Reklama

Geopolityka

Sejm ocenił zatwierdzoną w listopadzie 2014 r. „Strategię Bezpieczeństwa RP”

Fot. sejm.gov.pl
Fot. sejm.gov.pl

Sejmowa Komisja Obrony Narodowej (KON) wysłuchała 4 lutego br. informacji Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i wiceministra obrony narodowej na temat zasadniczych założeń „Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej”. Tymczasem dokument ten został zatwierdzonej przez prezydenta w dniu 5 listopada 2014 r. i teraz te oceny nie mają już żadnego znaczenia. 

Wygłoszone przez członków KON opinie na temat „Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP” wyraźnie pokazują, że nie było współpracy w sprawie tego dokumentu pomiędzy BBN i Radą Ministrów a Sejmem. Sprawa jest o tyle dziwna, że według „Strategii” „szczególna rola w kierowaniu bezpieczeństwem narodowym przypada Parlamentowi, który jest wymieniony na pierwszym miejscu. Tymczasem Parlament dyskutuje na temat strategii bezpieczeństwa kiedy ta strategia już została podpisana”. W opinii posłów nie jest to oznaką prawdziwego partnerstwa.

„Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP” bez udziału posłów

Postronii obserwatorzy mogli mieć wrażenie, że podczas posiedzenia KON 4 lutego br. posłowie nie wiedzieli, jaka ma być ich rola na obecnym etapie, kiedy „Strategia” już została zatwierdzona. Dowodem na to może być wypowiedź posłanki Zakrzewskiej z PO, która oceniając pozytywnie cały dokument stwierdziła, że „Strategia jest dobrze napisana i z drobnymi uwagami, my parlamentarzyści powinniśmy ją przyjąć”. Tymczasem tego dokumentu nie da się już nie przyjąć.

Co ciekawe jeden z twórców „Strategii” - generał Koziej uznał ideę przedstawienia projektu „Strategii” sejmowej Komisji Obrony Narodowej za bardzo dobrą i zgodził się, że Parlament powinien być włączony w prace nad tym dokumentem. Jednak pomimo, że brał on udział zarówno w pisaniu „Strategii” z 2007 jak i 2014 r. takiego współdziałania nie zorganizował.

Było to zresztą dośc łatwe do przeprowadzenia ponieważ szef BBN zapraszał posłów KON do wzięcia udziału w pracach nad „Strategicznym Przeglądem Bezpieczeństwa Narodowego”, na bazie którego powstała „Strategia”. Posłowie byli więc zapraszani do BBN i co ważne – rzeczywiście tam dojeżdżali. Ostatecznie postanowiono uwzględnić życzenie parlamentarzystów, aby w procedurze rozpatrywania dokumentów takiej wagi jak „Strategia” uwzględnić jego analizę przez KON. Teraz trzeba to jednak w jakiś sposób formalnie zapewnić.

Jest dobrze, ale mogło być lepiej

Jak się okazało z krótkiej dyskusji „Strategia” wiele straciła na braku konsultacji parlamentarnych, o czym świadczą bardzo merytoryczne i przemyślane wypowiedzi niektórych posłanek i posłów. Uwzględnienie ich uwag mogło by podnieść wartość opracowanego dokumentu i wyeliminowałoby określenia mało zrozumiałe, które później trzeba wyjaśniać.

Przekładem może być posłanka Butryn z PO, która opierając się na doświadczeniach Estonii w dziedzinie cyberobrony, zwróciła uwagę na konieczność zwiększenia nacisku na współdziałanie pomiędzy resortami w tej dziedzinie. „Nie może być tak że Ministerstwo Cyfryzacji i struktury wojskowe pracują osobno. Musi być koordynacja. Destabilizacja państwa zaczyna się od ataku na obiekty cywilne szpitale, elektrownie itd. To należało by wyeksponować i zasygnalizować”.

Sprawa jest pilna, tymczasem z wypowiedzi szefa BBN wynika, że nie przygotowano żadnego rozwiązania w tym zakresie. Wspomniał on tylko o możliwości stworzenia „jakiegoś forum monitorowania tej współpracy miedzy wojskiem i przemysłem”, zorganizowania „jakiś spotkań eksperckich” na którym specjaliści z różnych resortów wymienialiby się informacjami, ale takie rozwiązanie na pewno nie rozwiązałoby problemu wspólnej cyberobrony.

Posłowie wskazywali również na konieczność wdrażania tego, co już znalazło się w „Strategii”. Jako przykład podali postulat by „Priorytetowo w rozwoju służb specjalnych traktować jakość kadr tych służb” (punkt 121). Tymczasem „pół roku temu został przyjęty do służb specjalnych człowiek, który nigdy nie miał z tymi służbami nic wspólnego. Został natychmiast doradcą szefa ABW, a wciągu najbliższych kilku dni ma zostać zastępcą szefa ABW”. Według posłów jest to „pełna nominacja polityczna”.

Na brak konkretnych wyjaśnień w odniesieniu do niektórych sformułowań zwrócił uwagę również poseł Dorn. Dotyczyło to np. zalecenia by instytucjonalnie wzmocnić Radę Ministrów poprzez powołanie organu, którego zadaniem byłoby poprawienie koordynacji służb specjalnych. Tymczasem według posła Dorna z mocy ustawy istnieje kolegium ds. służb specjalnych, który jest organem pomocniczym Rady Ministrów. Niejasne było też np. sformułowanie „System powszechnego bezpieczeństwa terytorialnego”, czy „organ ds. infrastruktury krytycznej”.

„Strategia” w większości pozytywnie oceniona przez posłów KON

W całej dyskusji było widać dwie przeciwstawne opinie. Posłowie PIS byli wyraźnie przeciwko „Strategii” uznając, że jest to dokument bez konkretów i nie wprowadzający niczego nowego. Co więcej poseł Jach wyraźnie wskazywał, że „Strategia” wyznaczając konkretne zadania jest „dowodem na fatalne funkcjonowanie państwa, bo tu można znaleźć krytykę praktycznie wszystkich dziedzin, które są istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego”. Podał przykład postulatu o „Budowę systemu powszechnego bezpieczeństwa terytorialnego”, który dla niego oznacza, że tego systemu po prostu nie ma. Wskazał również na brak jakiejkolwiek wzmianki o morzu, podczas, gdy w „Strategii” Austrii, kraju śródlądowego, morze jest wymienione aż trzy razy.

Posłanka Sobecka przedstawiła jeszcze ostrzejszą opinię: „Jest to zbiór swoistych życzeń w większości niezamienianych od ponad 20 lat. Jest bardzo dużo haseł z których nic nie wynika i z których nikogo i nigdy nie będzie można rozliczyć”.

Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać (co zresztą podkreślił na posiedzeniu KON generał Koziej), że jest to pierwsza w Europie „Strategia Bezpieczeństwa”, która uwzględnia wydarzenia na Ukrainie. Ponadto „Strategia” jest rzeczywiście dokumentem koncepcyjnym i nie mierzalnym. Według generała Kozieja „Mierzalne cele są ujęte w dokumencie „Strategia Rozwoju Systemu Bezpieczeństwa Narodowego”, który będzie nowelizowany".

Całkowicie poprzeć należy też opinię szefa BBN, który poprosił by „nie rozmawiać w kontekście partyjnym o bezpieczeństwie a rozmawiać o meritum”.

Reklama

Komentarze (2)

  1. 1234

    Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP 2014 to dokument odpowiadający standardom epoki UW, a nie zasadom planowania NATO. To 57 stronicowa edytorska kobyła odnosząca się w treści preparacyjnej do zadań charakterystycznych dla dokumentów niższego szczebla planistycznego. Czy ranga Strategii..., drugiego pod względem ważności po Konstytucji RP dokumentu kreującego system bezpieczeństwa narodowego, to odpowiednie miejsce do określania potrzeby zwiększenia mobilności wojsk lądowych?? A gdzie sformułowanie żywotnych interesów RP? Gdzie strategiczna myśl przewodnia dokumentu? Biorąc pod uwagę fakt, że gen. Koziej, mając jako szef BBN do dyspozycji ogromny aparat władzy, poparcie Prezydenta RP, nieograniczone możliwości wsparcia merytorycznego, a przede wszystkim pełny cykl analiz poprzedzających przygotowanie Strategii, to ten ważny dla Polski dokument jest wyjątkowo słaby. Rację mają politycy PiS, że krytykują jego zapisy. Rację ma tym razem nawet poseł Jach, który błyskotliwe zauważył brak morza w treści Strategii. Szkoda tylko, że nie jest to jego własne przemyślenie, a wniosek zasłyszany na wykładzie w Akademii MW. Jakie państwo, taka strategia.

    1. Tomek

      Cóż trudno się nie zgodzić...niestety. Dodam jeszcze że moim zdaniem brak naszemu krajowi jasno, prosto i precyzyjnie zdefiniowanej racji stanu, co ma istotny wpływ na dokumenty związane z bezpieczeństwem Polski

  2. @defencemgmt

    W Polsce panuje inflacja dokumentów strategicznych - każdy ma "swoją" strategię. Prezydent (i BBN) ma Strategię Bezpieczeństwa Narodowego, a Rząd ma Strategię Rozwoju Systemu Bezpieczeństwa Narodowego. Już ten fakt obrazuje bałagan jaki panuje w tym obszarze. Obowiązek wydania tych dokumentów wynika z odrębnych aktów prawnych rangi ustawy - SBN z ustawy o powszechnym obowiązku obrony,natomiast SRSBN z ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju. Ta druga ustawa "nie przyjęła się" w MON (sic!!!), choć to ona MA ZAPEWNIONE ŹRÓDŁA FINANSOWANIA ROZWOJU SYSTEMU BEZPIECZEŃSTWA NARODOWEGO, w przeciwieństwie do SBN, która jest zbiorem pobożnych życzeń. SRSBN została przyjęta przez Radę Ministrów w 2013 r., a Minister Obrony Narodowej jest uznany jako odpowiedzialny za jej realizację i teoretycznie co roku powinien składać sprawozdania z jej realizacji... Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że dokumentami wykonawczymi do SRSBN są m.in. Program rozwoju Sił Zbrojnych, Program Mobilizacji Gospodarki i wiele innych dokumentów tego typu. Min. Koziej bardzo chciałby,aby cyt. "treści SBN były rozwijane w ....SRSBN", co świadczy o kompletnym abstrahowaniu od porządku prawnego obowiązującego w RP. Powiedzmy sobie otwarcie: SBN jest dokumentem deklaratywnym, tak samo wykonalnym jak poprzednia Strategia z 2007 r. czyli NIEWYKONALNYM. Kuriozalne jest to, że dokument rangi strategicznej nie posiada "mierzalnych celów". Oznacza to, że BBN (pośrednio i MON zaangażowany w opracowanie SBN) nie posiada niezbędnego know how jeśli chodzi o inżynierię tworzenia dokumentów strategicznych. Dlatego SBN należy traktować niejako dokument strategiczny, a raczej doktrynalny. Wszyscy klasycy zarządzania strategicznego twierdzą, że jakość strategii poznaje się po skuteczności jej realizacji, a nie jakości i PR jej procesu tworzenia. Niestety, wiedza z zakresu zarządzania strategicznego jest obca BBN i MON (typowy syndrom "not invented here") i dlatego jesteśmy skazani na testowanie nie zweryfikowanych hipotez naukowych prof. Kozieja dotyczących tworzenia dokumentów strategicznych w państwie. Dokument typu "strategia" powinien antycypować zagrożenia typu Ukraina, a działanie post factum w tym zakresie nie przynosi chwały analitykom(???!!!) z BBN i MON. Z tego względu nie ma sensu chwalić się, że "jest to pierwsza w Europie „Strategia Bezpieczeństwa”, która uwzględnia wydarzenia na Ukrainie".

Reklama