Reklama

Siły zbrojne

Estończycy naprowadzają na cele amerykańskie F-16

Podczas ćwiczeń, które odbyły się na poligonie koło Tapy w Estonii lokalni kontrolerzy wsparcia lotniczego po raz pierwszy w historii naprowadzali na cele myśliwce F-16 US Air Force. Podczas uznanych za bardzo udane testów Estończycy uczyli się wspierać amerykańskich pilotów w misjach bezpośredniego wsparcia wojsk. Ćwiczenia były częścią sprawdzania gotowości sił bojowych NATO w obliczu rosyjskiej ekspansji na Ukrainie. 

Ćwiczenia, które odbyły się w dniach 13-14 listopada na poligonie niedaleko Tapy w Estonii były pierwszą okazją do sprawdzenia koordynacji między estońskimi kontrolerami wsparcia lotniczego i pilotami amerykańskich F-16 w misjach bezpośredniego wsparcia wojsk. Najnowsza runda treningów w ramach Operacji Atlantic Resolve umożliwiła Estończykom wprawienie się w podawaniu położenia celów dla samolotów US Air Force. Ze strony amerykańskiej w ćwiczeniach wzięły udział dwa samoloty F-16 z 555 Eskadry Myśliwskiej należącej do 31 Skrzydła Myśliwskiego stacjonującej w bazie Aviano we Włoszech. Misję wspierał powietrzny zbiornikowiec KC-135 z bazy RAF Mildenhall w Wielkiej Brytanii.

Pomimo nie najlepszej pogody w związku z niską podstawą chmur ćwiczenia w precyzyjnym naprowadzaniu na cele samolotów bojowych przez żołnierzy estońskich  uznano za bardzo udane.Przebazowanie amerykańskich samolotów bojowych do Estonii i wspólne szkolenia z wojskami tego kraju były kolejnym  potwierdzeniem amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa w związku z narastającym zagrożeniem ze strony Rosji. Dowódca ćwiczeń major Benjamin Couchman z 555 Eskadry Myśliwskiej zapowiedział kontynuowanie podobnych misji w przyszłości.

Stała baza NATO w Amari na południowy-zachód od Tallina  została otwarta w kwietniu 2014 roku na potrzeby natowskiej misji Baltic Air Policing. Wzmocnienie sił lotniczych NATO w Estonii nastąpiło po zajęciu przez Rosję Krymu. Obecne ćwiczenia mają być jednym z elementów potwierdzenia amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa dla Estonii wynikających z artykuły 5. Traktatu Waszyngtońskiego i wyrażonych m.in. podczas wizyty prezydenta Baracka Obamy w Estonii we wrześniu b.r. 

Andrzej Hładij 

Reklama

Komentarze (5)

  1. cegiel

    Polskie wojsko też ma przeszkolonych i uprawnionych kontrolerów do naprowadzania F-16!! Tylko co z tego jak w ramach przetargu za "najniższą cenę" nabyliśmy urządzenia nie kompatybilne z siecią US, których amerykańskie F-16 porostu nie widzą !!!!!!!!!!!!!! Ale cena była najniższa!!!!!!!!!!!

  2. Senior

    A u nas są takie ćwiczenia z JTAC -ami. Ciekawe czy szkolimy JTAC do współpracy z F-16. Jakoś dziwnie cicho o tym.

  3. No, dziecko we mgle

    Czy taki zwykłym laserem zabawkowym w razie wojny obywatele poprzez podświetlenie ruskiego czołgu też mogą coś naprowadzić?

    1. Kij

      Tak, namiary na siebie. Jeśli czołg ma systemy ostrzegające przed namierzaniem, to wyrok śmierci dla namierzającego.

  4. lejeń

    Kwestia braku lotnictwa bojowego w krajach nadbałtyckich zawsze powraca jak bumerang. Nie mają tylko proszą NATO w ramach air policing o wsparcie bo tak wychodzi im taniej, wszak zakupienie jednej nawet nie najnowszej maszyny oraz jej utrzymanie, remonty itp. kosztuje znacznie więcej. Płacą rocznie ok 3mln euro za air pol. co daje na 30 lat ok. 90 mln euro, a tworząc lotnictwo to zakup samolotów i koszty utrzymania ich przez 30 lat to są sumy idące w setki milionów euro. Czy ich nie stać na samoloty? Stać i to spokojnie, PKB wszystkich tych trzech krajów jest wyższe od PKB Polski na mieszkańca. Patrząc ludnościowo to uboga Polska ma po 1 samolocie bojowym na ok. 480 tys. mieszkańców (liczę tylko 48 F-16 + 32 Mig 29, a pomijam Su-22 i zakładam ludność Polski na 38,48mln osób chociaż faktycznie przez emigrację jest nas mniej o co najmniej 2 mln). Tak więc ludność Estonii 1,312mln, Łotwy 1,993mln, Litwy 2,939mln to daje przy naszym współczynniku ( tj. 1 samolot na 480 tys. ludności) odpowiednio liczbę samolotów dla : Estonii 2,72 ; Łotwy 4,14; Litwy 6,11 czyli razem mogą mieć przynajmniej 12 maszyn a to taka mała eskadra i mając wspólną eskadrę z bazami w Szawle i Amari spokojnie mogliby sobie zapewnić sami ochronę i wsparcie NATO na mniejszym poziomie niż obecnie. Nawet gdyby zastosowali ekonomiczny wariant czeski czy węgierski tzn. mniej maszyn na liczbę ludności niż Polska to mogliby wspólnie wystawić przynajmniej 6-8 maszyn, ale po co jak taniej wychodzi korzystać z samolotów biedniejszych sojuszników jak np. Polski. Nie mam nic przeciwko naszemu udziałowi w air policing ale pod warunkiem, że te kraje zapłacą co najmniej 2-3 razy więcej za taką pomoc, bo obecnie wygląda że dokładamy do tego interesu bogatszym krajom nadbałtyckim, nasze samoloty wylatują resursy ale to polski podatnik musi później pokryć koszty ich remontów lub nabycia następców. Jeśli nie chcą wydawać kasy nawet na stare efy jak Bułgaria to niech kupią sobie używane Mig29 z Węgier itp. lub kupią sobie chińsko-pakistańskie zabawki.

    1. Moshe Schwantz

      Kolego lejeń, zapomniałeś o romantycznym haśle Polaków: " ...za wolność Waszą i Naszą"? W obecnej chwili połowa forumowiczów poleciałaby z szabelkami na separatystów/Rosjan lub wyzwoliła Krym, to co się dziwisz, że za resursy, w ramach prawa Murphy'ego ("...co ma się zepsuć, zepsuje się") i przeglądy zapłacisz Ty, ja i reszta społeczeństwa. Zastaw się, a postaw się. :)

    2. olo

      NATO to nie bolszewicka zaraza i te nasze manewry nad Bałtami to super sprawa jest. Przecież my nie kupujemy z tego wzgledu dodatkowych maszyn tylko patrolujemy już tymi które mamy. A czy one latają u nas czy u nich to praktycznie taka sama kasa + wartość bojowa dla naszych pilotów i obsługi naziemnej. Do nas też przylatują maszyny USA czy Kanady i nie liczą nam ile ich to kosztuje. Dla mnie ważniejsze jest aby Litwa,Łotwa i Estonia wydawały około 2 % PKB z uwzględnieniem na ręczną broń przeciwpancerną co bedzie lepsze dla nich i dla NATO.

    3. pat

      Pomijam kwestie polityczne ale co do zasadności posiadania własnego lotnictwa to zupełnie nie masz racji. W takich przypadkach nie działa zupełnie zasada proporcjonalności. Są inwestycje, które zwyczajnie przy małej skali nie mają sensu. Bo to nie tylko zakup samolotu ale utrzymanie całej infrastruktury, której koszt jest niemal stały niezależnie od tego jak dużą flotę obsługuje. To system szkolenia pilotów, to modernizacje, uzbrojenie itp. No i jeszcze kwestia dogadania się trzech różnych państw gdzie byłaby główna baza (bo chyba nie mieliby po dwa samoloty w kraju?), kto za co płaci, kto jest głównym dysponentem itp. Nie wspomnę o tym, że standardem jest że do natychmiastowego wykorzystania zwykle jest nie więcej niż połowa samolotów. Reszta w przeglądach, remontach. Więc realna wartość takiej eskadry byłaby wątpliwa. Więc lepiej inwestować tam gdzie ma to większy sens. Swoją drogą kwestię opłat można podnieść. Natomiast te teksty o biednej Polsce, która chroni kraje nadbałtyckie to czysty populizm. Przede wszystkim jest rotacja i latają tam samoloty z połowy Europy. Druga sprawa, że jeśli latamy nad Litwą to nie musimy tyle latać nad Polską.

  5. Wojmił

    To chyba nie powinno być nic nadzwyczajnego co nie? O to przecież chodzi aby w sojuszu tak realnie właśnie współpracować... Nie ma się czym chwalić skoro to powinno być standardem i "oczywistą oczywistością"

    1. trupodzierzdzca

      Taka okazja by przypomnieć czerwonym braciom z wschodu co to ostatnio mają problemy z "oczywistymi oczywistościami" o "stałej bazie NATO w Amari" i o samolotach gotowych przyjąć pozycje celów.

Reklama