadku zagrożenia na większą skalę. 

Uważam, że inicjatywa „4x30” i wzmocnienie struktur dowódczych to właściwa odpowiedź i dowód zrozumienia zmieniających się zagrożeń ze strony sojuszników. Dowódcy i eksperci w różnych państwach od dawna apelowali o podwyższenie gotowości wojsk i przygotowanie do ich szybkiego przerzutu, i w tym kierunku idą decyzje, jakie zapadły w Brukseli. Musimy pamiętać, że Sojusz również po lipcowym spotkaniu szefów państw i rządów będzie musiał dalej doskonalić swoje zdolności i procedury.

Podkreślam jednak, że decyzje jakie zostaną niebawem przypieczętowane stanowią realne i istotne wzmocnienie bezpieczeństwa Polski. Powiem więcej, pozwolą na przynajmniej częściowe odwrócenie niekorzystnych trendów, jakie były obecne w armiach Sojuszu Północnoatlantyckiego po zakończeniu zimnej wojny. Wzmocnienie gotowości i struktur odpowiedzialnych za przerzut oznacza, że NATO wraca do obrony kolektywnej. To dobra wiadomość dla Polski, patrząc na to, jak rozwijają się zagrożenia. 

Polska zaproponowała USA rozlokowanie na terytorium naszego kraju amerykańskiej dywizji pancernej, po czym o zbadanie możliwości rozmieszczenia brygady z jednostkami wsparcia zawnioskował Senat USA. Przez kraj przetoczyła się szeroka debata publiczna na ten temat. Czy kwestia rozlokowania na stałe wojsk US Army w Polsce będzie podejmowana w rozmowach bilateralnych ze stroną amerykańską podczas nadchodzącego szczytu?

Moim celem jest zwiększenie możliwości obrony Polski. Dlatego skoncentrowałem się na tym zagadnieniu podczas ostatnich dwóch wizyt w Waszyngtonie. Rozmawiałem na ten temat podczas spotkań w Białym Domu, zarówno z poprzednim doradcą prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa generałem Herbertem McMasterem, jak i obecnym – ambasadorem Johnem Boltonem, którego byłem pierwszym gościem. 

Poruszałem ten temat także w trakcie spotkań w Pentagonie i w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Prowadziłem dyskusje zarówno z przewodniczącym Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów Mac’em Thornberrym, jak i z wiceprzewodniczącym i zarazem liderem mniejszości demokratycznej Jackiem Reedem, gdyż przewodniczący John McCain był niedostępny z powodów osobistych.

Podkreślam, że Senat zlecił sekretarzowi obrony ocenę możliwości zwiększenia liczebności wojsk amerykańskich na terytorium RP i właśnie stworzenia stałych baz dla brygady pancernej. To już realnie miało miejsce. Złożenie tego wniosku jest faktem, to już nie tylko sygnały o przychylności dla wzmocnienia obecności w Polsce. 

Na razie nie chcę przesądzać, jaki będzie końcowy rezultat. Powtórzę, że moim najważniejszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa Polsce i Polakom. Temu służą moje starania w celu zacieśniania relacji polsko-amerykańskich. 

W kontekście zaostrzającego się konfliktu dyplomatycznego na linii Waszyngton-Berlin w mediach pojawiają się doniesienia o możliwości przeniesienia do Polski baz amerykańskich z Niemiec. Panie Ministrze, czy taki temat pojawia się w rozmowach z naszymi sojusznikami? 

Czytaliśmy na ten temat w prasie. Nie chcę jednak komentować tych doniesień, bo moim celem jest doprowadzenie do porozumienia w kwestiach kluczowych dla naszego bezpieczeństwa. 

Nie zamierzam się odnosić do spekulacji medialnych, ale odwołam się do decyzji Senatu, który polecił Pentagonowi ocenę możliwości ustanowienia stałych baz w Polsce. I to jest konkret.

Siły Sojuszu Północnoatlantyckiego to istotne wzmocnienie naszego bezpieczeństwa. Od 2017 roku na naszym terytorium obecna jest grupa batalionowa, złożona z wojsk amerykańskich, brytyjskich, rumuńskich i chorwackich. To również relacje bilateralne. Przypomnę, że dwa tygodnie temu odbyła się kwadryga, czyli spotkanie ministrów obrony i spraw zagranicznych Polski i Wielkiej Brytanii. Rozmawialiśmy między innymi na temat relacji w dziedzinie bezpieczeństwa, one są bardzo dobre. 

Dostrzega Pan niebezpieczeństwo dla długofalowej spójności Sojuszu, biorąc pod uwagę tak głębokie podziały polityczne i sprzeczne interesy narodowe poszczególnych członków NATO? 

Oczywiście zawsze są zagrożenia i nigdy nie osiągniemy stanu idealnego. Moim zdaniem istnieje zgoda co do głównych kierunków zaangażowania NATO, pomimo różnic w interesach poszczególnych państw. Nie jest tajemnicą, że Pakt Północnoatlantycki złożony jest z państw, które w różny sposób oceniają na przykład relacje z Rosją. 

Jesteśmy jednak zgodni co do zasadniczego celu, czyli odstraszania ewentualnego przeciwnika. Wiadomo też, że my swoją uwagę koncentrujemy przede wszystkim na wschodniej flance, nasi partnerzy z południa – na flance południowej. Kluczem jest jednak 360-stopniowe podejście do zagrożeń, które nas dotyczą. Polska popiera takie rozwiązanie, dlatego – jak mówiłem wcześniej – uczestniczymy w misjach zarówno NATO, jak i Unii Europejskiej. Jesteśmy solidarni wobec siebie, i to jest gwarancją naszego bezpieczeństwa.

Amerykański prezydent ostro krytykował europejskie kraje NATO za niski poziom nakładów na obronę. Zwiększanie wydatków obronnych przez Polskę, Rumunię czy kraje bałtyckie, udział Wojska Polskiego w operacjach międzynarodowych dają dobre podstawy do współpracy z USA. W ostatnich latach wypracowano decyzje znacząco wzmacniające obecność Paktu Północnoatlantyckiego w naszym regionie, nawet jeżeli ma ona formę działań rotacyjnych. Czy jednak nie obawia się Pan, że z uwagi na pogorszenie stosunków z zachodnią Europą Amerykanie będą patrzeć na Stary Kontynent jako całość, i będą ograniczać swoje zaangażowanie na wschodniej flance?

Moim zdaniem nie ma takiego zagrożenia. Spór z USA dotyczy braku wystarczającego zaangażowania państw zachodniej Europy w ponoszenie kosztów wspólnego systemu obronnego. Sojusz Północnoatlantycki jest jednak całością, a działania Stanów Zjednoczonych można odczytać jako wywieranie pewnej zdrowej presji na sojuszników, którzy nie wypełniają zobowiązań, choć sami zgodzili się na ich nałożenie. 

Fot. Defence24.pl
Fot. Defence24.pl

Polska wypełnia swoje obowiązki wobec NATO, nie tylko w aspekcie finansowym. Jesteśmy solidarni wobec naszych sojuszników, stąd obecność naszych wojsk na Łotwie, w Rumunii, w Iraku, w Afganistanie, w Kosowie. Bierzemy udział w misjach NATO, ale też w działaniach pod egidą Unii Europejskiej. Polscy żołnierze są przecież w Bośni i Hercegowinie, w Afryce, uczestniczą również w misji Sophia na Morzu Śródziemnym.

Ważnym elementem budowania relacji międzynarodowych jest współpraca przemysłowa i zakupy uzbrojenia. Polska na mocy umowy międzyrządowej pozyskała w marcu amerykański system Patriot. Czy kwestia innych programów modernizacyjnych w których biorą udział amerykańskie firmy, np. artyleria rakietowa czy śmigłowce uderzeniowe, są ważną częścią rozmów prowadzonych przez resort obrony z administracją USA? W jakim stopniu strona amerykańska podnosi w trakcie tych dyskusji kwestię udziału ich krajowego przemysłu w modernizacji polskiej armii jako impulsu mogącego przyspieszyć decyzję o rozmieszczeniu wojsk w Polsce?

Musimy rozróżnić cel, jaki sobie stawiamy i środki, które temu służą. Podstawowym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa Polsce. Aby realizować to założenie, podejmujemy różne kroki. Zacieśnianie współpracy i zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce to jeden z elementów tego planu.

Intensyfikacja współpracy międzynarodowej nie odbywa się kosztem innych ważnych przedsięwzięć. Jednym z nich jest szeroka modernizacja polskiej armii, pozyskiwanie nowoczesnego sprzętu. Oprócz tego jednak, podejmujemy inne działania. Zwiększamy liczebność armii i jej całościowy potencjał. To między innymi podjęta przeze mnie decyzja o utworzeniu czwartej dywizji wojsk operacyjnych zlokalizowanej na wschód od Wisły, jak i rozbudowa Wojsk Obrony Terytorialnej. 

Musimy też pamiętać o dbaniu o wysokie morale Wojska Polskiego, jak i o wielu innych czynnikach. Wracając jednak do modernizacji, kupujemy najlepszy sprzęt, zapewniający żołnierzom odpowiednie zdolności. Tak się składa, że jeżeli chodzi o systemy przeciwlotnicze, przeciwrakietowe, najlepszymi rozwiązaniami dysponują Amerykanie. Z tym wiąże się nasza decyzja o zakupie baterii Patriot w ramach realizacji pierwszej fazy programu Wisła. Negocjujemy kolejne programy. 

To pierwszy etap budowy obrony powietrznej. 

Pragnę podkreślić, że dziś w resorcie obrony musimy nadrabiać wieloletnie zaniedbania. Decyzje o wprowadzaniu do Sił Zbrojnych nowoczesnego sprzętu powinny były zostać podjęte już wiele lat temu – nie dwa i pół roku temu, ale znacznie wcześniej  i konsekwentnie realizowane. 

Mówił Pan o przeznaczaniu na obronność 2 proc. PKB. Przypominam, że w czasie rządów PO-PSL na wojsko nie wydano ponad 10 mld złotych, spośród pieniędzy gwarantowanych przez przepisy ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych. To są bardzo duże pieniądze, które mogły przecież wesprzeć proces przezbrojenia i wzmacniania polskiej armii. 

Powiem więcej, to zaniedbania, których dopuścili się nasi poprzednicy. Dziś my uruchamiamy proces modernizacji, nadajemy mu szybszy bieg. Podpisanie 28 marca umowy ze stroną amerykańską w sprawie programu Wisła to przeniesienie polskich Sił Zbrojnych na dużo wyższy poziom, do technologii do XXI wieku.

Od blisko pół roku resort obrony informuje opinie publiczną, że w MON trwają pogłębione analizy dotyczące programu modernizacji. Z drugiej strony rok finansowy ma swoje prawa. Mamy największy w historii, ponad 40-miliardowy budżet, który musi zostać spożytkowany na konkretne zadania. Resort deklarował wcześniej, że priorytetami są między innymi programy Homar i Orka. Jakie najważniejsze umowy na modernizację planowane są do podpisania w tym roku?

Będziemy konsekwentnie realizować kolejne programy, nie rezygnujemy z żadnego z nich. Chciałem to bardzo mocno podkreślić. Przyjąłem jednak inną zasadę niż moi poprzednicy – informuję opinię publiczną o podjętych decyzjach, a nie o prowadzonych rozmowach. Przekazywanie deklaracji w trakcie negocjacji osłabia naszą pozycję. W moim interesie leży to, żeby sprzęt był kupowany w jak najkrótszym czasie i za jak najniższą cenę.

Wielokrotnie podczas naszej rozmowy podkreślał Pan, że stawia sobie za cel zwiększenie możliwości obrony państwa. Rodzi się pytanie, jakie czynniki powinny decydować o zakupach sprzętu dla wojska – zdolności operacyjne, czy także wkład przemysłowy, transfer technologii? Plan na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju mówi o wsparciu polskich zdolności wytwórczych, reindustrializacji kraju. Jaką rolę w procesie modernizacji powinien odgrywać polski przemysł zbrojeniowy?

Polski przemysł zbrojeniowy wymaga dużych nakładów, doinwestowania. Są pewne dziedziny, w których mamy duże umiejętności, ale są też takie obszary, gdzie nie mamy kompetencji. Staram się doprowadzić do takiej sytuacji, w której wykorzystujemy w pełni nasz potencjał, ale z uwzględnieniem możliwości. Myślę, że to racjonalne podejście. 

Wieloletnie opóźnienia w sprawie modernizacji przekładają się również na przemysł obronny. 

Mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami modernizacji, oddziaływującymi również na przemysł. Miarą tego jest fakt, że chociażby decyzje w sprawie okrętów podwodnych powinny były zostać podjęte 5-7 lat temu. Dziś ze służby wycofywane są kolejne jednostki. Przecież kilka lat wstecz minister Klich i minister Siemoniak powinni być świadomi, że zwlekanie z decyzjami w sprawie zakupów doprowadzi w końcu do sytuacji, w której trzeba będzie wycofać posiadane okręty, a jednak nie rozpoczęto pozyskiwania ich następców. Przez brak odpowiedzialności poprzednich ekip dzisiejsza kondycja marynarki jest bardzo daleka od zadowalającej.  

Podkreślam, że polski przemysł obronny jest bardzo ważny, podczas podpisania umowy na program Wisła zapewniliśmy offset dla naszych przedsiębiorstw. Mamy jednak również świadomość, że nie wszystko można w Polsce produkować. Powinniśmy koncentrować się na tych dziedzinach, w których mamy największe umiejętności.

Chciałbym dopytać o kwestię Marynarki Wojennej. Od wielu miesięcy toczą się rozmowy dotyczące pozyskania używanych fregat australijskich Adelaide, które w założeniu mają zastąpić zakup nowych okrętów nawodnych. Czy analizy w resorcie obrony zostały już zakończone, wypracowano stanowisko w tej kwestii? 

Mogę powiedzieć, że w tej kwestii jesteśmy już na końcowym etapie i wkrótce przedstawimy naszą decyzję opinii publicznej. Naszym celem jest poprawa zdolności polskiej floty, w możliwie jak najkrótszym czasie i za dobrą cenę. Zależy nam na tym, żeby pieniądze pochodzące z budżetu państwa, pieniądze podatnika, były wydawane w sposób gospodarny. 

W jakim stopniu analizy dotyczące fregat Adelaide uwzględniały aspekt przemysłowy? Utrzymanie tych okrętów w polskich stoczniach?  

To jest dość skomplikowane. Dopiero odbudowujemy potencjał stoczniowy po latach zapaści. Tak jak mówiłem wcześniej, szczegóły dotyczące fregat Adelaide przekażemy w najbliższym czasie. Szukamy najlepszego rozwiązania.

Czy zatem może Pan Minister zadeklarować, które z programów okrętowych ruszą w tym roku? 

Nie chcę składać takich deklaracji, bo to może osłabić naszą pozycję negocjacyjną. Zwracam jednocześnie uwagę, że w momencie objęcia urzędu skupiłem się na kilku fundamentalnych kwestiach, aby zbudować dobrą bazę dla procesu modernizacji i rozbudowy armii.

Po pierwsze, to uzdrowienie relacji z prezydentem Rzeczypospolitej. To jest absolutne niezbędne. Prezydent jest przecież Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Działania muszą być skoordynowane, aby osiągnąć powodzenie w wypełnianiu podstawowego celu, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa Polsce. 

Po drugie, kluczowe znaczenie miało przygotowanie dokumentów stanowiących podstawy organizacyjno-finansowe do poszczególnych zakupów. Dlatego Rada Ministrów przyjęła szczegółowe kierunki przebudowy i modernizacji Sił Zbrojnych do 2026 roku, wydłużyliśmy więc perspektywę o cztery lata. Obecnie w uzgodnieniach międzyresortowych jest projekt nowelizacji ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych, zakładający wydłużenie okresu programowania rozwoju Wojska Polskiego do 15 lat. 

O podobne rozwiązanie od pewnego czasu apelowali eksperci, z 15-letnią perspektywą został też przygotowany Strategiczny Przegląd Obronny.

Nowelizacja ustawy pozwoli dostosować polskie planowanie do rozwiązań, jakie od niedawna obowiązują w Sojuszu Północnoatlantyckim. Da też możliwość dostosowania w sposób racjonalny naszych potrzeb do możliwości ich realizacji.

Oprócz tego w ubiegłym roku przyjęto nowelizację ustawy o przebudowie, modernizacji technicznej i finansowaniu Sił Zbrojnych. Zakłada ona dojście do poziomu 2,5 proc. PKB do 2030 roku, ale wzrosty powyżej 2 proc. PKB rozpoczną się już w 2020 roku – do 2,1 proc. PKB, i stopniowo coraz więcej. To wszystko daje nam solidny fundament, na którym możemy „budować”, wzmacniać polską armię. 

Pojawiają się informacje, że Ministerstwo Obrony Narodowej rozważa skorzystanie ze szczególnych rozwiązań prawnych – specustaw, w celu finansowania największych i najbardziej kosztownych programów modernizacyjnych i tym samym zaspokojenia wielkich potrzeb armii. Czy zamierzają Państwo podejmować takie kroki?

Tak, pracujemy nad takimi rozwiązaniami. Zgodnie z przyjętą przeze mnie zasadą, będziemy mogli przekazać więcej informacji dopiero wtedy, gdy konkretne rozwiązania będą wypracowane. Są one może już nieco dalej, niż na etapie analiz, ale nie chciałbym na razie w tej kwestii składać jednoznacznych deklaracji.

Dla procesu modernizacji kluczowe znaczenie miały mieć przyjęcie Narodowej Polityki Zbrojeniowej oraz powołanie Agencji Uzbrojenia. Czy jest już konkretny harmonogram tworzenia nowej instytucji? 

Powołałem pełnomocnika ds. utworzenia Agencji Uzbrojenia i otrzymuję od niego na bieżąco informacje o postępach przygotowań w tym zakresie. Dziś jest jednak jeszcze zbyt wcześnie, aby mówić o szczegółach. Uporządkowanie systemu zakupów sprzętu dla wojska jest jednym z moich podstawowych celów, i temu ma służyć właśnie powołanie Agencji Uzbrojenia.

Fot. Defence24.pl
Fot. Defence24.pl

Przejdźmy do działań Unii Europejskiej w kwestii bezpieczeństwa. Polska zdecydowała się dołączyć do kolejnych projektów PESCO. W jaki sposób UE może wspierać obronność, i jak w ten proces chce angażować się Polska?

Jesteśmy w ośmiu programach PESCO, zgłosiliśmy też akces do dziewiątego, prowadzonego przez Francję i związanego z ochroną przed zagrożeniami ze strony broni chemicznej. W mojej ocenie jest to dowód naszego dużego zaangażowania. 

Na posiedzeniach ministrów obrony UE szczególnie podkreślam nasze zaangażowanie w dziedzinę mobilności wojskowej, Action Plan on military mobility. Chodzi tutaj o infrastrukturę, ale też o rozwiązania prawne umożliwiające szybki przerzut wojsk. Zwracam uwagę, że rozmawialiśmy w tej kwestii również w formacie B9. Przypomnę, że obok Polski, w konsultacjach „bukaresztańskiej dziewiątki”, uczestniczą władze Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji i Węgier. 

Współpraca regionalna może odbywać się w ramach UE?

W odpowiednich warunkach, zdecydowanie tak. Jeżeli chodzi o military mobility i współpracę krajów wschodniej flanki, to szczególne znaczenie ma również przerzut wojsk na osi północ-południe. Format B9 bardzo dobrze nadaje się do tego rodzaju inicjatyw, strona rumuńska wyraziła chęć udziału w tego typu rozwiązaniach.

Czy Polska będzie zabiegała o udział w dużych, europejskich programach zbrojeniowych, na przykład budowy czołgu nowej generacji?

Dyskutujemy z wieloma naszymi partnerami i sojusznikami na temat współpracy związanej z modernizacją  zarówno bilateralnie, jak i wielostronnie. Jeżeli chodzi o czołg nowej generacji, rozmawiałem o możliwym naszym zaangażowaniu w ten projekt z minister obrony Niemiec i minister obrony Francji. 

Na razie jednak te prace są na wstępnym etapie, ale nasza deklaracja spotkała się z zainteresowaniem. Zależy nam na aktywności i obecności w tego rodzaju inicjatywach, bo to buduje pozycję Polski na arenie międzynarodowej i zwiększa bezpieczeństwo.

Przejdźmy do spraw krajowych. Wiemy już, jak będzie wyglądał pierwszy etap reformy systemu kierowania i dowodzenia. Co możemy powiedzieć o drugiej fazie reformy, związanej z odtworzeniem rodzajów Sił Zbrojnych? W zeszłym roku nie było zgody pomiędzy MON a BBN, jeżeli chodzi o szczebel operacyjny, pojawiła się ze strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego koncepcja stworzenia Dowództwa Sił Połączonych. Jak będzie docelowo wyglądać struktura? 

Jeżeli chodzi o pierwszy etap, jest on praktycznie gotowy do realizacji. Przedstawiłem propozycję pierwszej fazy SKiD w uzgodnieniu z prezydentem Andrzejem Dudą. Projekt został przyjęty przez rząd. Trafi teraz pod obrady Sejmu, i to parlament podejmie ostateczną decyzję. Jeżeli chodzi o drugi etap prowadzimy zaawansowane prace, nie chcę jednak składać jednoznacznych deklaracji przed ich zakończeniem.

Podkreślam jednak, że zależy mi na utrzymaniu dobrych relacji pomiędzy rządem a prezydentem, między ministrem obrony narodowej a Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Dlatego najpierw będziemy prowadzić rozmowy i wypracowywać docelowe rozwiązania, a następnie poinformujemy o nich opinię publiczną.

Kiedy będziemy mogli mówić o osiągnięciu gotowości przez Wojska Obrony Terytorialnej i podporządkowaniu ich Szefowi SG? Czy odbędzie się to w momencie przeprowadzenia drugiego etapu reformy, wcześniej, czy później? I kiedy będzie gotowy cały nowy SKiD? 

W ustawie przyjętej przez rząd zawarliśmy takie rozwiązanie, że do czasu sformowania Wojsk Obrony Terytorialnej będą one nadal podporządkowane bezpośrednio ministrowi obrony narodowej. Uważam, że jest to bardzo racjonalne rozwiązanie.

Z moich rozmów zarówno z szefem sztabu, jak i dowódcami wynika, że Wojsko Polskie powinno jak najszybciej budować kompetencje do współpracy pomiędzy wojskami operacyjnymi a WOT. Osobiście obserwowałem ćwiczenia w Nowej Dębie, gdzie współdziałali żołnierze wojsk operacyjnych z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich z 3 Podkarpacką Brygadą Obrony Terytorialnej.

Z kolei w Nowym Mieście nad Pilicą odbyło się wspólne szkolenie 25 Brygady Kawalerii Powietrznej oraz WOT. I to jest właściwy kierunek – nabycie kompetencji, aby Wojska Obrony Terytorialnej uzupełniały siły operacyjne. To właściwe ułożenie priorytetów. Wojska operacyjne, liczniejsze i wyposażone w nowoczesny sprzęt stanowią podstawę obrony naszego kraju, a WOT uzupełniają je i wspierają. Te zdolności muszą być ćwiczone i doskonalone, i to zadanie wykonują dowódcy. 

Osiągnięcie gotowości WOT będzie wynikało ze spełnienia warunków, o których mówił Pan Minister? 

Tak, zostanie to zrealizowane i zweryfikowane w praktyce. Nie chcę określać ram czasowych, ale postawiłem dowódcom takie zadanie i będzie ono zrealizowane. Kluczowe znaczenie mają kompetencje, zgranie i zdolność współdziałania obu rodzajów wojsk. 

Jednym z kluczowych elementów procesu wzmacniania Wojska Polskiego ma być tworzenie czwartej dywizji Wojsk Lądowych. Część ekspertów wskazuje, że obok nowej jednostki potrzebne są też poważne zmiany w strukturach dywizyjnych, o podobnych rozwiązaniach wspominał również Strategiczny Przegląd Obronny. Czy MON zamierza modyfikować struktury wojsk przed lub równolegle z budową nowej dywizji?

Mówiąc ogólnie, przegląd dyslokacji Wojska Polskiego jest jednym z zadań, jakie postawiłem nowemu szefowi Sztabu Generalnego, generałowi Andrzejczakowi. Dziś mamy sytuację przeniesioną wprost z PRL. Pamiętajmy, że wtedy Wojsko Polskie zostało tak dyslokowane, aby umożliwić osiąganie celów Układu Warszawskiego. 

Układu Warszawskiego na szczęście od wielu lat już nie ma, ale Siły Zbrojne nadal są – z pewnymi, mniejszymi lub większymi zmianami – generalnie dyslokowane w taki sam sposób, jak w PRL. To trzeba zmienić. Powiem więcej, wojsko powinno być bardziej mobilne, to również jest jedno z zadań, jakie postawiłem nowemu szefowi Sztabu Generalnego.

Coraz częściej widzimy jednostki polskie i sojusznicze podczas szkoleń przerzutu, organizowanych w ramach NATO. 

Cieszę się z tego, że jest więcej ćwiczeń. Doceniam również w tym kontekście obecność wojsk sojuszniczych w Polsce, bo to wymusza prowadzenie szkoleń i manewrów. Tych stałych, które odbywają się w ramach batalionowej grupy bojowej, ale także ćwiczeń dotyczących Polskich Kontyngentów Wojskowych.

W trakcie moich wizyt w Rumunii, w Afganistanie i na Łotwie mogłem na własne oczy przekonać się, ile wojsko zyskuje na tych ćwiczeniach. To jest charakterystyczne, czytelnicy portalu Defence24.pl oczywiście to wiedzą, ale chciałbym podkreślić że na przykład na Łotwie stacjonują żołnierze z aż ośmiu państw. Wprowadzenie jednolitych procedur, tak aby mogło to działać, jest trudnym zadaniem. 

Czy w Pana ocenie ten wielonarodowy system, na pewno skomplikowany, funkcjonuje prawidłowo?

Tak, ten system działa, i na pewno jest w tym duża zasługa naszych żołnierzy. Polscy wojskowi przedstawiają pewne wzory i rozwiązania, które potem są wdrażane. To jest niezwykle ważne dla sprawności i gotowości Wojska Polskiego do obrony. 

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze (19)

  1. As

    Nasze najważniejsze cele są tak odległe i mgliście nakreślone, że na dzień dzisiejszy nie sposób dywagować czy są zagrożone, czy nie. Zatem łatwo przyjąć, że jest ok. Poza tym podobnie jak w czasach słusznie minionych to nie my decydujemy od kogo kupimy sprzęt tylko ten kto nas broni przed potencjalnym agresorem. Jeśli chodzi zaś o kompetencje rodzimego przemysłu obronnego to co by nie mówić są nastawione na hodowle zarządów pochądzących z działaczy partii ostatnio wygrywających wybory i produkcje co najwyżej młotka i drabiny abordażowej.

  2. Romulus

    To SUPER , że amerykanie decydują co , za ile, gdzie i kiedy kupujemy, w końcu mają większe doświadczenie.

  3. kaktusone

    Decyzja o zakupie śmigłowców dla armii została podjęta w bardzo krótkim czasie. Brawo Szkoda tylko że to była decyzja na anulowanie kontraktu. Teraz zamiast inwestować w nowe okręty kupimy używane i za parę lat znowu trzeba będzie myśleć nad wymianą. Racjonalne wydawanie pieniędzy podatnika

  4. Harry 2

    Rzeczywiście trudno jest nadrobić stracony czas na modernizację armii, jednak MON i wojsko (kadra oficerska) dalej przywiązuje wagę do awansów, zmian personalnych niż do konkretów w zakresie uzbrajania armii.

  5. Polak

    Obecnie MON robi co może aby wyciągnąć armię z kryzysu i przestoju jakie miały miejsce w wojsku polskim do 2015r. Zmarnowane 8 lat wcześniejszych rządów nie da się szybko nadrobić.

  6. oko

    Czapki z głów przed autorami sukcesu architektury bezpieczeństwa RP: 1. nowe dowództwa NATO odpowiedzialne za logistyke w czasie W zostaną uformowane w Niemczech (Ulm) i UK (Norfolk), a nie w Europie Środkowej i Wschodniej, 2. brak wzmocnienia wschodniej flanki. Inicjatywa 4x30 nie poprawi bezpieczeństwa RP. Dyrdymałów o strategicznej adaptacji nie ma sensu komentować. Reszta spostrzeżeż wkrótce.

  7. Martyna Wojciech oIo wska

    Poloneza czas zacząć...a tu już ponad 40mld zł dla usa

  8. Minister Obrony Dachu

    Moja żona od 3 lat mówi do mnie, że dach przecieka i że trzeba na nowy wymienić. Ja jej mówię żeby się nie martwiła, ze \"decyzja o modernizacji\" dachu nie jest zagrożona. Dzięki temu moja żona śpi spokojnie, nie narzeka, no a dach wcale nie przecieka w szczególności, że prawie nie pada.

  9. Okręcik

    Z tego co mówi p. minister nic konkretnego nie wynika, same intencje, zamierzenia, plany.... Odnoszę wrażenie że PiS chce sprowadzić Amerykanów, aby nas bronili, a oni zamiast na obronę wydadzą kasę na wyborców. Amerykanie póki co chcą ubić interes sprzedać nam swój sprzęt jak najdrożej.

  10. cdee

    Błaszczak. Dlaczego pieniadze na wojsko nie idą na sprzęt i modernizacje tylko sa przewalane ???

  11. dgs

    Podstawowym warunkiem bezpieczeństwa Europy jest silna obecność US Army w RFN, aby Niemcom nie zachciało się robienia to co zawsze.

  12. niewierny tomasz

    decyzje nie sa zagrozone, ale to tylko decyzje, dopóki nie zobacze sprzetu i jego akcesorii to nie uwierze.

  13. Dumi

    PiS realizuje politykę bezpieczeństwa, ale trzeba powiedzieć, że wygląda to słabo. Przynajmniej RZECZYWISTOŚĆ JEST NIE ADEKWATNA DO ZAPOWIEDZI. Panie Błaszczak trzy rzeczy powinniście zmienić: priorytety rządu, większa kasa na PMT armii (minimum 2 mld zł dodatkowo co roku do tego co jest zaplanowane), więcej ludzi do realizacji modernizacji. Kluczem są pieniądze.

  14. PIC(S) na wode

    Czyli nic nowego,wszystko wina Tuska, :) prawie 3 lata rządów a z priorytetów jakie są zdołali podpisać kontrakt tylko na dwie baterie Wisły,resztę ten niedobry Tusk w Brukseli blokuje.Jeśli chodzi o modernizację to niczym się nie różnią od poprzedników,Rumuni zaczynali troszkę później niż my a już podpisali kontrakty na swoją Wisłę i Homara,wiem,wiem oni kupują sprzęt z półki ale kupują a nie bawią się latami w jakieś analizy które są później uwalane i gdzie te pełne 2% na armię ???

  15. Fred

    Pinokio \"Kilka państw ma wydać w tym roku mniej na obronność (w relacji do PKB) niż w 2014 roku. W grupie czterech takich państw jest Polska. Z poziomu nieco powyżej 2 proc. PKB w 2014 r. nasz kraj ma spaść w 2018 r. do 1,98 proc. PKB (w 2017 r. było to 1,99 proc.). Z danych NATO wynika, że znacząco ma pójść w dół udział w wydatkach na sprzęt w Polsce. Przed czterema laty Polska wydawała około 34 proc. środków budżetu obronnego na ten cel, natomiast w tym roku ma to być 23,95 proc. To jedyny taki znaczący spadek w NATO. \"

  16. MI6

    Wg danych NATO Polska wyda w tym roku 1,98 PKB na obronność w dodatku tylko 24% tej kwoty pójdzie na sprzęt a w 2014 roku na sprzęt wydano 34%. Dobra zmiana.

  17. Polak

    Czyli w tym roku nie zostanie podpisana umowa Homar i Orka. Kupią tylko stare fregaty Adelaide.

  18. koala

    Jeśli decyzje nie są zagrożone, to możemy spać spokojnie.

  19. -CB-

    \"Dopiero odbudowujemy potencjał stoczniowy po latach zapaści\" - to mnie zaciekawiło. Chodzi o tę stępkę promu położoną w Szczecinie, która już zdążyła sobie zgnić? A tak w ogóle, to większość dużych stoczni (Remontowa, Crist itp.) \"modli\" się tylko o to, żeby ich nie zaczęli \"odbudowywać\", bo całkiem dobrze sobie radzą.

Reklama