Reklama

Wojna na Ukrainie

Wymiana ognia Iran-Izrael. Czy Netanjahu straci władzę?

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

Izraelskie media opublikowały sondaże, które są miażdżące dla premiera Benjamina Netanjahu. Przedłużające się walki w Strefie Gazy i obecna eskalacja z Iranem osłabiły pozycję izraelskiego premiera?

Jedną z kontrowersyjnych hipotez, które stawiają międzynarodowe media jest spekulacja dotycząca tego, czy wydłużanie walk na wielu frontach przez Izrael nie jest przypadkiem wolą Netanjahu, by przedłużać swoje rządy w nieskończoność. Hipotezę taką stawia choćby „New York Times”. Pójdźmy tym tropem i przeanalizujmy tę ocenę.

Czytaj też

W artykule opiniotwórczego amerykańskiego pisma czytamy m.in. „po sześciu miesiącach wojny, niektórzy Izraelczycy pytają: czy Netanjahu ją przeciąga? Pomimo rosnących nacisków ze strony prezydenta Bidena izraelskiemu premierowi najwyraźniej nie spieszy się z zakończeniem wojny w Gazie. Niektórzy uważają, że ma powody polityczne, aby przedłużyć swoją postawę”. Po pół roku operacji militarnej w Strefie Gazy i śmierci ponad 30 tys. Palestyńczyków pojawia się coraz więcej politycznych pytań o kurs jaki obrał Benjamin Netanjahu. 7 października 2023, gdy Hamas przeprowadził makabryczną ofensywę poza Strefę Gazy, świat zachodni lojalnie pokazał solidarność wobec atakowanego Izraela. Te nastroje wszelako się odwróciły. W toku walk zachodnie kraje krytykowały taktykę Sił Obronnych Izraela, czego nieszczęśliwym potwierdzeniem jest dramatyczna śmierć polskiego wolontariusza Damian Sobóla oraz jej następstwa w postaci ochłodzenia się dyplomatycznych relacji na linii Warszawa-Tel Awiw.

Reklama

Walki w Gazie powodują tarcia w relacjach USA z Izraelem, a relacje Bidena z Netanjahu można spokojnie nazwać „szorstką przyjaźnią”. „Politico” twierdzi nawet, że ociera się to o nienawiść, a Biden ma nazywać Netanjahu „bad f…ing guy”. Trudno sobie wyobrazić, by Netanjahu nie kalkulował konsekwencji izraelskiego nalotu na placówkę dyplomatyczną Iranu w Damaszku. Choć do ataków izraelskiego lotnictwa na irańskie instalacje w Syrii dochodziło regularnie, to autoryzowanie przez Netanjahu nalotu przeprowadzonego 1 kwietnia 2024 roku na placówkę dyplomatyczną było bezprecedensowe. W ataku zginęło 16 osób, w tym gen. Muhammad Reza Zahedi, wpływowy oficer w Korpusie Strażników Rewolucji Islamskiej. Izrael za jednym razem zlikwidował kierownictwo irańskich operacji proxy w Syrii i Libanie, ponieważ w naradzie, którą zaskoczono nalotem, uczestniczył także przedstawiciel Hezbollahu.

Z perspektywy wojskowej było to skuteczne uderzenie, ale pytanie o geopolityczne konsekwencje. Odwet Iranu był oczywistością i kwestią czasu. Joe Biden przyjął postawę defensywną i deeskalacyjną, ale lojalną wobec Izraela. Waszyngton zadeklarował pomoc w obronie, by zatrzymać irański odwet, podkreślił wolę deeskalacji, odrzucił zaangażowanie ofensywne w operację przeciwko Iranowi. Polityka Netanjahu dla Bidena jest po prostu kłopotem, ale nie przedefiniowała tego sojuszu.

Czytaj też

Odwet Iranu był przedziwny. Teheran ogłosił publicznie bombardowanie Izraela dronami oraz rakietami i przyznał, że ostrzegł o tym wcześniej USA. Pomiędzy Iranem, a Izraelem jest Syria, Irak oraz Jordania, więc Izrael miał czas, by przygotować się na sygnalizowaną salwę z Iranu. Choć z perspektywy komentatorów w Polsce wyglądało to na słabość Iranu i jego kompromitację to odczytuję to zupełnie inaczej. Stawką w odwecie, w mojej opinii, był zmasowany atak Hezbollahu od północy na Izrael – rakietowy i – być może – lądowy. Choć jest to pomijane w komentarzach to w ataku lotniczym na placówkę dyplomatyczną w Damaszku zginął przedstawiciel tej szyicko-libańskiej organizacji powiązanej z Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej. Alternatywnym scenariuszem była więc operacja zaczepna z Libanu, która sprowokowałaby Siły Obronne Izraela do interwencji w tym kraju. Wbrew pozorom to geopolityczny koszmar dla kierownictwa Hezbollahu i samego państwa Izrael. Dlatego front północny wygląda jak wygląda, ponieważ ani w interesie Izraela, ani w interesie szyickich bojówek w Libanie, nie jest eskalacja walk.

Reklama

Dla Hezbollahu interwencja IDF oznaczałaby zniszczenie bazy ekonomiczno-społecznej w południowym Libanie, a zatem utratę legitymacji do rządzenia tym zdecentralizowanym upadłym państwem. Dla samego Izraela oznaczałoby to wejście w kolejną wielomiesięczną kosztowną kampanię wojenną, mobilizację rezerwistów – a zatem osłabienie gospodarki. A zarazem kolejne pytanie – co dalej? Netanjahu podejmując decyzje o nalocie musiał zakładać, że odwet Iranu może być o wiele mocniejszy, a być może otworzy się kolejny front ciągnącej się wojny. Wykazał determinację polityczną, wysoko licytował i wygrał, ponieważ Iran odpowiedział może w sposób niebezpieczny, ale de facto niezagrażający obiektom w Izraelu. Prędzej uprzykrzył życie turystycznym liniom lotniczym w Jordanii. Choć reżim w Iranie ma wiele na sumieniu, jest kolaborantem Rosji w anihilacji Ukrainy, zabija i więzi własnych obywateli, finansuje terrorystów, to należy odnotować, że ten odwet był po prostu fasadowy.

Czytaj też

W czasie, gdy w Polsce dyskutowano o wielkiej wojnie na Bliskim Wschodzie, w lokalnych mediach zaczęto publikować sondaże, które dla Netanjahu są po prostu miażdżące. 8 kwietnia „Times of Israel” opublikował badania opinii publicznej, z której wynika, iż 71 proc. pytanych Izraelczyków uważa, że Netanjahu powinien odejść z rządu. Z tej grupy aż 42 proc. chce tego bezdyskusyjnie teraz, a 29 proc. aby „odszedł po wojnie”. 21 proc. badanych zadeklarowało, że Netanjahu nie powinien zrezygnować. 44 proc. badanych chce wcześniejszych wyborów parlamentarnych. W innym sondażu odsetek chętnych do głosowania jest jeszcze większy, bo sięga 50 proc. Jak badani oceniają przebieg wojny? 45 proc. badanych obwinia Netanjahu za obecną sytuację, a zaledwie 3 proc. obciąża tym szefa resortu obrony Joawa Gallanta. Co ciekawe, aż 68 proc. respondentów stwierdza, że Netanjahu „nie radzi sobie dobrze”.

To nie koniec sondaży. Opiniotwórczy „Haaretz” stwierdził, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj, Likud Netanjahu przegra wybory i straci zdolność koalicyjną potrzebną do zbudowania większościowego rządu. Zestawienie izraelskich sondaży nie pozostawia złudzeń, Likud może liczyć na 21 lub 19 mandatów, a Benny Gantz ze swoją Jednością Narodu zdobyłby 32 lub 30 mandatów. Wraz z przyszłymi koalicjantami może liczyć na 68 lub 67 mandatów w przyszłym Knesecie (w którym zasiada 120 parlamentarzystów). Walki w Gazie mają powodować, że pod progiem wyborczym lądują radykałowie tacy jak Becalel Smotricz. Warto też przypomnieć, że jeszcze przed ofensywą Hamasu 7 października 2023 roku przez wiele miesięcy, przez Izrael, przetaczały się wielomilionowe protesty polityczne przeciwników Netanjahu.

Reklama

„Dla Netanjahu uderzenie w Iran może być zatem swojego rodzaju »ucieczką do przodu«” - twierdzi Tomasz Rydelek z bloga „Puls Lewantu”. W tandemie USA-Izrael zaczął się bardzo ciekawy okres wyborczy. Władzę w Waszyngtonie może przejąć proizraelski Donald Trump, a władzę w Izraelu utracić Likud – czego życzyłby sobie zmęczony niesfornym sojusznikiem Biden. Sam Netanjahu uchodzi za stronnika Trumpa.

Pod koniec zeszłego roku w „Le Monde” ukazał się głośny tekst o „niekończących się wojnach Netanjahu”. Czytamy w nim: „Wieczorem 7 października wydawało się, że polityczny los Netanjahu jest przesądzony. Był odpowiedzialny za fiasko izraelskiego aparatu bezpieczeństwa, a także za strategię uspokojenia Hamasu w celu osłabienia Autonomii Palestyńskiej i tym samym pogrzebania perspektywy utworzenia państwa palestyńskiego. Przywódca izraelskiej nacjonalistycznej prawicy walczył z takim skutkiem przez ostatnie trzydzieści lat (…) Dziś ten premier zdaje się uważać, że trwały stan wojny – do którego wprowadzenia dąży, grając na pragnieniu zemsty izraelskiego społeczeństwa – może zapewnić mu ratunek. Kontynuacja operacji opóźnia moment rozliczeń i prace ewentualnej komisji śledczej mającej ustalić odpowiedzialność w izraelskiej strukturze dowodzenia” – zaznaczono.

I choć trzeba oddać premierowi Izraela, że definiowanie Iranu jako zagrożenie jest realistyczną oceną (choćby przykład kolaboracji tego kraju z Rosją), to nastroje społeczne w samym Izraelu wskazują, że może obrona kraju ma poparcie, ale bez Netanjahu jako głównego komendanta tej walki.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Ech,

    Mysle ze najlepszy wywiad swiata - MOSAD- wiedzial o ataku HAmasu a IZeal i przmknol oko- by a) dac szanse BIBI na przezycie b) Zdolbyc nowe tereny po przesiedleniu i miec pretekst do przesiedlen

Reklama