Reklama

Wojna na Ukrainie

Rosja: „kasetowe” bombardowanie Ukrainy z dystansu

Su-34
Su-34
Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl

Rosja wykorzystuje przeciwko Ukrainie bomby kasetowe z zestawami korygującymi, które pozwalają na wykonywanie uderzeń spoza zasięgu obrony powietrznej.

Reklama

Na Ukrainie znaleziono zestaw korygujący do bomb lotniczych (podobny do typu UMPK) połączony z bombą kasetową RBK-500. Oznacza to potwierdzenie doniesień, że Rosjanie używają tego rodzaju broni w swojej agresji na Ukrainę. Filmy z ich zastosowania pojawiały się już wcześniej, natomiast teraz siły ukraińskie odnalazły elementy zestawu korygującego, który wykorzystano.

Reklama
Reklama

RBK-500 to lotnicza bomba kasetowa, pochodząca jeszcze z czasów ZSRR. Najczęściej spotykane warianty przenoszą 268 podpocisków odłamkowo-burzących PTAB-1M, stanowiących – jak w wypadku innych typów amunicji kasetowej – poważne zagrożenie zarówno dla sprzętu, jak i dla żołnierzy, w pewnym stopniu także jeśli są okopani. Bomby RBK-500 z podpociskami PTAB-1M były używane w Syrii, a obecnie są stosowane przeciwko Ukrainie. Nowością natomiast jest użycie ich z zestawem korygującym, z modułem naprowadzania wykorzystującym między innymi system nawigacji satelitarnej.

Czytaj też

Warto zauważyć, że zastosowanie zestawu korygującego – najpierw z klasycznymi bombami w rodzaju FAB-500, a obecnie z bombami kasetowymi – wydłuża odległość zrzutu poza zasięg ukraińskiej OPL, w źródłach mówi się o zrzucie z dystansu 50-70 km dla bomb burzących. Tego rodzaju uzbrojenie jest też dość tanie w produkcji, bo nie trzeba budować całych bomb od podstaw, a jedynie same zestawy korekcyjne. Należy oczekiwać, że przestawiona na gospodarkę wojenną - i coraz sprawniej adaptująca się do warunków pola walki Rosja będzie dalej rozwijać tego rodzaju sprzęt.

Czytaj też

Uzbrojenie działające na podobnych zasadach, czyli konwersji środka niekierowanego na precyzyjnego rażenia jest oczywiście używane również przez Ukrainę, przykładem są bomby JDAM-ER i pociski APKWS.

Czytaj też

Na razie jednak nie obejmuje to lotniczych bomb z głowicami kasetowymi. Amerykańskie lotnictwo ma na wyposażeniu zestawy WCMD (Wind Corrected Dispenser Munitions), pozwalające dzięki nawigacji inercyjnej zwiększyć odległość zrzutu bomb kasetowych CBU-87 i CBU-97 do kilkunastu, względnie 20 km. Bardziej zaawansowany projekt WCMD-ER, realizowany w pierwszych latach XXI wieku i mający w założeniu doprowadzić do uzyskania zdolności zrzutu bomb kasetowych z odległości nawet 70 km dzięki wykorzystaniu nawigacji satelitarnej. Został on jednak anulowany, podobnie jak wiele innych programów dotyczących amunicji kasetowej. W większości krajów europejskich amunicji kasetowej po podpisaniu konwencji z Oslo nie wykorzystuje się.

Reklama

Komentarze (3)

  1. Tani2

    Łezka się w oku kręci 39sek filmik walki ćwiczebnej F-14 Tomcat z F-4 Phantom lotnictwa Iranu. To były czasy i kto to pamięta.

  2. Aiden

    W Polsce już dawno powinny być prowadzone prace nad stworzeniem modułu szybującego do bomb mk82. Jeżeli uda się naszym F35 wybić korytarz w przeciwnej opl choćby czasowy to F16 i FA 50 bedą względnie bezpieczne, żeby zrzucać sobie takie bomby z zasięgu około 70km.

    1. Monkey

      @Aiden: Powinny, jak najbardziej. Tylko czy mamy do tego odpowiednie zasoby, zwłaszcza intelektualne? Grupa WB zapewne tak, ale co do PGZ to już nie jestem taki pewien.

    2. Stefan1

      Zasoby są. Zatem nie ma woli.

  3. wojghan

    To są stare informacje. Teraz Rosjanie wprowadzają korygowaną bombę kasetową DRILL o zasięgu do 50 km.

Reklama