Reklama

Geopolityka

Czy Zachód wreszcie przyjdzie z pomocą?

  • Granaty NGO-1N przeznaczone są dla granatników GPBO-40 wykorzystywanych przez WP między innymi w Afganistanie - fot. st. chor. sztab. A.Roik/Combat Cam DORSZ

Między 9 a 12 marca jako wiceprzewodniczący polskiej delegacji parlamentarnej do Zgromadzenia Parlamentarnego NATO przybywałem w Turcji. Jednym z miejsc, które odwiedziłem, był obóz uchodźców İslahiye w prowincji Gaziantep - pisze na blogu Defence24.pl poseł Marek Opioła, członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej i ds. Służb Specjalnych.

Turcja, wraz z sąsiadującymi krajami - Libanem, Jordanią, Irakiem i Egiptem - przyjęła łącznie 97% syryjskich uchodźców. Według danych ONZ, liczba Syryjczyków którzy wskutek działań wojennych uciekli z kraju i zarejestrowali się jako uchodźcy przekroczyła 4 mln. Dodatkowo, około 6,5 mln osób przesiedliło się wewnątrz kraju, szukając schronienia przed walkami toczonymi między siłami rządowymi, a umiarkowanymi rebeliantami i islamistami powiązanymi z al-Kaidą lub Państwem Islamskim. Ogółem, trwający od wiosny 2011 konflikt zmusił do ucieczki blisko połowę z 23 mln obywateli Syrii.

Poza danymi dotyczącymi uchodźców, ONZ podała też informacje na temat ofiar czteroletniej wojny domowej w Syrii. Od marca 2011 do marca br. życie w Syrii straciło co najmniej 300 tys. osób. Trzeba pamiętać, że wartość ta dotyczy jedynie udokumentowanych przypadków i nie uwzględnia m.in. ofiar egzekucji dokonywanych przez niektóre ze stron konfliktu. Nieoficjalne dane mówią o ponad pół miliona zabitych.

Jak podaje Unicef, w ciągu ostatnich czterech lat w Syrii zniszczonych zostało ponad 60% ośrodków zdrowia. Co trzecia stacja uzdatniania wody nie funkcjonuje. Ogromnym problemem i zagrożeniem dla jakichkolwiek planów odbudowy Syrii w przyszłości jest także upadek szkolnictwa. Szkoły w Syrii zostały zniszczone, uszkodzone lub są wykorzystywane do celów militarnych.

W międzyczasie zaostrzający się konflikt w Iraku zmusił wielu uchodźców do dalszej ucieczki. Obecnie na terytorium Turcji przebywa około 4 mln kobiet, mężczyzn i dzieci, którzy uciekli z Syrii i Iraku przed przemocą, prześladowaniami oraz innymi naruszeniami praw człowieka. Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami tureckich urzędników, dotychczas kraj przeznaczył na przyjęcie uchodźców 5 mld dolarów. Tylko do końca 2015 roku na utrzymanie syryjskich uchodźców potrzeba będzie dodatkowych 3 mld dolarów.

Dla porównania, w całym 2014 roku jedynie 28% z 497 mln dolarów - sumy zebranej przez ONZ w ramach regionalnego apelu o dofinansowanie dla syryjskich uchodźców - zostało sfinansowane przez międzynarodowych darczyńców.  

To oczywiste, że Turcja samodzielnie nie jest w stanie zaspokoić nawet najprostszych potrzeb milionów syryjskich i irackich uchodźców. W tej sytuacji wiele z osób, którym udaje się przekroczyć granicę, zmuszonych jest do życia w skrajnym ubóstwie. Poziom pomocy humanitarnej oferowany przez społeczność międzynarodową jest żałośnie niski.

W lutym 2014 roku Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców Antonio Guterres wezwał państwa Zachodu do utworzenia 130 tys. miejsc dla uchodźców z Syrii. Na początku grudnia ubiegłego roku poinformował zaś, że 28 krajów przyjmie ponad 100 tys. syryjskich uchodźców i wesprze sąsiadów Syrii, którzy udzielili gościny większości uciekinierów przed wojną. Niewiele z tych zapowiedzi zostało zrealizowanych. Rónież projekt polskiego MSZ, w ramach którego do 2016 r. do Polski zostanie przesiedlonych 100 uchodźców z Syrii, jest mniej niż kroplą w morzu potrzeb i nie zmieni w niczym rozmiaru katastrofy humanitarnej.

Turcja dźwiga na swoich barkach znaczną część obciążeń finansowych związanych z udzielaniem schronienia uchodźcom z Syrii. Niechęć zamożnych krajów Europy Zachodniej do podjęcia większej odpowiedzialności finansowej za kryzys uchodźczy i zupełnie niezadowalające oferty dobrowolnych przesiedleń uchodźców są godne ubolewania. Dramat uchodźczy dotyczy zarówno tych, którzy mieszkają w Turcji, jak i tych, którzy próbują przekroczyć granicę, uciekając z Syrii. Chociaż polityka otwartych granic została zatwierdzona przez władze kraju, stosuje się ją wyłącznie w państwowych punktach.

Dla linii granicznej długości 900 km, z powodu braku środków finansowych, otwarto jedynie dwa takie miejsca, jednak nawet tam przeprowadzana jest ścisła kontrola paszportów. Brak dokumentu łączy się z brakiem zgody na przekroczenie granicy, wyjątkiem są sytuacje związane z pilnym zapotrzebowaniem na pomoc medyczną lub humanitarną. Dodatkowo dla większości uchodźców przejścia graniczne znajdują się zbyt daleko - niejednokrotnie podróż jest zbyt niebezpieczna. Zdecydowana większość uchodźców decyduje się sięgnąć po skrajnie ekstremalne rozwiązania: najczęściej przeprawiają się przez strefy walki, zwykle korzystając z usług dobrze znających teren przewodników.

Spośród 3 milionów syryjskich uchodźców w Turcji tylko 220 tysięcy mieszka w jednym z 22 dobrze wyposażonych obozów, które obecnie są przepełnione. Ponad 2,3 mln uchodźców pozostawiono samych sobie. Według tureckich urzędników, tylko 15% syryjskich uchodźców żyjących poza oficjalnymi obozami otrzymuje wsparcie od międzynarodowych agencji i organizacji humanitarnych.

Najbardziej dotkniętą konfliktem grupą jest są dzieci i młodzież pomiędzy 12. a 18. rokiem życia. Tylko nieliczne dzieci, które uciekły z Syrii i Iraku chodzą do szkoły w Turcji. Biorąc pod uwagę skalę traumy i stresu, jakiej doświadczają, stajemy przed zagrożeniem, że całe pokolenie będzie w przyszłości powielało akty przemocy.

Nie będę powtarzać tutaj wszystkich argumentów – strategicznych, geopolitycznych, gospodarczych, wojskowych i innych – które uniemożliwiły najsilniejszym międzynarodowym graczom bardziej zdecydowane działania w sprawie Syrii i Iraku. Ponieważ jestem przekonany, że nic nie może usprawiedliwić bezczynności w obliczu takiego kataklizmu. 


Poseł na Sejm RP Marek Opioła jest absolwentem Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego przy Instytucie Stosunków Międzynarodowych.

W Sejmie V kadencji mianowany Wiceprzewodniczącym Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia przedstawionych przez Prezydenta RP projektów ustaw o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i o Służbie Wywiadu Wojskowego. Ściśle współpracował z Kancelarią Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w zakresie bezpieczeństwa państwa w dobie terroryzmu.

Od 2007 roku pracuje w Komisji Obrony Narodowej oraz w Komisji ds. Służb Specjalnych, w której objął funkcję przewodniczącego w pierwszej połowie roku 2013. Pełni funkcję wiceprzewodniczącego polskiej delegacji parlamentarnej do Zgromadzenia Parlamentarnego NATO. Ponadto, będąc Przewodniczącym Sejmowej Podkomisji ds. Współpracy z Zagranicą i NATO, brał aktywny udział w działaniach na rzecz umacniania młodych demokracji.

Wszystkie teksty autora na blogu Defence24.pl

Reklama

Komentarze (6)

  1. arturx2

    Ten poseł tylko relacjonuje, co zobaczył, a nie rozważa, czy Turcja powinna atakować czy nie, więc pierwszy komentarz jest bez sensu. Od strony przytoczenia faktów jest w porządku. Przynajmniej ktoś zwraca uwagę na problem.

  2. skafit

    Tragedia na zyczenie rezimow demokratycznych i ich sojusznikow, krwawych dyktatur sunnicko-salafickich! Dlaczego autor zapomnial dodac, kto sponsoruje, szkoli i zbroi demokratycznych terrorystow salafickich? Zatrzymac demokratyczny terroryzm!

    1. laik

      Artykul jest o sytuacji humanitarnej w regionie, a nie o polityce regionalnej..

  3. jasio

    Panu posłowi Opioła proponowałbym najpierw poczytać wyważone analizy na temat tamtejszych puzzli pisane m.in. na Def24 przez p. Repetowicza, a potem zastanowienie się dlaczego Turcja godzi się na przepływ przez swoje terytorium zarówno ropy eksportowanej przez ISIS jak i przemyt bojowników dla terrorystów. Rozumiem lobbing proturecki, ale tej sytuacji i katastrofie humanitarnej to głównie jest winna turecka bezczynność...

  4. nikos

    Dlaczego USA, GB, Turcja zbroją umiarkowaną opozycję w Syrii?!

  5. Szymon

    Ciekawe, kiedy Turcja wreszcie policzy, czy bardziej nie opłaciłoby się interweniować militarnie w Syrii i pozamiatać okolicę, O ile pamiętam, jedna z wojen indyjsko-pakistańskich własnie tak się zaczęła- od wyliczenia kosztów utrzymania uchodźców z Bangladeszu i porównania ich z kosztem wojny.

  6. Adler

    Smutne jest to że finansować konflikty i sprzedawać broń chętnych jest wielu, wpierać w porównywalnym stopniu odbudowę i modernizację krajów w podobnym stopniu po wojnach chętnych brak. Wystarczają propagandowe działania w formie rezolucji i wysłaniu kilku konwojów z kocami i namiotami.... Wojna w Syrii kiedyś się skończy problemy społeczne pozostaną i staną się zalążkami nowych konfliktów.

Reklama