Reklama

Siły zbrojne

Rosja: Ujawniono szczegóły sprzedaży zestawów S-400 do Chin

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Umowa podpisana w listopadzie 2014 r. przewiduje dostawę do Chin po 2016 r. sześciu batalionów rakiet przeciwlotniczych dalekiego zasięgu S-400, które w pierwszej kolejności mają zagrozić Tajwanowi i Japonii.

Kontrakt za równowartość trzech miliardów dolarów na sprzedaż zestawów przeciwlotniczych S-400 podpisała z chińskim ministerstwem obrony państwowa agencja eksportowa rosyjskiego uzbrojenia Rosoboronexport.

Według wstępnych deklaracji dostawy mają się zacząć po 2016 r., kiedy zrealizowane już zostaną zamówienia dla rosyjskich sił zbrojnych. Rosja planuje bowiem kupić ponad 200 wyrzutni, z których każda będzie przenosić od 2 do 4 pocisków. Mają one zastąpić starsze systemy S-200 i S-300. Oznacza to konieczność wymiany 18 batalionów przeciwlotniczych do 2017 r. i 56 batalionów do 2020 r.

Chińczycy planują swój pierwszy batalion S-400 skierować przeciwko Tajwanowi (system ten pokrywa swoim zasięgiem cały obszar Formozy), a kolejne - by kontrolować przestrzeń powietrzną nad Japonią, Koreą Południową i Wietnamem.

Reklama

Komentarze (7)

  1. Xio Wei

    Chiny USSURI nigdy nie zapomną a sprzedaż S-400 to pokaz bezsilności na to aby jakiekolwiek $$ wpadły do leżącej na łopatkach gospodarki Rosji. Chiny pewnie rozkrecą na ostatnie sróbki ten system i na jego postawie zbudują swój jeszcze lepszy. W przeciagu 20 lat Syberoia bedzie CHIŃSKA i nie mówie tu o wojnie.

    1. rozsądny

      USA ma licencję(!) i rozkręcone do ostatniej śrubki RD-181, a jakoś musi je kupować w Rosji i opracowanie własnych odpowiedników zajmie im parę lat i 16 mld$. Kraje NATO mają też S-300, a jakoś Francja musiała od Rosji kupować technologię nakierowywania pocisku w czasie zimnego startu, a nie dopiero po zapłonie silnika głównego, co daje 6x dłuższy czas reakcji, ponad 2 krotnie większą martwą strefę i 20% mniejszy zasięg od rozwiązania rosyjskiego i żadne państwo NATO poza Francją nie ma takiego rozwiązania. Państwa NATO mają też np. rosyjskie torpedy naprowadzające się na ślad torowy - i jakoś nikomu nie udało się skopiować tego rozwiązania. A Chiny mają gorsze technologie niż państwa NATO.

  2. Turecki przetarg

    Jest nadzieja, ze ju z niedługo pod chińską nazwą Turcja je kupi z kodami źródłowymi.

    1. GM

      No ale nawet jak je kupi, to z chińskimi kodami, bo raczej Rosjanie kodów Chińczykom nie dadzą by ochronić się przed skopiowaniem. Chińczycy pewnie spróbują skopiować sprzęt (co pewnie i tak im nie wyjdzie do końca), a później napiszą swój soft.

  3. gośćdd

    Dobre Rosja planuje kupić 200 wyrzutni !!! zaś my w odpowiedzi na te rakiety dalekiego zasięgu mamy nabyć 3 tak tak trzy wyrzutnie homar, które de facto jeszcze nie powstały.

    1. ppp

      wiesz co to s-400 a homar? nie wypowiadaj sie bez chociaz podstawowej wiedzy...

  4. Oj

    >S-400, które w pierwszej kolejności mają zagrozić Tajwanowi i Japonii< od kiedy to sprzęt defensywny zagraża jakiemuś krajowi? chyba że ten kraj planuje napaść to ok. Analogicznie przyszła amerykańska wyrzutnia w Redzikowie też zagraża Rosji tak????

    1. Anonim

      tu się z Tobą nie zgodzę.... czasem broń defensywna jest zagrażająca... S-400 zagraża Tajwanowi i Japonii ze względu na swój zasięg... Buk mający krótki zasięg nie zagraża... Amerykańska Baza w Redzikowie - również zagraża Rosji - w zależności od tego co tam zostanie umieszczone... jeśli będzie mogło działać na strefę powietrzną Rosji to mimo defensywności tej broni - będzie zagrażać...

    2. sorbi

      S-400 zagraża Tajwanowi i Japonii w takim sensie, że każdy samolot tego kraju jaki tylko wzbije się w niebo z ich rodzimych lotnisk, może zostać zestrzelony nad ich własnym terytorium zanim cokolwiek zrobi, a zniszczenie chińskich wyrzutni przy pomocy własnych samolotów może w takiej sytuacji nieść ze soba wysokie straty, lub być wręcz niemożliwe. CHiny nie muszą wysyłać też własnego lotnictwa nad terytorium przeciwnika licząc się ze stratami jakie może zadać obrona P.lot. Japonii, czy Tajwanu, aby móc kontrolować przestrzeń nad tymi krajami - jeśli nie całą, to przynajmniej jej część. W Polsce sytuacja przedstawia się podobnie również w dziedzinie zagrożenia ze strony Iskanderów.

  5. Bartek

    Zapytałbym sie chińczyków, co zrobią z owymi zestawami S-300. moze by pomysleć o wykupie ? Stare nie stare, ale jare w porównaniu do naszych obecnych.

    1. dyzio

      pomyśleć można, tylko po co?

    2. Daniel

      Człowieku, o czym ty bełkoczesz? Jaki wykup S-300? To tak, jakbyśmy zamiast F-16 myśleli o kupnie Su-35. Rozumiesz czy nie bardzo?

    3. Anonim

      człowieku... przecież chińczycy używają jeszcze S-125... oni nie kupują S-400 aby zastąpić cokolwiek, tylko kupują nowe i zwiększają liczbę zestawów plot... S-300 nadal są niebezpieczne - jak już to wycofają starsze... pomyśl, pomyśl zanim napiszesz...

  6. Janek I. - Rusty Sparks

    Moim skromnym zdaniem sytuacja na dziś, tj. 27 stycznia 2015 paradoksalnie może być dosyć korzystna dla Polski. Pytanie tylko czy triumwirat: Kopacz - Komorowski - wykorzysta dostatecznie rysującą się korzystną koniunkturę międzynarodową. A teraz do rzeczy. Dlaczego twierdzę, że sytuacja może być korzystna dla naszego kraju? Popatrzmy na twarde fakty. Separatyści plus Rosja wznawiają ofensywę w Donbasie pogłębiając tym samym głęboki kryzys gospodarczy i powiększając izolację Moskwy na arenie międzynarodowej. Ostatnie koncyliacyjne propozycje pani D. Mogherini nieuchronnie będą musiały wylądować w koszu po mariupolskiej masakrze. Wzmagająca się presja państw z "wschodniej flanki UE i NATO" także zrobi swoje na brukselskich korytarzach. Francja w negocjacjach z Rosją oddała już jakiś czas temu tandemowi Merkel - Steinmeier. Nic nie wskazuje by coś się zmieniło w tej kwestii w najbliższym czasie. A jaka jest pozycja Niemiec w całej tej układance? Paradoksalnie wychodzi na to, że nie jest ona najlepsza. Tak, nienajlepsza. Ogłoszone ostatnio powstanie nowej koalicji trzynastu państw członkowskich UE skierowanej przeciwko niemieckiemu ustawodastwu w sferze podniesienia płacy minimalnej w transporcie tranzytowym przez Niemcy, nie jest może najważniejsze. Ale ten fakt także trzeba odnotować. O wiele ważniejsza, powiedziałbym, że żywotna z punktu widzenia Berlina jest kwestia zwycięstwa w niedzielnych wyborach w Grecji koalicji: Syriza - Niezależni Grecy. To sytuacja niebezpieczna przede wszystkim dla Niemiec, a także dla całej Eurostrefy, której Niemcy są niekwestionowanym przywódcą. Ewentualne implikacje tzw. GREXIT są teraz nie do oszacowania, ale z duża dozą pewności można założyć, że może to być europejska, finansowa bomba atomowa. Dlatego Niemcy zapewne będą dążyć do ułożenia sobie jakiegoś modus vivendi z nowym greckim rządem, pewnie kosztem częściowej redukcji zadłużenia tego bałkańskiego kraju. Dlatego też obecna sytuacja Niemiec jest naprawdę nie do pozazdroszczenia. I tutaj właśnie otwiera się "okienko możliwości" dla triumwiratu: Kopacz - Schetyna - Komorowski oraz dla polskiej dyplomacji. Pani premier powinna jak najszybciej wysłać swojego specjalnego wysłannika do Berlina (najlepszym kandydatem byłby R. Trzaskowski) z ultimatum dla Pani Kanclerz: JEŚLI POLSKA NIE ZOSTANIE DOPUSZCZONA DO WSPÓŁDECYDOWANIA O SYTUACJI W DONBASIE (FORMAT KRÓLEWIECKI + FRANCJA), TO POLSKA NAWIĄŻE ŚCIŚLEJSZE RELACJE Z GRECJĄ ORAZ POPRZE NA ARENIE MIĘDZYNARODOWEJ (SĄDY EUROPEJSKIE) GRECKIE ROSZCZENIA ODSZKODOWAWCZE ZA DRUGĄ WOJNĘ ŚWIATOWĄ. Czy pamiętacie Państwo konferencję prasową po pierwszej, wrześniowej wizycie premier Kopacz u Kanclerz Merkel? Pamiętacie szok, niedowierzanie i wiele mówiącą minę w momencie gdy polski dziennikarz ważył się zadać Pani kanclerz pytanie o ponowne otwarcie kwestii wypłaty przez Niemcy odszkodwań dla Polski za Drugą Wojnę Światową? A. Merkel była wtedy nie na żarty zszokowana. Przerażona to ona dopiero będzie, jakby się dowiedziała o możliwości powstania polsko-greckiego sojuszu w sprawie tychże odszkodowań. Generalnie Polski z Grekami nic wielkiego nie łączy poza nikłą wymianą handlową i turystyką. Ale grecko-polski sojusz odszkodowawczy to co innego. Nic tak nie łączy jak wspónota interesów i potencjalny, wspólny wróg. Ktoś w tym momencie zapyta; "A jak zareaguje Pani Kanclerz? Czy pozwoli na większe upodmiotowienie się Polski i Grecji?" Wg mnie tandem Merkel - Steinmeier nie będzie chciał otwierać kolejnego, trzeciego już (po koalicji Syriza - Niezależni Grecy oraz antyniemieckiej koalicji transportowej) frontu w ramach Unii Europejskiej. W takiej sytuacji Niemcy mogą pójść na kompromis i zaoferować Polsce udział w rozmowach na temat Ukrainy w formacie królewieckim + Francja. Takie posunięcie będzie można łatwo uzasadnić, w końcu to Polska jako jedyne z dużych państw UE graniczy z Ukrainą. Do tego właśnie powinny dążyć polskie władze korzystając z otwierającego się właśnie okienka możliwości. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich komentatorów. J.I.

    1. asd

      To są całkowicie inne problemy i nie należy je ze sobą wiązać.

    2. Oj

      Wyrósł kolejny bajkopisarz. Takich głupot to można się spodziewać tylko od nierobów i zacietrzewionych w temacie Niemiec.Chłopie do szkoły uczyć się historii i ekonomi a nie pisać brednie na forach. Może napisz coś nie tylko o Hitlerze ale o Stalinie, Churchillu,Trumanie i jego następcach co?

    3. gazek

      Tylko zepsujemy sobie stosunki z Niemcami i nic nie zyskamy. Sojusz z Grecją wyszedłby nam bokiem. My powinniśmy być w sojuszu z Niemcami, przeciw roszczeniom Grecji, ale nie tym za krzywdy wojenne, tylko tym wynikającym z populistycznej, rozdawniczej polityki władz greckich.

  7. Janek I. - Rusty Sparks

    Niestety spełnia się najczarniejszy scenarisz: długoletni i chyba dosyć trwały sojusz wojskowo-polityczny Chin i Rosji. Ciekawe tylko kiedy Chiny postąpią jak Hitler i zdradzą swojego nowego sojusznika. Wg mnie raczej nieprędko, choć pamięć o Ussuri jest nadal w Państwie Środka żywa... Pozdrawiam. J.I.

    1. kj

      Chińczycy po pierwsze myślą perspektywicznie nie tak jak rosja. Plan na pewno mają i na pewno nie jest on dobry dla rosji. Są również pamiętliwi i nie zapominają a obserwując ich poczynania widać, że dążą do celu malutkimi krokami. Z jednej strony podchodzą Japonią, Filipiny etc. a z drugiej pomalutku rosję...

Reklama