Reklama

Siły zbrojne

Przeciwko „egzystencjalnemu” zagrożeniu. Odbudowa armii kluczowa dla Europy [5 PUNKTÓW]

  • Fot. st. chor. Rafał Mniedło.
  • Fot. Staff Sgt. David Owsianka/USAF (domena publiczna)

Aby móc skutecznie odstraszać i bronić się przed potencjalną agresją w Europie, wojska sojusznicze muszą odbudować możliwości udziału w konflikcie o dużej intensywności. Oprócz tego konieczne jest jednak szersze „otwarcie” na współpracę międzynarodową i dzielenie się wrażliwymi danymi wywiadowczymi, jak i rozwiązaniami systemów łączności tak, by mogły ze sobą współdziałać – wynika z dyskusji dowódców na konferencji AUSA.

W trakcie konferencji AUSA 2017 odbyła się dyskusja, dotycząca odtworzenia dominacji sojuszniczych wojsk lądowych w Europie. Wzięli w niej udział: dowódca US Army Europe gen. Ben Hodges, Dowódca Generalny RSZ gen. Jarosław Mika, dowódca wojsk lądowych Holandii gen. Leo Beulen, dowódca wojsk lądowych Szwecji generał Karl Engelbrektsoni, generał Daryl Williams, szef dowództwa wojsk lądowych NATO. Na podstawie dyskusji można wyciągnąć kilka podstawowych wniosków odnośnie kroków prowadzących do budowy skutecznego systemu odstraszania w Europie.

1.    Odbudowa zdolności konwencjonalnych, do udziału w konflikcie o dużej intensywności i kluczowe znaczenie wojsk lądowych

Podstawowym warunkiem w celu zbudowania systemu odstraszania jest odtworzenie w europejskich siłach zbrojnych zdolności do udziału w konflikcie o dużej intensywności. Przekłada się to na posiadanie odpowiedniej liczby jednostek bojowych, ale i wsparcia, a także szkolenie żołnierzy w tym kierunku. Realizowane wcześniej cięcia budżetowe i skupienie się na misjach ekspedycyjnych spowodowały, że w państwach zachodnich utracono w dużej mierze zdolności do działań połączonych, i to dokładnie w momencie, gdy takie możliwości rozbudowywała Rosja.

MIM-23 Hawk
Fot. Pfc. Nicholas Vidro, 7th Mobile Public Affairs Detachment/US Army.

Szwedzki generał Engelbrektsoni zaznaczył, że jako ostatni dowódca jednostki na Gotlandii uczestniczył w jej rozformowaniu w 2004 roku, a obecnie – pełniąc wyższe stanowisko – musi ją odtwarzać. Zaznaczył też, że to wojska lądowe służą do obrony przeciwko „egzystencjalnemu” zagrożeniu, z uwagi na uwarunkowania, jakie panują w Europie. Podkreślił, że w warunkach kontynentu ląd jest „domem” zarówno dla sił powietrznych, jak i marynarki wojennej.

Czytaj więcej: „Ważniejsze, niż dodatkowe brygady”. Priorytety US Army w Europie [5 PUNKTÓW]

 

 

Należy bowiem pamiętać, że bazy lotnicze czy morskie mogą zostać zaatakowane lub nawet zajęte przez armię przeciwnika, z kolei w celu utrzymania kontroli nad terytorium potrzebne jest właśnie posiadanie sił lądowych. Generał podkreślił też, że silne zdolności konwencjonalne mogą odstraszyć przeciwnika od podejmowania działań poniżej progu wojny, gdyż ten może nie uzyskać założonych efektów.

Przestrzegł też przed nadmiernym skupianiem się nad zagrożeniami „asymetrycznymi”, gdyby miało to odwrócić uwagę od odtwarzania – najbardziej zaniedbanych – konwencjonalnych zdolności. Jako jeden z kluczowych obszarów w trakcie debaty będącej częścią AUSA wymieniono naziemną obronę powietrzną.

2.    Zapewnienie długofalowego i stabilnego finansowania sił zbrojnych na wysokim poziomie

Kolejnym kluczowym czynnikiem jest zapewnienie długofalowego i stabilnego finansowania armii. Generał Jarosław Mika zaznaczył, że cięcia budżetowe podejmowane w wielu państwach po zakończeniu Zimnej Wojny były błędem, a obecnie Polska zamierza zwiększać wydatki obronne – stopniowo do 2,5 proc. PKB do 2030 roku. Ma to umożliwić zarówno modernizację techniczną, jak i zwiększenie liczby żołnierzy. Z kolei generał Beulen podkreślił, że nowy rząd Holandii planuje zwiększyć wydatki obronne o około 20 proc. Zwrócił jednocześnie uwagę, że efekty decyzji budżetowych są odczuwalne nie po roku, ale po znacznie dłuższym czasie.

BWP
Polska armia jak na warunki europejskie jest dość liczna, ale dysponuje przestarzałym sprzętem. Fot. kpt. Dariusz Guzenda

Cięcia wdrażane w Holandii na przełomie dekad przekładają się na dzisiejszy zdolności poziom armii tego państwa, a obecnie konieczne będzie przeznaczenie dodatkowych, większych środków aby (choć częściowo) odtworzyć posiadane możliwości. Oszczędności wynikające z redukcji armii okazują się więc pozorne i krótkoterminowe, a skutki odczuwalne są przez lata. 

Czytaj więcej: Erozja globalnej dominacji USA. Raport: Armia za słaba [KOMENTARZ]

Podobne skutki cięć można obserwować również w siłach zbrojnych innych krajów NATO, włącznie z wojskami amerykańskimi – na przykład jeżeli chodzi o obronę powietrzną. Jak wiadomo, US Army Europe dysponuje obecnie tylko jednym batalionem Patriot, nie ma też w ogóle czynnych jednostek przeznaczonych do bezpośredniej osłony wojsk (ich sformowanie jest planowane). Kolejną kwestią jest usprawnienie procedur, związanych z zakupami sprzętu. Na tą kwestię w wielu wypowiedziach zwracają uwagę również dowódcy sił zbrojnych USA.

3.    Podział informacji i dostosowanie systemów łączności do współdziałania

W dyskusji zwracano też uwagę na konieczność dzielenia się informacjami przez sojuszników, jak i dostosowania do współdziałania systemów łączności – nawet za cenę rezygnacji z pełnej wyłączności posiadania części narodowych rozwiązań, czy też informacji zdobytych przez wywiad. Co warte podkreślenia, podobny postulat zgłosił między innymi generał Ben Hodges.

Łotwa
Współpraca w ramach formacji NATO wymaga współdziałania już na bardzo niskim szczeblu. Fot. kpr. Tadeusz Słodkiewicz

Jeżeli bowiem jeden z sojuszników zdobędzie informacje, ale nie będą one przekazane innym państwom, nie będą mogły zostać efektywnie wykorzystane w trakcie prowadzonych niemal na pewno w układzie wielonarodowym działań. Generał Hodges odniósł się krytycznie do sytuacji, w której prezentowane podczas towarzyszących AUSA targów systemy o dużych możliwościach są często przeznaczone albo tylko dla USA, albo np. tylko dla wąskiego grona krajów Sojuszu Pięciorga Oczu (w którym spośród europejskich krajów NATO poza Stanami Zjednoczonymi jest tylko Wielka Brytania). Zaapelował o zmiany w działaniach przemysłu, ale także polityce USA.

W innym wypadku będziemy mieli amerykańskich żołnierzy, pod polskim dowództwem, którzy nie będą mogli ze sobą bezpiecznie rozmawiać. Brytyjskich żołnierzy pod amerykańskim dowództwem, którzy nie będą mogli rozmawiać ze sobą przez radio w sposób bezpieczny.

gen. Ben Hodges, dowódca US Army Europe

W dyskusji podkreślono też konieczność współdziałania różnych systemów uzbrojenia i łączności chronionej we wspólnym standardzie, nawet na najniższym szczeblu. Współdziałanie musi więc dotyczyć nawet środków łączności w pojedynczych systemach rozpoznania, czy wozach bojowych, a nie tylko środków dowodzenia w brygadach czy dywizjach. Przykładem są działania grup batalionowych NATO, złożonych z małych pododdziałów (często wielkości kompanii) z różnych państw.

Czytaj więcej: Amerykanie odpowiadają Rosji. Szybkie zakupy sprzętu dla Europy [ANALIZA] 

Holenderski generał Beulen zasugerował, że w tym celu konieczne może być „przezwyciężenie” narodowych ograniczeń w dzieleniu się np. standardami kodowania systemów łączności – na przykład jeżeli mamy do czynienia ze współdziałaniem polskiego sensora z holenderskim systemem artyleryjskim.

Oczywiście wiąże się to z pewnym ryzykiem, jednak bez rozwiązań pozwalających na kodowaną komunikację bez żołnierzami z różnych państw na polu walki trudno wyobrazić sobie skuteczne prowadzenie obrony. Zwłaszcza w sytuacji, gdy potencjalny przeciwnik ma duży potencjał jeżeli chodzi o operacje cybernetyczne i informacyjne. W trakcie innego z paneli przyznano, że podczas jednego z dużych ćwiczeń dowodzonej przez Kanadyjczyków batalionowej grupy bojowej (w której znajdują się też polskie pododdziały), łączność realizowano „otwartym tekstem”, choć stopniowo prowadzone są działania w celu ustanowienia kodowanej komunikacji.

4.    Zwiększenie zakresu ćwiczeń i szkoleń

Dowódcy zwracali też uwagę na konieczność dalszego zwiększania zakresu ćwiczeń i szkoleń w obronie kolektywnej (pomimo że w stosunku do stanu sprzed aneksji Krymu zostały one mocno zintensyfikowane). Generał Engelbrektsoni, zaapelował o dalsze zwiększenie kompleksowości prowadzenia przygotowań obronnych.

Omawiając prowadzone ćwiczenia Aurora, odbywające się równolegle z manewrami Zapad 2017 zaznaczył, że w ich trakcie Szwedzi musieli radzić sobie z realnymi operacjami informacyjnymi (prowadzonymi przez stronę rosyjską). Co więcej, podczas tych manewrów żołnierze ćwiczyli bez telefonów komórkowych, aby nie zdradzać swojego położenia.

Strv 122
Fot. Tim Gustavsson/Försvarsmakten

Z kolei generał Mika zaznaczył, że prowadzone ćwiczenia – na przykład w ramach wzmocnionej obecności wysuniętej, czy działań brygadowej pancernej grupy bojowej pozwalają na zwiększenie świadomości odnośnie środowiska, w którym prowadzone są operacje. Na podstawie wniosków ze szkoleń można bowiem wyeliminować ewentualne niedociągnięcia, jeżeli miały one miejsce.

Kolejną kwestią – szczególnie w krajach zachodnich – jest zwiększanie zakresu szkoleń do działań konwencjonalnych. Siły zbrojne Szwecji, Holandii czy nawet USA skupiały się w dużym stopniu na udziale w misjach stabilizacyjnych, przez co niektóre zdolności utrzymywane i rozwijane w czasie Zimnej Wojny zanikły, szczególnie wśród żołnierzy, którzy rozpoczęli służbę w ostatnim okresie.

5.    Odtworzenie systemu przerzutu wojsk

Kolejną kwestią, na którą zwrócono uwagę podczas konferencji AUSA jest konieczność zwiększania potencjału, jeżeli chodzi o przerzut wojsk. Dotyczy to zarówno przemieszczenia różnych jednostek sojuszniczych na kontynencie, jak i planowego przerzutu sił głównych ze Stanów Zjednoczonych przez Atlantyk. W tym celu potrzebna jest zarówno budowa zdolności w siłach zbrojnych poszczególnych państw, jak i odpowiednie dostosowanie infrastruktury.

Nie mniej istotne są jednak zmiany legislacyjne, pozwalające na przepływ informacji o zagrożeniu i następnie przerzut wojsk już w czasie pokoju. Kluczowe znaczenie może mieć bowiem podjęcie reakcji w ciągu kilku dni przed wybuchem konfliktu – po otrzymaniu odpowiednich informacji. W takiej sytuacji przerzut będzie się jednak odbywał na podstawie przepisów i procedur obowiązujących w czasie pokoju, które w części krajów są nadal zbyt skomplikowane i długotrwałe, natomiast w stanie wojny na skuteczną reakcję pozwalającą na zapobieżenie wybuchowi otwartego konfliktu może być po prostu za późno.

Newa
System Newa-SC, jaki ma być zastąpiony m.in. przez zestawy Wisła. Fot. 34drop.wp.mil.pl

Jednocześnie politycy raczej nie będą skłonni do wprowadzania przepisów obowiązujących w czasie wojny przed rozpoczęciem otwartej fazy konfliktu, aby uniknąć eskalacji. Już wcześniej dowódca US Army Europe gen. Hodges apelował o budowę w Europie „wojskowej strefy Schengen”, aby umożliwić szybki przerzut wojsk nawet, jeżeli nie obowiązują regulacje stanu wojny. Warto zwrócić uwagę, że w Polsce przepisy, pozwalające na usprawnienie przemieszczenia wojsk sojuszniczych w czasie pokoju zostały przyjęte i obowiązują od czerwca ubiegłego roku.

Czytaj więcej:  Polskie przepisy otwarte dla "szpicy". Ustawa weszła w życie

 

Wojska lądowe mają więc kluczowe znaczenie dla odstraszania i obrony przed potencjalną agresją w Europie. Z dyskusji na konferencji AUSA wynika jednak, że zarówno decydenci jak i dowódcy stoją przed bardzo trudnym zadaniem. W obecnej sytuacji jest bowiem połączenie „zimnowojennych” kompetencji z działaniami z zakresu cyberobrony czy komunikacji strategicznej, a nawet współpracą z sektorem cywilnym, czy wreszcie – umożliwieniem współdziałania sił i sprzętu (szczególnie łączności) z różnych państw na najniższym szczeblu.

Wszystkie te procesy muszą odbywać się jednocześnie. Przykładowo, jednostki pancerne z systemem łączności nieodpowiednio chronionym przed cyberatakiem będą narażone na konwencjonalne uderzenie. Z kolei ewentualne zaniedbanie klasycznych zdolności może być niezwykle niebezpieczne w wypadku konfliktu. Jak powiedział gen. Engelbrektsoni, w europejskich warunkach jednostki lądowe służą do obrony przed egzystencjalnym zagrożeniem.

W Polsce nadal większość wyposażenia Sił Zbrojnych pochodzi z czasów Układu Warszawskiego, co ogranicza możliwości armii, a jej struktury w wielu miejscach są niewystarczające (choć są bardziej rozbudowane niż w większości krajów europejskich). Z kolei państwa zachodnie, jak np. należąca do NATO Holandia bądź ściśle współpracująca z Sojuszem Szwecja pozbyły się dużej części zapasów nowoczesnego uzbrojenia, z czym wiązały się cięcia strukturalne często jeszcze głębsze niż w polskiej armii.

Wszystko to wymaga dużego wysiłku organizacyjnego i technicznego, jak i znacznego zwiększenia finansowania sił zbrojnych w ciągu nadchodzących lat. W innym wypadku europejskie państwa mogą nie być w stanie odstraszyć lub stawić czoła potencjalnej agresji Rosji.

 

Reklama

Komentarze (9)

  1. Sailor

    Może w końcu Europa obudzi się z letargu i przestanie wierzyć, że Rosja to cywilizowany i przyjazny kraj. De facto Rosja prowadzi już w Europie wojnę asymetryczną na wielu płaszczyznach i żaden kraj Unii nie jest już bezpieczny. Rosjanie dawno zdali sobie sprawę, że przy obecnym modelu państwa, które ma charakter mafijny, a jego struktury są zacofane nie jest w stanie konkurować na płaszczyźnie gospodarczej, technologicznej i naukowej. Dlatego Rosja używając służb specjalnych zaczęła rozbijać Unię Europejską od środka poczynając od finansowania wszelkiej maści środowisk nacjonalistycznych i separatystycznych, a kończąc na podsycaniu konfliktów na bliskim wschodzie i innych krajach trzeciego świata. Co skutkuje napływem uchodźców i destabilizacją na terenie Unii, a jednocześnie powoduje wzrost popularności wszelkich haseł o charakterze nacjonalistycznym i populistycznym. Zgadzam się z twierdzeniem, że nie można skupiać się wyłącznie nad zagrożeniami asymetrycznymi ale ta wojna już trwa i nie wolno jej lekceważyć. Jednocześnie trzeba zgromadzić w Polsce i krajach bałtyckich odpowiednio duże siły konwencjonalne, które skutecznie zniechęcą Rosjan do agresji. Siły takie powinny być maksymalnie wielonarodowe tak aby atak na jakąkolwiek jednostkę był atakiem na cały sojusz. Ponadto procedury użycia tych sił muszą być tak skonstruowane aby w razie agresji nie nastąpił paraliż decyzyjny co do ich użycia.

    1. wiesiek

      Europa JUŻ budzi się z letargu, i przestaje wierzyć że USA to cywilizowany kraj, o czym świadczy niechęć do zerwania porozumienia atomowego z Iranem, czy niechęć do uczestnictwa w awanturze koreańskiej. To co dobre dla USA niekoniecznie jest dobre dla europejskich interesów i europejskich koncernów. Oczywiście, z wyjątkiem tych zbrojeniowych....

  2. wiesiek

    Mistrzowie sprzedaży bezpośredniej, akwizycji przestarzałych produktów, przy propagandowym wsparciu mediów uzależnionych od zleceń reklamowych, wykreowali "egzystencjalne zagrożenie" zachodniego świata. Jak na razie, sprzedaż przebiega bezproblemowo. Każdy generał majacy wysokie stanowisko w strukturze dowodzenia, marzy o wojnie, sławie, czy choćby większych funduszach dla własnych pododdziałów, ich rozbudowie. Zwiększa to jego osobisty prestiż, i znaczenie jego zdania. Cała ta powyższa dyskusja zawarta w artykule mówi, że wróg został już zdefiniowany. I pod przyszłe zmagania konfiguruje się sprzęt. Pytanie, kiedy wybuchnie wojna? I za ile lat armie Zachodu będą do niej przygotowane? W mojej ocenie, co najmniej 10 lat musi upłynąć. Szmat czasu. Ale, ileż to karier politycznych się rozwinie. I ile szmalu do koncernów zbrojeniowych popłynie.... W większości krajów świata przemysł zbrojeniowy realizuje zamówienia związane z OBRONNOŚCIĄ, mając zapewnione finansowanie i będąc zwolnionym z rynkowej konkurencyjności. Ważniejsze jest utrzymanie mocy produkcyjnych, badania nad nowymi konstrukcjami, niż rywalizacja o rynki zbytu. W kilku krajach jednak, przemysł zbrojeniowy jest w stanie kreować taką politykę rządów, by mieć zyski związane z zapotrzebowaniem związanym ze ZUŻYCIEM w trakcie intensywnych działań zbrojnych. Bez nich, jakichś małych niekoniecznie zwycięskich wojenek, grozi plajta. I z tym mamy obecnie do czynienia.

  3. Patryk

    Polska ma jeden poważny problem z budowaniem obronności nie mamy przemysłu zbrojeniowego został zniszczony jego szczątki w latach 90. Łatwo jest kupić nowy sprzęt od USA czy Niemiec ale już gorzej z jego unowoczesnianiem ( jestem ciekaw ja przebiegnie modernizacja Leo do stan. 2pl. ) Niemcy w obecnej sytulacji mogą robić problem i tak będzie tworzyła się luka czasowa dla tego mon z ministrem bende mieli problemy

    1. jola

      to i tak zbyt optymistyczne ujęcie problemu, gdyż jak widzimy WCALE NIE "jest łatwo kupić nowy sprzęt od USA czy Niemiec". Trzeba na to zarobić, umieć nie zmarnować tego co się zarobiło czyli nie ulec korupcji, dogadać się ze sprzedawcą by sprzedał to co naprawdę wartościowe za uczciwą cenę itp, itd

  4. jam

    No to się spotkali i se pogadali... Już widzę zbrojnia zwłaszcza Hiszpanii, Francji czy Belgii. Tak jak i my zaczniemy lożyć krocie na wojska arktyczne aby sojuszników w sporze z sowietami wesprzeć

    1. De Retour

      Francja zwiększa wydatki na wojsko o 1,8 mld € rocznie. Czasy cięć się skończyły.

  5. Harry

    "wojska sojusznicze muszą odbudować możliwości udziału w konflikcie o dużej intensywności." Niestety konflikty o dużej intensywności będą miały miejsce na ulicach europejskich miast. Początek o małej intensywności już się rozpoczął choćby we Francji, Anglii.To będzie taki codzienny terror dnia codziennego w którym przydadzą się nie rakiety, a karabinki szturmowe z dobrą optyką, granatniki z pociskami choćby gazowymi, samochody opancerzone 4x4 itp sprzęt. Tak będzie wyglądała wojna w Europie.

  6. ansuz

    "Polska armia jak na warunki europejskie jest dość liczna, ale dysponuje przestarzałym sprzętem." To zdanie z artykułu powyżej z powodzeniem można odnieść do całej historii Polski od czasów, gdy w Europie zawodowa piechota wypierała rycerzy. Może kiedyś powinniśmy wyciągnąć wnioski z tej fatalnej skłonność do preferowania ilości, kosztem jakości?

    1. Kiszuriwalilibori

      Chyba jednak nie była liczna, może jeżeli chodzi o liczebność to szliśmy ramię w ramię ze Szwedami, ale taka Rosja prawie zawsze miała przewagę liczebną. A gdzieś od początku XVIII ni stąd ni zowąd również Prusy.

    2. ZZ

      >"To zdanie z artykułu powyżej z powodzeniem można odnieść do całej historii Polski od czasów, gdy w Europie zawodowa piechota wypierała rycerzy." Polska dysponowała liczną armią chyba tylko w czasach rycerzy. W 1659 mieliśmy 54 000 żołnierzy, tymczasem Francja w 1667 wystawiła 134 000. >" Może kiedyś powinniśmy wyciągnąć wnioski z tej fatalnej skłonność do preferowania ilości, kosztem jakości? " Problem jest taki, że w naszym położeniu musimy myśleć o obronie terytorium kraju, a nie, jak Wielka Brytania czy Francja - o wojnach kolonialnych i ewentualnym wspieraniu sojuszników.

    3. rododendron

      W czym polska armia np. w czasach Władysława IV była gorsza od zachodnich? Albo armia w drugiej fazie Potopu? Armia w czasach Zamojskiego? Armia która wygrała pod Kircholmem? Nasza armia była z reguły MNIEJ liczebna od przeciwnika, wygrywała bo miała lepszych wodzów i doborowe jednostki jak husaria.

  7. Realista

    Tak, odbudowanie niemieckiej armii z pewnością uczyni Europę bezpieczną. Tak, wiem. "To już inne Niemcy". Tyle, że w to nie wierzę.

  8. Torpeda

    Sumując: - odtworzenie opl (gigantyczne koszty) - odtworzenie ciężkich jednostek (gigantyczne koszty) - wprowadzenie nowych rozwiązań łączności/wymiany danych na niskim szczeblu kompatybilnych z sojusznikami (BMSy na szczęście dopiero są wdrażane na szeroką skalę, pewnie da się to jakoś ustandaryzować) - znacząca poprawa zdolności logistycznych - zmiany w prawodawstwie - ukompletowanie jednostek, a co za tym idzie duża kasa na uposażenie większej liczby zawodowych żołnierzy - konieczne zakupy odtworzeniowe w zakresie materiałów, paliw, amunicji (gigantyczne koszty) - rozbudowa infrastruktury, a właściwie jej przywrócenie... znowu wychodzi krótkowzroczność decydentów - duża, planistyczna robota w sztabach związana z opracowaniem nowych planów ewentualnościowych obejmujących cały europejski teatr działań z różnymi scenariuszami, z uwzględnieniem sojuszników z Północy (Finlandia oraz Szwecja będą stroną konfliktu z Rosją - tu nie ma co dywagować, to pewnik)

  9. R.Thomalla

    Wszystkie ostatnie nowoczesne konflikty, orient, ukraina, pokazuja ze ani Amerykanie ani Rosja nie dysponuja armia "wybranych"( slowa henophon 400pChr.): masa wojownikow wysportowanych inteligentnych swietnie infanterystycznie wyksztalconych i wyposazonych, obojetnie ile dioptrynow przed oczami, czy z jedna noga, czy 50lat...sa inne cechy co dominuja. Amerykanie i czlonkowie nato walczyli bez celu z oponentem minimalnie technicznie wyposazony ktory nie dysponowal sparciem z powietrza z kosmosu i z wywiadu. Rosjanie nie dysponuja 50.000 spetznas zeby konflikt w Ukrainie czysto zakonczyc, Ukraina tez nie posiada takiego kontr-kontingentu, obie strony mecza sie i koncentruja sie na primitywna artylerje i niszcza calo infrastrukture. Wyposazenie 50.000 wojownikow z noktowizami po 10.000 € kosztuje tylko 0,5 miliarda, ile kosztuja te wszystkie patrioty himarsy i kraby w porownaniu do kontyngentu armi "wybranych" ?100 razy tyle. Niestety wszystkie tarcze przeciwlotnicze i kosmiczne bedzie musiala Unia Europejsaka placic, to jest wspolne strategiczne , zadanie chronic europejski kontynent. Ja jako Europejczyk na kontynencie europejskim nie dam sie dominowac przez Amerykanow ani przez Rosjanow. Jestesmy sami wstanie sie chronic, nie bedzie Nato albo Rusnato w Europie. Jak polityka nie jest wstanie racjonalne decyzje pojac to bedzie systematycznie substytowana przez ewolucyjnego Europejczyka w kazdym europejskim panstwie.

Reklama