Reklama

Siły zbrojne

Czterodniowy konflikt między Armenią i Azerbejdżanem. "Rozpoznanie walką"

W dniach od 2 do 5 kwietnia miały miejsce intensywne walki azersko-ormiańskie w Górskim Karabachu. Obie strony konfliktu oskarżają się wzajemnie o prowokacje i eskalację walk, a ostatnio również o nieprzestrzeganie rozejmu i ostrzał pozycji przeciwnika. Wiele wskazuje na to, że kroki ofensywne podjęło Baku.

Obie strony – co jest typowe nie tylko dla tego „zamrożonego” konfliktu - obarczają się wzajemnie o sprowokowanie walk. Oficjalna wersja Azerbejdżanu mówi o prowokacji ze strony sił zbrojnych Armenii, jednak szczegółowa analiza wydarzeń prowadzi do wniosku, że działania bojowe podjęła strona azerska.

Bez wątpienia stroną broniąca się są Ormianie, którzy nie mają żadnego interesu w eskalacji konfliktu, a linię obrony rozbudowywali od ponad 20 lat. W tym wypadku to Azerbejdżan jest stroną dążącą do swoistej rekonkwisty „okupowanego” terytorium i zemsty za wojnę z lat 90-tych, czego się nawet nie ukrywa.

Cele jakie chciała osiągnąć strona azerska – jeśli uznamy ją za stronę odpowiedzialną za eskalację - nie były z pewnością związane wyłącznie ze sferą militarną. Wydaje się, że wydarzenia kwietniowe mogły mieć związek z pokazaniem społeczeństwu, iż Azerbejdżan jest gotowy do odbicia Karabachu, a jednocześnie zaprezentowania nowych rodzajów broni. W sferze taktycznej działania były ograniczone w czasie i przestrzeni i zakończyły się sukcesem strony azerskiej (przynajmniej tak to zostało „sprzedane” społeczeństwu).

Mapa Górskiego Karabachu. Ilustracja: Vacio/Wikimiedia
 

Kwietniowe walki można rozpatrywać jako taktyczne „rozpoznanie walką”. Terminu tego użył ormiański generał Arkadij Ter-Tadewosjan, autor najlepszej wstępnej analizy działań, która potem była bazą dla innych analiz, m.in. azerbejdżańskiego portalu wojenno-analitycznego Istiglal.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że jednym z celów akcji było sprawdzenie ormiańskiego systemu obrony, zarówno w skali taktycznej, jak i operacyjnej. Wiele wyjaśnia rzut okiem na mapę – działania obojowe prowadzone były wyłącznie na kierunku północnym (terter-agderińskim) i południowym (fizulińskim), które można określić jako wrota/korytarze w górzystą część Karabachu. Poprawa położenia oddziałów azerskich na szczeblu taktycznym (przesunięcie linii frontu o kilka kilometrów) w rzeczywistości może mieć znaczenie taktyczno-operacyjne (poprawienie pozycji wyjściowych do dalszych działań ofensywnych w przyszłości).

Richard Giragossian z ormiańskiej fundacji Regional Studies Center zwraca uwagę na nową strategię Azerbejdżanu polegającą obecnie nie tylko na eskalacji napięcia, jak to bywało dawniej, ale także na powolnym „połykaniu” terenu. „W przeciwieństwie do każdej poprzedniej eskalacji, azerska kampania ofensywna oparta została na nowej strategii zmierzającej do przejęcia, zabezpieczenia i utrzymania kontroli nad terytorium” - uważa Giragossian.

Owo „powolne połykanie”, a więc ograniczone działanie wyłącznie na niektórych odcinkach frontu, bierze się m.in. z natury terenu (górzysty, ufortyfikowany), gdzie nie ma miejsca na blitzkrieg z elementami wojny manewrowej i klasycznym przełamaniem systemu obrony.

Określenie skali walk ma szczególne znaczenie dla pytania o stronę zwycięską (jeśli uznać, że takowa jest). Zajęcie kilku posterunków/wsi ma inne znaczenie dla działań lokalnych (szczebel taktyczny, ograniczony w siłach i środkach oraz w czasie i przestrzeni), niż dla działań na dużą skalę, z ambitnie zarysowanymi celami strategicznymi.

O tym, że działania miały wymiar taktyczny (lokalny) mogą świadczyć następujące fakty:
- wybór kierunków natarcia (faktyczny rejon walk – kierunek Terter-Agder i strefa Fizuli-Goradiz) mocno ograniczony, nie obejmujący całej długości linii rozgraniczenia. Przykładowo, w sierpniu 2014 r. eskalacja walk miała miejsce w zupełnie innych rejonach (Towuz i Agdam) niż obecnie.
- zaplanowanie i przeprowadzenie działań bojowych w oparciu o siły lokalne, czyli dwóch brygad zmechanizowanych i sił specjalnych, bez konieczności podciągania sił i środków z innych rejonów i z głębi kraju, jak to miało miejsce wcześniej (kolumny wojsk w sierpniu 2014 r. podciągane do strefy rozgraniczenia).
- wprowadzanie do akcji wybranych jednostek, niewykorzystywanie całości potencjału zbrojnego, w tym lotnictwa. Gen. Ter-Tadewosjan zwrócił uwagę na użycie przez stronę azerską ograniczonego (relatywnie niedużego) potencjału bojowego, z kolei minister obrony Azerbejdżanu przyznał, że walki toczyły się wyłącznie w oparciu o siły na linii rozgraniczenia (dwie brygady).

Może to świadczyć także o tym, że strona azerska nie była zaskoczona wydarzeniami (była przygotowana wcześniej).

Działania bojowe rozpoczęły się w nocy z 1 na 2 kwietnia na odcinku północnym. Azerskie siły specjalne (oddziały szturmowe) zajęły pierwszą linię umocnień, po czym odpierały zacięte kontrataki ormiańskie. Mimo ciężkiego ostrzału artylerii i strat w ludziach większość ormiańskich punktów umocnionych została w rękach azerskich, co oznacza, de facto, przesunięcie linii rozgraniczenia. Na północy celem azerskim nie były li tylko wsie Tałysz (Talish) i Madagiz (Madaghis), na których skupiona była uwaga mediów (w każdym razie nie był to cel sam w sobie), ale górzyste rejony flankujące obie miejscowości. Korytarz Tałysz-Madagiz może być ostrzeliwany z zajętego rejonu (co miało miejsce w kwietniu), z kolei jego opuszczenie jest niemożliwe, gdyż oznaczać może odkrycie drogi na Agdere. Tym samym poprawienie w tym rejonie pozycji taktycznej strony azerskiej (nieznaczne wgryzienie się w głąb systemu obrony ormiańskiej) ma charakter nie tylko sukcesu lokalnego (taktycznego), ale w przyszłości może mieć znaczenie operacyjne (dogodny rejon wyjściowy do uderzenia na Agdere, z jednoczesnym odcięciem sił w korytarzu Tałysz-Madagiz).

Jak się wydaje jeszcze większy sukces taktyczny strona azerska osiągnęła na kierunku fizulinskim, gdyż za taki należy uznać zwłaszcza opanowanie strategicznej góry Lele-Tepe. Zawieszenie flagi Azerbejdżanu na górze Lele-Tepe ma dla społeczeństwa azerskiego znaczenie także symboliczne (warto mieć na uwadze głęboką traumę po klęsce z lat 90-tych).

Według dostępnych danych „najgłębiej” na kierunku fizulińskim działania bojowe prowadziły pododdziały sił specjalnych. Wg źródeł azerskich w nocy z 4 na 5 kwietnia (ostatnia noc konfliktu) na przedpolu Fizuli i Dżebraila działały mobilne grupy sił specjalnego przeznaczenia, których zadaniem było jakoby rozpoznanie systemu obrony na tym kierunku, nie tylko na przednim skraju linii rozgraniczenia, ale i w głębi. Możliwe, że infiltracyjne działania sił specjalnych, miały także charakter dywersyjny, podczas gdy głównym zdaniem na tym odcinku było opanowanie wspomnianej, dobrze umocnionej, góry Lele-Tepe.

Istnieje zdjęcie na którym widać azerski BMP-3, rzekomo w rejonie Lele-Tepe. Jeśli to prawda można przypuszczać, że na tym odcinku frontu działania operacyjne prowadziły pododdziały piechoty wyposażone w BMP-3 (w armii azerskiej służy ok. 100 pojazdów tego rodzaju).

Marcin Gawęda

Reklama

Komentarze (5)

  1. Artur

    Armenia nie ma sojuszników bo nie ma co zaoferować innym państwom... Jeden z najstarszych państw na świecie który od zawsze istnieje na tych terenach przez to że są chrześcijanami pokolei z roku na rok są skubani teraz kiedy im już praktycznie nic nie zostało w dodatku pseudo sojusznikb Rosja ma lepsze układy z azerami i sprzedaje im broń... Wykoncza tych biednych ludzi... W dodatku ludobójstwo w 1915 które nie jest im przyznane... Ile jeszcze będą cierpieć? Przykre to ale wielki szacunek za duch walki to są prawdziwi ludzie z sercem gościna i humorem. Miałem okazję nagrywać zdjęcia rozmawiać z tymi ludźmi w trakcie tego 4 dniowego konfliktu... Życzę im jak najlepiej niech odbiorą swoje ziemię wraz z nachczewanem i święta Góra Ararat i żyją w spokoju

  2. lpu

    Co to za wersja BMP ze zdjęcia? Jakaś lokalna modyfikacja ?

    1. dd

      bmp-3

  3. szwej

    Ciekawe i słuszne. IMHO zabrakło dwóch elementów elementów strategicznych-czy celem nie było zachęcenie Ormian to podziału Karabachu przy stole politycznym-w tym wypadku raczej należy uważać to za na razie porażkę Azerów te parę kilometrów to zaledwie ,,rysa na karoserii" która nie zmusi do tego Ormian-runda druga i wykorzystanie obecnych sukcesów może to zmienić i poruszając się w ,,świecie" zasad sztuki wojennej -,, zachowania zdolności bojowej" to znaczy wysokiego zużycia inteligentnej amunicji -Spike, Harop odgrywającego jak się wydaje ważna rolę w działaniach Azerów - i tego na ile osłabiony finansowo Azerbejdżan jest w stanie je uzupełniać i jak długo pozwolić sobie ,,połykać" po kilka kilometrów takim kosztem wcześniej czas grał na korzyść Azerów mających zyski z węglowodorów teraz gospodarka i system władzy trzeszczy w szwach(sztandar chwały na jakiś czas podratuje Alijewa) IMHO konflikt ujawnił oczywista technologiczna przewagę Azerów, ale uzmysłowił im ze przewaga nie jest na tyle duża żeby mogli zrealizować ambitne cele strategiczne tylko metoda militarna, Sytuacja przypomina w jakiś sposób ta w jakiej byli Arabowie w 1973 przy taktycznym zaskoczeniu mieli szansę zając pewien teren umocnić się na nim i zmusić Izrael do rozmów pokojowych-wyszło trochę inaczej (chociaż w dłuższej perspektywie czasowej same starty zachęciły Izrael do rozmów w Camp David) ale pozycja wyjściowa jest podobna.

    1. fx

      Armenia PKB 10 mld $ i 3 miliony obywateli vs Azerbejdżan 73 mld $ i 9,5 miliona obywateli. Nawet przy kryzysie Ormianie bez wsparcia Rosji stracili by NK. Prędzej czy później tak się stanie bo Azerowie zachęceni działaniami Rosji na Ukrainie będą zabierać kawałek po kawałku NK. Obrońcy też się wystrzelali a kasy na wzmocnienie nie ma + Rosja też już nie rozdaje podarków.

  4. Piotr34

    Moim zdaniem stoi za tym Turcja i/lub arabia Saudyjska.Chodzi im o powolne "podpalanie" rosyjskiej strefy wplywow i przekierowanie rosyjskiej uwagi i srodkow na ten teren zamiast na Bliski Wschod.Obecna Rosja to nie ZSSR z jego gigantycnzymi zasobami,obecnie Rosjanie operuja sprawnie ale jednak dosc mocno OGRANIZONYMI zasobami wiec ta strategia moze miec sens.

  5. Teodor

    Ta rzeka Tartarr to jakaś taka znajoma. Grecy tam byli, czy pisali mitologie nt. szerszych danych?!

Reklama