Reklama

Polityka obronna

Szeremietiew: opór asymetryczny fundamentem odstraszania [SKANER]

Gościem programu SKANER Defence24 był prof. Romuald Szeremietiew ze Społecznej Akademii Nauk. 

W moim przekonaniu Obrona Terytorialna to nie ma być efektywnym elementem systemu obronnego w czasie powadzenia wojny, ale to ma być główny element odstraszania w ramach przyjętej strategii obrony - to jest na innym poziomie. Proszę zwrócić uwagę, Koncepcja Obronności Rzeczypospolitej Polski to jest odpowiedź na pytanie jak prowadzić wojnę, w miarę skutecznie. Mój pomysł polega na tym, że my mamy przygotować system obrony taki, który sprawi, że wojny nie będziemy prowadzić. To znaczy, że nieprzyjaciel skalkuluje, że uderzenie na nas będzie z jego punktu widzenia nieefektywne i zrezygnuje z tej wojny.

prof. Romuald Szeremietiew
Reklama

Komentarze (8)

  1. Zbys

    Proponuje bardzo efektywny strach bojowy model Antonio, wersja najstraszniejsza z brodka !!

    1. lol

      Tja... Grippeny to są dużo starsze niż F-35. Są spoko. Ale to za mało. Jedynym potencjalnym zagrożeniem dla Polski w NATO jest Rosja, która sama pompuje sporo kasy w rozwój nowoczesnych myśliwców. Więc sprzętem, który NIE jest z górnej półki nic nie zdziałamy. Trzeba było wcześniej wejść do programu rozwojowego F-35...

  2. Smiechow

    Ruch oporu taki jak w Iraku...Ale taka obrona kosztowała Irakijczyków ponad milion istnień ludzkich i nic nie dała. Strzał z wioski w plecy wojskom liniowym przeciwnika to anihilacja biologiczna całej wioski wraz z mieszkańcami (dr. J. Bartosiak)...,co pokazali Niemcy w czasie okupacji ..,nie wspominając o dobrze nam znanym \"incydencie\" z Afganistanu. Tylko zwiększanie potencjału profesjonalnych, dobrze uzbrojonych i wyszkolonych wojsk ma sens.

    1. hermanryk

      Taka armia wystarczy nam na tydzień-dwa, bo na większą i silniejszą nas nie stać. I co dalej? Pomyślałeś, strategu? :)

  3. Jato

    Szeremietiew sugeruje, że przyszła wojna w Europie, będzie wygladała jak te poprzednie. Ale przecież Rosjanie nie muszą wchodzić do Polski, by rzucić nasz kraj na kolana. Wystarczą rakiety i samoloty, którym żołnierze WOT będą się mogli tylko przyglądać i w razie bezpośredniego zagrożenia, uciekać. WOT powinny zostać rozwijane wtedy, gdy regularna armia jest przygotowana na wszystkie zagrożenia, a przede wszystkim, jest wyposażona w odpowiedni sprzęt, który jest niezbędny w zwalczaniu tych zagrożeń. Rozbudowa WOT kosztem regularnej armii, jest zbrodnią.

  4. Obserwator

    Jakby taką strategie przyjęło każde państwo w naszym regionie to ruscy by zacierali rence ze szczęście.Bez walki przejeliby kontrolę nad Bałtykiem na początek a wtedy i w powietrzu byłoby łatwiej a na lądzie-punktowo w strategicznych-wybranych miejscach poradziliby sobie .Gratuluje panie Szeremietiew wyobrazni.

  5. dim

    Musiałoby ich być wtedy mocnych kilkaset tysięcy, może milion. Musieliby być uzbrojeni w setki tysięcy sztuk broni poważniejszej niż osobista i pozwalającej dosięgnąć najeźdźcy spoza zasięgu jego możliwości obserwacji operatora. Słowem - Pan Profesor bardzo mocno i daleko popuścił wodze fantazji, co do odstraszającej roli tej formacji, w jej obecnie realizowanej formie, uzbrojeniu i liczebności. Jest potrzebna, ale mocnej opl nie zastąpi, sił dalekosiężnego odstraszania - odpowiedzi też nie zastąpi. Jest też OT (o czym tu się jakoś nie pisze) bezpieczną i pozytywną dla Państwa Polskiego i dla społeczeństwa, kanalizacją energii wielu takich ludzi, dla których tych dodatkowych 500 zł zagra sporą rolę. Ale którzy inaczej mogliby nawet stawać się ciężarem.

    1. internauta

      Dziękuję za ciekawą dyskusję!

    2. Walonki_Stirlitza

      Szanowny Panie Profesorze. Nie wiem jakie są podstawy Pańskich wyliczeń, ale obchodzimy rocznicę Powstania Styczniowego, które jest dobrym pretekstem do rozmów na temat oporu asymetrycznego, jego potencjału i konsekwencji. Walka partyzancka z lepiej uzbrojonym przeciwnikiem zawsze kończy się rzezią powstańców - w krótszej lub dłuższej perspektywie. Siły powstańcze, partyzanckie, są zawsze słabo uzbrojone, zorganizowane i dowodzone. Nie mają zdolności koordynacji działań w dłuższej perspektywie. Po zajęciu terytorium Polski przez potencjalnego silniejszego przeciwnika będzie on kontrolował produkcję, komunikację, informację o społeczeństwie. Zaciąg do WOT jest realizowany oficjalnie, więc pierwszym ruchem będzie wyłapanie wszystkich członków tej formacji. Przy obecnym stanie techniki nie pomoże chowanie się po lasach (zresztą nielicznych) czy wtapianie w społeczeństwo. Liczna obrona terytorialna nikogo nie odstraszy. To tylko kolejny pomysł na nowy, martyrologiczny rozdział naszej historii w którym znowu będziemy rozpaczali nad wytraceniem naszego społeczeństwa w daremnych zrywach niepodległościowych. Jedyną odpowiedzią na problem konfrontacji z silniejszym przeciwnikiem jest zdanie sobie sprawy, że nie powstrzymamy armii o potencjale wielokrotnie wyższym od naszego i gospodarczo nie udźwigniemy wyścigu zbrojeń. Utrzymujmy armię w skali niezbędnej do zapewnienia równowagi w naszym regionie (może być to nawet międzymorze) i pracujmy nad bezpieczeństwem na polu polityki zagranicznej. Zdaję sobie sprawę, że sukces w prowadzeniu polityki zagranicznej trudniej wykazać, niż przy zakupie uzbrojenia, które można zademonstrować obywatelom przy takiej czy innej paradzie. Zresztą komunikat płynący z MON wskazuje, że stawiamy na sojusze - obecność sił USA w Polsce, drony w Mirosławcu - jest to do pewnego stopnia wotum nieufności w stosunku do własnych sił zbrojnych. Poza tym gdzie tu miejsce na niepodległość i podmiotowość?

  6. Matrix

    Pan Szeremietiew często wygłasza oryginalne własne poglądy na temat teorii wojen i wojskowości. Swego czasu martwił się tym ze Polska nie posiada wystarczającej ilości żołnierzy aby obstawić całą naszą granice wschodnią. Najwyraźniej wyobrażał sobie że aby granica była bezpieczna i właściwie chroniona trzeba poustawiać w szeregu żołnierzy np 10 m jeden od drugiego aby pilnowali żeby żaden wróg na nasze terytorium się nie przedostał. Teraz znowu wygłasza swoją innowacyjną teorię obrony naszego terytorium nazwaną przez siebie oporem asymetrycznym. Z grubsza polega ona na tym że fundamentem tej obrony będą wojska obrony terytorialnej, rozproszone po własnych podwórkach ,wsiach i osiedlach i bronić będą właśnie tych swoich podwórek. Oczywiście wojna dla nich rozpocznie się wtedy gdy praktycznie już się skończy, czyli wojska operacyjne zostaną rozbite , teren zajęty przez wroga, a władze państwowe schronią się gdzieś w zaprzyjaźnionym państwie. Będzie to coś na kształt powstania warszawskiego i tak też się skończy, ale zostanie nam patos, honor i oczywiście niewola oraz utrata państwa. To jest tak jak z głaskaniem jeża można zgodnie z kolcami ale można i pod włos, czyli można tak ale można i tak. Tymczasem sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy już dochodzi do wybuchu wojny to jej pierwszym oddziaływaniem przeciwnika jest zazwyczaj pierwsze zmasowane uderzenie rakietowo-lotnicze, po którym następuje tzw. bitwa graniczna a w przypadku słabej obrony następuje natarcie w głąb naszego terytorium. Takie zachowanie się przeciwnika jednoznacznie pokazuje jego zamiary i wtedy najlepszym wariantem naszej obrony będzie niszczenie wszystkich możliwych jego sił na całą głębokość operacyjną ugrupowania wojsk ,czyli na około 300 km. Dlatego należy uznać że rodząca się ostatnio obronna doktryna antydostępowa jest właściwą odpowiedzią na możliwe zagrożenia militarne w otoczeniu naszych granic i powinniśmy się tej koncepcji trzymać, oraz budować siły zbrojne odpowiednio do jej potrzeb. Wygłaszanie teorii o partyzantce strzelającej zza węgła własnego domu jest wielkim nieporozumieniem.

    1. tak tylko...

      Trudno się z Panem nie zgodzić. Jeśli będę miał do wyboru: posłać masowo Polaków z karabinami na czołgi, bądź wydać być może wielokrotnie więcej środków, ale zainwestować w system antydostępowy, to wybieram to drugie rozwiązanie. Ceńmy życie swoje i naszych bliskich. Jak będę miał do wyboru - posłać swe dziecko z karabinem na wroga, czy zapłacić 10 000- 30000 złotych daniny na zakup systemu A2/AD, to wolę zapłacić. Ceńmy życie Polaków. Inwestujmy w nowoczesne uzbrojenie, tym bardziej, że inwestując w A2/AD zwiększamy naszą projekcję siły, tworząc milionową armię rekrutów z karabinami zamykamy się w czterech ścianach, a nie wiadomo jakie wyzwania przyniesie przyszłość. Koncepcję Pana Szeremietiewa rozważał bym jako dodatkowe wzmocnienie, ale już mając funkcjonującą solidną maczugę w ręku...

    2. test

      test

    3. test

      test 4p

  7. say69mat

    @def.24.pl: W moim przekonaniu Obrona Terytorialna to nie ma być efektywnym elementem systemu obronnego w czasie powadzenia wojny, ale to ma być główny element odstraszania w ramach przyjętej strategii obrony - to jest na innym poziomie. Proszę zwrócić uwagę, Koncepcja Obronności Rzeczypospolitej Polski to jest odpowiedź na pytanie jak prowadzić wojnę, w miarę skutecznie. Mój pomysł polega na tym, że my mamy przygotować system obrony taki, który sprawi, że wojny nie będziemy prowadzić. To znaczy, że nieprzyjaciel skalkuluje, że uderzenie na nas będzie z jego punktu widzenia nieefektywne i zrezygnuje z tej wojny. prof. Romuald Szeremietiew say69mat: Za punkt odniesienia proszę przyjąć problematyczną głębię demograficzną Izraela i rozwiązania jakie zastosowano do budowania głębi technologicznej - jako elementu polityki odstraszania - w odniesieniu do potencjału agresora ;)))

  8. Walonki_Stirlitza

    to rzeczywiście bardzo ciekawa koncepcja. Aby WOT mógł prowadzić działania po przejściu linii frontu i w okupacji, musiał by mieć zakopane zapasy amunicji do tego całego arsenału środków bojowych. Z przemysłem przejętym przez wroga jednostek ogniowych wydanych w chwili najazdu nie da się prowadzić wieloletniej partyzantki. Co więcej stwierdzenie o naszej specjalizacji o działaniu w podziemiu trzeba zauważyć że: -żadne z powstań w czasie caratu nie doprowadziło do odstraszenia wroga. -działalność podziemia w Polsce nie zakończyła II WW ale działania koalicji. -opór w Afganistanie przeciw wojskom radzieckim był by niczym, bez wsparcia sprzętu z USA. Może należy w końcu pogodzić się z faktem, że Rosja dysponuje potencjałem do zajęcia Polski w 3 tygodnie i przestać snuć wizje odstraszenia kogokolwiek, bo jak będzie korzystny układ polityczny i cel biznesowy to Rosja i tak to zrobi. zredukować armię do poziomu zapewniającego równowagę wśród krajów Europy Środkowej i w czasie ataku Rosji liczyć na sojuszników.

Reklama