Reklama

Siły zbrojne

Amerykański „pancerz” w Polsce: więcej, na stałe? [KOMENTARZ]

M2A4 Bradley. Fot. Army Sgt. 1st Class Ronald Lee/US Army
M2A4 Bradley. Fot. Army Sgt. 1st Class Ronald Lee/US Army

Stany Zjednoczone mogą zdecydować się na dalsze i stałe wzmocnienie obecności jednostek pancernych w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce – pisze „Stars and Stripes”. Eksperci Atlantic Council sugerują z kolei skokowe wzmocnienie obecności USA i NATO na wschodniej flance, obejmujące zarówno jednostki konwencjonalnych wojsk lądowych, jak i bardzo szeroko pojęty potencjał wsparcia.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Agresja Rosji wobec Ukrainy, prowadzona także z terenu Białorusi, spowodowała niekorzystną zmianę bezpieczeństwa państw członkowskich NATO w Europie Środkowo-Wschodniej. Odpowiedzią Sojuszu, jak i USA, jest rozmieszczenie dodatkowych sił, gotowych reakcji na potencjalne zagrożenie dla krajów sojuszniczych.

Czytaj też

Stosunkowo najwięcej sił do działań na wschodniej flance wydzielają Stany Zjednoczone. Jak wiemy, w Polsce rozlokowano jedną z brygad 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej. Na wschodniej flance cały czas jest też co najmniej jedna „rotacyjna" brygada pancerna US Army. Z kolei do Niemiec przemieszczono żołnierzy kolejnej takiej jednostki, którzy pobrali zmagazynowany tam sprzęt. W Rumunii są z kolei elementy sił natychmiastowego reagowania NATO VJTF, dowodzonych przez Francję, a grupy batalionowe w krajach bałtyckich zostały wzmocnione.

Reklama

Oczywiście prowadzone obecnie wzmocnienie ma dużo szerszy charakter. Dotyczy również sił obrony powietrznej, lotnictwa taktycznego z różnych państw i samolotów AWACS czy tankowców wykonujących loty m.in. nad Polską, wreszcie – dużych sił marynarki wojennej tak na Bałtyku, jak i na Morzu Śródziemnym.

Równolegle toczy się jednak dyskusja dotycząca długofalowego wzmocnienia obecności amerykańskiej w Europie. Pentagon już przyznał, że prowadzone są analizy w tym kierunku. Cytowany przez Stars and Stripes profesor John Deni stwierdził, że najlepszymi lokalizacjami dla stacjonujących na stałe jednostek amerykańskich w Europie byłyby Polska lub Rumunia. I jest tak z kilku względów.

Rozmieszczenie w tych państwach baz daje możliwości prowadzenia szkoleń z uwagi na bazę poligonową, a jednocześnie nie naraża ich na atak w takim stopniu, jak byłoby to w wypadku rozlokowania ich w krajach bałtyckich (co oczywiście nie wyklucza rotacyjnej obecności na Litwie, Łotwie czy w Estonii). Z drugiej strony, amerykańskie instalacje w Niemczech są już wykorzystywane w dużym stopniu.

Cytowany w artykule raport Atlantic Council mówi o potrzebie rozmieszczenia aż trzech dodatkowych brygad US Army w Europie (po jednej w Polsce, Rumunii i Niemczech), oraz czterech kolejnych związków taktycznych tego poziomu wydzielonych przez sojuszników europejskich i Kanadę – na początku rotacyjnie a potem na stałe. Postuluje też znacznie szersze działania, w tym m.in. zakrojone na szeroką skalę wzmocnienie obrony powietrznej i przeciwrakietowej w Europie (w tym stałe rozmieszczenie Patriotów w Polsce i przekształcenie Air Policingu w regularną misję obrony powietrznej), przeniesienie do Polski całego dowództwa V Korpusu, a także zwiększenie potencjału uderzeniowego (tak US Army, w ramach stałej obecności, jak i sojuszników), poprzez wzmocnienie zdolności systemów rakietowych ziemia-ziemia.

Czytaj też

Eksperci Atlantic Council mówią też o konieczności wzmacniania – także przez europejskich sojuszników – zdolności do działań wielodomenowych.

Postulowane są również inne ważne działania – od wzmocnienia narodowych systemów obrony i zdolności w zakresie bezzałogowców, przez zwiększenie zakresu ćwiczeń i realizację ich w ramach scenariuszy przewidzianych planami obronnymi, aż do rekomendacji w sprawie ciągłej rotacyjnej obecności bombowców USAF w Europie i modernizacji amerykańskiego i sojuszniczego systemu odstraszania.

Wreszcie, apeluje się o wzmocnienie systemów rozpoznania, nadzoru i wywiadu (ISR), stworzenie odpowiedniej architektury dowodzenia czy usprawnienia w zakresie mobilności wojskowej. W dłuższym terminie powinno się poszukiwać nowych technologii, szczególnie w zakresie obrony powietrznej/przeciwrakietowej (systemy energii skierowanej) uzupełniających konwencjonalny potencjał w tym zakresie.

Czytaj też

Zakres rekomendacji jest więc szeroki, i w części dotyczą one działań podejmowanych przez poszczególne państwa, w części wielonarodowych, a w części realizowanych głównie przez USA, choć we współpracy z państwami przyjmującymi.

Raport Atlantic Council, jak i rekomendacje przedstawiane w Stars and Stripes są więc sygnałem, w którym kierunku może iść sojusznicza obecność w naszym regionie. Można przypuszczać, że rozważa się przekształcenie obecności rotacyjnej w stałą i znaczące zwiększenie potencjału bojowego, będącego w dyspozycji dowódców NATO i USA w Europie, przy czym dotyczy to zarówno „pancerza" – konwencjonalnych jednostek wojsk lądowych, jak i szeregu zdolności wsparcia.

Nie ma wątpliwości, że jej wzmocnienie byłoby ze wszech miar korzystne z punktu widzenia Polski niezależnie od wyniku wojny na Ukrainie i należy o nie zabiegać. Jednocześnie jednak trzeba pamiętać, że USA są zaangażowane na wielu teatrach działań jednocześnie i nie jest pewne, czy będą chciały znacząco wzmocnić – a następnie utrzymać w dłuższym terminie – swoją stałą obecność w Europie. Nie wiadomo też do końca, jak na takie postulaty zareagują sojusznicy europejscy i czy będą „chętni i zdolni" do wkładu na odpowiednim poziomie.

Czytaj też

Dlatego równolegle z zabieganiem o obecność sojuszniczą należy w szybkim tempie wzmacniać zdolności Sił Zbrojnych RP, ze szczególnym uwzględnieniem priorytetowych obszarów, takich jak obrona powietrzna i przeciwrakietowa, przeciwpancerna, czy pełne wyposażenie w nowoczesne środki łączności. To nie tylko wzmocni bezpieczeństwo Polski, ale i całej wschodniej flanki NATO. Paradoksalnie może też być argumentem w dyskusjach z sojusznikami, przede wszystkim z Amerykanami, od dawna domagającymi się większego wkładu krajów europejskich w sojuszniczy system obronny.

Reklama

Komentarze (4)

  1. krajan

    Najwyższy czas by USA zrozumiały iz PL może być trwałym sojusznikiem, w przeciwieństwie dotychczasowych, którzy w czasie zagrożenia zachowują sie dwuznacznie Polska zasługuje na status sojusznika na poziomie Izraela, co za tym dużego wsparcia wojskowego Rząd RP winien negocjować z USA, by w ramach przyjętych cen za zamówione dostawy, otrzymać więcej sprzętu wojskowego, np. ; Z 2 eskadr F-35, 3 eskadry (48 x 80 milion. $ = 3,8 miliarda, pozostałe 0,7 miliarda $ na szkolenia w PL, symulatory i uzbrojenie W zamian do dyspozycji USA eskadrę Mig-29, Ponad to, barter PL<>USA>UA - eskadrę MIg-29 za F-16 wersji już posiadanej Barter eskadry PL Su-22 za A-10 z USA W cenie zamówionych dwóch baterii Patriot , wynegocjować trzecią, podobnie z baterią HIMERS, w cenie jednej, dwie baterie HIMERS W barterze PL<>USA>UA za 75x Gradów za 75x M270 i za 75x haubic 2S1 Gożdzik 75x Palandyn W tej wymianie skorzysta WP PL, wojsko UA a także armia USA mająca u boku podobnie uzbrojonego sojusznika

    1. adax11

      Od dłuższego czasu śledze biernie to co piszecie , chyba z 10 lat Osoby które robią wpisy po moich obserwacjach podzieliłbym na grupy: 1. osoby niezrealizowane w życiu, chciałyby coś znaczyć w wojsku ale nie zostały przyjęte przez WKU przez problemy psychiczne, ale pewnie wiedzę czerpi z książek o wojnie i uzbrojeniu 2. Wszelkie maści ruscy, agenci, trole itp. 3. Byli żółnierze i oficerowie LWP na emeryturze 4. Modelarze 5. Fachowcy od wojska , armii i uzbrojenia Jaki procent stanowi każda grupa nie wiem, ale starałem się uporządkować malejąco -))

    2. DIM

      Hmm... W młodości bardzo pociągała mnie WAT. Miałem tam starszych kolegów klubowych (z harcerstwa), nawet "bywałem tam", w akademiku elektroniki, nawet jadałem z nimi na stołówce. Zdaje się nie bardzo legalnie :) Ale po WAT nie mógłby zobaczyć Grecji. W komuno-realiach. Poza tym szczegółem owszem, chyba masz sporo racji ? Hobby to rodzaj ucieczki od rzeczywistości, także jeśli niezłej. Ale z drugiej strony - pominąłeś jakoś wielki patriotyzm masy osób, tutaj piszących.

  2. Dalej Patrzący Georealista

    Wizyta Bidena - i brak efektów w postaci stałej obecności dużych sił USA w Polsce. Ani nie ma NATO Nuclear Sharing dla stworzenia naszego skutecznego strategicznego odstraszania jądrowego. Ani twardych gwarancji kontruderzenia jądrowego USA w razie ataku jądrowego na Polskę. Nie mówiąc o otwarciu sakiewki Wuja Sama i technologicznych transferów. Samo puste gadanie i nijakie obiecanki okraszane "przyjaźnią". i poklepywaniem po plecach - a nasi sternicy to łyknęli jak małe dzieci i pierwsi na wyścigi wystawiają nas [gołych i nieprzygotowanych] przed szereg NATO, gdzie winniśmy iść za innymi...zwłaszcza za USA i UK. Gruby, bardzo gruby błąd strategiczny ....

    1. DIM

      syndrom "Bushmastera" dla naszej wieży :(

  3. DIM

    "mówi się", ale głównie póki trwa jeszcze wojna na Ukrainie. A potem znów "zapomną". Powiedzą, że "Rosja na razie zbyt jest osłabiona". Vide Niemcy lat 30-stych, zeszłego wieku.

  4. rozbawiony

    Ale co to za panika i pośpiech . Przecież do tej pory nasz MON miał wieeeeeele czasu a plany sięgały 2035 roku / głównie koncentrował się na fazach analityczno -koncepcyjnych / . Podobnie wielu tu piszących twierdziło , że Rosja nie jest zdolna do agresji no ewentualnie gdy Putin będzie miał ponad 80 lat i będzie chodził z pampersem . Niestety Władimir Władimirowicz nie chciał się dostosować do naszych planów i tylko ofiarna i przemyślana obrona Ukrainy na razie ratuje nam cztery litery .

Reklama