Reklama

Siły zbrojne

Rumunia wzmacnia obronę. "Nie chcemy wzrostu napięcia z Rosją"

Fot. Spc. Nathan Almquist, US Army
Fot. Spc. Nathan Almquist, US Army

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis oświadczył, że celem zakupów wojskowych, których dokonuje jego kraj, nie jest spowodowanie wzrostu napięcia w stosunkach z Rosją, ale wzmocnienie obronności państwa. 

Amerykański Departament Stanu zatwierdził w lipcu ewentualną sprzedaż Rumunii zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot. Zgodnie z komunikatem agencji DSCA Rumunia ma pozyskać siedem zmodernizowanych jednostek ogniowych Patriot za kwotę maksymalnie 3,9 mld USD.

Czytaj więcej: Zbrojenie Międzymorza. Rumunia kupuje Patrioty [KOMENTARZ]

Prezydent Iohannis zapytany w sobotę, czy zakup ten nie stworzy napięć w stosunkach z Rosją, odpowiedział: "Po pierwsze musimy zastanowić się, czemu te zakupy służą". "Nie przygotowujemy się do zaatakowania kogokolwiek - zapewnił. - Chcemy tylko, by nasza armia korzystała z nowoczesnego, skutecznego sprzętu. (Zakupy) mają służyć naszej obronie, zagwarantowaniu Rumunom bezpieczeństwa". Niewątpliwie siły zbrojne Rumunii wchodzą w ten sposób na nowy poziom. Planowane zakupy obejmują bowiem nie tylko Patriota, ale także: systemy obrony powietrznej krótkiego/bardzo krótkiego zasięgu, system rakietowy HIMARS, cztery korwety wielozadaniowe, kołowe transportery opancerzone oraz drugą partię używanych myśliwców F-16. 

Tak szeroki zakres modernizacji jest w Rumunii możliwy dzięki znaczącemu podwyższeniu finansowania armii. Należąca od 2004 roku do NATO Rumunia zobowiązała się bowiem, że w tym roku przeznaczy 2 proc. PKB na obronność. Ostateczną decyzję władz w Bukareszcie w sprawie zakupu rakiet Patriot od amerykańskiej firmy Raytheon musi jeszcze oficjalnie ogłosić rumuńskie MSZ.

Czytaj też: Polacy ćwiczą w Rumunii. Z "technicznym" Rosomakiem

Aneksja Krymu przez Rosję w 2014 roku wzbudziła obawy wielu sojuszników NATO z regionu Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. Polski i państw bałtyckich. Zdaniem władz w Moskwie stabilizacji regionu zagraża wzmacnianie przez NATO obecności wojskowej na wschodniej flance Sojuszu. Kolejnym krokiem ku temu ma być między innymi właśnie sprzedaż Rumunii siedmiu jednostek ogniowych Patriot w najnowszej dostępnej obecnie odmianie. 

MR/PAP

 

Reklama

Komentarze (6)

  1. PiotrEL

    Niech Rumuni i Szanowni Koledzy z Forum nie udają durni! Rosja nie ma pretensji ani o nasze Wisły, ani o Rumuńskie zakupy. To w końcu powrót do normalności że kraj z 30 paro milioną ludnością mają no. obrone p-lot, flotę i czołgi. Mają pretensje (tylko i jedynie) o "Elementy Strategicznych Wojsk Jądrowych USA" (tzw. "tarcza" hłe, hłe)w bazach mieszczących się w Polsce i Rumunii właśnie. Za te bazy w razie wojny (oby nigdy do niej nie doszło) naprawdę zdrowo i to pewnie jądrowo zapłacimy... Najpierw My a potem Rumuni (tam mniej nienawiści do Rosji i wspólne wyznanie to może im się upiecze)

    1. razdwatrzy

      "Upiecze się"? Chyba żywcem. Patrząc jak Ruscy traktują bratnią Ukrainę, chyba lepiej mieć otwarte animozje z nimi, niż fałszywą przyjaźń.

    2. polak mały

      Ale dlaczego dla ciebie tarcza to jest "hłe, hłe"? To instalacja obronna i nie ma planów żeby miało się coś zmienić. Jeśli chodzi o broń ofensywną, to USA właściwie nie dysponują żadnym systemem lądowym, który można w Redzikowie zainstalować. Oczywiście teoretycznie mogą powrócić do lądowej wersji Tomahawka, dawno temu zarzuconej, ale to byłby czysty bezsens. Modernizować pociski za ciężkie miliony, montować je w lokalizacji świetnie znanej przez przeciwnika, kiedy mamy okręty i samoloty, które tych, albo podobnych pocisków mogą dostarczyć znacznie więcej. Porównajmy: Redzikowo, powiedzmy, że zamontują 64 BGM-109, czyli tyle, ile się mieści na jednym marnym niszczycielu (w zasadzie zmieści się i 96szt., kosztem przeciwlotniczych). A tych niszczycieli mają... 60! Do tego 22 krążowniki (120 wyrzutni). Jest jakiś sens inwestowania w stałą bazę lądową? Nie ma. Ta baza będzie zawierać pociski antybalistyczne i to się właśnie Rosji nie podoba.

  2. Obywatel

    Tak, tak. Oficjalna linia" że "Rosja jest wielka i żadnych nowych terenów nie potrzebuje" obowiązywała jeszcze 16 września 1939. Dzisiaj ta linia zmieniła się w jeszcze zabawniejszą "Mała biedna Polska wielkiejest bogatej Rosji nie obchodzi".

  3. Marco

    Proszę się nie tłumaczyć. Po zajęciu Krymu przez Rosjan, geopolityczne położenie Rumunii uległo znacznemu pogorszeniu, to sprawa oczywista. To, co robi Rumunia, jest tylko reakcją (i to bardzo dobrą) na działanie Rosjan.Z Krymu, do wybrzeży Rumunii, to już naprawdę "rzut beretem".A reakcją Rosjan, nie należy się przejmować, straszyli, straszą i będą straszyć.Dla nich równowaga sił jest wtedy, gdy stosunek sił wynosi 3,4,5:1 na ich korzyść.Czy pamięta ktoś jeszcze groźby wobec Polski po tym, gdy ogłoszono chęć zakupu przez nasz kraj okrętów podwodnych z rakietami manewrującymi? Wtedy też Rosjanie wskazywali na możliwość zachwiania "równowagi" na Bałtyku.Czyli podobnie, dla nich równowaga istnieje wówczas, gdy Polska MW, praktycznie nie istnieje i nie ma możliwości realnego odpowiedzenia na atak...taka logika.

  4. Wesoły Romek

    Polityka "obronna" Rosji: Wykopiesz "agresywny" rów przeciwczołgowy na granicy to "zmuszasz" Rosje do zakupienia "obronnych" mostów! Plot na granicy z Łotwą spowodował przecież wzrost napięcia w...Rosji! Gdy kupujesz "agresywny" system antyrakietowy to zmuszasz "pokojową" Rosje do rozmieszczenia w Kaliningradzie"obronnych" pocisków balistycznych. Ot "pokojowa" Rosja...

  5. Jaxa

    Panie Prezydencie Iohannis każda próba "zagwarantowania Rumunom bezpieczeństwa" to automatyczny wzrost napięcia z Rosją. Rosja już tak ma. Inne kraje mają z Rosją ten sam problem. Gorzej że optykę rosyjską coraz częściej podzielają nasi zachodni sąsiedzi i "sojusznicy" w NATO .

    1. Geoffrey

      Dokładnie. Rosjanie najchętniej zajęliby byłe demoludy bez wzrostu napięcia. Bez strat, łatwo i przyjemnie - jak Krym.

  6. Mariusz

    a u na wszystko w fazie analitycznej, ciągłe rozmowy i nowe pomysły ahhh szkoda gadać

Reklama