Reklama

Siły zbrojne

"Miecz Damoklesa" nad francuskim transportem strategicznym

Izba niższa francuskiego parlamentu przyjęła raport, który wskazuje, że francuskie siły zbrojne są w pełni zależne od rosyjskich i ukraińskich firm w dziedzinie transportu strategicznego, a do tankowania w powietrzu myśliwców Rafale muszą korzystać z maszyn amerykańskich sił powietrznych. To miecz Damoklesa nad francuskim transportem strategicznym - konkluduje dokument.  

Raport przyjęty przez Komitet Finansów, Gospodarki i Kontroli Budżetowej Zgromadzenia Narodowego wskazuje, że francuskie zdolności w dziedzinie transportu strategicznego są uzależnione od zagranicznych firm. Dokument wskazuje, że zarówno Francja, jak i kilku innych członków Sojuszu Północnoatlantyckiego jest w polega wyłącznie na rosyjskich i ukraińskich samolotach do transportu strategicznego.

Jego autorzy zwrócili także uwagę na wysokie koszty wynajmu samolotów, brak konkurencji oraz poleganie na niepewnych partnerach w czasach napięć politycznych z Moskwą. "Ukraina i Rosja trzymają rzeczywisty miecz Damoklesa nad francuskim transportem strategicznym" - konkluduje raport. 

Obecnie transport strategiczny dla francuskich sił zbrojnych jest realizowany przede wszystkim z użyciem floty 20 An-124 i pojedynczego An-225, które należą do trzech firm. Są to Flight Unit 224 należąca do rosyjskiego ministerstwa obrony, oraz dwie spółki prywatne - rosyjska Volga-Dnepr i ukraińska Antonov Airlines. Ryzyko polityczne związane z takim rozwiązaniem dobrze pokazało zachowanie Rosjan w wrześniu 2015 roku wkrótce po odmowie przekazaniu Moskwie okrętów klasy Mistral.

Loty dla francuskiego ministerstwa obrony, które były zakontraktowane przez spółkę pośredniczącą International Chartering Systems we Flight Unit 224 zostały wtedy skasowane. Ich wykonania odmówiła także firma Volga-Dnepr i ostatecznie przeprowadziły je samoloty należące do ukraińskiego przewoźnika. Jednocześnie Francuzi nie są pewni czy w chwili nagłej potrzeby np. do przerzutu wojska na wschodnią flankę NATO będą mogli polegać na flocie amerykańskich transportowców C-17. 

C-135FR
Powietrzny zbiornikowiec C-135FR, fot. Francuskie Siły Powietrzne (Armée de l'air)

Jeśli chodzi o zdolności do tankowania w powietrzu to Armée de l`Air posiada obecnie 11 powietrznych zbiornikowców C-135FR i 3 KC-135R, które począwszy od 2018 roku mają zostać zastępowane przez 12 A330 MRTT. Samolotów tego typu jest jednak za mało i jak konkluduje raport przyjęty przez Zgromadzenie Narodowe Francja i tak jest "w pełni" zależna od samolotów należących do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych do zaopatrywania w paliwo najnowszych francuskich myśliwców wielozadaniowych typu Rafale. 

Reklama

Komentarze (3)

  1. jarek

    A co oni chcą wozić i dokąd? Z armii zostały im już tylko jakieś szczątki. O przerzut na wsch. flankę to się akurat najmniej musimy obawiać, bo pociąg dojedzie z Francji w ciągu doby. A do zamorskich posiadłości albo na misje wystarczą im średnie samoloty.

  2. rfs

    Francuzi ?? Na wschodnia flankę ?? Chyba na Thaitii

  3. gregor

    Tak to jest jak wszystko zwala się na USA. Polski NSM też transportowali na norweski poligon Ukraińcy. Europa musi zacząć wydawać 2 % PKB i wytyczyć mapę drogową jakie jednostki w jakich krajach powinny być priorytetem. Jest możliwość utrzymywania całej floty transportowców i tankowców przez całą grupę państw Europy należących do NATO. Bo śmiechem na sali jest to że Europa wydająca jako całość sił zbrojnych tyle co Rosja i Chiny razem wzięte ma takie problemy w poszczególnych dziedzinach. Za duży socjal a za mało zwraca się uwagę na jakość i ilość uzbrojenia.

Reklama