Reklama

Polityka obronna

Czesi chcą pomagać uchodźcom na Bliskim Wschodzie. Co powinna zrobić Polska?

Fot. Mscislaw Czernow/ C.C. 4.0 International
Fot. Mscislaw Czernow/ C.C. 4.0 International

Czesi gotowi do wysłania żołnierzy do obozów dla uchodźców na Bliskim Wschodzie, Holandia nie wyklucza w najbliższej przyszłości uderzeń lotniczych na cele tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) w Syrii. Jednocześnie coraz więcej państw angażuje własne siły zbrojne do zadań z zakresu zapewnienia bezpieczeństwa granic. Stąd też trzeba sobie zadać pytanie - jakie wnioski dla Polski można wyciągnąć ze wspomnianych działań naszych europejskich partnerów?

Nowy czeski impuls w zakresie reakcji na obecny kryzys 

Jak podają media, Czesi są skłonni do wysłania kontyngentu wojskowego na Bliski Wschód. Wskazał na taką możliwość, w trakcie trwania jednego z programów telewizyjnych, minister obrony Martin Stropnický. Szacuje się, że może to być kontyngent liczący nawet 5 tys. żołnierzy. Ich miejscem rozlokowania miałyby być potencjalnie państwa takie jak Turcja, Jordania czy też Liban. Czescy wojskowi mogliby tam pomagać w prowadzeniu obozów dla uchodźców, pochodzących w głównej mierze z ogarniętej wojną Syrii. Czesi rozważają udział swoich żołnierzy w procesie udzielania pomocy logistycznej, dostarczania zaopatrzenia oraz pomocy humanitarnej, czy też prowadzenie procesu rejestracji i wstępnego sprawdzenia uchodźców.

Informacje tego rodzaju mogą sugerować, że strona czeska ewidentnie chce działać bezpośrednio u źródeł obecnego kryzysu, związanego z napływem nielegalnych imigrantów, wyprzedzając, w pewnym sensie, to wszystko, co może ich spotkać na własnym terytorium. Przy czym, oczywiście, władze w Pradze podkreślają, że jakiekolwiek działania powinny być ściśle koordynowane z innymi partnerami z Unii Europejskiej.

Tego rodzaju wskazywanie na UE świadczy o możliwości użycia wspomnianych deklaracji o wysłaniu żołnierzy w obecnej dyskusji dotyczącej kontyngentów nielegalnych imigrantów/uchodźców. Chociaż trzeba równocześnie przyznać, że analogicznie jak w przypadku Węgier i ich twardej polityki względem niekontrolowanej migracji nielegalnych imigrantów na północ kontynentu, to w naszej części Europy rodzi się kolejny, jasny sygnał do prawdziwego działania wobec kryzysu.

Po pierwsze, bezpieczeństwo państwa 

Z perspektywy Polski trzeba również spojrzeć na inną wypowiedź, pochodzącą od naszych południowych sąsiadów, która pojawiła się w Pradze kilka dni temu. W dobie kryzysu związanego z nielegalnymi imigrantami w Europie, tamtejsze władze bowiem nie tylko wskazują na możliwość realnego działania na Bliskim Wschodzie, ale podkreślają, iż priorytetem jest dla nich problem bezpieczeństwa terytorium państwa. Dlatego tak ważne było zapewnienie szefa sztabu czeskich sił zbrojnych, generała Josefa Bečvářa, który zaznaczył, że wojsko jest w stanie niemal natychmiast wydelegować do wsparcia sił policji oraz innych służb bezpieczeństwa ponad 900 żołnierzy.

Mogliby oni wejść do działania na terytorium Czech, zgodnie z zapewnieniem wojskowego, w ciągu 48 godzin. Docelowo w operacjach wspierających policję mogłoby uczestniczyć nawet do 2500 czeskich wojskowych. O potrzebie skutecznego wspierania przez wojsko, sił policji oraz straży granicznej przekonują kazusy Węgier, Macedonii, Chorwacji itd. Jednocześnie w tych samych Czechach ma dojść do dyskusji w parlamencie, dotyczącej potencjalnego zwiększenia liczby rezerwistów, znajdujących się stale w gotowości do wzmocnienia aktywnych jednostek wojskowych.

W Holandii trwa zaś debata na temat potencjalnego użycia samolotów wojskowych tego państwa w misjach bojowych nad Syrią. W czasie wywiadu wyemitowanego w tamtejszej telewizji, minister obrony Jeanine Hennis poinformowała, że władze tego kraju spodziewają się szerszego zaangażowania operujących już w tamtym regionie F-16, włącznie z użyciem samolotów do uderzeń przeciwko celom tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) zlokalizowanym na terytorium syryjskim. Zaznaczyła przy tym, że Holandia zawsze uznawała potrzebę uzyskania międzynarodowego mandatu dla działań w obrębie Syrii. Trzeba jednak dodać, że brak mandatu nie przeszkadza w żadnym razie już innym państwom zachodnim oraz niektórym z regionu w atakowaniu baz terrorystów nie tylko w samym Iraku.

Bez oznak niepokoju w Polsce 

W tym samym czasie w Polsce jakoś nie widać oznak żadnego niepokoju wśród najwyższych władz. Minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska stwierdziła przecież niedawno, że nasze granice są odpowiednio zabezpieczone. Zaś sama premier Ewa Kopacz ostatnio w swoich wystąpieniach raczej skupia cała swoją uwagę na kwestii samej liczby przyjmowanych do Polski nielegalnych uchodźców, choć - tak naprawdę - nie wiadomo jeszcze dokładnie ilu ich będzie.

Sytuacja na Bliskim Wschodzie też nie budzi jakiegoś wielkiego fermentu wśród polskich polityków. Minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna zapytany na konferencji prasowej w trakcie tegorocznego MSPO, czy nasi sojusznicy naciskają na nas w sprawie wsparcia działań wymierzonych w tzw. Państwo Islamskie w Iraku, nie mówiąc już nawet o Syrii, zdziwiony odpowiedział tylko, że nie, nie naciskają.

Równocześnie ministerstwo obrony raczej nie śpieszy się z jakimiś szczegółowymi zapewnianiem, że jesteśmy gotowi do szybkiego, dynamicznego wzmocnienia chociażby granicy południowej, w przykładowym trybie 48 godzin, w zakresie dyslokacji i współpracy z policja oraz strażą graniczną, na wzór węgierski lub czeski. Nie chodzi przy tym o selektywne działania zgrywające wybrane formacje antyterrorystyczne, ale zwykłe zabezpieczenie dłuższych odcinków granicznych, nie wspominając o możliwości budowy jakichkolwiek tymczasowych barier granicznych.

Można oczywiście stwierdzić, że jest to efekt wielkiej pewności i przekonania co do własnych sił oraz środków. Można również uznać, że państwo dysponuje już opracowanymi planami działania, obejmującymi nawet najgorsze scenariusze. I jedynie, z racji wszelkich klauzul tajności, nie zmierza o tym informować szerzej społeczeństwa. To jest oczywiście swoista wersja optymistyczna.

Czy rzeczywiście jest tak dobrze, jak zapewniają politycy?

Jednak czy rzeczywiście ogarnięta już przedwyborczą gorączką Polska jest aż tak dobrze przygotowana do obecnych zróżnicowanych wyzwań? Poczynając od pierwszej linii obrony przed różnymi zagrożeniami, czyli służb specjalnych, będących - co powtarzają zawsze eksperci zajmujący się tym tematem oraz byli funkcjonariusze - oczami i uszami każdego z państw? Nadal jednostajnym echem odbijają się przecież niedawne dyskusje polityczne, dotyczące poziomu finansowania Agencji Wywiadu. To, zapewne, wspomniany wywiad cywilny musiał w ostatnich latach, z racji działań Rosji, rozdysponować dużą część swoich skąpych finansów przede wszystkim na kierunek wschodni. Czy więc nagle będzie w stanie ukierunkować się również, na realne bądź co bądź, zagrożenia płynące z kierunku południowego – Syria, Erytrea, Libia, Somalia?

To samo pytanie można skierować wobec sytuacji, w jakiej lada moment znajdzie się największa z polskich służb specjalnych, czyli Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Koszta skutecznego działania wśród środowisk zagrożonych rozwojem komórek islamistycznych najlepiej widać po działaniach MI5. Brytyjski kontrwywiad miał rekrutować i płacić swoim źródłom po 2 tys. funtów za rozpracowywanie wybranych celów, takich jak radykalne wspólnoty religijne itp. Czy ABW będzie zwyczajnie stać na rozszerzenie własnej sieci informatorów wśród zagrożonych aktywnością radykałów spod sztandaru tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) czy Al-Kaidy?

Dlatego jeśli mówimy obecnie o kosztach osadzenia i integracji ze społeczeństwem nielegalnych imigrantów lub - jak oficjalnie twierdzą nasze władze - tylko i wyłącznie uchodźców, trzeba pamiętać również o ukrytych kosztach. W końcu nie możemy ukrywać tego, że skarb państwa prędzej czy później będzie musiał zwiększyć nakłady w zakresie wymaganego wsparcia dla budżetu AW czy ABW.

Idąc dalej tym tropem, należy zastanowić się, czy i Polska nie powinna przeanalizować udziału swoich żołnierzy w pomocy dla uchodźców syryjskich np. już w Libanie, nad czym zastanawiają się Czesi. W końcu polskie wojsko ma, co trzeba podkreślać, wielkie doświadczenia uzyskane w tym regionie. uzyskane w czasie wieloletniej, bardzo wysoko ocenianej obecności podczas różnych misji pokojowych. Angażując się w pomoc dla prawdziwych uchodźców z Syrii, niejako na miejscu, władze w Warszawie uzyskałby przecież istotny argument w obecnej dyskusji o problemie na szczeblu instytucji unijnych.

Bo chociaż rzeczywiście nie byliśmy w żadnym stopniu odpowiedzialni za podsycanie tzw. Arabskiej Wiosny, to dziś chcemy pomagać w sposób rzeczywisty, tym którzy najbardziej ucierpieli na wojnie w Syrii. Przy czym trzeba zawsze jednak znać swoje granice i raczej nie iść zbyt daleko w zakresie pomocy wojskowej, by przypadkiem nie włączyć się w bardzo nieskuteczną operację lotniczą, która toczy się nad Irakiem i Syrią. Generuje ona jedynie wydatki dla państw wysyłających swoje samoloty do walki z tzw. Państwem Islamskim (Da`ish), a realnego przełożenia na sytuację strategiczną na lądzie raczej nie można zaobserwować.

Wojsko, Straż Graniczna i pozostające bez odpowiedzi pytanie nie tylko o zewnętrzną granicę UE

Wracając jednak do kwestii krajowych, trzeba też przyjrzeć się problemom bezpieczeństwa wewnętrznego z perspektywy stanu faktycznego, a nie deklaratywnego naszej Straży Granicznej. Aż chciałoby się usłyszeć odpowiedź na pytanie, czy jako państwo jesteśmy w stanie odtworzyć ścisłą kontrolę na wybranych odcinkach południowej granicy, na ile tamtejsza infrastruktura jest nadal przygotowana do rozwinięcia sił i środków na wzór węgierski, chorwacki itd.

Cały czas słyszymy zapewnienia, że SG jest gotowa, finansowanie jest na odpowiednim poziomie, a stany osobowe oraz sprzęt wystarczający. Na ile jest to swoista propaganda sukcesu, a na ile trzeźwa ocena rzeczywistości wiedzą najlepiej chyba zwykli funkcjonariusze tej służby. Szkoda, że wśród tych dziennikarzy, którzy z namiętnością relacjonują sytuację w Grecji, Turcji, Serbii czy na Węgrzech nie widać jakiegoś przekonania, by spróbować dociec jak bardzo wystąpienia kolejnych przedstawicieli MSW pokrywają się z sytuacją na granicach. Co ważne, jeszcze przed wystąpieniem zjawisk w skali znanej z granic Węgier, Chorwacji, Serbii, Rumunii itd.

Jednocześnie pewne wątpliwości budzi obecnie myśl czy nasze wojska inżynieryjne, a także inne jednostki podlegające ministerstwu obrony, są już przynajmniej koncepcyjnie i planistycznie przygotowane do szybkiego przemieszczenia się w obrębie państwa i udzielenia niezbędnej pomocy SG i policji. Bo chociaż pani minister Teresa Piotrowska stwierdziła, że inspekcje granic nie wykazały nic niepokojącego, to czy podobnie nie mogły powiedzieć jeszcze niedawno Macedonia, Serbia, Węgry, Chorwacja. Dziś na Węgrzech mobilizowani są rezerwiści, a tak jak wspomniano na wstępie dyslokację żołnierzy na granice lub w rejony przygraniczne rozważają w sposób realny już nasi najbliżsi sąsiedzi Czesi.  

Niewidoczna strona obecnego kryzysu w dobie kampanii wyborczej

Niezależnie od dalszego rozwoju wewnętrznych europejskich dyskusji na temat przyjmowania kontyngentów nielegalnych imigrantów, czy - jak kto woli - tylko i wyłącznie uchodźców, trzeba pamiętać jednej sprawie. Jak pokazuje historia, najlepiej jest działać w sposób prewencyjny i jak najdalej własnych granic. Co więcej, największe grono prawdziwych potrzebujących jest dziś w obozach w Libanie, Jordanii czy Turcji. Brak jest jednak woli politycznej niezbędnej do podjęcia zapewne dużego ryzyka w regionie skąd pochodzą uchodźcy, dotyczącego chociażby wsparcia instytucjonalnego działających tam organizacji humanitarnych, poprzez wysłanie żołnierzy do pomocy i ochrony uchodźców. Trzeba jednak pamiętać o prawdziwych kosztach działań już na swoim terytorium.

Jeśli bowiem szczycimy się tym, jak wspomina obecna premier Ewa Kopacz, że uchodźcy będą de facto utrzymywani z pieniędzy unijnych, to raz jeszcze należy przypomnieć o swoistych kosztach ukrytych. Zapewne przecież pani premier wie najlepiej, jaki jest obecny stan finansowania służb specjalnych, Straży Granicznej itd. Przy permanentnym konflikcie na Ukrainie raczej nie należy domniemywać, że w najbliższym czasie można zaoszczędzić jakieś fundusze z tzw. „kierunku wschodniego”, a nowy „kierunek południowy” trzeba będzie jak najszybciej wzmocnić. Nie tylko samymi ludźmi, których pozyskanie oraz wyszkolenie jest czasochłonne i kosztochłonne, ale i realnymi kwotami pieniędzy w ramach różnych funduszy operacyjnych. Zaś tego chyba nie pokryje żaden ze specjalnie uruchomionych funduszy unijnych.

Jaka jest więc rada na przyszłość w ujęciu krótkookresowym? Na pierwszy rzut oka bardzo banalna, należy działać nie tyle emocjonalnie, co w oparciu o chłodną analizę oraz doświadczenia innych. Trzeba mieć jednak do tego przygotowany zespół odpowiednich doradców oraz analityków, dla których obecne wydarzenia nie są oderwanym od ogólnej sytuacji wypadkiem, a raczej czymś, co wkomponowuje się w różne gry regionalne i międzynarodowe obserwowane z perspektywy lat. Stąd też chciałoby się rzec, że w przedwyborczych przygotowaniach każda z polskich partii politycznych, myślących o realnym sprawowaniu władzy, powinna już teraz zadbać o zapewnienie sobie jak najszersze wsparcia merytorycznego grona ekspertów.

Jak bowiem pokazują obecne wydarzenia, nikt nie jest w stanie zagwarantować, żadnemu nowemu/staremu rządowi symbolicznych „stu dni spokoju”. Żeby wdrożyć się w meandry sytuacji nie będzie po październiku zwyczajnie czasu. I to nie tylko w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego, trzeba być gotowym już od razu. Tym bardziej zastanawiający może być brak szerszej dyskusji o obronności, szczelności granic, polityce międzynarodowej oczywiście poza sprawą kontyngentów nielegalnych imigrantów/uchodźców w obecnej kampanii wyborczej. Jednak do październikowych wyborów wszystko może się jeszcze zmienić i należy liczyć, że problem nie zostanie pominięty w otchłani kampanijnych zmagań.

dr Jacek Raubo

Reklama

Komentarze (12)

  1. kraft

    Polska powinna wysłać 4 max 6 F16 do nalotów na isis

    1. piotrek

      i czym będa atakować przecież nie mamy amunicji prędzej su-22 i mig-29 maja czym bombardować

    2. Marek

      Mam rozumieć, że Ormianki ze sprzętem gospodarstwa domowego i ich dzieciaki z grzechotkami w rękach to byli dla Turcji groźni przeciwnicy?

  2. 53

    Lepiej się przygotujcie do rozbicia kotła kijowskiego jaki powstanie

  3. prawnik

    Powinniśmy zaproponować Czechom lub Węgrom fizyczną pomoc w postaci wysłania do nich wydzielonych sił ŻW do ochrony i uszczelnienia ich granic. A co do możliwości reakcji wojsk inżynieryjnych, ich przemieszczania itd.Przypominam 1996 r i powódź stulecia:) zalane Opole i Wrocław ( obydwa miasta w zasięgu saperów z Brzegu i WSOIW Wrocław - gdzie służyłem:( Lub przypomnę zatopienie PTS na ostatnich ćwiczeniach Nato w Ustce

    1. laik

      Dziwi mnie bardzo, że do tej pory nie wyszliśmy z taką propozycją. W końcu w ramach Trójkąta Wyszechradzkiego utrzymujemy bliskie kontakty z południowymi sąsiadami i Węgrami. Nasze służby mogłyby się wyszkolić w przeciwdziałaniu tego typu zagrożeniom i wspomóc sojuszników.

  4. Luke

    Polska nie moze wzac tych ludzi! Polska musi lepiej kontolowac swoje wszystkie granice!

  5. grundy

    Wsparcie logistyczne dla obozów na miejscu, ujdzie. Zaangażowanie militarne, nie (chyba, że jacyś operatorzy). Ledwo wyszliśmy z Afganistanu i wystarczy chwilowo wysyłania naszych chłopaków. Wciąż mamy konflikt na Ukrainie za miedzą, jeśli Europę ogarnie większy chaos, to zachodni politycy przestana zupełnie patrzeć w tę stronę, a wtedy tam wszystko się może zdarzyć. My jako największy kraj regionu powinniśmy tym razem wziąć na siebie montowanie koalicji politycznej w ramach Grupy Wyszehradzkiej po to by w końcu mieć jakąś sensowną wagę głosu na forum UE, a nawet jako członkowie NATO bo w tej chwili zaczyna się robić konsternacja, czy jednak nie odpuścić Asadowi (w końcu Saddam też dostał druga szansę). Dodatkowo Turcja jako członek NATO w zasadzie prowadzi czystkę etniczną przeciwko Kurdom, którzy o dziwo stanowią w sumie najbardziej zorganizowaną siłę lądową walcząca z ISIS (mamy właśnie setną rocznicę ludobójstwa Ormian, chyba Erdogan chce się zapisać na kartach historii). To co się dzieje obecnie w tamtym rejonie to może być kocioł jakiego jeszcze w historii nie było.

    1. xxx

      Bardzo słuszne wnioski! To, co się tam dzieje, to już od dawna jest kocioł taki, że głowa mała! Ale Czesi podjęli (osobiście uważam) bardzo słuszną inicjatywę. Bo w ten sposób mogą trochę odciążyć Turcję (Turcy - Kurdowie to inna bajka; niestety zgodzę się, że Kurdowie obrywają, oraz z tym, że chyba najskuteczniej zwalczają państwo islamskie), a dodatkowo to rozwiązanie zawsze bliższe źródła problemu, a nie łykanie tabletek przeciwbólowych - łagodzenie objawów. Mam nadzieję, że ich pomysł będzie szerzej propagowany i nieco ograniczy ostatnią falę uchodźców, bo z takich fal nic dobrego nie wyniknie.

  6. POlan

    Polska powinna najpierw pomóc swoim obywatelom.I porównywanie 39 roku że nas przyjmowano i pomagano nam to wielki błąd.A kto walczył w imieniu innych państw ,ilu polaków przez to zginęło to już nikt nie pamięta -za darmo tej pomocy nie dostaliśmy.Można pomagać ale najpierw niech pomogą tym którzy tu w Polsce mieszkają ,dla polaków pomocy finansowej niema, ale dla innej narodowości to są i niech nie gadają że kasę dostaniemy z Brukseli za darmo

    1. GTS

      Prawda jest taka ze pomoc tam na miejscu jest wysoce bardziej celowa i skuteczna niz pomaganie w Europie. Pomoc nie moze byc bezcelowym dawaniem dobr a musi byc dawaniem mozliwosci. Bo wyjdzie tak jak jest ze nikt w Afryce niczego nie robi bo czeka na paczke z Europy. Paczki nie przyszly wiec trzeba isc na socjal do Europy. Pomijajac zorganizowany charkter tej wiosny islamskiej zapewne inspirowanej przez srodowiska okolo terrorystyczne i wg mnie Rosjan (odwracajacych uwage od Ukrainy), to mamy do czyniena z zalewem ludzi ktorzy nic nie umieja, nie chca i nie beda pracowac. W tv pokazuje sie matki z dziecmi tymczasem na tych przejsciach granicznych trudno sie ich w ogole doszukac w wiekowzosci to agresywne osilki w ciuchach lepszych niz nie jeden Polak z iPhonami jada po socjal do Niemiec. Doatanie 1000 euro i mieszkanie i bedzie sie smial pracujacym w oczy. Tak wlasnie wyglada socjalizm -dawanie mentom i nierobom z tego co wypracowali zdolni i pracowici... Czysta hipokryzja. Nikgo nie powinismy z nich wpuszczac bo to ludzie odmienni kulturowo ktorzy sie nie asymiluja i maja pretensje o wszystko. Co wiecej wszelkie konflikty rozwiazuja sila i agresja a nie dyplomacja wiec jesli tylko poczuja sie gdzies silni to powstana getta a w nich grupy przestepcze i gwardia islamska narzucajaca wlasny porzadek calej spolecznosci. Im mozna pomoc tylko tam skad przybyli robiac porzadek tam gdzie zrobiono burdel. Europa musi jasno okreslic swoj stosunek do ikigrantow zwlaszcza islamskich ktorzy trzeba to jawnie powiedziec chca narzucac swoja religie innym nawet sila i terrorem. Stanowcze NIE wszelkiej imigracji tego typu mozemy pomoc ale tylko na terenie Syrii i okolicach. Po co w ogole bylo rozwalanie tego kraju to nie wiem. Ktos ostro przesadzil i nawe jesli byly to USA (nie mowie o interwencji zbrojnej, a zakulisowych dzialaniach roznych sluzb) to dzieki nim mamy teraz takie problemy. To co sie dzieje najbardziej na reke jest Kremlowi, caly czas wychodza na zbawcow i wybawcow a jednoczesnie wszedzie moga wprowadzac Spetznaz i czolgi. FSB juz dawno tam jest i odwracac ophie publiczna od Ukrainy skutecznie prowadzac polityke pokazania swiatu ze my walczymy o pokoj a jak zwykle to ameryka wszczyna burdy... jak jest, maluczcy sie nigdy nie dowiedza. W skrocie na koniec pomagamy ale w Syrii a nie przyjmujac uchodzcow bo ta pomoc jest 10x drozsza w Europie, interwencja zbrojna powinna byc ale najlepiej wykluczajac z dzialania pojedyncze panstwa a tworzac koalicje najlepiej pod egida ONZ. Nie przyjmowac zdanych imigrantow bo te liczby sa wziete z sufitu a nie z realnych danych. Juz na terenie Europy przebywa ich nie 160 tys a ponad milion, a kolejne 10 a moze jak mowil Orban 30 mln czeka u bram. Treba tez jednoznacznie rozroznic uchodzce od imigranta zwlaszcza ekonomicznego o podlozu religijnym a nawet fundamentalistycznym ktory wyemigrowal by stac sie terrorysta. Oni dzialaja bardzo sprawnie, przyjada przycupna zajma sie wyrabianiem lewych papierow kolegom, zajma sie produkcja domowych ladunkow, zakupia gdzies nielegalna bron a za 5 lat Europa wstzrasnie fala przwmocy. To bedzie fala zorganozowanego bezwglednego terroru. Tam gdzie beda mjiej ochoczy do ucinania lbow przejma wladze w wyborach natomiast nie bedzie to miala zadnego znaczenia dla innowiercow ktorych bedda przesladowac.

  7. Allah mit uns

    W całym tym kryzysie zszokowało mnie zachowanie większości mediów, od GW po TVN i Polsat(mniej). Kłamstwo prosto w oczy. Opisywanie rzeczywistości innej jak faktycznie to wygląda. Zawsze byłem sceptyczny wobec teorii spiskowych ale teraz jasno widać jak bardzo społeczeństwo jest manipulowane. Robi to grupa dziennikarzy, którzy naśladując zachodnie lewackie trendy mówią nam jak żyć. A gdzie w tym wszystkim jest Polska? Gdzie system Państwowy? Dodam jeszcze, że PIS nic nie zmieni ponieważ jest za słabe mentalnie i intelektualnie. Dziś Polska potrzebuje kogoś na miarę Piłsudskiego, kogoś z wizją i charakterem. Niemcy za 30 lat będą mieli 1/3 ludności muzułmańskiej, która będzie na zasiłkach, jakość produkcji im spadnie. Niemcy same sobie zgotowały ten los.

    1. v

      Media w Polsce w 90% są własnością spółek z Niemiec. A Niemcy właśnie dokonują autodestrukcji która cofnie ich do epoki przed Bismarckiem bo romantycznie założyli że jak ściągną imigrantów dadzą im mieszkania i zapłacą haraczo-social to oni w końcu zaczną pracować i pociągną ich gospodarkę tak jak to zrobili Turcy. Ale nie doceniają tej szarańczy...

  8. chow

    Co powinna zrobić Polska? Otóż przyjąć ich jak najwięcej skoro unia chce płacić a potem dać im bilet w jedną stroną oczywiście do jedynego słusznego kraju UK (rozczarowanie?).

  9. chow

    Zakładając że ludzie Ci przybywają do europy z powodów o których nam się mówi. Trzeba wziąć pod uwagę że jeszcze jeden aspekt co będzie jak ich marzenia o nowym życiu rozminą się z rzeczywistością. Wielu z tych ludzi będzie na pewno rozczarowanych co wtedy? Kto po nich przyjdzie? kto poda im dłoń? Zapewne znajdzie się kilku chętnych z bliskie czy środkowego wschodu którzy europie nie życzą najlepiej. Zawiedziony człowiek to najlepszy materiał do obróbki ;)

  10. Zbigniew

    Naszych nie interesuje bezpieczeństwo państwa, tylko własne, bezpieczeństwo finansowe. To znaczy, ile uda się wydoić do własnych portfeli. A państwo mają tam, gdzie kręgosłup kończy się szlachetną nazwą. Tak jak pewna kandydatka do sejmiku, powiedziała mi w ubiegłorocznych wyborach; Aaa, jak będzie źle, to wyjadę do ameryki.....A była to kandydatka z obecnej koalicji. Ale na szczęście nie uzyskała mandatu i może już wyjechała, do tej Ameryki.

  11. Pirelli

    Obecny rząd Polski jest wysoce indolentny. Bez jakiegokolwiek pomysłu koncepcji geopolitycznej. A nawet mikro geopolitycznej. Mniejsze kraje grupy Wyszegrackiej potrafią narzucać ton dyskusji, wyjść z inicjatywą, cokolwiek zaproponować, a kopacz jest za, a nawet przeciw. Totalna beznadzieja.

  12. Pan Bobek

    Niestety nasza obecna władza wykazuje całkowitą nieudolność w podejmowaniu jakichkolwiek działań mających na celu zabezpieczenie naszego kraju. Jedyne co obecna władza dobrze potrafi to szybko reagować na dyrektywy płynące z Berlina: ilu, kiedy i jakich imigrantów muzułmańskich mamy przyjąć. Bezpieczeństwo nie ma tu żadnego znaczenia, tak jak i celowość takiej pomocy (bo ona nic nie rozwiązuje, a wręcz przeciwnie). Analizowanie więc jakie kroki rząd już podjął aby zapewnić nam bezpieczeństwo jest bezpodstawne. Trudno się więc dziwić że 95% polskiego społeczeństwa czuje (zapewne zgodnie z prawdą) iż zostaliśmy sprzedani. I to pomimo nachalnej propagandy usłużnych mediów. Komu i za co zostaliśmy sprzedani? Na to pytanie każdy sam potrafi odpowiedzieć.

Reklama