Reklama

Siły zbrojne

Niebezpieczne gry nad Bałtykiem. NATO odpowie na prowokacje Rosji?

Fot. MoD UK/Crown Copyright.
Fot. MoD UK/Crown Copyright.

Nasilenie incydentów z udziałem rosyjskich samolotów nad Bałtykiem zwiększa zarówno zagrożenie katastrofą lotniczą, jak i politycznego zaostrzania sytuacji w naszym regionie. Pokaz siły, powiązany z nadchodzącymi manewrami Anakonda 2016, ale też z nadchodzącym szczytem NATO, staje się argumentem w walce o kształt obecności sił Sojuszu w Polsce i innych krajach na jego wschodniej flance. 

Incydenty z udziałem rosyjskich samolotów startujących z Kaliningradu stały się, niestety, dla krajów leżących nad Bałtykiem zjawiskiem cyklicznym i przewidywalnym. Dość systematycznie rosyjskie maszyny, zwłaszcza myśliwce Su-27 i bombowce Su-24, naruszają przestrzeń powietrzną Finlandii, Szwecji, Litwy, Łotwy i Estonii. Spowodowało to znaczące wzmocnienie i rozbudowę systemów kontroli przestrzeni powietrznej i dyżurów myśliwskich we wszystkich tych państwach. Wielokrotnie też rosyjskie maszyny wykonywały niebezpieczne ewolucje w pobliżu samolotów operujących w przestrzeni międzynarodowej nad Morzem Bałtyckim. 

Nową jakość w kwestii niebezpiecznych manewrów z pewnością wprowadziło kilkanaście przelotów w odległości kilkunastu metrów od amerykańskiego krążownika USS "Donald Cook", wykonanych przez rosyjski bombowiec Su-24. Maszyny tego typu przez dwa dni operowały w pobliżu okrętu prowadzącego ćwiczenia na wodach międzynarodowych, przelatując wielokrotnie na wysokości kilku-kilkunastu metrów i w minimalnej odległości od amerykańskiej jednostki. Były to incydenty ryzykowne nie tylko ze względów militarnych czy politycznych, ale również z uwagi na możliwość wypadku.

Dobrym, choć odległym w czasie przykładem tego, jak mogą się skończyć takie „pokazy”, jest katastrofa rosyjskiego samolotu rozpoznawczego Tu-16, który wykonywał demonstracyjne przeloty w pobliżu USS "Essex" na wysokości około 15 metrów. Podczas wykonywania zwrotu maszyna runęła do Morza Norweskiego. Pomimo szybkiej akcji ratunkowej z użyciem śmigłowców z amerykańskiego lotniskowca, wszyscy członkowie załogi rosyjskiej maszyny zginęli. Katastrofa miała miejsce 25 maja 1968 roku. Nie powstrzymało to podobnych akcji  w wykonaniu nie tylko rosyjskich maszyn.

Czytaj też: USA: Niszczyciel mógł zestrzelić rosyjskie bombowce nad Bałtykiem.

O ile jednak samolot manewrujący na minimalnej wysokości nad morzem zagraża głównie sobie, o tyle skutki kolizji dwóch maszyn w powietrzu mogą być znacznie poważniejsze. Rosyjski Su-27, który w czwartek 14 kwietnia wykonał nad Bałtykiem beczkę w odległości kilkunastu metrów od amerykańskiej maszyny rozpoznawczej RC-135, mógł spotkać los podobny do chińskiego myśliwca J-8, który w 2001 roku zderzył się nad Morzem Południowochińskim z amerykańskim samolotem rozpoznawczym EP-3E Aries II. W wyniku kolizji myśliwiec rozpadł się w powietrzu, a amerykańska maszyna rozpoznania radioelektronicznego musiała lądować przymusowo w Chinach, powodując niewielki kryzys dyplomatyczno-militarny. Załoga została najpierw oskarżona o „zabicie chińskiego pilota”, lecz zwolniona po kilku dniach w wyniku działań dyplomatycznych.

Incydent bynajmniej nie powtrzymał obu stron od kolejnych podobnych wybryków. Ostatni i najbardziej znany miał miejsce w 2014 roku, gdy chiński Su-27 nad Morzem Południowochińskim przeleciał kilkakrotnie na kursie kolizyjnym około 30 metrów przed amerykańskim RC-135U. W tym samym roku chiński Su-27 wykonał też beczkę wokół rozpoznawczego P-8 Poseidon, należącego do US Navy. Rok 2014 był bogaty w tego typu zdarzenia z udziałem rosyjskich i chińskich maszyn. W pobliżu Gotlandii szwedzki samolot rozpoznania radioelektronicznego S102B Korpen (na bazie cywilnego Gulfstream IVSP) spotkał się z rosyjskim myśliwcem Su-27, który manewrował około 10 metrów przed jego dziobem. Dwa dni później amerykański RC-135 Rivet Joint w tym samym rejonie uciekł w szwedzką przestrzeń powietrzną przed rosyjskimi myśliwcami z Kaliningradu.

Czytaj też: Agresywne manewry Rosjan nad Bałtykiem. "Przelot wokół amerykańskiego samolotu".

Jak widać z tego krótkiego zestawienia, Morze Bałtyckie jest równie niespokojnym rejonem powietrznych incydentów z udziałem Rosjan, co sporny rejon Morza Południowochińskiego jeśli chodzi o lotnictwo chińskie. W obu przypadkach chodzi o wywarcie nacisku na sąsiadów i podkreślenie swojej siły oraz obecności w regionie. Należy tylko mieć nadzieję, że tego typu działania nie doprowadzą do żadnej tragedii czy realnego zaostrzenia konfliktu między Rosją i NATO. Zwłaszcza, że obecność sił sojuszu, w tym również lotnictwa i floty, ma w naszej części Europy ulegać zwiększeniu. Przy tym jednak, co podkreślają zarówno Stany Zjednoczone,. jak i np. Niemcy, bez tworzenia stałych baz NATO w Europie Wschodniej. Jak powiedziała minister obrony Niemiec Ursula van der Leyen, Sojusz ma działać „bardziej dynamicznie” i „sprytniej” niż dotychczas. 

Wyrazem wzmocnionej obecności sił NATO w Europie Środkowo-Wschodniej będą działania bojowych jednostek rotacyjnych, zgodnie z ustaleniami lutowego spotkania ministrów Sojuszu. Oznacza to jakościową zmianę w stosunku do sytuacji ze szczytu w Newport, gdyż do dziś obecność rotacyjna ma głównie charakter ćwiczebny. Natomiast brak decyzji o budowie baz (dla jednostek, których garnizony byłyby na stałe w Polsce) jest motywowany w dużej mierze względami politycznymi (dążenie Niemiec do przestrzegania zapisów umowy NATO z Rosją z 1997 roku, pomimo jej złamania przez Moskwę), ale nie mniejsze znaczenie mają tutaj czynniki czysto operacyjne.

Czytaj więcej: NATO-wski zwrot na wschód. Konieczne "twarde" zdolności [KOMENTARZ].

W Stanach Zjednoczonych nadal planuje się redukcję liczebności wojsk lądowych pomimo zwiększania zaangażowania w Europie Środkowo-Wschodniej. Przy obecnym poziomie finansowania Pentagonu, powstanie baz np. w Polsce musiałaby się wiązać z likwidacją dodatkowych instalacji w USA, na co nie będzie zgody zarówno ze względów politycznych, jak i finansowych. Dodatkowo, niezbędne byłoby wydzielenie funduszy z budżetu Pentagonu w sytuacji, kiedy wydatki na modernizację są dalece niewystarczające i przyznają to sami Amerykanie. Natomiast siły zbrojne innych państw europejskich są strukturalnie niedostosowane do posiadania stałych baz dla dużych, "ciężkich" jednostek poza swoim terytorium. Najlepszym przykładem jest Wielka Brytania, która utrzymywała obecność sił pancernych w Niemczech od zakończenia II wojny światowej.

Czytaj więcej: Amerykańska armia wraca do Europy. Rosja już nie jest "szczerym partnerem".

Brytyjskie wojska miały tam pozostać jeszcze po zakończeniu Zimnej Wojny, ale po zamachach z 11 września i cięciach spowodowanych kryzysem gospodarczym zdecydowano się ostatecznie na wycofanie wszystkich jednostek na Wyspy, aby skonsolidować infrastrukturę i umożliwić użycie ich w różnych miejscach (niejako kosztem gotowości do działań w Europie). Pomimo istotnego i pozytywnego zaangażowania Londynu we wsparcie Europy Środkowo-Wschodniej po aneksji Krymu ta decyzja została utrzymana. 

Czytaj więcej: Amerykanie wzmocnią obecność w Europie. „Czterokrotne zwiększenie budżetu”.

Dlatego zapowiedzi, że "nie będzie baz NATO w Polsce" nie powinny być żadnym zaskoczeniem, i nie należy ich wiązać z bieżącymi działaniami Rosjan czy np. sytuacją polityczną w naszym kraju. Już wcześniej przyjęto inną formułę wzmacniania wschodniej flanki, według znacznej części specjalistów mniej korzystną od "klasycznych" stałych baz, ale zapewniającą podwyższenie poziomu bezpieczeństwa w stosunku do obecnego stanu.

Z kolei działania Rosjan są w tym kontekście potwierdzeniem nieprzyjaznych intencji Moskwy. Trudno o skuteczną, bezpośrednią reakcję zważywszy, że incydenty mają miejsce w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Znacznie ważniejsze jest przygotowanie narodowego i sojuszniczego układu (w tym z udziałem zachodnioeuropejskich państw NATO) do obrony przestrzeni powietrznej nad Polską i państwami bałtyckimi w sytuacji zagrożenia wojennego. Podobne postulaty zgłaszał np. dowódca sił NATO w Europie generał Phillip Breedlove. Dlatego właściwą reakcją na te incydenty będzie wzmocnienie całościowego, kolektywnego potencjału obronnego Sojuszu.

Juliusz Sabak, Jakub Palowski

Reklama

Komentarze (17)

  1. Michał

    Ostatnie zachowania Rosjan to nie jakiś ewenement,a jedynie kontynuacja prowokacji trwających od lat...Chwilowo tylko bardziej nasilonych.Pamiętajmy,że ci "miłujący pokój" ,"bracia" słowianie ćwiczyli i ćwiczą ataki atomowe na Warszawę(nawet w czasach tzw. resetu,gdy Putina nazywano szczerym demokratą)...wyobraźmy sobie podobne ,oficjalne ćwiczenia drugiej strony i reakcję Moskwy(sic!)...Naruszali też wielokrotnie przestrzeń powietrzną Bałtów i Skandynawów,a ostatnio desantowali wojska na litewskim wybrzeżu.To wszystko nie skończyło się na szczęście(jeszcze)rozlewem krwi.Nie zmienia to jednak faktu,że na wschodzie mamy do czynienia, ze znanym nam dobrze, agresywnym,pozbawionym skrupułów i wiecznie kłamiącym sąsiadem...Sąsiadem ,którego o minimum dobrej woli,my Polacy, nie możemy nawet podejrzewać. Co do Amerykanów czy są wyłącznie dobrym wujem,gotowym zawsze i wszędzie nieść pomoc nam i innym krajom Europy Wsch?Oczywiście,że nie,ale nie mają przynajmniej w planach podboju swoich sąsiadów czy wywrócenia ładu europejskiego do góry nogami...to taka subtelna i decydująca zarazem dla Polski różnica.

    1. zLoad

      Ale czemu to robia? Na pewno cos dzieki temu uzyskuja jesli sie tak zachowuja. Czy to nie jest niebezpieczene nie wiedziec co?

  2. zLoad

    Czyli co, rosjanie osiagneli cel jaki spowodowal ich ruchy?

  3. heh

    Rosja prowokuje pokojowe, uzbrojone po zęby siły amerykańskie, operujące na Bałtyku niedaleko jej granic. Ignoruje tym samym święte prawo USA do ingerencji zbrojnej w dowolnym zakątku świata z dowolnych przyczyn.

    1. ja

      Czytałeś tekst, który tak nieudolnie próbujesz komentować? Rosja regularnie i z premedytacją prowokuje wszystkich swoich sąsiadów w regionie Morza Bałtyckiego - Finlandię, Szwecję , Estonię, Litwę, Łotwę, Polskę, Niemcy, Danię Norwegię a nawet Wielką Brytanię na Morzu Północnym. Nikt już nawet tego specjalnie nie nagłaśnia - był czas przywyknąć;D

    2. Tomo

      Tak. Uzbrojone po zęby RC-135. Oczywiście

  4. Jaksar

    Trzy rosyjskie śmigłowce bojowe wtargnęły w ubiegłym tygodniu nad Polskę – podaje Gazeta Polska Codziennie. Według GPC, rosyjskie maszyny, przeleciały nad granicą dzielącą Obwód Kaliningradzki od Województwa Warmińsko-Mazurskiego i wtargnęły kilka kilometrów w głąb naszego kraju. „Byłem akurat w lesie, kiedy nad moją głową przeleciały trzy helikoptery ustawione w szyku. Leciały nisko nad drzewami od strony rosyjskiej granicy. Można było rozpoznać ich oznaczenia” – opowiada Gazecie jeden z leśników, naoczny świadek tego zdarzenia. Według niego, wszystko trwało krótko, po chwili rosyjskie helikoptery wróciły za granicę. Potem na trasie przelotu rosyjskich maszyn pojawiły się samochody polskiej Straży Granicznej. Zdumiewające jest, że wokół tego incydentu zapadła w Polsce nagle dziwna cisza – milczą o tym duże media, nie komentuje polski rząd, MSZ nie wręcza rosyjskiemu ambasadorowi noty protestacyjnej. Wcześniej wystarczyło, żeby rosyjskie samoloty przeleciały jedynie po raz kolejny w pobliżu granic Łotwy, Litwy czy Estonii, żeby natychmiast media o tym informowały. Tymczasem mamy bezpośrednie naruszenie naszej własnej granicy i nikt nie reaguje. Jedyny komentarz polityka jaki odnaleźliśmy w sieci na ten temat to lakoniczna wypowiedź ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka w Polskim Radiu o tym, że „potwierdzają się te informacje, które przecież mieliśmy, co do zachowania strony rosyjskiej”. Najwyraźniej obecne polskie władze postanowiły udawać, że nic się nie stało i jedynie w walce o polityczną domonację w kraju rzucać populistycznymi hasłami o obronności, tradycji oręża Polskiego ale jak chodzi o ochronę granic naszego kraju jest bezsilna. I o to chyba właśnie chodziło Rosjanom, którzy testowali naszą reakcję na naruszenie granicy, a raczej brak tej reakcji. Jeśli można przelecieć bezkarnie nad polską granicą raz, to zapewne za chwilę będzie drugi i trzeci raz, aż w końcu Polacy przywykną, że rosyjskie maszyny latają im nad głowami aż w końcu te wycieczki staną się krwawą wyprawą bojową na którą nie będziemy przygotowani! (Oficjalnie będzie, Rosja nas zaskoczyąa atakując bez zapowiedzi) ;) Przypomnijmy, że taka sama dziwna cisza zapadła na Litwie i w całym NATO po tym jak niedawno pojawiła się informacja, iż Rosjanie dokonali prowokacyjnego desantu lądowego na terytorium tego kraju na Mierzei Kurońskiej. Fakt ten potwierdzili wprawdzie przedstawiciele litewskich władz, ale uznali, że „lepiej tego nie komentować”. info za: Gazeta Polska Codziennie

    1. wojo

      Bo żeby na takie prowokacje odpowiednio zareagować , to trzeba mieć jaja jak Turcy.

  5. KIR

    Czytam te komentarze i jasno widać w nich określoną prawidłowość. "Dyskutanci" o "zamerykanizowanych" nickach nie kryją oburzenia w/w "incydentami". "Desperaci" (lub wybitni "ekonomiści") prezentują "heroiczne" wręcz wizje wzrostów budżetów obronnych państw NATO które rozłożą Rosję "na łopatki" nie mając przy tym pojęcia "jak to działa" i "sztywno" porównując kwoty budżetów obronnych liczone w USD. (Nie mają oczywiście pojęcia np. o tym. iż przykładowo nasz armia kupuje pociski kal. 155 mm. w polskiej fabryce po ok. 22-23 tys. zł. a więc po ok. 6000 USD, armia amerykańska kupuje analogiczne pociski u siebie po ok. 25-30 tyś. USD za sztukę {w zależności od ilości pocisków zamówionych w partii}, Rosjanie kupują u siebie {wprawdzie kal. 152 mm. ale "pełny odpowiednik" w/w} po mniej niż 100-120 tys. rubli więc przy obecnym kursie znacznie mniej niż 2000 USD wiec nawet nie wspominając o kwestiach wysokości zarobków żołnierzy, kosztów utrzymania sprzętu itd. itd. takie porównywanie "budżetów obronnych" to zwykła głupota.) Szanowni autorzy wreszcie sięgają wręcz do "elementów historycznych" przypominając zdarzenie z maja 1968 r. Myślący "inaczej" są w zdecydowanej mniejszości. Mnie osobiście w aktualnej sytuacji geopolitycznej takie zachowanie Rosji nie bardzo dziwi. Wobec (prezentowanej "statystycznie") przewagi NATO w siłach konwencjonalnych wykazują to co mogą a więć swoiście pojęte zaangażowanie, wyszkolenie, morale no i brawurę charakteryzującą Rosjan od dawna (nie na darmo niemiecki "as pancerny" który walczył przez znaczną część II WŚ "na wschodzie" a w roku 1945 "na zachodzie" stwierdził w swoich wspomnieniach, że bardziej w walce obawiał się 5 Rosjan niż 20 Amerykanów).

    1. Kiks

      Tylko, że za tymi 5 ruskimi szło 20 nkwidzistów. A to napędzało ich do walki w wystarczającym stopniu. 25 na 1? Niezwykle efektywna machina. Ale ruscy uwielbiają rozmach.

    2. Jaksar

      Polskie pociski 155mm o których piszesz mniemam są to pociski rozwijane i produkowane wspólnie z Ukraińcami na bazie pocisku "kwietnik"? Link: http://www.defence24.pl/293529,kwitnyk-precyzyjna-amunicja-artyleryjska-z-ukrainy Rosyjski odpowiednik jest praktycznie kjopią ukraińskiego kwietnika i ustępuje jakościowo produkowanym dla Kraba pociskom NATOwskiego kalibru. Masz jednak rację co do bezsensu porównywania budżetów Polski z takimi krajami jak USA, Rosja, Niemcy, Francja, UK i inne.. Moim zdaniem wogóle jest bez sensu, szczególnie w przypadku Polski dyskutować o budżecie tym bardziej, że jedynie na papierku wynosi regulaminowe 2%. Można i powinno się jednak dyskutować o potencjale zbrojeniowym Polski, ja nie rozumię, że Polskie władze mimo dobrych doświadczeń ze współpracy z Ukraińską zbrojeniówką ciągle patrzą na zachód zamiast budować swój potencjał na współpracy z Ukraińskim tam gdzie to jest możliwe. Interesującym dla Polski przykładem może być propozycja takich sektorów jak Lotniczy firm Antonov, Motor Sicz czy w przemyśle kosmicznym (wynoszenie na orbitę i rozwój satelit nie tylko dla wojska)....

  6. Marek

    Dla mnie sytuacja od dawna jest jasna. Były przypadki naruszenia przestrzeni powietrznej państw NATO, na które jak do tej pory tylko Turcja zareagowała stosowną do nich "gościnnością". Rosjanie wiedzą, że reszta towarzystwa najlepiej nadaje się do udziału w "paradach równości" i dlatego sobie pogrywają jak pogrywają.

  7. jacek

    wszystkie te "prowokacyjne i niebezpieczne gry" ze strony Rosji i Chin mają jeden wspólny mianownik: były odpowiedzią na szpiegowskie loty Amerykanów wzdłuż granic... Czego się USA spodziewa ? że szpiegowane kraje będą ich widać jak przyjaciół ?? Szczyt hipokryzji

    1. Roy

      to niech je sobie grzecznie eskortują w bezpiecznej odległości albo niech sami polecą wzdłuż granic USA lub UE ale homo sovieticus tego nie zrozumie

    2. Marynarz (ret).

      Rosyjskie samoloty również latają (od pewnego czasu ponownie dosyć regularnie) w pobliżu granic USA, czy państw NATO, tyle że do tej pory ani Amerykanie ani europejskie państwa NATO nie wyczyniały takich kozackich, kretyńskich akrobacji w pobliżu samolotów Rosyjskich. Są na to określone procedury i jak do tej pory NATO ich przestrzegało a Rosja jak zwykle pokazuje, że ma w nosie jakiekolwiek traktaty i procedury.

  8. Afgan

    Jedna istotna sprawa- Przestańmy liczyć tylko na sojuszników i zacznijmy liczyć bardziej na siebie. W przypadku konfliktu z Rosją NATO najprawdopodobniej się rozpadnie bo Niemcy, Francuzi, Włosi czy Hiszpanie nie będą chcieli umierać za Polskę, Rumunię czy Estonię.

    1. Wwo

      Niemcy Francuzi, Wlosi czy Hiszpanie umierali by za wolną Europe a nie za Polskę Rumunię czy Estonie. Zresztą NATO to w większości USA a USA nie zostawia sojuszników na przysłowiowym lodzie , sojusz z USA wart jest poniesienia pewnych strat. Wiedza o tym i Niemcy i Francuzi i Wlosi i Hiszpanie. A w wypadku konfrontacji Rosja NATO ginęli by głównie Rosjanie.

  9. loki

    Wydaje mi się że to dziwne zachowanie Rosjan na Bałtyku w ogólnym rozrachunku wyjdzie Polsce na plus, przed szczytem NATO w Warszawie. Nareszcie nasi sojusznicy w szczególności ci zza Oceanu mogą sobie zobaczyć na własnej skórze że w Rosji rządzi człowiek niepoczytalny który nie cofnie się przed wieloma rzeczami i by zatrzymać go należy wzmocnić wschodnią flankę na tyle by nawet w jego najśmielszych wizjach agresji na sąsiadów zdawał sobie sprawę z konsekwencji które spadną na jego kraj.

  10. Dudley

    Jaja sobie robicie, czy jesteście ruskimi trolami? Samolot wywiadowczy był w międzynarodowej przestrzeni powietrznej i miał prawo wykonywać swoje zadania. Jak sobie wyobrażacie kontrolę przeciwnika, bez prowadzenia wywiadu, a może chcielibyście się obudzić pewnęgo dnia, z kilkunastoma rosyjskimi brygadami pancernymi na granicach. Bo to nieładnie przyglądać się sąsiadowi zza płotu. Każdy kraj wysyła myśliwce na przechwycenie, natomiast nie wszyscy wykonują niebezpieczne manewry.

    1. ElKoyote

      Dokładnie! Nikt ruskim w ich przestrzeń powietrzną na chwilę obecną nie wlatywał. Nikt też im nie broni latać w przestrzeni międzynarodowej ale niech to robią z zachowaniem bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku . A samolot zwiadowczy miał prawo przebywać w przestrzeni międzynarodowej. Oczywiście mogę zrozumieć że rosjanie widząc obcy obiekt zbliżający się o ich granicy (lub raczej lecący w pobliżu ich granicy) wysłali su-27 w celu identyfikacji obiektu. Ale RC-135 to nie SR-71. Tak zwinny myśliwiec jak Su-27 nie musi się wysilać aby spokojnie zbliżyć się do RC-135 i z bezpiecznej odległości zidentyfikować obiekt. Ale te manewry??? Owszem, dla pilota myśliwca który zapewne niejednokrotnie latał w ciaśniejszych formacjach odległość 15 metrów zapewne jest bezpieczne ale w tym przypadku nie leciał w formacji np. ze skrzydłowym ale leciał w pobliżu obcej maszyny. Fakt że su-27 również nie działał w swojej przestrzeni powietrznej tym bardziej powinien go powstrzymać przed takimi "swojskimi zachowaniami". Biorąc to wszystko pod uwagę śmiem twierdzić że była to ewidentnie prowokacja (zresztą tak jak przeloty - a właściwie styl ich wykonania - nad amerykańskim okrętem kilka dni wcześniej). Zresztą jak wiadomo to nie jedyne prowokacyjne zachowania rosjan w ostatnim czasie. Mam wrażenie że rosjanie w swoim zakompleksieniu próbują wszystkim pokazać i udowodnić co to oni to nie są na zasadzie "ja wam pokażę". Dziwny naród, zawsze veto wobec ogólnie przyjętych zasad "współżycia międzynarodowego", który daje się omamić propagandą dyktatora. Ale ta propaganda działa bo jak widzę nawet wielu forumowiczów z Polski tak "ciepło i zrozumiale" wypowiada się o poczynaniach rosjan. Najwidoczniej ubóstwiają sąsiada ze wschodu który w dziejach naszego narodu nie raz dał nam się we znaki.

  11. us

    USS Donald Cook to niszczyciel a nie krążownik.

  12. Lucek

    Wystarczy 2 % PKB na zbrojenia w całym NATO i zwiększenie lotów a Ruskie będę rowerami jeździć bo resursy w ich złomach się skończą. Już ograniczyli o 10% wydatki na zbrojenia a co dopiero będzie jak NATO zwiększ aktywność. Bałtyk był jest i będzie EUROPEJSKI a nie MONGOLSKI tak dla przypomnienia ruskim trollom.

    1. nikt2

      Bałtyk nie jest Europejski. Bałtyk to Bałtyk, a kraje dysponują wodami przybrzeżnymi, reszta to międzynarodowe. Tam nie ma miejsca dla NATO. Są dwa "prawa własności", a wiec 1. terytorialne 2. międzynarodowe i kropka. W międzynardowych poruszać się mogą wszyscy tyle. Oszołomstwo i histeria dla ubogich umysłowo sięga zenitu.

  13. lotnik

    Pytanie, co amerykański RC-135 rozpoznawał 70 km od Kaliningradu. Jeżeli to nie była amerykańska prowokacja, to co?

    1. vvv

      to teraz NATO nie moze latac nad baltykiem ale ruskie moga symulowac ataki lotnicze na państwa europejskie i naruszac ich przestrzen? :D

    2. Gen65

      A znasz takie pojęcie : "12-milowe morze terytorialne" ??? Powyżej 12 mil (22 km) od brzegu może latać co chce i gdzie chce......

    3. zby79

      Czy wolno latać w przestrzeni międzynarodowej czy nie? Jeśli wolno, to sobie leciał. Jak nie wolno, to co robili tam Rosjanie?

  14. raz2

    W międzynarodowej przestrzeni powietrznej mogą się odbywać loty rozpoznawcze w dowolnej konfiguracji czyli nawet takie np;_____ maszyna rozpoznawcza wraz z uzbrojonymi maszynami eskortującymi !!!!!!____ zapewniam że bardzo szybko skończą się zabawy Szalonych Iwanów :) manewry rosyjskich pilotów mogą być dosłownie potraktowane jako realne zagrożenie eskortowanej nie uzbrojonej maszyny rozpoznawczej lub jako akt terrorystyczny czy nawet wrogi atak !!!! Turcy szybko sprowadzili ruskich na ziemię :)

  15. zak77

    Czyli dla części mniej bystrych Rosjanie mają prawo dyktować kto i po co ma latać w międzynarodowej przestrzeni/gratuluje pomysłowości

  16. Raa

    Chinczycy i Rosjanie moga takie same loty organizowac u granic sojusznikow USA i nikt takich wybrykow w ich strone nie robi.

  17. 123spark

    Dla tych co niezbyt dobrze rozumieją po polsku, ale już w te pędy piszą komentarze spieszę z tłumaczeniem. Chodzi o to, aby w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nie doprowadzić do katastrofy w ruchu lotniczym. Myśliwiec rosyjski robiący beczkę nad samolotem amerykańskim, albo przelot odrzutowca o 10m od uzbrojonego niszczyciela, to są właśnie agresywne działania. O ile mi wiadomo ani ten RC-135 nie robił nalotu na jakąkolwiek jednostkę rosyjską, ani "Donald Cook" nie symulował ataku rakietowego na jakikolwiek okręt czy statek rosyjski na tych wodach.

Reklama