Reklama

Siły zbrojne

Okrętowy monopol. Zakup jednostek dla Marynarki Wojennej bez konkurencji?

  • photo
    photo

Ministerstwo Obrony Narodowej zaprosiło Polską Grupę Zbrojeniową do negocjacji w sprawie programów okrętowych Miecznik i Czapla. Wyboru wykonawcy dokonano bez rozpoczęcia postępowania i bez uwzględnienia konkurencji. Dzięki temu to PGZ, jeden z wielu polskich podmiotów zgłaszających chęć realizacji programu, może negocjować warunki z zagranicznymi i polskimi kontrahentami, ustalać jakie okręty otrzyma Marynarka Wojenna, oraz jakie będzie na nich wyposażenie. Tymczasem specjaliści wskazują na niewystarczający stopień doświadczenia PGZ w realizacji programów okrętowych.

Wspieramy polski przemysł, ale tylko konkretny podmiot

Resort obrony ograniczył konkurencję nie tylko wybierając PGZ, ale wskazując jednocześnie, że jednym z wykonawców okrętów ma być Stocznia Marynarki Wojennej, chociaż Polska Grupa Zbrojeniowa dysponuje również innymi podmiotami przemysłu stoczniowego. Wiceszef MON Czesław Mroczek ujawniając 17 czerwca br. swoją decyzję w tej sprawie zakomunikował jedynie, że budowa Mieczników i Czapli zostanie zlecone polskim stoczniom, a główną rolę w realizacji tego zamówienia odegra Polska Grupa Zbrojeniowa.

Decyzją MON to Stocznia Marynarki Wojennej będzie podmiotem wiodącym w programach okrętowych Miecznik i Czapla. Fot. M.Dura

Informację o wyborze SMW ujawnił jednak Wojciech Dąbrowski, który tego samego dnia wyjaśnił: „…zostaliśmy poproszeni, aby Polska Grupa Zbrojeniowa wspólnie ze Stocznią Marynarki Wojennej przygotowywała się do postępowania”. Taka decyzja budzi wątpliwości, potencjalnie również z punktu widzenia PGZ, gdyż w Polskiej Grupie Zbrojeniowej jest Stocznia NAUTA z Gdyni, która brała udział w dialogach technicznych zarówno na Miecznika, jak i Czaplę i to z projektem konkurencyjnym dla SMW. W zamian za zaproszenie odsunięto jednak NAUTĘ, wskazując konkretny podmiot spoza PGZ (SMW nadal nie należy do PGZ), który ma być wykonawcą i nie podając powodu takiej decyzji.

Defence24.pl wysłał do PGZ zapytanie: „Do PGZ należy stocznia NAUTA, która w dialogach technicznych występowała z innym projektem dla programu Miecznik i Czapla niż Stocznia Marynarki Wojennej, która oficjalnie jest partnerem niemieckiego koncernu TKMS. Jak PGZ wchodząc w konsorcjum ze SMW zamierza pogodzić dwóch konkurentów?” Nie odpowiedziano nam wprost na to pytanie.

Arbitralne wskazanie wykonawcy w ramach PGZ może postawić w niekorzystnym położeniu inne polskie podmioty, które miały nadzieję na udział w programach okrętowych Marynarki Wojennej, a które nie otrzymały takiego wsparcia MON jak SMW. Zrobiono to świadomie, ponieważ Ministerstwo Obrony Narodowej wiedziało, kto jest zainteresowany programami Czapla i Miecznik. Wcześniej Inspektorat Uzbrojenia przeprowadził bowiem dialogi techniczne i MON poznał wstępne propozycje ze strony kilkunastu oferentów.

Defence24.pl zapytał Inspektorat Uzbrojenia, czy przekazał do PGZ wnioski z dialogów technicznych w sprawie okrętów nawodnych. W odpowiedzi nie zaprzeczono zaznaczając jedynie: „Na tym etapie IU nie może więc udzielić odpowiedzi na powyższe pytania”.

Przypomnijmy, że do dialogów technicznych programu Czapla zgłosiło się w sumie 15 podmiotów, w tym 9 z Polski i 6 z zagranicy, natomiast do dialogów technicznych programu Miecznik zgłosiło się 14 podmiotów, w tym 8 z Polski i 6 z zagranicy.

Polskimi kandydatami do programu Czapla/Miecznik były: Stocznia Remontowa Shipbuilding S.A.; Stocznia Marynarki Wojennej S.A.; Polski Holding Obronny; Ośrodek Badawczo Rozwojowy - Centrum Techniki Morskiej Gdynia; Rolls-Royce Poland SP. z O.O.; KenBIT Koening i Wspólnicy Spółka Jawna, Else Technical and Research Service CO. LTD sp. z o.o. (firma reprezentująca Northrop Grumman Sperry Marine BV z Wielkiej Brytanii) oraz Thales Polska sp. z o.o. (przedstawiciel handlowy firmy Thales z Holandii.
Z zagranicy swoje zgłoszenia przesłały: z Holandii - Damen Shipyards Gorinchem oraz Thales Nederland, z Francji – DCNS, z Niemiec - ThyssenKrupp Marine Systems AG, z Norwegii - Kongsberg Demence & Aerospace AS i z Hiszpanii - Indra Espacio S.A. Przy czym tylko jedynie polska spółka Unitronex, (reprezentująca amerykańską firmę ITT Exelis) zgłosiła się tylko do programu Czapla.

O kalibrze armaty głównej: 57 czy 76 mm, powinien zadecydować resort obrony przed wysłaniem zaproszeniem do składania oferty. Fot. M.Dura

Szczególne wątpliwości budzi pominięcie w zaproszeniu do negocjacji przez MON Stoczni Remontowej Shipbuilding z Gdańska. Resort obrony nie może się w tym przypadku tłumaczyć brakiem zaufania i wiedzy, ponieważ dwa lata wcześniej zlecił temu prywatnemu przedsiębiorstwu realizację bardzo trudnego programu niszczyciela min Kormoran II. I, jak na razie, nic nie wskazuje, by przy budowie pierwszego okrętu ORP „Kormoran” coś miało pójść nie tak.

Rezygnacja z konkursu ofert odbyła się formalnie zgodnie z przepisami prawa. Po pierwsze, resort obrony wyeliminował zagraniczną konkurencję dla PGZ podejmując decyzję o „występowanie podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa” (PIBP). Dzięki temu można było zrezygnować z prowadzenia postępowania zgodnie z Prawem zamówień publicznych, które zakłada równe traktowanie firm polskich i zagranicznych (z Unii Europejskiej).

Oficjalnym powodem dla takiej decyzji była chęć ochrony polskiego przemysłu, chociaż przypomnijmy, że wszystkie firmy zagraniczne były gotowe budować okręty w Polsce i prowadziły w tym celu negocjacje z polskimi stoczniami (o czym MON doskonale wiedział). Kilka z nich dokonało przeglądu możliwości polskich zakładów lub wcześniej zbudowało własne przedsiębiorstwa na naszym terytorium, które funkcjonują jako polskie podmioty (np. holenderski Damen).

Powstaje pytanie, czy zamiast prowadzić długotrwałe analizy o PIBP nie należało po prostu dopisać wymaganie, by okręty były budowane w Polsce i promować dodatkowymi punktami w postępowaniu przekazanie technologii dla polskiego przemysłu. Tylko że wtedy trzeba by wybierać spomiędzy kilku propozycji według uczciwie postawionych kryteriów. Konkurencji teraz nie będzie, tym bardziej, że Stocznia Marynarki Wojennej, wyznaczona przez MON, jest oficjalnym partnerem niemieckiego TKMS.

Jak MON tłumaczy wybór PGZ?

Jeszcze w czerwcu br. Defence24.pl zwrócił się do resortu obrony z zapytaniem „według jakich procedur MON wybrało PGZ i co będzie z polskimi firmami, które do PGZ nie należą?” oraz „kiedy zostało przeprowadzone to postępowanie i porównanie ofert polskich podmiotów realizujących budowę okrętów nawodnych (w którym wybrano PGZ) i jaki skład miała komisja, która tego dokonała?”.

Nie zgodzono się jednak na ujawnienie, kto personalnie wybrał PGZ i SMW. Wskazano jedynie: „Ocena dotycząca występowanie PIBP została dokonana przez MON w dniu 22 maja 2015 r.”. MON poinformował również, że „…wykonawcę wskazano w ramach oceny występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa na podstawie Decyzji nr 92/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 21 marca 2014 r. w sprawie szczegółowego trybu postępowania w zakresie kwalifikowania zamówień i oceny występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa”.

Odpowiedź MON może sugerować, że wyboru PGZ dokonała komisja decydująca o występowaniu PIBP w skład, której weszli m.in. Szef Służby Wywiadu Wojskowego oraz Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Tymczasem tego wyboru dokonano gdzie indziej i nikt teraz nie chce przyznać gdzie i kiedy.

Decyzja nr 92/MON mówi jedynie o sposobie wyboru zadań, które można zakwalifikować, jako mające wpływ na „podstawowy interes bezpieczeństwa państwa”. Oznacza to tylko określenie, według jakich przepisów będzie realizowane postępowanie. Oczywiście mogło to zawęzić listę oferentów tylko do podmiotów krajowych, ale nie dawało prawa wyboru konkretnego podmiotu, który dane zadania ma realizować.

Co więcej, w przepisach 92/MON jest nawet nakaz, by w decyzji stwierdzającej występowanie PIBP wyraźnie wykazywano, że „….podjęte środki nie wpłyną negatywnie na warunki konkurencji na rynku wewnętrznym w odniesieniu do produktów, które nie są przeznaczone wyłącznie do celów wojskowych”. W tym przypadku – wpłynęły.

MON wybiera wykonawcę. Co na to przepisy?

W rzeczywistości MON wyeliminował rywali PGZ i SMW wybierając sposób prowadzenia negocjacji. Działania podjęto w oparciu o decyzję nr 118/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 25 kwietnia 2013 r. w sprawie zasad i trybu udzielania w resorcie obrony narodowej zamówień w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa państwa, która zaczyna obowiązywać po stwierdzeniu występowania PIBP.

Decyzja określała dwa sposoby prowadzenia postępowania o udzielenie zamówienia:

  • w trybie zamówienia otwartego;
  • poprzez negocjacje w trybie zamkniętym.

Mówiąc w skrócie, w pierwszym przypadku MON musiał opublikować ogłoszenie o zamówieniu i wszyscy chętni, polscy wykonawcy mieli prawo złożyć wniosek o dopuszczenie do udziału w postępowaniu. Resort obrony wybrał jednak negocjacje w trybie zamkniętym, co oznacza, że miał on wysyłać zaproszenie do jednego i jedynego wykonawcy (w tym przypadku do PGZ).

Resort obrony balansuje tu na granicy przepisów, ponieważ zgodnie z Decyzją nr 118/MON (§ 22.1) zamawiający „może udzielić zamówienia w trybie zamówienia otwartego, jeżeli postępowanie, o którym mowa w § 3, wskazuje na więcej niż jednego wykonawcę” lub zgodnie z (§ 23.1) „może udzielić zamówienia w trybie zamkniętym, jeżeli postępowanie, o którym mowa w § 3, wskazuje na jednego wykonawcę”.

Ponieważ było więcej potencjalnych, polskich wykonawców MON mógł wybrać tryb zamówienia otwartego. Tymczasem ktoś w resorcie obrony zadecydował inaczej, dając w ten sposób niewątpliwą korzyść jednemu z podmiotów gospodarczych. Formalnie nie złamano prawa, ponieważ w § 22.1 i w § 23.1 użyto słowa „może”.

Resort obrony tłumaczy, że Polska Grupa Zbrojeniowa ma być „integratorem projektu, w ramach którego współpracować może wiele spółek” oraz, że wybór konsorcjum pod przewodnictwem PGZ „nie zamyka drogi ani nie odrzuca innych stoczni od udziału w projekcie”. Problem jest w tym, że nadal nie wyjaśniono kto i dlaczego postanowił, że to PGZ (a właściwie grupa ludzi w PGZ) decyduje, z kim zostanie zawiązane konsorcjum, a z kim nie.

Stocznia Remontowa Shipbuilding budująca niszczyciel min ORP „Kormoran” nie została zaproszona przez MON do złożenia oferty. Fot. M.Dura

Omawiany proces był widoczny, gdy Defence24.pl zapytał Polską Grupę Zbrojeniową 9 września br. „Jaką współpracę PGZ zaoferował Stoczni Remontowa Shipbuilding w Gdańsku oraz spółkom Rolls-Royce Poland SP. z O.O i KenBIT Koening i Wspólnicy w programie Miecznik i Czapla?”.

Odpowiedziano nam, że: „Zakresy udziału tak członków konsorcjum jak innych podmiotów są aktualnie tematem wnikliwej analizy i nie będą omawiane poza bezpośrednim kręgiem zainteresowanych. Ewentualne zaproszenia do udziału w realizacji ww. projektów będą najpierw konsultowane z zainteresowanymi. O wyborze ewentualnych partnerów zadecydują ich kompetencje. Nadmieniamy, że jedną z pierwszych decyzji Zarządu PGZ S.A. było rozesłanie propozycji współpracy do podmiotów państwowych i prywatnych (krajowych i zagranicznych), które mogłyby stać się partnerami biznesowymi Grupy. Wśród tych podmiotów jest właśnie Remontowa Shipbuilding. Jesteśmy otwarci na współpracę z każdym.

Z ustaleń Defence24.pl wynika, że powyższa zapowiedź nie została spełniona. Nie wysłano bowiem żadnej konkretnej propozycji współpracy do stoczni Remontowa Shipbuilding. Co więcej, stocznia ta sama zaproponowała współpracę i na tę ofertę też nie otrzymała do początku października konkretnej odpowiedzi. Bardzo wiele wskazuje na to, że realne „negocjacje” toczyły się jedynie ze Stocznią Marynarki Wojennej.

Do konfliktów może dojść również na pewno w samym PGZ. Jako pierwszy pojawi się prawdopodobnie spór pomiędzy interesami Stoczni Marynarki Wojennej oraz wchodzącej w skład PGZ morskiej grupy MARS (która dziś liczy siedem spółek). Już zaczynają się np. spory, gdzie będą budowane kadłuby Czapli i Mieczników. W grupie MARS wskazuje się na Gdańsk, gdzie przejęto w 2014 r. spółkę Synergia 99 z dwiema okrętowymi pochylniami (jedna o długości 280 m) oraz zainwestowano w infrastrukturę ponad 20 milionów złotych (tworząc przy tym ponad 600 miejsc pracy).

Do budowy kadłubów jest jednak również gotowa Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni, dla której pieniądze z budowy kadłubów mogą pozwolić na przetrwanie i wyjście z długów. To samo chciałaby robić także stocznia NAUTA, która systematycznie zdobywa w tej dziedzinie coraz większe doświadczenie realizując często bardzo skomplikowane projekty (np. katamaran badawczy „Oceanograf”).

Budowany w stoczni Nauta w Gdyni statek badawczy dla Uniwersytetu Gdańskiego „Oceanograf”. Fot. M.Dura

Tymczasem podmioty należące do PGZ chyba nie zdają sobie sprawę, jaki udział w programie Miecznik i Czapla jest planowany przez grupę z zarządu PGZ, która negocjuje zakres prac z SMW (nie należącą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej). Zapytaliśmy się o to wprost i otrzymaliśmy m.in. odpowiedź, że „Należy pamiętać rozpatrując aktualną sytuację, iż potencjał stoczniowy Grupy PGZ nie koncentruje się wyłącznie na produkcji wojskowej. Realizujemy równolegle duże projekty cywilne. Spółki z grupy MARS Shipyards & Offshore współpracują z klientami z różnych części świata, dla których wykonują remonty i konwersje statków, budują nowe jednostki i konstrukcje stalowe”.

Problem w tym, że wszystkie te projekty realizuje grupa MARS i PGZ nie ma w tym żadnego udziału. Grupa MARS natomiast liczyła na pewno, że udział w PGZ pomoże w zdobyciu kontraktów w ramach programów okrętowych i tutaj odpowiedź powinna być bardzo konkretna. A nie była.

Co dla Inspektoratu Uzbrojenia ma zrobić PGZ?

Według niepotwierdzonych informacji, po decyzji Ministerstwa Obrony Narodowej część „morska” PGZ zaczęła konsultacje z różnymi firmami, w tym zagranicznymi, na temat oferty lub ofert, jakie mają zostać przedstawione do Inspektoratu Uzbrojenia. Wspominał o tym m.in. sam prezes PGZ Dąbrowski już w czerwcu br. „…jesteśmy w trakcie rozmów z potencjalnymi partnerami co do budowania konsorcjów”.

Nie wiedząc dlaczego MON zrezygnował z możliwości wyboru najlepszej oferty decydując się na jedną (od PGZ), poprosiliśmy resort obrony chociaż o wyjaśnienia:

  • czy to prawda, że PGZ ma przedstawić Inspektoratowi Uzbrojenia dwa projekty okrętu do wyboru, jeżeli chodzi o program Miecznik i dwa, jeżeli chodzi o program Czapla, oraz
  • czy to prawda, że PGZ ma przedstawić Inspektoratowi Uzbrojenia dwa projekty do wyboru, jeżeli chodzi o okrętowy system walki dla okrętów budowanych w ramach programu Miecznik i dwa, jeżeli chodzi o program Czapla.
  • czy to prawda, że negocjacje w sprawie okrętowych systemów walki prowadzi w tej chwili OBR CTM z Gdyni?

Inspektorat Uzbrojenia odmówił nam odpowiedzi na te pytania wskazując jedynie, że „IU wszczął postępowanie na pozyskanie okrętów pk. „Czapla” i „Miecznik” i w dniu 30.06.2015 r. przesłał do PGZ S.A. zaproszenie do negocjacji. Termin składania dokumentów formalno-prawnych mija w sierpniu br.”.

Pierwszy przykład nieudanego polskiego programu okrętowego – ORP „Kaszub”. Fot. M.Dura

Inspektorat Uzbrojenia zaprzecza, by wybór docelowego producenta, a więc również typu okrętu, zlecono przemysłowi. Według resortu obrony „Wojsko zdefiniowało wstępne wymagania taktyczno-techniczne dla platformy oraz jej elementów składowych. Wojsko też zdecyduje o typie okrętu”. „Szczegóły dotyczące parametrów technicznych, oraz typów efektorów jak i sensorów będą przedmiotem negocjacji z wykonawcą”.

Teoretycznie, bo w rzeczywistości wojsko zadecyduje jedynie, czy typ okrętu oraz jego wyposażenie zaproponowane przez PGZ spełniają wymagania. Jeżeli Inspektorat Uzbrojenia zadecyduje inaczej to program Miecznik i Czapla wystartuje od początku. Nie będzie więc analizy gestora, jaki konkretnie powinny być rakiety czy armaty, ale akceptacja propozycji złożonych przez przemysł.

Brak kompetencji w MON i PGZ

Polska Grupa Zbrojeniowa nigdy nie realizowała programów okrętowych o takim skomplikowaniu jak Miecznik i Czapla. Według informacji Defence24.pl takiego doświadczenia nie ma też nikt we władzach spółki, dlatego zwróciliśmy się do Inspektoratu Uzbrojenia z zapytaniem, która komórka w PGZ lub podmiot wybiera dwa projektu dla IU i jacy specjaliści. Okazało się, że Inspektorat Uzbrojenia tego nie wie, wskazując nam tylko, że „Adresatem pytania powinno być PGZ S.A.”.

Drugi przykład nieudanego polskiego programu okrętowego – ORP „Ślązak” czyli ex. Gawron. Fot. M.Dura

Zwróciliśmy się więc z takim samym pytaniem do PGZ 3 sierpnia br., ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Ponowiono takie samo pytanie 9 września, prosząc dodatkowo o informację: „Ile programów okrętowych koordynował PGZ jako PGZ. Jaki udział w przygotowywaniu oferty dla Inspektoratu Uzbrojenia ma stocznia NAUTA?”. Odpowiedziano nam, że nie realizowano żadnego programu okrętowego! Co więcej uznano, że nie ma w tym nic dziwnego ponieważ przy dużych projektach nie ma „istotnych różnić”.

PGZ rozpoczął działalność operacyjną we wrześniu 2014 r. i przez cały ten czas przygotowywał się do tej roli. W zakresie koordynacji w porównaniu z innymi dużymi projektami nie ma istotnych różnic. Istota problemu tkwi w organizacji i zarządzaniu samym procesem budowy okrętów (w zakresie kadłuba nie odbiega on od projektów cywilnych zwłaszcza tych z dużym stopniem zaawansowania technologicznego) i narzędzi, którymi dysponuje i dysponować będzie w tym przypadku wykonawca (systemy informatyczne, metodyki zarządzania wsparcie strategicznego partnera). Spółki z Grupy PGZ mają obecnie i ciągle rozwijają swoją wiedzę i doświadczenia w pozostałych obszarach o czym była mowa także na portalu Defence24.pl”.

Typ rakiety przeciwokrętowej powinien być wybrany przez MON przed wysłaniem zaproszeniem do składania oferty. Teraz propozycję złoży PGZ. Fot. M. Dura

W rzeczywistości programy okrętowe w niewielkim stopniu przypominają te projekty, które do tego czas realizowała PGZ. Ministerstwo Obrony Narodowej ma jednak nadal pełne zaufanie do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Minister Siemoniak w czasie wodowania ORP „Ślązak” 2 lipca br. oficjalnie deklarował, że „PGZ powinien być takim integratorem, który potrafi tego rodzaju projekty spinać. I cieszę się bardzo, że ta „noga” morska PGZ-u będzie silna”.

Defence24.pl: Kto zadecydował o tym, że PGZ został wybrany jako ten, z którym będą prowadzone negocjacje. W sumie na stole było siedem podmiotów polskich, które mogłyby takie negocjacje prowadzić? Wiceminister Mroczek: Dwa dni temu zaprosiliśmy do negocjacji Polską Grupę Zbrojeniową jako lidera konsorcjum. Konsorcjum nie jest zamknięte, więc cały potencjał Polski – stoczniowy będzie wykorzystany. No w tej sprawie stwierdziliśmy występowanie podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa. Na tej podstawie mogliśmy skierować to zamówienie do polskich stoczni. W najbliższym czasie poznamy skład konsorcjum. Wiadomo, że liderem konsorcjum jest „Pegaz”.

Wiceminister Czesław Mroczek, 2 lipca 2015 r., Wodowanie ORP „Ślązak”,

Tymczasem coraz więcej specjalistów wskazuje, że z tą wiedzą i doświadczeniem wcale nie jest tak dobrze i to nie tylko w przemyśle, ale przede wszystkim w MON i Marynarce Wojennej. Dlatego wybór niedoświadczonego integratora może spowodować, że po ORP „Kaszub” i ORP „Ślązak” powstanie kolejna, unikatowa i kosztowna jednostka pływająca. A Marynarka Wojenna nadal nie będzie miała nowych okrętów.

Wykonawca przed opracowaniem oferty powinien mieć również narzucony typ rakietowego systemu przeciwlotniczego. Nie miał . Fot. M.Dura

Kosztowna asekuracja

Decyzja o zaproszeniu do negocjacji PGZ była idealnym rozwiązaniem dla MON. W ten sposób zrzucono bowiem całkowitą odpowiedzialność na przemysł za wybór dostawcy projektu i systemów uzbrojenia i - co więcej – zrobiono to pod przykrywką dobrego interesu polskich stoczni. A to, że nie wszystkich – nikogo w MON już nie interesowało.

Dodatkowo, w kontaktach z przemysłem państwowym zawsze jest możliwość zakręcenia kurka z pieniędzmi, jeżeli nastąpi jakiś kryzys lub ktoś np. nie doszacuje budżetu (patrz rok 2013). MON jest wtedy doskonałym źródłem „ratunkowych” pieniędzy dla budżetu państwa i dla dobra publicznego można bez problemu zastopować jakiś program zbrojeniowy. W taki sposób właśnie zakończył się program korwety Gawron i upadła Stocznia Marynarki Wojennej. W przypadku stoczni zagranicznych nadzorujących i prowadzących program w Polsce, resortowi obrony groziłyby procesy sądowe, w których prawnicy MON nie mieliby żadnych szans.

Decyzja MON o wyborze PGZ odsunęła gestora od decydowania o tym, co zostanie kupione. Marynarka Wojenna może, oczywiście teoretycznie, odrzucić propozycję PGZ, ale wtedy cały kilkunastomiesięczny proces zacznie się od początku – a przecież okrętów coraz bardziej brakuje. Jeżeli MW zaakceptuje projekt - zarobią wskazane przez resort obrony: PGZ i SMW. Jeżeli Marynarka Wojenna odrzuci projekt – MON umyje ręce usprawiedliwiony, „że chciał dobrze”, procedura rozpocznie się od początku, a pieniądze pozostaną w budżecie państwa. Może na tym jednak ucierpieć bezpieczeństwo kraju.

Marynarka Wojenna pilnie potrzebuje nowych okrętów i nie może odrzucić jedynej (decyzją MON) oferty złożonej przez PGZ. Fot. M.Dura

Do dzisiaj nie wiadomo, kto podjął decyzję i na jakiej podstawie, by zaproszenie do negocjacji skierowano tylko do konkretnych podmiotów. Programy okrętowe stały się w ten sposób precedensem i jeżeli urzędnicy w MON oraz część przedstawicieli przemysłu w ramach PGZ wykonają swoje plany, to później praktycznie każdy przetarg będzie można rozstrzygnąć bez jego rozpoczęcia. A to, że przy braku konkurencji i jednym podmiocie trudniej negocjować cenę jest mniej ważne niż możliwość utraty stanowiska, gdy coś pójdzie nie tak.

Żadna z pominiętych przez MON polskich firm nie chce się odwołać do sądu. Ich obawa przed późniejszą reakcją resortu obrony w czasie kolejnych kontraktów jest kolejną przesłanką wskazującą na możliwość występowania problemów z zachowaniem „uczciwej” konkurencji w zamówieniach wojskowych. 

Artykuł ten był przygotowywany od czerwca br. W tym czasie MON wydał kolejną decyzję – nr 367/MON z 14.09.15, która „oficjalizuje” dokonywanie wyboru kręgu oferentów przy ocenie PIBP przez IU/MON, a więc w czasie fazy analityczno-koncepcyjnej. Wyjaśnienie można znaleźć porównując obie decyzje. Gdy wybrano PGZ do składania ofert w programie Miecznik i Czapla paragraf 22.1 Decyzji nr 118/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 25 kwietnia 2013 r. miał brzmienie następujące: „Zamawiający może udzielić zamówienia w trybie zamówienia otwartego, jeżeli postępowanie, o którym mowa w § 3, wskazuje na więcej niż jednego wykonawcę”. Pięć miesięcy później paragraf 25.1 Decyzji nr 118/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 25 kwietnia 2013 r. brzmiał już inaczej: „Zamawiający udziela zamówienia w trybie negocjacji z kilkoma wykonawcami, jeżeli wymagania dotyczące ochrony podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa, zawarte we wniosku pozytywnie ocenionym przez Ministra Obrony Narodowej zgodnie z rozporządzeniem, o którym mowa w § 3, spełnia co najmniej dwóch, zidentyfikowanych wykonawców. Zamawiający również udziela zamówienia w tym trybie, jeżeli z oceny dokumentów stanowiących podstawę pozyskania sprzętu wojskowego, w szczególności dokumentów wynikowych fazy analityczno-koncepcyjnej wynika, że wymagania dotyczące ochrony podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa spełnia określona liczba wykonawców, o ile z wiedzy zamawiającego wynika, że są one aktualne.”

Maksymilian Dura Defence24.pl

1. Według jakich procedur MON wybrało PGZ i co będzie z polskimi firmami, które do PGZ nie należą? Wykonawcę wskazano w ramach oceny występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa (PIBP) na podstawie Decyzji nr 92/MON MINISTRA OBRONY NARODOWEJ z dnia 21 marca 2014 r. w sprawie szczegółowego trybu postępowania w zakresie kwalifikowania zamówień i oceny występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa (Dz. Urz. Min. Obr. Nar. poz. 101 z póź. zm.). Ma nim być Polska Grupa Zbrojeniowa w konsorcjum z innymi firmami. Nie zamyka to zatem drogi do udziału w projekcie dla innych firm zajmujących się przemysłem stoczniowym. Podmiot wskazany w PIBP ma być integratorem projektu, w ramach którego współpracować może wiele spółek. 2. Kiedy zostało przeprowadzone to postępowanie i porównanie ofert polskich podmiotów realizujących budowę okrętów nawodnych (w którym wybrano PGZ) i jaki skład miała komisja, która tego dokonała? Ocena dotycząca występowanie PIBP została dokonana przez MON w dniu 22 maja 2015 r. 3. Jakimi kryteriami kierowano się wybierając Stocznię Marynarki Wojennej i odrzucono inne stocznie (wskazuje na to wypowiedź prezesa PGZ, że zostaliśmy poproszeni, aby Polska Grupa Zbrojeniowa wspólnie ze Stocznią Marynarki Wojennej przygotowywała się do postępowania”)? Wybór konsorcjum pod przewodnictwem PGZ wynika z oceny występowania PIBP dokonanej przez MON i nie zamyka drogi ani nie odrzuca innych stoczni od udziału w projekcie. 4. Według informacji PAP „PGZ jest w trakcie rozmów z potencjalnymi partnerami co do budowania konsorcjów”. Dlaczego wybór docelowego producenta a więc również typu okrętu zlecono przemysłowi? Czy dialogi techniczne nie dostarczyły na to wystarczających danych? Wojsko zdefiniowało wstępne wymagania taktyczno-techniczne dla platformy oraz jej elementów składowych. Wojsko też zdecyduje o typie okrętu. 5. Kto będzie teraz wybierał docelowe systemy uzbrojenia. Czy tak jak w przypadku Kormorana zostanie to scedowane na przemysł? Wojsko zdefiniowało wstępne wymagania taktyczno-techniczne dla platformy oraz jej elementów składowych. Szczegóły dotyczące parametrów technicznych, oraz typów efektorów jak i sensorów będą przedmiotem negocjacji z wykonawcą. 6. Jakie maksymalne środki zostały zarezerwowane na budowę 6 okrętów? Zgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi ochrony informacji niejawnych na obecnym etapie IU, jako Zamawiający, nie może udzielić powyższej informacji.

płk Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON, 26 06 2015

Reklama

Komentarze (22)

  1. damian02035

    Witam, wie ktoś może o co chodzi z tym kamuflażem kadłubów, do połowy długości są czarne? Nigdzie nie mogę znaleźć jakiegoś sensownego wytłumaczenia. Dużo okrętów radzieckich, zwłaszcza mniejszych, było w ten sposób malowanych.

    1. klm

      Tam znajduje się wylot spalin.

    2. Rych

      Jest to robione tylko w celach estetycznych. Wcześniej kadłuby były malowane jednym kolorem (szarym), a po powrocie z morza cała rufa była zakopcona. Na czarnej farbie tak tego nie widać.

    3. lol

      Złudzenie optyczne mówi ci coś? Sam przez "chwilę" zastanawiałem się, czy to jest jeden okręt, czy to czarne to jakiś przepływający obok kuter. Nie da się zakamuflować całego okrętu na morzu. Ale można czasami sprawić wrażenie, że jest mniejszy właśnie dzięki takim dziwnym malowaniom. Utrudnia to troszkę identyfikację wzrokową, chociaż wątpię żeby w czasach nowoczesnych radarów ktoś polegał tylko na identyfikacji wzrokowej...

  2. steward senior

    Zgodnie z decyzją byłego pana premiera (tego co zrobił karierę), MON nie będzie już zamawiał w polskich stoczniach "dużych okrętów". "Duży okręt" to korweta wedle opinii tegoż pana. Czyli idąc dalej tym tropem - fregata - to "bardzo duży okręt" (chociaż coraz częściej spotykam też termin "statek" - jako równoważny o zgrozo), niszczyciel - to "bardzo bardzo duży okręt", a krążownik - to "bardzo bardzo bardzo duży okręt" - etc. Jako rodzony Pomorzak i niedoszły marynarz, nie mam szacunku dla ignorantów, a już najmniej do ignorantów zapiekłych. Oczywiście nie mam żadnych wątpliwości, że Stocznia Remontowa dałaby sobie radę z każdym wojskowym projektem, bo potrafi nie jedno, a nadto ma gdzie, ma czym i ma kim robić (w przeciweństwie do SMW). Dlaczego wobec tego MON forsuje SMW, cóż, trzeba zapytać wiewiórki,.. one wiedzą.

  3. niktważny

    Teraz albo nigdy, bez tego kontraktu ta grupa, a więc i zrzeszony w niej polski przemysł, by upadł, zwłaszcza że są gotowe holenderskie i francuskie oraz pewnie koreańskie rozwiązania. Dobrze, niech się uczą. Choć rakiety to norweskie kupili. Co ten polski przemysł w ogóle potrafi, nie wspominając 2mln emigrantów w ostatniej dekadzie ?PYTANIE Oraz 0,5 MILIONA nierentownych górników !!!

  4. Darek S.

    Jeżeli był ktoś na MSPO w Kielcach w 2015 r. na stoiskach PGZ, to sam sobie powinien odpowiedzieć na pytanie, jaki poziom ona prezentuje i jak długo mogłaby ona pociągnąć w warunkach gospodarki rynkowej. Aby wzbudzić zainteresowanie, wystawionymi na MSPO, prawie że muzealnymi eksponatami produktów, które kiedyś były w stanie produkować przedsiębiorstwa zrzeszone w PGZ, firma na swoich stoiskach postawiła dwa bary i zaczęła częstować ludzi w mundurach darmowymi drinkami. Jako, że nasi decydenci, to durnie jakich mało nie zdziwili się, czemu to tyle umundurowanych oficjeli jest w takich szampańskich humorach, przebywając na stoisku PGZ. Co najmniej 75% firm, które są częścią tego koncernu mają pewność, dzięki sprawności działania zarządu PGZ, że już niedługo ślad po nich żaden nie pozostanie, poza długami. Dlaczego te firmy nie mają, żadnych szans ? A dlaczego socjalistyczna PRL nie miała szans, z takich samych powodów państwowe PGZ, albo polskie państwowe kompanie węglowe nie mają szans w gospodarce rynkowej. Przedłużanie tego stanu rzeczy, to czyste marnotrawstwo środków. Jeżeli już coś miało być państwowe, to trzeba było zostawić państwowe elektrownie. Stawia się taką i stoi. nic nie trzeba robić, tylko kasować szmal. Gdy był czas na odprowadzanie zysków z elektrowni wybudowanych za komuny, elektrownie były prywatne. Gdy jest czas na budowanie nowych mocy produkcyjnych, to nagle się okazuje, że cała ta prywatyzacja elektrowni, to było zwykłe rozdawnictwo łupów zagranicznym koncernom. Bo żaden koncern nie chce tu zainwestować ani złotówki w nowe moce produkcyjne. Na dobrą sprawę śmiało można by zrobić nacjonalizację elektrowni w Polsce i w niczym by to nie zaszkodziło ich działaniu. W przypadku przedsiębiorstw typu zbrojeniowego, tak łatwo już nie jest. Tu nie wystarczy wymyślić raz na 30 lat jakiś produkt, postawić go i czerpać z niego nieprzerwanie korzyści, poza drobnym przerwami na lifting.

  5. GuCIA

    znów dialogi ....znów iluzje i odcinanie dni do emerytury..aby się tylko udało przetrwać do niej na dialogach ...i żeby ktoś nie chciał być przebojowy i przyśpieszyć procedur....no bo jak ....jak już uprawiamy z "amerykanami mezalians zbrojeniowy itp " to zakupić od nich technologie albo od razu okręty klasy LCS (Litoral Combat Ship) są to jednostki tanie a co dobre w nich są jednostkami modułowymi ..można je przebudowywać wymieniając moduły .. i ze statku patrolowego .zrobić fregatę rakietową czy walki radioelektronicznej ,hydrografa czy łowcę ubotów ..czy wsparcia artyleryjskiego,dowodzenia, itp itd ...a i parametry mają GODNE UWAGI

  6. kuba

    Smutna rzeczywistość. Głównym beneficjentem programu „Miecznik” i „Czapla” będzie przemysł niemiecki i firma TKMS. TKMS zaprojektuje okręty w oparciu o dostawy z Niemiec. Nam zostanie klepanie i malowanie blach. W ramach offsetu podeślą nam statki do remontu - klepanie i malowanie blach. Możemy zapomnieć o odbudowie polskiego przemysłu stoczniowego.

    1. Boczek

      Po pierwsze, polskiego przemysłu stoczniowego nie trzeba budować. On się odradza - i to bardzo zdrowo i szybko - po tym jak został przez Solidarność "zlikwidowany". To Polacy i polskie firmy trzymają Niemiecki przemysł okrętowy na kroplówce przy życiu. Proponuje kiedyś odwiedzenie jakiejś stoczni niemieckiej kiedy leci duży projekt. Na parkingach pod stoczniami masz dziesiątki polskich firm - od hydrauliki, przez HVAC, po biura konstrukcyjne. Bez nich niemiecki i tak już dzisiaj śladowy przemysł stoczniowy skurczył by się o połowę. Po drugie, przeczytaj mój post (Środa, 21 Października 2015, 16:47), to się dowiesz jaki jest road map. TKMS nic nam nie może dostarczyć, bo nie posiada żadnej stoczni oprócz byłej HDW, która buduje tylko u-booty. "W ramach offsetu podeślą nam statki do remontu". Dobrze by było, bo w dzisiejszych czasach jedynie stocznie remontowe żyją sobie bez problemu.

    2. JB

      Rozumiem, że dla kolegi wesoła żeczywistość to ta "francuska", gdzie wszystkie dostawy będą polskie. Nawet blachy trzeba umieć klepać, kolego ...

  7. chateaux

    Zamawiający płacący pieniądze, ma prawo wyboru tego któremu płaci, choćby w drodze arbitralnej decyzji. Zwłaszcza jeśli wybiera zamawiającego który jest jego własnością. UZP nie jest jedynym i najwyższym dobrem.

    1. oskarm

      O ile placi z wlasnych pieniedzy a nie podatnikow. Oczywiscie jesli oferent bedzie w stanie wykazac, ze jego propozycja jest lepsza niz porownywalne konstrukcje to jako podatnik bede sie cieszyl. Obawiam sie tylko, ze my to nie Dania... Pamietacie marze Bumaru w przetargu na pierwszy NDR?

  8. say69mat

    defence24.pl: Ministerstwo Obrony Narodowej zaprosiło Polską Grupę Zbrojeniową do negocjacji w sprawie programów okrętowych Miecznik i Czapla. Wyboru wykonawcy dokonano bez rozpoczęcia postępowania i bez uwzględnienia konkurencji. say69mat: Pokłosie bezrefleksyjnie realizowanej koncepcji ...'Dobre bo ... Polskie'. Produkcja okrętów na wyposażenie floty, absolutnie nie jest tożsama z produkcją statków. Nawet tych najbardziej specjalistycznych konstrukcji morskich na rzecz cywilnych kontrahentów.

    1. Boczek

      A w którym kraju jest inaczej? "Produkcja okrętów na wyposażenie floty, absolutnie nie jest tożsama z produkcją statków. Nawet tych najbardziej specjalistycznych konstrukcji morskich." O jeszcze jeden doświadczony okrętowiec. Ile okrętów wojennych zbudowałeś w swoim życiu i ile konstrukcji w reżimie offshore, albo gazowców LNG? Mógłbyś tu na podstawie Twojego doświadczenia uporządkować w skali trudności - U.boot, fregata/korweta, niszczyciel min, statek jack-up, platforma wiertnicza/eksploatacyjna. Dla ułatwienia podaję. System zęzowy Fregata - specyfikacja prób 25 stron, platforma offshore - 180 stron.

  9. Obserwator

    odpowiedź dla Sojgniew: I to jest moim zdaniem prawdziwy dialog. Można jak widać rozmawiać o sprawach trudnych w przyjaznej atmosferze. Bardzo mi się podoba myśl przewodnia z tego komentarza. Szukanie na siłę winnego tak aby udowodnić coś co w rzeczywistości pomoże zaspokoić własne żale nie ma sensu, przez takie podejście ludzie nakręcają się tylko zamiast skoncentrować na celu. Jestem głęboko przekonany, że to właściwy moment i miejsce, dobra konfiguracja zdarzeń i inni ludzie - to szansa aby coś ruszyć z miejsca, ale podkreślam ruszyć. Możemy wielu projektom nadać właściwy kierunek, ale musimy być konsekwentni i zakopać worek z personalnymi ambicjami poszczególnych "osobistości". Może to brzmi patetycznie, ale jeżeli Maks przygotowywał materiał przez kilka miesięcy to ja w tym siedzę od kilku lat - ale czy to ważne jeżeli nie ma się kompetencji do podejmowania decyzji???? Nie chcę mieszać, nie będę szukał winnych i rekompensował swoich żali - wiem, że wszyscy zainteresowani mogą coś na tych programach zyskać i oni to wiedzą. Wie to NAUTA, wie RSB i SMW. Dostrzega to CTM i inni. Problem leży nie na poziomie managerów ale w ambicjach innych decydentów - to czego nie widzimy my dostrzegają przedstawiciele koncernów zagranicznych i ich lobbyści w naszym otoczeniu. Gdyby Maks swoim działaniem spowodował rozliczenie decydentów za GAWRONA - poparłbym Go, ale jesteśmy tu i teraz, czas nas goni a możliwość spowolnienia programów bo inna opcja widzi to inaczej i to nie z powodów merytorycznych bo przecież nie mają o tym pojęcia - a wyłącznie dla politycznego EGO - to granda. Paradoksalnie to właśnie SMW w obecnym położeniu może podejmować strategiczne decyzje dla siebie i dla Programu M&Cz od ręki (może jeszcze RSB). Pomyślcie sami: GAWRON by już pływał gdyby sprawność decyzji MON to umożliwiała, NAUTA jest ubezwłasnowolniona przez właściciela itd. Mamy wszędzie doradców, konsultantów, lobbystów - generalnie i krótko mówiąc: całe stado specjalistów, którzy wszystko wiedzą lepiej, na wszystkim się znają, wzajemnie się obrzucają błotem a efekt: po co nam OPV o wielkości do 2600 DWT skoro powinniśmy mieć coś ok 4000 DWT!!!!! Ludzie zacznijmy coś, zbudujmy coś, udowodnijmy samym sobie co możemy zrobić, a później wyciągnijmy z tego wnioski. Ja nie znam się na wszystkim, wiem coś o wszystkim a też chciałbym wiedzieć wszystko o czymś, ale wierzę, że możemy to zrobić tylko w końcu pomóżcie nam zacząć. Pozdrawiam i schodzę ze sceny z przekonaniem, że w końcu uda się nam zacząć.

  10. Obserwator

    Maks - miałem nadzieję, że przez tak długi okres czasu i przy wsparciu polityków (w zakresie pozyskiwania informacji) będzie to coś na prawdę mocnego i realnie opisującego rzeczywistość. Niestety czuć w tym Twój żal do MON i strzelanie po "omacku". Podane przez Ciebie informacje nie są rzetelne - np. korespondencja z RSB .... Mam też wrażenie, że ludzie nie chcą z Tobą już rozmawiać, a Twój profesjonalizm śledczy jest na dużo niższym poziomie niż techniczny. Czy aby kontakty z politykami, poruszanie się po lub w okolicach "salonów" i głębokie poczucie żalu nie wypaczyło tego Maksa z 3FO ?????? Mimo wszystko życzę Ci powodzenia, ale pamiętaj, że interes Państwa nie zawsze musi iść Twoją ścieżką. Czy nie czas aby to zrozumieć???

    1. Stojgniew

      (odpowiedź - Obserwator) Mam bardzo podobne odczucia. Zbyt wczesne i błędne wyciąganie wniosków. Zbędne sugestie (a propos TKMS). Czyżby przeszkadzało, że okręty będą projektowane i budowane w Polsce? Czyżby przeszkadzało, że to polska będzie decydowała o tym ile polskich technologii znajdzie się na okrętach? Artykuł przypomina te z Onetu i Wp. Ja akurat widzę dopiero pierwsze kroki, jeszcze bez oficjalnych decyzji w celu wykorzystania technologii kiedyś zakupionych na zachodzie oraz tych opracowanych w Polsce. Czyli tak jak powinno być. Nawet jeśli nasze okręty nie będą tak doskonałe jak zachodnie, ale wydatkowane pieniądze będą maksymalnie w Polsce, to niech takie okręty powstają. Doświadczenie, o którym piszesz, buduje się z czasem i ciężką pracą. Jak kupimy np francuskie, składane w Polsce, to nigdy nie wypracujemy wysokich technologii. Tak najczęściej kończy się współpraca z zachodnimi partnerami. Teraz te nieskomplikowane czaple i mieczniki, a jutro może wreszcie uniwersalne korwety. Ponadto obecna sytuacja w ogóle nie wyklucza współpracy z innymi stoczniami polskimi. Wszystko jeszcze przed nami. Przyjdzie czas na wnioski i krzyki.

  11. cold warrior

    Marynarka Wojenna zdecydowanie powinna odrzucić projekt. Zamiast tych śmiesznych stateczków o których jak widać MON nie ma zielonego pojęcia, nie wie jakie chce uzbrojenie, nie interesuje ich oferta konkurencji, powinniśmy skupić się na ochronie przeciwlotniczej i 4-6 okrętów podwodnych. Na bałtyk to tyle. Niekompetencja MON aż razi w oczy..

  12. 123456

    Wszyscy wiedzą, że to kolesiostwo i wybór nie był przypadkowy. Służby muszą jakoś wyprowadzić kasę z budżetu na własne cele. Jak wyprowadzić ? Przez SMW w upadłości likwidacyjnej. Najpierw zawyżony kontrakt. Kilka lat ściemniania, potem upadek i wszystko zgodnie z prawem. Ludzie się rozejdą i winnych nie będzie. Jak zwykle ściema, dwa metry mułu i śmietana na wierzchu.

  13. bolo

    Gdyby program Gawron się udał dziś mielibyśmy siedem czyli o kilka korwet za dużo, a ich utrzymanie zjadłoby spora część budżetu MON. A gdyby w PRLu zbudowano serię Kaszubów dziś nie wiedzielibyśmy co z nimi robić a i na budowę znacznie bardziej potrzebnych Orkanów raczej nikt by się nie zdecydował. Czyli nie ma tego złego. Dzięki klapie z Gawronami będzie szansa na klapę z Miecznikami. Tzn. PMW będzie co 10 lat obdarowywana coraz nowocześniejszym okrętem, który po pewnym czasie zostanie porządnie uzbrojony(Orkany nie od razu dostały RBS 15 a Ślązak z wyposażeniem Thalesa może bez większych problemów stać się korweta w pełni tego słowa znaczeniu).

    1. chateaux

      i każdy z nich padnie przy pierwszym ataku lotniczo-rakietowym

  14. AndrzejM72

    Piszę po raz 100-ny - takie duże okręty na Bałtyku i pod nosem nasyconego Kaliningradu to kaczki do odstrzału. Proszę przeczytać moje komentarze do artykułu o projektach BTT Czapli i Miecznika - o koncepcji rozproszonych grup zadaniowych małych jednostek, z wieloma piętrami obrony i ataku, sieciocentrycznymi i zdronizowanymi. To jest Bałtyk, już za PRL-u w czasach zimnej wojny mawiano, że najlepszym okrętem na Bałtyk jest...samolot. Dzisiaj to bsl i UAV w sieci i jednostki niezależne od portów, bo porty to kaplica... Pomijam sprawy szybkości budowy i szkolenia, standaryzacji, rezerwę modernizacyjną wbudowaną systemowo przez ścisłe zastosowanie modularności - zwyczajnie czas tych ZBYT dużych, zbyt nielicznych, i zbyt kosztownych jednostek na Bałtyku przeminął - jak pancerników w II w.św.

  15. Johny Bravo

    Ciekawe co M.Dura napisze jak zostanie wybrany Scorpene bez przetargu, a jako uzasadnienie będzie fakt że oferowany jest w pakiecie z rakietami manewrującymi? Gdzie będą argumenty o innych ofertach, konkrecji, przejrzystości etc.? Przecież liczni "eksperci" od dawna o to gardłują. I nikomu z nich nie przeszkadza, że żadnego okrętu nigdy nie zbudowali, w żadnym większym programie nie uczestniczyli, a w stoczni budującej okręty podwodne nigdy nie byli ... o pardon w DCNS może ...

  16. patriota

    Analizy, wstępne studia wykonalności, wstępne założenia taktyczno-techniczne, dialogi techniczne. Tylko kolejne tony papieru i żadnych konkretów. To powinno być jasno, precyzyjnie sformułowane. Opracować jedną, uniwersalną platformę pływającą dla marynarki wojennej, tanią (za około 60-70 milionów dolarów), prostą w budowie (tzw. blokowa konstrukcja kadłuba, gdzie łączy się już wyposażone segmenty), ekonomiczną w eksploatacji, z zapasem 120-150t wyporności na późniejsze modernizacje. W oparciu o jeden projekt opracować okręty wsparcia logistycznego, rozpoznania radioelektronicznego, ratownicze, patrolowe, hydrograficzne, bazy dla okrętów podwodnych i niszczycieli min. Różna długość: 75m, 90m, 105m, 120m i wyporność: 1650-1800t, 2100-2250t, 2400-2700t, 3000-3300t. Dlaczego od ponad 15 lat tylko się analizuje, planuje i rozważa????? Proszę o odpowiedz dlaczego w Polsce wszystko trzeba maksymalnie skomplikować?

    1. Trep

      Bo tu nie liczą się kompetencje tylko kto kogo zna - tak było, jest i długo jeszcze będzie.

    2. Boczek

      "za około 60-70 milionów dolarów" - tyle kosztuje sama technika do luksusowego jachtu. Bez luksusu jeszcze. Albo statek jack-up. Jak to pomnożysz przez 3 to wystarczy na uzbrojenie - może?

  17. stoczniowiec

    Stocznia Marynarki Wojennej istnieje tylko i wyłącznie na papierze. Brak kadr, brak zdolności remontowych, nie mówiąc już o podjęciu produkcji. Saga z Gawronem pokazuje, iż zlecenie temu zakładowi produkcji to podtrzymanie obumarłego organizmu i roztrwonienie funduszy na jego zaległości finansowe. Już nawet okręty MW wysyłane są na remonty byle dalej od tego zakładu pracy chronionej.

  18. Otek

    Miecznik, Czapla - czarowanie. Pierwotne założenie 6 MEKO było rozsądne.

    1. stach

      i bardzo dobrze. nie ma co kombinować, trzeba iść konsekwentnie w MEKO i mądrze je skonfigurować.

  19. g

    Najważniejsze, żeby były pływające...

  20. FTR

    Polska to nie USA - tu nie ma miejsca na więcej firm stoczni budujących okręty.. albo kupujecie u siebie bez konkurencji albo na konkurencyjnych zasadach to nie u siebie bo nie mają doświadczenia.. nie dogodzisz wam... tak źle i tak źle..

  21. Boczek

    Nie bardzo rozumiem, co tu jest do kombinowania? SMW buduje już typ Meko100. Niezależnie jak szczęśliwie przebiegał do tej pory ten projekt, filozofia typu, konstrukcja i technologie są opanowane. Szaleństwem byłoby szukanie nowego typu i rozpoczynanie wszystkiego od początku. Armata jest już dawno wybrana i jest to już używana OTO Melara 76 mm. W jakiej wersji? Jako jedynie słuszne uważam STRALES z możliwością stosowania kierowanej amunicji DART i tym samym uzyskanie dodatkowego bardzo efektywnego systemu przeciwlotniczego i Vulcano. Pozostałą amunicję już posiadamy. Można się zastanowić, nad wprowadzeniem dalszego kalibru 56 mm czy 40 mm i zainstalowaniem drugiej armaty. 40 mm wyda, nie wiadomo czy, czy 56 mm - trzeba przeanalizować. No i czy w ogóle potrzeba. Rakietowy system przeciwlotniczy to będą dwie wrzutnie RIM 116 RAM - efektor na bazie używanego Sidewinder-9. Pozostałe armaty małokalibrowe nie wymagają wielkiego planowania a inne uzbrojenie rakietowe jest już, przez posiadanie tegoż - NSM lub RBS15 - wybrane. MU-90 sprawa jasna. Tam bardziej, że design MEKO jest tak koncypowany, aby wszystko można było w miarę dowolnie przestawiać. No chyba, że jakiś mądry zamawiający zacznie przesuwać toalety albo próbować zainstalować na pokładzie "prayer room". Sprawa integracji i integratora jest tez prosta. Nic nie będziemy robić sami, a do współpracy zaprosimy konstruktora MEKO - TKMS i zrobimy to pod ich nadzorem. No chyba, że droga jest celem i chcemy budować w nieskończoność. TKMS weźmie za to pieniądze, jakieś 10-30 mln € za 4-5 lat wsparcia. My się nauczymy, ponadto weźmiemy U-Booty, a TKMS zrewanżuje się zleceniem budowy swoich jednostek exportowych w Polsce jako offset - jako, że sam nie posiada stoczni. Jedyna poprawka; nasze okręty będą budowane w konsorcjum 2-3 stoczni polskich (podział dowolny: całe jednostki lub dzioby, rufy, nadbudówki) aby wprowadzić element konkurencji w staraniu się o dalsze zlecenia dla Polski i TKMS. No i jedyne co nie jest jeszcze wybrane to heli handling. Ważne, żeby było wiadomo, czy zintegrowane z pokładem czy ma być wszystko po pokładzie szorowane i wleczone. Plan prosty. Zapinamy pasy, gaz i jedziemy. Każda inna droga, jest droga ułomną.

    1. mc

      Chociaż rzadko się z Tobą ("Boczek") zgadzam - tu masz rację. Poszukiwanie nowych typów okrętów, kombinowanie jak małe zainstalować uzbrojenie (a potem krytykować że to nie okręt, to tylko "łódź patrolowa"), wyszukiwanie stoczni która będzie się "Uczyć" - to wszystko spowoduje, że za kilka (bliskich) lat nasza marynarka, będzie mogła służyć tylko jako pływający cel. Rosja intensywnie wzmacnia swoją obecność na Bałtyku (i nie tylko), a my mamy wiele "celów do bronienia" - Port Północny z naftoportem, porty w Gdyni i Gdańsku (transport morski), gazoport i port w Szczecinie. To jest bardzo ważna część naszej gospodarki i jednocześnie zabezpieczenie dostaw m.in. gazu i ropy. Nasza marynarka musi szybko uzyskać większe możliwości operacyjne, w tym także możliwość zablokowania (w odwecie) portu w Kaliningradzie. Okręty podwodne raczej nam w tym nie pomogą więc powinni więcej "wyłożyć" na szybsze zbudowanie "Mieczników i Czapli" (myślę tu o jednostkach uzbrojonych w rakiety NSM lub RBS15 )

  22. MDx

    Po raz kolejny widać, że nie ma w MON ani ludzi z wizją wojskową ani biznesową. Chciało by się żeby była chociaż polityczna. A jest raczej "politykierska". Nie wykraczająca wiele dalej niż za bezpieczeństwo stołka i geszefty ze starymi znajomymi ze zbrojeniówki. Dobrze, że jesteśmy członkiem Nato. Przynajmniej dzięki temu jakieś standardy są wymagane i nie da się wszystkiego zamiatać pod dywan. Kiedyś się żartowało że w naszej armii nie ma indian tylko wodzowie. Jak widać wodzów też nie ma.

Reklama