Reklama

Siły zbrojne

Amerykańskie czołgi w Europie "uśpią" polityków?

Idea zmagazynowania ciężkiego sprzętu jednej amerykańskiej brygady pancernej w kilku krajach Europy Wschodniej jest ze wszech miar słuszna, o ile się ją zrealizuje i na niej nie poprzestanie. Jest bowiem niebezpieczeństwo, że kilkadziesiąt czołgów Abrams może ponownie „uśpić” polityków, którzy poczuwszy się bezpieczniej spowolnią i tak opóźniane programy modernizacyjne sił zbrojnych w swoich krajach.

Zalety i wady „pancernych magazynów”

Główną zaletą pomysłu przechowywanie na terenie Europy Wschodniej ciężkiego wyposażenia amerykańskiej brygady pancernej są stosunkowo małe koszty, potrzebne na przeprowadzenie tego rodzaju operacji. Jest to więc idea o wiele bardziej realna niż np. propozycja budowy stałych, amerykańskich baz w Polsce.

Pomysł może jednak również mieć negatywne skutki. Jeżeli jest bowiem tylko polityczną próbą zmuszenia Rosji do ustępstw, to nawet gdy się uda - rosyjska propaganda winę za to zrzuci również na Polskę. 

Po drugie polskie Ministerstwo Obrony Narodowej może to wykorzystać i czując się bezpieczniej spowolnić program modernizację naszej armii. Już obecnie terminy rozpoczęcia niektórych, podobno priorytetowych programów operacyjnych przesuwane są na później. Podobnie rzecz się może mieć z modernizacją sił zbrojnych krajów zachodnich, należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak Niemcy czy Wielka Brytania.

Po trzecie: najważniejsze w obecnych ćwiczeniach jest to, że cały czas usprawniane i sprawdzane są drogi przerzutu pomocy i sił NATO do krajów wschodniej Europy. Teraz Amerykanie mogą sobie ułatwić sprawę i przestaną ćwiczenia przerzutu ciężkiego sprzętu – wysyłając na Stary Kontynent tylko ludzi np. drogą lotniczą.

Łatwiej niż ciężki sprzęt przerzuca się samych żołnierzy. Na zdjęciu przylot amerykańskich spadochroniarzy do bazy sił powietrznych w Świdwinie – fot. A.M. LaVey/U.S. Army photo

Liczy się przede wszystkim zabezpieczenie dotarcia pomocy

Niestety jest duże podejrzenie, że właśnie bierzemy udział w seansie politycznym, który ma zmusić Rosjan do wstrzymania agresywnych działań na Ukrainie i który ma uspokoić społeczeństwa wschodniej Europy dając im złudne poczucie bezpieczeństwa. Złudne, ponieważ jedna brygada rozparcelowana w kilku państwach z punktu widzenia wojskowego nic nie zmieni. Co gorsza może przerwać lub zahamować realizowany obecnie za pomocą dużej ilości manewrów wojskowych, bardzo pozytywny proces wypracowywania najlepszych sposobów przerzutu sił sojuszniczych do rejonów zagrożenia.

Gwarantem naszego bezpieczeństwa nie będzie sprzęt jednego batalionu a wypracowane i sprawdzone drogi przerzutu dla kilku dywizji wsparcia, przerzuconych m.in. z USA drogą morską – fot. A. Burnett/ U.S. Army photo

Rozmieszczenie ciężkiego sprzętu może np. spowodować, że Amerykanie będą w przyszłości podsyłali na manewry jedynie niewielkie grupy żołnierzy, którzy uruchomią pojazdy, wyjadą nimi na poligon i wrócą – a więc zrobią dokładnie to, co mogliby wytrenować u siebie.

Tymczasem największym dobrem realizowanych od ponad roku manewrów wojskowych nie są wbrew pozorom ćwiczenia bojowe żołnierzy, ale trening systemu przerzutu sił, ciągłe weryfikowanie i poprawianie infrastruktury drogowej, kolejowej i portowej, jak również sprawdzenie przygotowania w poszczególnych krajach Europy Środkowo-Wschodniej systemu zaopatrywania dużych zgrupowań wojskowych w materiały, żywność i paliwo.

Pomysł wcale nie nowy

Wątpliwości, co do rzeczywistych intencji pomysłodawców pogłębia fakt, że pomysł przerzutu do wschodnie Europy amerykańskiej brygady pancernej wcale nie jest nowy i od ponad 8 miesięcy był kilkakrotnie wyciągany w mediach. Za każdym razem były to jednak tylko propozycje - bez ostatecznej decyzji.

Przykładowo wspominał o tym już w listopadzie ubiegłego roku generał Ben Hodges dowódca wojsk lądowych USA w Europie. W styczniu 2015 r. ten sam wysokiej rangi amerykański oficer poinformował w wywiadzie dla branżowego pisma „Star and Stripes”, że będzie analizowana możliwość rozmieszczenia we wschodnich krajach NATO ciężkiego sprzętu wojskowego.

Skutkiem tego pomysłu było skierowanie na początku 2015 r. do krajów środkowo-wschodniej Europy grupy ekspertów, którzy mieli wybrać potencjalne miejsca dla czołgów, transporterów opancerzonych oraz innego ciężkiego sprzętu wojskowego. Już wtedy mówiono o przerzucie około 220 pojazdów.

Załadunek ciężkiego sprzętu 1 dywizji pancernej z Fort Hood w Teksasie, który miał wziąć udział w manewrach w Polsce i krajach bałtyckich w sierpniu 2014 r. – fot. K. Anderson/U.S. Army photo

Na bazie tego rekonesansu miał być do końca lutego br. napisany oficjalny raport, dla gen. Philipa Breedlove, naczelnego dowódcy Sił Sojuszniczych w Europie. Teraz przypuszcza się, że Breedlove przygotował już odpowiednie rekomendacje, które mają być jeszcze w tym miesiącu zatwierdzone przez władze w Waszyngtonie. Bardzo dużo specjalistów w to jednak wątpi uważając, że koszty całego przedsięwzięcia przy niewielkim zysku militarnym spowodują odwleczenie tej decyzji.

Należy mieć bowiem świadomość, że do państw takich jak Polska czy Rumunia będzie przerzucony sprzęt dla nie więcej jak 850 amerykańskich żołnierzy. Jeszcze mniej ma się znaleźć w krajach bałtyckich. Pamiętajmy dodatkowo, że jeden brygadowy zespół bojowy (Brigade Combat Team) ma nie więcej niż 90 czołgów Abrams oraz podobną ilość transporterów opancerzonych. Omawiane siły mają więc ograniczone znaczenie operacyjne tym bardziej, że będą rozrzucone po całej Europie Środkowo-Wschodniej.

Do tego dochodzi jeszcze postawa Rosji, która mało znaczący z punktu widzenia operacyjnego manewr wojskowy zakwalifikowała jako najważniejsze naruszenie dotychczasowych umów pokojowych od czasu zakończenia Zimnej Wojny. A takiego zaostrzenia sytuacji Amerykanie zawsze starają się uniknąć.

Putin grozi i nikt nie zastanawia się: dlaczego?

Od momentu ogłoszenia pomysłu budowy „magazynów pancernych” wszystkie agresywne wystąpienia polityków rosyjskich są wiązane z tymi planami. I nawet kiedy Prezydent Putin ogłosił 16 czerwca br., że zamierza wprowadzić jeszcze w tym roku ponad 40 nowych międzykontynentalnych pocisków balistycznych zdolnych do pokonania nawet najbardziej zaawansowanych systemów obrony przeciwrakietowej uznano to za odpowiedź na plany amerykańskich wojsk lądowych.

Wprowadzenie 40 rosyjskich rakiet balistycznych w tym roku to wynik wieloletnich planów, a nie reakcja na budowę „magazynów pancernych” we wschodniej Europie – fot. mil.ru

Nikt nie zastanawia się przy tym, że nie można zbudować 40 rakiet balistycznych w ciągu roku bez wcześniejszego zaplanowania tego przedsięwzięcia i zapewnienia na to ogromnych środków. Putin więc wiedział o tych zamiarach od dawna, będąc do tego zmuszony nie przez działania amerykańskie, ale przez bardzo zły stan techniczny dużej części rosyjskiego arsenału strategicznego. BBC przyznało, że ogłoszone wczoraj działania Moskwy są ukierunkowane na zastąpienie istniejących pocisków, a nie ilościowe zwiększenie arsenału.

Nie należy również przykładać dużej wagi do deklaracji Kremla o wprowadzeniu pocisków zdolnych do przełamania najnowszych systemów rakietowych, ponieważ Rosjanie w ten sposób reklamują każdy swój strategiczny system rakietowy. W rzeczywistości nikt tak naprawdę nie wie (poza nimi samymi) jakie są ich parametry. Z kolei Amerykanie twierdzą konsekwentnie, że budowany system obrony przeciwrakietowej nie jest przeznaczony do odparcia uderzenia zaawansowanych technicznie, licznych sił strategicznych Federacji, a jedynie ograniczonego ataku ze strony państw takich jak Iran czy Korea Północna.

Niestety takie deklaracje powodują, że przeciwnicy pomysłów stałego wzmacniania krajów NATO graniczących z Rosją zyskają argumenty by zastopować planowane działania.

Pamiętajmy również, że nawet jeżeli się to nie uda to i tak „magazyny pancerne” nie powstaną od razu. Trzeba więc konsekwentnie realizować to, co już się planowało – a przede wszystkim własne programy modernizacji technicznej sił zbrojnych.

Reklama

Komentarze (11)

  1. Piotr Kraczkowski

    "Amerykanie twierdzą konsekwentnie, że budowany system obrony przeciwrakietowej nie jest przeznaczony do odparcia uderzenia zaawansowanych technicznie, licznych sił strategicznych Federacji, a jedynie ograniczonego ataku ze strony państw takich jak Iran czy Korea Północna." ____Takie twierdzenie wojskowi mogą łatwo zweryfikować pytaniem, czy budowany przez USA system obrony przeciwrakietowej będzie wstanie zestrzeliwać także rakiety Rosji? Otóż dla wojskowego oczywistym jest, że budowany system jest wstanie zestrzeliwać rakiety Rosji, Iranu i Korei Płn. ____Powstaje jednak pytanie, jak taki stan rzeczy wpływa na dotychczasową "równowagę strachu" USA i Rosji, która tak dobrze chroniła ludzkość przed III Wojną Swiatową? USA i Rosja mają nadwyżki kilkutysięcy głowic atomowych tylko z jednego powodu: po zmasowanym ataku atomowym jednej ze stron przy zbyt małej ilości rakiet i głowic mogłyby wszystkie ulec zniszczeniu i niemożliwym byłoby dokonanie uderzenia odwetowego. Przy posiadaniu broni atomowej nie chodzi tyle o możliwość jej użycia przed przeciwnikim, lecz głównie o jej przetrwanie ataku atomowego przeciwnika na tyle, aby dokonać odwetu. Tylko to przetrwanie możliwości atomowego odwetu jest tym właściwym odstraszaniem. ____Utrzymywanie się w iluzji jest w sprawach broni atomowej pierwszym krokiem do atomowej śmierci. "Budowany system obrony przeciwrakietowej" USA będąc wstanie "odeprzeć jedynie ograniczony atak" byłby wstanie odeprzeć wszystkie rakiety Iranu, Korei Płn. oraz wszystkie lub prawie wszystkie rakiety Rosji, jakie przeżyłyby pierwszy atak USA i mogłyby dokonać odwetu. Antyrakiety USA byłyby wstanie uniemożliwić rosyjski odwet całkowicie lub w znacznym stopniu. ____Oznaczałoby to, że z pojęcia "równowagi strachu" pozostałby tylko "strach", bo Rosja musiałaby się bać bardziej niż USA. ____Dlaczego jednak "strach" miałby dotyczyć tylko USA, Rosji, Chin, a już Korea Płn., czy Iran nie miałyby się rzekomo bać? Tym bardziej, że Korea. Płn., Iran, czy Izrael są państwami, które nie posiadają zdolności przetrwania pierwszego ataku atomowego USA lub Rosji przez ich rakiety odwetowe - te państwa odstraszają atomowo atak konwencjonalny. Nie ma żadnych podstaw, by uważać, że kierownictwo Korei Płn. lub Iranu byłoby obłąkane i chciałoby samobójczo zaatakować USA lub Rosję wiedząc, że kontratak USA lub Rosji by je zupełnie zniszczył, a i ich rakiety miałyby w USA lub w Rosji "zaledwie" efekt Hiroszimy i Nagasaki. ____System antyrakietowy kosztuje o wiele, wiele więcej, niż system rakietowy. Na ile wiarygodnym jest twierdzenie USA, że wydają biliony dolarów, tylko dlatego, że wg nich prawdopodobieństwo obłąkania kierownictwa USA czy Rosji jest mniejsze, niż kierownictwa Korei Płn lub Iranu? Przecież za pieniądze na systemy antyrakietowe można by w połączeniu z gwarancjami bezpieczeństwa po prostu kupić rezygnację Iranu i Korei Płn. z ich broni atomowej.

    1. RR

      Ile baz antyrakietowych ma Rosja? Co zmienią 2 bazy w Polsce i Rumunii? Jak to się ma do baz w Europie Zachodniej i do "pływających baz rakietowych USA", których trochę pływa i nie ma problemu, aby wpłynęły na morza okalające Rosję? Jakaś globalna zmiana? Ano taka, że atak na terytorium kraju z żołnierzami USA to atak na USA. Tego się boi Rosja. A przy okazji ma doskonały pretekst do tuby propagandowej, straszenia swoich obywateli oraz prężenia atomowych muskułów. No i ten pokój w tle, to ONI, nie my... Hipokryzja i bezczelność.

    2. Pirelli

      Aleś pan opisał oczywistą oczywisość

  2. kzet69

    Tak to się kończy jak admirał bierze się za analizowanie działalności wojsk lądowych. Drogi Admirale, czy Pan uważa że te Abramsy zapakują w folię i zamkną w jakimś hangarze aż do godziny W? Nie, drogi Panie te czołgi będą wymagały stałej obsługi, konserwacji, przejazdów technicznych, okresowych przeglądów, a to de facto oznacza stałą obecność wojsk pancernych w Polsce, bez utworzenia oficjalnej bazy, więc bez propagandowego wrzasku Rosji, i o to chodzi, o to że każdy ewentualny atak na Polskę będzie oznaczał atak na żołnierzy amerykańskich. I to jest prawdziwa wartość polityczna i strategiczna tej dyslokacji, a nie możliwości bojowe 90 Abramsów.

    1. gosc

      Masz racje. Dokladnie to samo jak z zolnierzami ruskimi w Naddniestrzu, Abchazji i Osetii. Ani Moldawia ani Gruzja tam nie wkroczy bo sie boja konfliktu z Rosja.

  3. Vivaldi 2000

    Odnoszę wrażenie, że doskonałą ilustracją problemu jest załączone zdjęcie spadochroniarzy. Sześciu polskich a reszta to Amerykanie. Tak myślą nasi znakomici politycy. Niech NATO założy bazy w Polsce, albo niech zrobią to Amerykanie. Nie wiem czy śmiać się, czy płakać. A kto za to zapłaci panowie? Jakież to proste - my się będziemy przyglądać, a Jankesi wszystko zbudują, przywiozą, wyposażą i jeszcze będą utrzymywać. Tylko brak znajomości realiów może usprawiedliwać taką naiwność. Ciężka brygada w Polsce będzie kosztować cięzkie pieniądze, i nie może być tu mowy o stosunkowo małych kosztach - to do pana Dury. Jasne, że będzie to mniej kosztowne niż brygada w pełni rozwinięta, ale wcale nie znaczy, że będzie tanio. Amerykanie już dawno przedstawili na forum NATO swoją nową strategię dotyczącą stacjonowania sił poza granicami USA. Wtedy Europa Środkowo-Wschodnia do rejonów zainteresowania jeszcze nie należała. Czy teraz w obliczu kryzysu ukraińskiego to się zmnieni? Być może. Ale jeżeli naprawdę chcemy, aby stacjonowali u nas Amerykanie, to nasza klasa polityczna powinna ruszyć tyłki, przestać się kłócić o to czy "przed poczęciem, czy po poczęciu", i zająć się sprawami naprawdę poważnymi. Ochotników do tego nie widać, bo i zadanie nie jest łatwe, trzeba bowiem uruchomić kosztowny projekt polityczny, szukać sojuszników do idei baz pośród członków Kogresu, przekonać ich, że to nie będzie kosztowne, bo Polska jako gospodarz gotowa jest współuczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Mamy niezbędną infrastrukturę, posiadamy sieć sprwnej obsługi, latwo udzielimy potrzebnych zwolnień podatkowych i jeszcze dołożymy innych temu podobnych zachęt. Jak ktoś nie wie, jak się to robi, wystarczy zapytać Niemców, bo oni to robią u siebie od wielu, wielu lat. Już widzę te tabuny chętnych do zbadania detali tego przedsięwzięcia, i naszych znakomitych urzędników od fiskusa, prześcigających się w przedkładaniu stosownych ułatwień podatkowych. Pamiętam, jak przed założeniem NATO - wskiego CJTC w Bydgoszczy, jedna pani dyrektor z Ministerstwa Finansów nie dała się przekonać, że pracownikom NATO należą się zwolnienia podatkowe (zasada ta jest przestrzegana przez wszystkie kraje człokowskie), i ku zdumieniu delegacji Sojuszu upierała się upierdliwie, aż do interwencji ministra. A chodziło o zwolnienia wobec 30 ludzi!!! Jeżeli chcemy baz NATO u siebie to najpierw musimy do tego dorosnąć.

  4. turek

    Zgadzam się z wnioskiem końcowym autora, w myśl zasady "umiesz liczyć - licz na siebie", trzeba wzmacniać własne możliwości obronne, koniecznie przy jednoczesnym zwiększaniu możliwości i zaawansowania rodzimego przemysłu. To najlepsza droga.

    1. kez87

      Ale tak poza tym - dobrze by było,by Duda jednak pojechał we Wrześniu do Chin. Powiązanie naszego kraju jakoś z Europejską częścią interesów Chińczyków byłoby lepszą gwarancją niż 10 baz Abramsów które można ewakuować.Z tej prostej przyczyny,że Rosja usłucha tylko jednego kraju i tym krajem są Chiny.Usłucha dlatego,że jest to w jej żywotnym interesie.

  5. Podlasianin

    Pamiętajmy, że Putin zrobi dokładnie to czego się nikt po nim nie spodziewa...

    1. Piotr Kraczkowski

      Co do magazynów broni USA we wschodniej UE, to warto pamiętać, że: 1. Wbrew propagandzie min. STRATFORu USA są zagrożone nie przez Rosję, czy jakąś mityczną współpracę Rosji z RFN, lecz przez Chiny. STRATFOR kłamie, że Chiny nie są zagrożeniem dla USA, bo Chiny nie są wstanie podnieść średniego poziomu życia i PKB na mieszkańca na poziom USA. Trochę obszerniej o tym propagandowym kłamstwie, bo w Polsce znajduje ono wiarę. Polega ono na tym, że Chinom wystarczy podniesienie poziomu życia np. 400 milionów mieszkańców wybrzeża, aby uzyskać olbrzymią naukową, gospodarczą i wojskową przewagę nad USA. Wiarygodnym jest natomiast, że tempo dochodzenia do liczby ok. 400 mln. Chińczyków żyjących i pracujących na poziomie bogatych krajów Zachodu jest zawrotne. Przy tym USA z uwagi na ideologicznie wymuszaną nierówność nie mają wszystkich obywateli na wysokim poziomie, lecz przeciwnie, mają znaczne obszary biedy i nie mają zasady zapewniania bezpieczeństwa socjalnego każdemu swemu uczniowi/uczennicy. Nauczyciel Roku 2003 USA, Keith Ballard, po pobycie w Indiach i w Chinach: przewaga systemu edukacji Indii i Chin nad systemem USA jest olbrzymia, np. dzieci w Chinach mają na koniec edukacji łącznie ok. 6 lat więcej nauki niż dzieci w Arizonie, USA żyją z brain drain programem wizowym H1-B: https://www.youtube.com/watch?v=TwMGNsd3Ibo ___Znany amerykański profesor fizyki, Michio Kaku: "USA mają najgorszy system edukacyjny znany nauce. Nasi absolwenci konkurują z innymi z reguły na poziomie krajów Trzeciego Swiata. Jak to się więc dzieje, że establishment naukowy USA się nie załamuje, skoro produkujemy generacje głupków, skoro wskaźnik głupoty Ameryki od lat rośnie rok w rok, wystarczy popatrzeć na TV oraz reality show? Jak to się więc dzieje, że establishment naukowy USA się nie załamuje? Pozwólcie mi, że coś Wam powiem. Niektórzy z Was mogą tego nie wiedzieć. Ameryka ma tajną broń. Tą tajną bronią jest H1-B. Bez H1-B establishment naukowy USA załamałby się. Zapomnijcie Google, zapomnijcie Silicon Valley! Bez H1-B nie byłoby Silicon Valley. Wiecie co to jest H1-B? To wiza dla geniuszy, rozumiecie? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że 50% doktoratów w USA to cudzoziemcy? W moim uniwersytecie, jednym z największych w USA, 100% doktoratów to cudzoziemcy. USA są magnesem zasysającym mózgi całego świata. (...) Dlatego nie mów mi, że nauka nie jest motorem zamożności. Usunieciem H1-B doprowadzicie do załamania się gospodarki. Wall Street Journal odpowiedział kiedyś w swym editorial kongresmenowi, który chciał zakazać H1-B mówiąc, że ci cudzoziemcy zabierają miejsca pracy Amerykanom. Wall Street Journal odparł, że nie ma Amerykanów, którzy są wstanie zająć te miejsca pracy, bo one są na najwyższym poziomie wysoko rozwiniętych technologii. Ci cudzoziemcy nie zajmują miejsc pracy Amerykanów, lecz tworzą całe nowe gałęzie przemysłu. (...) Pańska szkoła (MIT - PK) nie mogłaby nawet istnieć bez B1-H!" - https://www.youtube.com/watch?v=e7D3_eGaO5k ___Potwierdza to stały komentator Newsweek´a, Fareed Zakaria: "Brudnym sekretem naszej przewagi naukowej jest to, że jest ona w olbrzymim stopniu tworzona przez cudzoziemców i imigrantów. Amerykanie nie zajmując się już nauką." - w: Newsweek, 29.11.04, str. 21 ___"By 2035, Goldman Sachs predicts that China will be the largest economy in the world and that India will be tied with America for second." i to dużo większa od USA, wg danych CIA już to następuje, McKinsie przewiduje też, że w Chinach klasa średnia rozrośnie się do 2020r. nie na 400 mln., lecz na 700 mln. ludzi. - https://www.youtube.com/watch?v=V5QTPvIj1bI 2. Cokolwiek zatem USA robią w Polsce, w Ukrainie i okolicach, to nigdy tego nie zrozumiemy, dopóki nie zrozumiemy, że przyczyny tych działań i zaniechań USA nie leżą w Polsce lub w naszym regionie, lecz w Azji i w ideologicznie umotywowanej nierówności w samych USA, która dramatycznie osłabia zdolność USA do naukowego i gospodarczego konkurowania w świecie, a z tego wynika także utrata przewagi wojskowej. 3. Wiele regionów świata rozwija się znakomicie: https://www.youtube.com/watch?v=yOCpo10zQlM natomiast Polacy nie chcą wiedzieć, odmawiają kontaktu z rzeczywistością, oszukują sami siebie i sami utwierdzają się tym w statusie najbiedniejszego, najbardziej zacofanego i najmniej innowacyjnego kraju UE. To uniemożliwia nam także porozumienie się z krajami UE i wykorzystanie szans stwarzanych przez UE (potwierdza to np. siedzenie w czasie hymnu UE w parlamencie UE, "flaga UE to szmata", czy "modlenie się o upadek UE"). Dopóki nie zrozumiemy, że Rosja nie ma "stoliczka nakryj się", i że nie istnieje na świecie siła zdolna dać Rosji tempo rozwoju gospodarczego, które umożliwiłyby Rosji politykę imperialną, agresję wobec UE lub NATO, tak długo będziemy mieć zupełnie wypaczone wyobrażenie o rzeczywistości. Rosja nie jest wstanie powtórzyć sukcesu Chin, bo ma za mało ludności. Chiny mogą opodatkować 900 mln. Chińczyków w mało odczuwalny dla nich sposób i za te podatki zmodernizować wybrzeże stwarzając dla ok. 400 mln. Chińczyków warunki pracy, nauki, twórczości, życia jak w RFN, Francji, czy wybranych częściach społeczeństwa USA. Rosja musiałaby mieć tempo rozwoju rzędu ponad 20% przez ponad 35 lat, aby rozwinąć się do poziomu umożliwiającego politykę imperialną i agresję wobec UE lub NATO. Putin tymczasem cieszy się na 4% wzrostu PKB, a już 8% są poza zasięgiem Rosji. Rosja może co najwyżej lokalnie ukarać Gruzję, Ukrainę, czy Polskę za pozwalanie USA na instrumentalizowanie przeciw Rosji. Rosja może też nuklearnie obronić się przed USA. Pokazuje to porównanie budżetów rządowych bez zdłużenie się rządu: X _____ 86 mld. euro / Polska w 2015r. XXXXX _____ 277,8 mld euro / Rosja w 2011r. XXXXXxx _____ 366 mld. euro / Hiszpania w 2009r. XXXXXXXXXXXXXXXXXXxx _____ 1.100,4 mld. euro / Francja w 2013r. XXXXXXXXXXXXXXXXXXXX _____ 1.223,4 mld. euro / RFN w 2013r. XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX _____ 2.000,0 mld. euro / Chiny w 2014r. XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX _____ 2.300,0 mld. euro / USA w 2013r. Budżet Polski, to ok. 3,74%, a budżet Rosji ok. 13% budżetu USA. USA zagraża budżet Chin i jego skoncentrowanie na ok. 30% Chińczyków.

  6. 1920

    Relokacja jakiejkolwiek ilości pojazdów niesie za sobą konsekwencje zapewnienia ich obsługi. Mylne pojęcie "magazynu pancernego" stwarza wrażenie iż pojazdy te byłyby przechowywane w stanie zamrożenia. Problem w tym że czołgu nie da się włożyć w ciekły azot i zamrozić do momentu kiedy będzie potrzebny. Procedury przedłużonego postoju wymagają uruchomienia sprzętu co minimum 3 miesiące, inspekcji wizualnej, inspekcji urządzeniem diagnostycznym, przejazdu i ponownego zabezpieczenia na okres 3 miesięcy. Do tego dochodzi coroczne smarowanie, sprawdzenie właściwości i wymiana niektórych płynów oraz kalibracja sprzętu. W przypadku usterek wynikających z wydłużonego postoju potrzebna bedzie naprawa i części. Mało kto zadaje pytanie kto będzie sie zajmował ww. serwisowaniem sprzętu, gdzie taka baza serwisowa miała by powstać ze względu na połączenia kolejowe, wykwalifikowaną siłę roboczą etc. Taki projekt to coś więcej niż tylko parę czołgów, to projekt na kolejną, stałą obecność wojsk sojuszniczych na terenie Polski.

  7. krzyhoo1

    Jeden Abrams na terytorium RP znaczy więcej niż 2000 x C-1 Ariete MBT, czy 500 x Leopard 2A7, monsieur analityku wojenny

  8. Wacieńka

    Warto się zastanowić nad utworzeniem powszechnych w PRL tzw DOL wraz z całą infrastrukturą.

  9. Miazio

    Autor chyba nie rozumie o co chodzi z bazami wojsk USA. A chodzi o to by atak na Polskę czy inny kraj regionu automatycznie oznaczał atak na USA. Czyli to nie Obama ma decydować czy wyśle (lub nie wyśle) do Polski wojska jak Rosjanie nas napadną tylko by Putin atakując Polskę miał pewność, że atakuje przez to siły USA.

    1. Piotr Kraczkowski

      " by Putin atakując Polskę miał pewność, że atakuje przez to siły USA" ____Putin wie, że: 1. USA nie pójdą z Rosją na całego, na wzajemne nuklearne zniszczenie. 2. jeśli nie pójdzie na lokalną wojnę z Polską i z USA, to z roku na rok USA będą co raz bardziej atakować Rosję aż do zniszczenia Rosji. 3. jeśli poświęci kilka tysięcy Rosjan, a USA kilka tysięcy Amerykanów, to zniszczenia w Polsce i okolicach odwiodą następne kraje sąsiadujące z Rosją od wyrażania zgody na podejmowanie się roli narzędzia USA przeciw Rosji. Rosja stopniuje: jeśli Ukrainy nie powstrzymał los Gruzji, to los Ukraiony będzie gorszy niż Gruzji. Jeśli Polsce za mało jest przykładu Gruzji i Ukrainy, to będzie miała małą wojenkę, po której USA i Rosja się dogadają pomimo kilku tysięcy poległych, a Polska zapłaci za swój sewrilizm wobec USA tak dużymi zniszczeniami wojennymi i przelewem krwi, że się jej odechce służalczości na przyszłość i będzie też ostatnim państwem, które nie bało się przybrać roli instrumentu USA przeciwko Rosji. ____Lokalna wojna Rosji z Polską to dla Rosji patrząc obiektywnie logiczna konieczność - Rosja nie ma innego wyboru, bo przecież USA zaatakowały Rosję np. bojkotem Soczi zupełnie bez powodu, tzn. tylko po to, aby małymi atakami doprowadzić Rosję do upadku, tak aby Chiny zostały w końcu bez rosyjskiej pomocy.

  10. Ciekawy

    Czy w dobie jednobiegunowosci polityki oraz globalizacji i integracji europejskiej jest możliwość wybuchu wojen jak za czasów poprzednich stuleci gdzie wojna w Europie to prawie codzienność była. Jak to wszystko się skończy?

  11. KDT

    Co nagle, to po diable. Wolę opóźnienia w programach modernizacyjnych, za to sprzęt wybrany z głową i z udziałem polskiego przemysłu, niż pierwsze z brzegu barachło. To po pierwsze, a po drugie, pośpiech byłby wskazany tylko wtedy, gdyby putinsyny chciały napaść na Polskę "lada dzień", a jak na mój gust nigdy się na to nie odważą. Putinowi ruchy NATO są potrzebne do straszenia własnego społeczeństwa i wmawiania maluczkim, że tylko pod jego światłą władzą Rosja będzie "Wielka". Ogłupiały propagandą naród daje się robić w jajo i zamiast naciskać na rząd, żeby wydawał budżetową forsę na budowanie nowoczesnego kraju, przyklaskuje, kiedy wydaje ją na kompletnie im niepotrzebne rakiety międzykontynentalne. No ale spoko, skoro sowiecka mentalność woli żyć w średniowieczu, niech sobie tam żyje, a my inwestujmy w naszych inżynierów oraz fabryki... Bądźmy mądrzy, nie "mądrzy inaczej"...

Reklama