Reklama

Siły zbrojne

NATO i USA „umocowane” w Europie Środkowej. Polska musi wykorzystać sukces [4 CZYNNIKI]

  • Fot. Russian Helicopters
    Fot. Russian Helicopters

W trakcie trwającego spotkania ministrów obrony narodowej podjęto ważne decyzje dotyczące rozmieszczenia wojsk NATO i Stanów Zjednoczonych w naszym regionie. Ustalenia szczytu w Warszawie są na dobrej drodze do praktycznej realizacji. W Polsce zostaną też rozmieszczone jednostki US Army, w tym brygada pancerna, ale też lotnictwo wojsk lądowych. Nasz kraj odgrywa w działaniach wzmacniających wschodnią flankę istotną rolę, co jest szansą, ale i wyzwaniem dla władz w Warszawie.  

Ministrowie obrony krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego zdecydowali o szczegółach rozszerzonej obecności wysuniętej, czyli rozmieszczenia w krajach bałtyckich i w Polsce czterech batalionowych grup bojowych NATO, gotowych do odparcia potencjalnej agresji. W Orzyszu ma zostać rozlokowana grupa dowodzona przez Amerykanów, składająca się z trzech kompanii na transporterach Stryker, dysponująca też wozami wsparcia ogniowego z armatami 105 mm.

Dodatkowo otrzyma ona wsparcie artylerii, logistyków czy broni przeciwpancernej, w jej skład wejdą też pododdziały brytyjskie i rumuńskie. Polskie Siły Zbrojne będą uczestniczyć w działaniach grupy bojowej na Łotwie dowodzonej przez Kanadyjczyków. Pozostałe dwie jednostki – kierowane na Litwie przez Niemcy i w Estonii przez Wielką Brytanię – również będą mieć charakter wielonarodowy.

Łącznie na wschodniej flance znajdzie się co najmniej 4-5 tys. żołnierzy, zgrupowanych w cztery samodzielne jednostki, dysponujące też wsparciem artyleryjskim czy logistycznym. To poważne wzmocnienie obrony, szczególnie krajów bałtyckich, choć oczywiście wymaga posiadania zdolności poważnego wzmocnienia w krótkim czasie przez siły główne NATO.

bataliony grafika
Grafika: Defence24.pl.

Amerykanie potwierdzili, że do Polski będą rotowane brygady pancerne (każda dysponuje około 90 czołgami M1A2 Abrams, 130 BWP/BWR Bradley oraz 18 haubicami M109). Każda z tych brygad w okresie działań zostanie podporządkowana dowództwu US Army Europe i będzie prowadzić działania na jego korzyść – w krajach bałtyckich (kompanie będą obecne do czasu dotarcia tam batalionów NATO) czy Rumunii. W regionie Morza Czarnego w tym roku „rotacyjna” brygada weźmie udział w ćwiczeniach Saber Guardian, w których uczestniczyć będzie 30 tys. żołnierzy.

Z informacji przekazanych przez MON wynika, że w naszym kraju znajdą się też elementy 10. Brygady Lotnictwa Bojowego US Army. Projekt budżetu Departamentu Obrony USA na 2017 rok przewiduje, że rotacje mają objąć m.in. śmigłowce Apache, Black Hawk i Chinook. Należy zauważyć, że w Europie (w Niemczech) stacjonuje na stałe 12. Brygada Lotnictwa Bojowego.

Jak zadeklarował sekretarz obrony USA Ashton Carter, sprzęt dla kolejnej brygady pancernej, stanowiącej rezerwę US Army, będzie rozlokowany na zachodzie Europy. Wszystko to układa się w obraz znaczącego wzmocnienia zdolności reagowania NATO na zagrożenia na kontynencie, choć nie zastępuje ono dążenia do podwyższenia ogólnego poziomu możliwości Sojuszu.

Warto w tym momencie zwrócić uwagę na kilka czynników, które kształtują obecne środki wzmocnienia:

  • Szeroki, wielonarodowy charakter, ale z ograniczonym udziałem krajów południa Europy. W wysuniętej obecności będą uczestniczyć nie tylko państwa ramowe, ale też inne kraje NATO – w tym Belgia, Dania, Norwegia czy Holandia, ale też kraje bałkańskie – Albania, Chorwacja i Słowenia. Francja i Włochy nie przyjęły roli państw ramowych, ale będą wystawiać pododdziały do batalionów kierowanych przez inne państwa. Na razie w komunikatach NATO nie ma mowy o udziale w wysuniętej obecności trzech krajów południa kontynentu, dysponujących dużym potencjałem militarnym – Turcji, Grecji i Hiszpanii. Może to mieć związek z sytuacją finansową czy otoczeniem bezpieczeństwa tych państw, tym niemniej nie jest to korzystne z punktu widzenia Sojuszu.
  • Bardzo duży ciężar odpowiedzialności USA. Widać wyraźnie, że Stany Zjednoczone podejmują szeroko zakrojone działania, w stosunku do wysiłków państw europejskich. Wydzielenie sprzętu dla dwóch pełnych brygad pancernych będzie oznaczało, że w Europie znajdzie się więcej czołgów amerykańskich, niż posiadają wszystkie bojowe jednostki British Army. Trzeba też dodać, że jednostki amerykańskie jako wydzielone do działań charakteryzują się wyższym stopniem gotowości bojowej. Obrazuje to skalę zaangażowania, ale i strukturalnych problemów wojsk lądowych państw europejskich. Wydzielenie trzech brygad do NATO Response Force oraz jednej do obecności wysuniętej stanowi dla nich znaczne obciążenie. Jest to w dużym stopniu skutek redukcji strukturalnych, jakie miały miejsce w ubiegłych latach, a kroki jakie podejmowano w celu ich odwrócenia są niewystarczające.
  • Nierozwiązane strukturalne problemy NATO. Ustanowienie wysuniętej obecności, czy nawet przybycie znacznego wsparcia z USA nie wypełnia części „luk” w zdolnościach NATO, w tym w szczególności dotyczących naziemnej obrony przeciwlotniczej czy artylerii rakietowej, jeszcze kilka lat temu uznawanych w Europie za potrzebne jedynie w ograniczonym stopniu. Należy dążyć do podwyższenia zdolności obronnej NATO w tych obszarach, gdyż w przeciwnym razie środki wzmocnienia mogą nie okazać się w pełni skuteczne w wypadku zagrożenia na dużą skalę.
  • Kluczowa rola Polski. Widać wyraźnie, że Warszawa odgrywa bardzo istotną rolę w wysiłkach NATO we wzmocnieniu wschodniej flanki. Tutaj rozlokowane będą dowództwa „rotacyjnej” brygady pancernej oraz szczebla dywizyjnego dla sił natychmiastowego reagowania – tzw. szpicy (w Elblągu, najprawdopodobniej bazą będą struktury 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej). Polska posiada też, jako jedyny kraj NATO, lądowe połączenie z krajami bałtyckimi, i bezsprzecznie największe zdolności obronne spośród krajów Sojuszu w regionie.

MLRS MARS
Europejskie państwa NATO dysponują niewystarczającymi zdolnościami w zakresie artylerii rakietowej - przede wszystkim pod kątem potencjału ilościowego. Na zdjęciu niemieckie wyrzutnie MARS/MLRS. Fot. Bundeswehr/Marco Dorow.

Ustalenia ministrów obrony krajów NATO są sukcesem Polski, ale i zobowiązaniem. Widać wyraźnie, że środki wzmocnienia przyjęte na szczycie w Warszawie niemal na pewno będą realizowane, choć pomimo deklaracji przedstawicieli władz USA nie da się wykluczyć ryzyka politycznego, związanego z zatwierdzeniem budżetu Pentagonu na rok fiskalny 2017. W obecnej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa polskie Siły Zbrojne – odgrywające kluczową rolę w NATO – muszą zostać jak najszybciej zmodernizowane poprzez wymianę sprzętu z czasów Układu Warszawskiego, szczególnie w obszarach, w których pewne braki wykazują państwa sojusznicze (np. warstwowa obrona powietrzna).

Wymaga to przebudowy schematu pozyskiwania sprzętu, ale i zwiększenia wydatków obronnych powyżej 2 proc. PKB. W innym wypadku system kolektywnej obrony, który został znacznie wzmocniony, może nie być w pełni skuteczny. Sytuacja, w której najsilniejsza armia NATO w regionie odczuwa skutki polityki sprzętowej Układu Warszawskiego (przed 1989 rokiem dyskryminującej państwa członkowskie wobec ZSRR) jest nie do zaakceptowania i musi zostać zmieniona. Będzie to możliwe tylko przy uzyskaniu zdolności do podejmowania szybkich decyzji i zapewnieniu odpowiednich zasobów finansowych i strukturalnych, aby mogły być one realizowane.

Reklama

Komentarze (14)

  1. Obywatel Zdziwiony

    "dotyczące rozmieszczenia wojsk NATO" Patrz Pan a ja idiota myślałem że polskie wojsko to wojsko NATO. Ktoś mnie w 1999 roku zrobił w konia. Oj nieładnie, nieładnie!

  2. wizja_telewizja

    Scenariusz wojny z Rosją? Zajęcie Estonii, Łotwy i Litwy przez wojska rosyjskie, pełnoskalowy konflikt na Ukrainie oraz odpalenie pocisku jądrowego na Warszawę. W następstwie zastraszenie NATO (brak chęci Zachodu do dalszej eskalacji starcia na poziomie jądrowym i potencjalnego narażenia na zniszczenie kolejnych miast typu: Amsterdam, Kopenhaga, Oslo czy w dalszej kolejności Bruksela, Berlin, Paryż, Londyn, Ottawa). Skutek: rozmowy z Rosją i wyciszenie konfliktu kosztem Europy środkowo-wschodniej. Okrojenie terytorialne Estonii i Łotwy, zajęcie całego Donbasu na Ukrainie oraz dodatkowo obwodów południowych (lądowe połączenie z Krymem i ograniczenie dostępu do morza dla Ukrainy), wymuszenie założenia bazy MW FR w Kłajpedzie, demilitaryzacja wysepek bałtyckich po stronie Szwecji, korytarz litewski jako łącznik z Kaliningradem. Warunki do przełknięcia dla Zachodu bez rozwinięcia starcia do III WŚ. Natomiast działania zmierzające do całkowitego zajęcia państw bałtyckich i całego przesmyku suwalskiego przelałyby czarę i doprowadziły do pełnego konfliktu (mimo ewentualnej wcześniejszej demonstracji jądrowej w Warszawie).

    1. Kiks

      Ochłoń dziecko. Wiesz ile jest samych ambasad w Warszawie? Wiesz co to oznacza?

    2. Davien

      A pare minut pozniej ICBM-y uderzaja w wyrzutnie rosyjskie, i zaczyna sie wojna jadrowa. Na szczescie Putin doskonale o tym wie i jest za madry by cos takiego zaczynac w przeciwienstwie do twoich fantazji. Naprawde myslisz ze ktos jeszcze by sluchal Rosji po czyms takim, pomijajac fakt ze samo odpalenie pocisku balistycznego wywolaloby natychmiastowy odwet bo nikt by nie czekal aby sie przekonac co sie stanie.

    3. sanpedro

      A jak sobie wyobrażasz "skonsumowanie" takiego "sukcesu" przez FR we współczesnym świecie? Naprawdę myślisz, że po tzw. deeskalującym, prewencyjnym użyciu bomby nuklearnej przez Rosję - i to na stolicę innego państwa - Rosja poprawiłaby swoją pozycję na arenie międzynarodowej? Myślisz, że Zachód zaakceptuje takie działania i dalsze umocnienie Rosji w Obwodzie Kaliningradzkim czy w Kłajpedzie, skąd Rosja rakietami może sięgnąć Półwyspu Iberyjskiego? Prawdopodobieństwo, że Zachód będzie milczał jest zerowe, bo każde inne państwo NATO w obliczu takiej agresji w obawie o swoje bezpieczeństwo będzie wolało udzielić Rosji stosownej odpowiedzi nuklearnej, co będzie groziło pełnoskalową wojną nuklearną. Przy okazji wybuchnie kilka pomniejszych konfliktów nuklearnych - Bliski Wschód, Indie, Pakistan, Korea Północna. To byłby koniec świata, jaki znamy. W odróżnieniu od Zachodu, Rosja po takiej wojnie rozpadłaby się; dodatkowo cały świat domagałby się za wszelką cenę odebrania Rosji broni nuklearnej, a zadania tego podjęłyby się USA i Chiny - te dwa państwa byłyby zwycięzcami konfrontacji i narzuciłyby reszcie świata nowa architekturę bezpieczeństwa. USA zmuszone byłyby pozwolić Chinom na pełnienie roli równoważnego supermocarstwa choćby po to, by nie otwierać z Chinami kolejnego frontu wojny i mieć Chiny po swojej stronie w konflikcie z Rosją. Realia użycia broni jądrowej są takie, że ten, kto pierwszy jej użyje, od razu przegrywa.

  3. tak tylko...

    I ten fakt namacalnie pokazuje, jak niezbędni jesteśmy USA w geostrategicznej koncepcji w tej części regionu. To nasz wielki atut i powinniśmy to maksymalnie wykorzystać we wzajemnych relacjach. Śmiem twierdzić, że to my jesteśmy bardziej potrzebni Stanom, niż oni nam... Sprawdzają się prorocze słowa Bartosiaka. ...a swoją drogą, to pomniki powinniśmy stawiać Putinowi, dzięki jego "genialnej" polityce stajemy się głównym graczem w regionie i mamy wszelkie predyspozycje by stać się regionalnym hubem gazowym i naftowym, i wszystko to zawdzięczamy jego staraniom.

    1. dk.

      Ale czy graczem ? czy planszą na której toczy się gra ? Hubem ? Czy peryferialną siecią ? Proszę sobie wyobrazić, że przez Pchlą Wólkę przebiegnie dalekobieżna linia kolejowa. - No przebiegnie, ale co z tego ? Zapowiedzi typu "stajemy się hubem energetycznym" słyszę dziś w większej liczbie, sorry za słowa, ale to fakt: maleńkich dosłownie lub w przenośni, w każdym razie nieliczących się kraików. Kilka, maksymalnie kilkanaście tysięcy osób dostanie dzięki temu okresowo pracę, ale potem trwale pozostanie tych miejsc pracy kilkaset - to wszystko. O więcej starać się trzeba dopiero samemu. Mieszkańcy tej Wólki.

    2. o lol

      powiedziała karta w ręku gracza

  4. ito

    Sukces na miarę sprowadzenia do Polski wojsk radzieckich- tyle, ze w tamtym przypadku Polacy nie mieli wiele do gadania. A jakby co to po wojnie (o, pardon "konflikcie") ułoży się o polach Mazowsza czy innego Podlasia takie same śliczne wierszyki jak o polach Flandrii czy Szampanii po Wielkiej Wojnie. Może i jestem paranoikiem, ale zamiast wielkich patriotów i polityków widzę bandę cynicznych kretynów pakujących chodzącym jeszcze trupom fiołki w butonierki.

    1. Marcin

      Problem polega na tym, że opcje są trzy. 1. Poddać się bez walki minimalizując w ten sposób straty własne (vide Czechosłowacja w 1938 roku), 2. Stawić opór nie mając szansy na wygraną (największa głupota), 3. Stawić opór mając za sobą silnych sojuszników (vide Polska 1939, która wywiązała się ze swojego zadania wzorowo i gdyby nie TRAGICZNIE pasywna postawa sojuszników, Francji i Wielkiej Brytanii, II wojna światowa zakończyła by się w 1939 roku klęską III Rzeszy.

    2. Q

      Nie paranoikiem, po prostu nie rozumiesz jak działa kwestia bezpieczeństwa. A porównywanie sojuszu z przymusu do sojuszu wybranego jest jak porównywanie dziecka z gwałtu do dziecka zaplanowanego :D

  5. y

    90 Abramsów to sporo. Jakbyśmy dostali dodatkowo 1/3 więcej nowoczesnych czołgów do obrony.

  6. Red Nose

    Ogólnie siła śmieszna ale ...... USA chcą w Europie chyba wojnę rozpętać jakąś bo ich "troska" jest podejrzana. Rozkładają się wokół Rosji jak dz%&* w porcie przy marynarzach i twierdzą że ruski są Be? No są To wiem ale dalsze prowokacje spowodować mogą najgorsze. Niech ich w Syrii pogonią a nie mi za miedzą dym urządzają. USA jeszcze nigdy w swej historii niczego bezinteresownie nie zrobiło. Podejrzane.....a tu widzę Euforia jakaś. Z czego?

    1. fgh

      Z tym najgorszym to bez przesady, przecież takie mocarstwo światowe jak rosija która niedawno zdobyła Krym i chciała zajmować Kijów a może i Talin czy zatapiać amerykańskie niszczyciele, nie przestraszy się paru batalionów NATO.

    2. tak tylko...

      Tylko na Kremlu nie chcą wzmocnienia wschodniej flanki. My się cieszymy. Pańska agitacja jest żałosna...

    3. gmo

      A może zaangażowanie USA wynika z prostych reakcji ambicjonalnych? Rosja, zajmując Krym, unieważniła swoje gwarancje dotyczące nienaruszalności terytorialnej Ukrainy w zamian za zrzeczenie się broni atomowej przez ten kraj. Ale gwarantami tego układu były także inne państwa, w tym USA. Decyzja Moskwy jednocześnie unieważniła gwarancje amerykańskie i pozostałych sygnatariuszy. To tak, jak naplucie im w twarz. Tak to odebrała opinia publiczna w tych krajach i takich rzeczy w polityce się nie zapomina. I, jak widać, Amerykanie nie zapomnieli. Nie zapomnieli także Brytyjczycy i Francuzi, którzy także byli gwarantami tego porozumienia, bo, jak widać ci pierwsi są państwem ramowym, a ci drudzy wystawiają swoje pododdziały prawie do każdej grupy bojowej, mimo że mają swoje własne problemy. Rosja ma to do siebie, że zwykle najpierw działa, a potem myśli. Niby przewiduje swoje posunięcia z dużym wyprzedzeniem, ale zupełnie nie liczy się z ich konsekwencjami, bo dla niej myślenie inne, niż własne, jest nie do przyjęcia. Swoim działaniem wywołała efekty zupełnie inne niż te, których oczekiwała. Teraz nie wie, jak się z tego wycofać bez uszczerbku dla własnego wizerunku (zwłaszcza w oczach własnego społeczeństwa) i dlatego sytuacja staje się bardzo niebezpieczna dla wszystkich.

  7. citko

    cieszy to niezmiernie.

  8. GNU

    W świetle zakończenia tego artykułu widać, jaką wagę mają propozycje Morawieckiego wyjęcia wydatków zbrojeniowych z obowiązujących reguł deficytu budżetowego państw Unii. Trzeba próbować tą drogą uzyskać dodatkowe środki na modernizację. Oby się udało!

    1. genek

      Zgoda, a jak się nie da to należałoby sięgnąć po część rezerw NBP, należałoby natychmiast zwiększyć potencjał odstraszania, by się rusek dwa razy zastanowił. Choćby 20 % z ok. 110 mld $, dodatkowe szybkie zakupy (leasing, wszystko jedno) w 2017 tego co mają członkowie NATO na zbyciu: obrona przeciwrakietowa, Leo z Hiszpanii bądź zakonserwowane Abramsy z USA, HIMARS/LYNX, F16 z Grecji, AARGM, 500 sensownych BWP, U212A... Pomarzyć można.

  9. dimitris

    Wszelkie próby ustawienia wojsk greckich (jest taka wzmianka) przeciw Rosji byłyby, określając to delikatnie, bardzo niemądrym pomysłem. Takim z którego wynikają wyłącznie szkody. Zresztą podobnie, czy nawet jeszcze bardziej, byłoby w przypadku wojsk bułgarskich. Najlepiej od razu uspokoić te narody, że takie działanie nie będzie im narzucane. Zresztą mają te dwa kraje swój własny problem z podnoszącą coraz bardziej otwarcie roszczenia terytorialne Turcją. Kilka dni temu prezydent Erdogan zupełnie jednoznacznie wyrażał żal, że poza granicami obecnej Turcji pozostają w tej chwili Saloniki. Nie nazwał miasta, ale ktokolwiek zna nowożytną historię Turcji, w tym wszyscy Grecy i wszyscy Turcy wiedzą, że mówił o Salonikach. Roszczenia do Morza Egejskiego - wody nawet na południe od Krety Tureccy wysocy urzędnicy nazywają już (często, choć na razie na użytek wewnętrzny Turcji) wodami terytorialnymi Turcji. Już nawet nie szarymi strefami... Podsumuję: to nie tylko Polska i Bałtowie mają się czego bać, a wrogiem niekoniecznie w każdym przypadku jest Rosja.

  10. sekcyjny

    "Każda z tych brygad w okresie działań zostanie podporządkowana dowództwu US Army Europe i będzie prowadzić działania na jego korzyść", nie na korzyść naszego dowódcwa, naszego narodu, naszegi państwa. To jawne sprzedanie Polski kolejnemu "wielkiemu bratu". Tak jak my nienawidzimy komunistów, tak nas będą nienawidzić przyszłe pokolenia. Za "sprzedaż".

    1. xenon

      Przecież amerykańska brygada jest kontyngentem DODATKOWYM, oprócz wojsk NATO. To kto ma nimi dowodzić, jak nie Amerykanie? Bez histerii.

    2. Apis

      Kolejny maruda.. Nikt się nie sprzedaje! W razie ewentualnej agresji sami nie damy rady, a ramach paktu nikt specjalnie nie będzie nam szkodził. To i tak niska cena, biorąc pod uwagę przewidywalne skutki agresji. A dzięki dużej liczbie zaangażowanych w tą operację państw (bez względu jakie środki wydzieliły), atakujący, automatycznie angażuje je fizycznie w konflikt. A to już daje nam realniejsze poczucie sojuszu, niż deklaracje na papierze.

    3. Bolo7

      Mylisz się w każdym zdaniu.

  11. Artoisdu@

    Autor w ostatnim akapicie po raz kolejny zabiera się do komentowania sfery mu nieznanej. Juz kilka razy na tym portalu udowodnił, że kwestia finansów publicznych jest mu nieznana. Warto przecież przeanalizować wydatki i ich celowość w ostatnich 10 latach - wyglądało to tragicznie i groteskowo. Po raz kolejny "czepianie się" programów cywilizacyjnych - tak się je nazywa na Zachodzie, czyli 500+ jest oznaką besserwisserstwa - mówiąc najdelikatniej. Zresztą projekt budżetu na rok przyszły i wykonanie bieżącego mają się w kwestiach obronnych dobrze a jeszcze lepiej w całości. Oczywiście, jest wszystko na opak według wszelkiej maści internetowych trolli w tym również tzw. ekspertów i tych, którzy korzystają z przywileju podatkowego 50% uzyskania kosztów przychodu!

  12. podatnik

    Dlatego na wczoraj potrzebny Patriot,Homar,Krab.Do tego 48 F-16 w wersji V. Dokupić od Hiszpanii Leo2a4 które ta ma na zbyciu i wyremontować do wersji Leo2PL. Potrzeba też szybszego działania aby Polska miała samodzielnie 2 satelity wojskowe.Starszy sprzęt powinien być przekazywany do OT.

    1. BestMuller

      Dlaczego OT chcesz faszerować starociem? Przecież OT z najnowocześniejszym sprzętem jest bardzo wartościowym narzędziem zdolnym do zlikwidowania 1 kompanii przez 1 drużynę.

  13. GNU

    <<W Polsce zostaną też rozmieszczone jednostki US Army, w tym brygada pancerna, ale też LOTNICTWO WOJSK LĄDOWYCH>> Aż przyjemnie to przeczytać. <<...w naszym kraju znajdą się też elementy 10. Brygady Lotnictwa Bojowego US Army. Projekt budżetu Departamentu Obrony USA na 2017 rok przewiduje, że rotacje mają objąć m.in. śmigłowce Apache, Black Hawk i Chinook.>> Może wreszcie do niektórych dotrze, dlaczego nie caracale, ale Howki.

    1. kapralek

      A co ma piernik do wiatraka? Naprawdę uważasz że USA swoje strategiczne interesy uzależnia od dealu kilku wiropłatów? To nie jarmark w Łabiszynie.... A koncepcja rozmieszczenia sił NATO na wschodniej flance powstała zaraz po agresji Rosji na Ukrainę, sformalizowana na szczytach NATO w Walii i w Warszawie, a teraz jedynie dogrywają szczegóły, wiara że to zasługa "Howków" kwalifikuje Cię niestety do... piaskownicy.

  14. Zefir

    Sztab w Elblągu? Nie za blisko potencjalnej linii frontu?

    1. Dana

      A jaka to dzisiaj faktycznie różnica? Dostać z haubicy Koalicja lub wyrzutnią Smiercz w Elblągu albo rakietą Iskander czy Kalibr gdzieś pod Wrocławiem? Czasu na reakcję i tak będzie mniej więcej tyle samo czyli za mało...

    2. Ad_summam

      A to zależy gdzie ta linia będzie przebiegać ...

    3. lo

      Gdyby Suwałki miały kanał do Bałtyku to mogły by zastąpić Elbląg. Za blisko jakiego konfliktu One są? Te jednostki i w takiej liczbie są do odstraszania a nie walki. Za to Elbląg chyba za 2-3 lata będzie miał kanał przekopany!

Reklama