Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

"Repatriacja, drenaż zasobów, czystki etniczne". Jak Europa nie poradzi sobie z kryzysem migracyjnym [OPINIA]

Fot. Wikimedia/CC BY 4.0/GGia
Fot. Wikimedia/CC BY 4.0/GGia

Przenoszenie uchodźców z terenów znajdujących się w pobliżu ich miejsca pochodzenia do Europy, a także zachęcanie ich do migracji przynosi szkodę krajom, z których pochodzą. Utrudnia to odbudowę powojenną i zmienia miejscową demografię. W dyskusji o pomocy uchodźcom temat ich repatriacji jest również całkowicie nieobecny - pisze Witold Repetowicz.

Negatywne skutki migracji i relokacji uchodźców, odnoszące się do ich rodaków oraz krajów pochodzenia, są całkowicie pomijane w debacie na temat pomocy dla nich. Przeciwnicy przyjmowania migrantów i uchodźców do Europy koncentrują się na negatywnych aspektach związanych z tym, ale odnoszących się do bezpieczeństwa krajów przyjmujących. Chodzi w szczególności o zagrożenie terrorystyczne oraz bezpieczeństwo kulturowe. Zwolennicy ich przyjmowania narzucili natomiast bardzo niebezpieczną narrację, szkodliwą dla uchodźców, a także ludności nie opuszczającej terenów ogarniętych wojną, lecz potrzebującej pomocy humanitarnej. Według tej narracji „pomoc dla uchodźców” sprowadza się do ich przyjmowania w Europie, a różnica między pojęciem uchodźca i migrantem zostaje zatarta.

W publicznej debacie pojęcie „przyjmowanie uchodźców” stało się synonimem przyjmowania (bezpośredniego lub w ramach relokacji) osób, które nielegalnie przybyły do Europy. Chodzi w szczególności o osoby, które dotarły do Unii Europejskiej jako „syryjscy uchodźcy” od lata 2015 r. gdy zaczął się kryzys migracyjny. Abstrahując od przyczyn tego nagłego przypływu ludzi na bezprecedensową skalę, warto zwrócić uwagę, że według oficjalnych statystyk w 2015 r. granice Unii Europejskiej przekroczył nielegalnie ponad 1 mln osób, podczas gdy w tym czasie zostało złożonych tylko 400 tys. wniosków azylowych od obywateli Syrii. Nie przeszkodziło to jednak uporczywemu stosowaniu w różnego rodzaju przemówieniach, reportażach, programach publicystycznych i sondażach zbitki słownej „przyjmowanie uchodźców” w odniesieniu do całości tych migrantów.

Takie podejście, być może wbrew intencjom osób je promujących (choć można mieć co do tego wątpliwości), było bardzo szkodliwe dla uchodźców, gdyż poprzez odniesienie go również do nielegalnych imigrantów utrwalało u przeciwników otwarcia granic dla osób (różnej narodowości), które od 2015 r. docierały łódkami do wysp greckich lub włoskiej Lampeduzy, niechęć do przyjmowania uchodźców w ogóle. W Polsce większość polityków i mediów sprowadziło pojęcie „przyjmowanie uchodźców” do problemu relokacji do naszego kraju części osób, które przybyły tu w czasie kryzysu migracyjnego. Ponieważ większość Polaków była oczywiście przeciw tej relokacji, więc poprzez tak zadawane pytania prowadziło to do wprowadzania ich w błąd i skłaniało do deklaracji, że są przeciwnikami przyjmowania uchodźców.

By zobrazować tę manipulację wystarczy skoncentrować się na kilku wypowiedziach polityków z ostatnich dni. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna deklarował na przykład niedawno, że jego partia jest przeciw przyjmowaniu uchodźców, a eurodeputowana Róża Grafin von Thun und Hohenstein w programie „Bez Retuszu” oświadczyła, że Polska nie przyjmuje uchodźców. Tymczasem nie jest to prawdą, gdyż rząd Beaty Szydło oczywiście przyjmuje uchodźców, natomiast odmawia przyjmowania migrantów w ramach relokacji.

Częścią manipulacji lobby promigracyjnego jest stwierdzenie, że osoby, które przybyły do Europy w czasie kryzysu migracyjnego uciekły z obszarów objętych wojną, ratując w ten sposób swoje życie. Jest to oczywiście nieprawda, gdyż jak już wspomniałem 60 proc. tych osób w ogóle nie pochodziło z Syrii, a przytłaczająca większość spośród tych którzy są Syryjczykami przybyła z obozów dla uchodźców z krajów sąsiadujących z Syrią, a nie „spod bomb i kul”. W dodatku, co jest niezwykle istotne, wielu z nich pochodzi z terenów Syrii które nie były lub nie są już objęte działaniami wojennymi. Z drugiej strony lobby promigracyjne zarzucało wielokrotnie obecnym władzom Polski rzekome nierozumienie pojęcia uchodźca w związku z argumentem rządu Beaty Szydło, że Polska przyjęła milion Ukraińców. Nie ulega tymczasem wątpliwości, że przytłaczająca większość osób które przybyły do Europy nielegalnie szlakiem środkowośródziemnomorskim oraz wschodniośródziemnomorskim/bałkańskim miała taką samą tj. ekonomiczną motywację jak Ukraińcy, którzy przybyli do Polski, a fakt, że Polska umożliwiła Ukraińcom legalny wjazd powinien raczej skłaniać do uznania, że humanitaryzm polskiej polityki migracyjnej jest większy niż ten który charakteryzuje na przykład Niemców.

Jednak ta kwestia nie wyczerpuje problemu manipulacji. Polska bowiem cały czas przyjmuje również uchodźców, czyli osoby, które uciekają przed prześladowaniami z powodów politycznych, religijnych, etnicznych itp. Wbrew propagandzie lobby promigracyjnego o tym kto jest uchodźcą a kto nie wcale nie decyduje to o jaki status ta osoba występuje i jaki status jest jej przyznany, lecz to jaka była motywacja wyjazdu takiej osoby i czy zamierza ona zostać w kraju przyjmującym na stałe, czy tylko do czasu gdy ustanie zagrożenie dla niej. Każda osoba, która nie chce wrócić do swego kraju pochodzenia, nawet jeśli zagrożenie ustanie, staje się automatycznie migrantem a nie uchodźcą. Nie musi to być oczywiście powód do negatywnej oceny takiej osoby, jeśli na przykład przebywa ona w kraju przyjmującym 10-20 lat i założyła w nim rodzinę etc.

Taki proces przekształcania się uchodźców w migrantów dotyczył po II Wojnie Światowej wielu Polaków, jednak przytłaczająca większość z nich opuściła Polskę z zamiarem powrotu do niej. Tymczasem w przypadku niemal wszystkich osób, spośród tych, które przybyły do Europy w czasie kryzysu migracyjnego nie było już żadnej woli powrotu i lobby promigracyjne miało tego pełną świadomość. Świadczy o tym przede wszystkim to, że argumenty tego lobby koncentrowały się na takich kwestiach jak wzbogacenie przez przybyszów europejskiej gospodarki czy kultury oraz kwestia ich integracji a więc problemy charakterystyczne dla migracji. Nie było natomiast mowy o repatriacji, co jest kluczową kwestią w przypadku uchodźców. Absurdem jest też rozpatrywanie kwestii integracji w odniesieniu do uchodźców, gdyż z definicji uchodźstwa wynika to, że miejsce ich azylu jest tymczasowe. Wiadomo też, że poszerza się terytorium w Syrii i Iraku, na którym można bezpiecznie mieszkać (a więc również wrócić).

To jednak również nie wyczerpuje problemu ignorancji lub celowej manipulacji zakresie informacji na temat uchodźców. W tej debacie mieszającej pojęcia nie ma bowiem miejsca na fakty, które można za to poznać z danych prezentowanych przez Urząd ds. Cudzoziemców. Wynika z nich, że w 2015 r. Polska przyznała status uchodźcy 348 osobom, a wobec kolejnych 289 osób wydała decyzję o ochronie uzupełniającej lub pobycie tolerowanym. Oznacza to, że 637 (w tym 206 obywateli Syrii, 216 obywateli Federacji Rosyjskiej i 48 obywateli Iraku) osób znalazło w Polsce schronienie. W pierwszym półroczu 2016 r. ochronę w Polsce przyznano niemal 150 osobom. W końcu 2015 r. i w 2016 r. do Polski zaczęli przybywać również uchodźcy z Turcji (obywatele tureccy). Od 2014 r. 83 obywateli tureckich (głównie Kurdów) złożyło w Polsce wnioski azylowe i osoby te wciąż przebywają w Polsce. W drugiej połowie 2016 r. Polska udzieliła schronienia (udzielając zgody na pobyt czasowy) ok. 200 Turkom związanym z Fethullahem Gulenem, którym w Turcji groziło więzienie. Fakt, że legalizacja ich pobytu w Polsce dokonana została w innej formie nie zmienia tego, że są uchodźcami. Świadczy o tym bowiem ich motyw wyjazdu oraz chęć powrotu po ustaniu przyczyny wyjazdu.

Motyw wyjazdu i przyjmowania/relokacji migrantów/uchodźców ma znaczenie fundamentalne. Posługiwanie się przez zwolenników ich przyjmowania do Europy argumentami ekonomicznymi tj. przede wszystkim podnoszenie iż potrzebuje ich europejski rynek pracy obnaża tą motywację. Problem w tym, że jest ona całkowicie sprzeczna z ideą „pomocy dla uchodźców” czy też szerzej – polityką humanitarną wobec osób z terenów dotkniętych wojną. Przyczynia się ona bowiem do pogarszania się sytuacji tych, którzy na miejscu zostają. Problem ten najlepiej zobrazować na przykładzie Syrii. Według narracji lobby promigracyjnego z 2015 r. w całej Syrii trwać miała jakoby wojna, więc każdy Syryjczyk automatycznie stawał się uchodźcą. Tymczasem całkowita populacja obywateli Syrii to ok. 23 mln osób, czyli, zgodnie z tą logiką, im wszystkim należałoby przyznać status uchodźcy i rozlokować wg systemu kwotowego w Europie.

Ten absurdalny wniosek jest logiczną konsekwencja fałszywego założenia, o którym wspomniałem, tj. iż jakoby w całej Syrii trwa wojna. Co więcej, trudno zrozumieć dlaczego 400 tys. Syryjczyków które dopłynęło w 2015 r. do greckich wysp miało znaleźć się w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do tych którzy zostali w krajach ościennych Syrii. Ta druga liczba to wg oficjalnych statystyk UNHCR aż 5 mln osób w takich krajach jak Turcja, Liban, Jordania i Egipt. Wiadomo jednak, że liczba ta jest zawyżona, głównie ze względu na to, iż statystyki uchodźców syryjskich w Turcji są całkowicie niewiarygodne. Nie uwzględniają one również osób wracających do Syrii. To że nie tylko nie ma żadnych statystyk dot. powrotów uchodźców syryjskich do Syrii ale sam fakt jest konsekwentnie przemilczany jest symptomatyczny. Dzieje się tak nie tylko dlatego że nie pasuje to do teorii, iż w „całej Syrii jest wojna” ale również dlatego, że jest sprzeczne z interesem lobby promigracyjnego, którego motywacja wcale nie jest humanitarna.

W 2015 r. na zamkniętej debacie dot. kryzysu migracyjnego zorganizowanej przez Centrum Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego wszyscy jej uczestnicy zgodzili się, że plan pozyskania przez Niemcy wykwalifikowanej siły roboczej z ogarniętej wojną Syrii ma charakter wysoce niehumanitarny. Wojna stanowiła jedynie pretekst do realizacji projektu wysysania z tych terenów takich osób jak inżynierowie czy lekarze i miało to więcej wspólnego z jakimś koszmarnym neokolonialnym drenażem tych terenów ze specyficznego rodzaju zasobów naturalnych tj. ludzi, aniżeli z jakąkolwiek pomocą. Warto bowiem sobie uświadomić, że wartość wzbogacająca europejski rynek pracy jest równa wartości zubażającej rynek pracy w Syrii czy Iraku. Ci którzy migrowali do Europy nie byli bowiem najbardziej potrzebującymi, najuboższymi, lecz w dużej mierze najbardziej potrzebnymi na miejscu. Przykładem tego jest historia z Serekanie (płn. Syria), miasta od pocz. 2015 r. nie objętego działaniami wojennymi. W tymże roku z miejscowego szpitala do Niemiec wyjechał jeden z dwóch chirurgów. Gdyby wyjechał również drugi to byłby to wyrok śmierci lub kalectwa dla wielu innych, którzy byli za biedni i zbyt niepotrzebni z punktu widzenia niemieckiego rynku pracy, by dostać się do Europy. Niemcy przewidzieli też, że część osób które zostaną przez nich zaimportowane będzie zbędnym ciężarem (nie spełniając założeń ekonomicznej wartości) i dlatego skłoniły inne państwa do złożenia deklaracji relokacyjnych. To również nie miało nic wspólnego z pomocą humanitarną, gdyż oznaczało traktowanie tych ludzi jako odpad (potencjalnie niebezpieczny), za którego składowanie można nawet zapłacić innemu państwu, takiemu jak np. Polska.

Jest rzeczą oczywistą, że drenowanie terenów zniszczonych przez wojnę z wykwalifikowanych lub najbardziej aktywnych zawodowo osób prowadzi do pogrążania się tych terenów w biedzie i braku perspektyw, utrudnia odbudowę i w konsekwencji prowadzi do wznowienia konfliktu zbrojnego, walk, prześladowań, a w rezultacie kolejnych migracji. Ostatecznym efektem takiej „polityki humanitarnej” byłaby depopulacja tych terenów, na których zostałyby tylko jednostki najsłabsze i najbiedniejsze. Europa stanęłaby przed dylematem: przyjmować kolejne miliony mieszkańców z tych terenów, które wcześniej zostały wydrenowane z wykwalifikowanych kadr lub skazać tych ludzi na wegetację lub nawet śmierć (nie tyle z powodu wojny co chorób, braku opieki lekarskiej itp.). Znów można zobrazować to na przykładzie Serekanie. Skoro Europa zabrała temu miastu chirurga to jej moralnym obowiązkiem powinno być również zabranie jego pacjentów. Skoro jednak chirurg jest w Niemczech to ubogich pacjentów relokuje się do innych krajów w ramach „europejskiej solidarności”. Niemcy miałyby zatem chirurga a Polska radykalizujących się, bezrobotnych, de facto więźniów obozów dla uchodźców lub mieszkańców gett.

Innym negatywnym efektem takiej „polityki humanitarnej” jest dokonywanie zmian w kompozycji demograficznej regionu, co również prowadzić może do nowych konfliktów. Chodzi tu o czystki etniczne i religijne. Nawet jeśli nie są one dokonywane celowe, lecz są skutkiem ubocznym polityki imigracyjnej to nie zmienia to zbrodniczego charakteru takiej polityki. Można to zobrazować na dwóch przykładach: Kurdów z Syrii i chrześcijan z Iraku. Przyjmowanie uchodźców chrześcijańskich stało się w pewnym momencie dość popularnym hasłem, stanowiącym przeciwwagę do hasła przyjmowania uchodźców muzułmańskich. Abstrahując od faktu, że rzeczywiście chrześcijanie na wielu terenach Bliskiego Wschodu stali się w ostatnich latach celem prześladowań, to również rozwiązanie tego problemu możliwe jest na miejscu, zwłaszcza w Iraku. Rozwiązanie polegające natomiast na całkowitej dechrystianizacji Bliskiego Wschodu poprzez przeniesienie wszystkich chrześcijan do Europy to rozwiązanie tragicznie złe ale znacznie łatwiejsze i bardziej medialne niż próby umożliwienia im powrotu do domu i zapewnienie bezpieczeństwa w Iraku.

W 2015 r. co najmniej 0,7 mln Kurdów syryjskich czyli ponad 1/3 całej populacji kurdyjskiej w Syrii znalazła się poza granicami Syrii, głównie w Iraku i Turcji. Prawie pół miliona spośród nich uciekła przed atakiem Państwa Islamskiego na Kobane jesienią 2014 r. Niemniej latem 2015 r. Kobane było już oczyszczone z Państwa Islamskiego, które ostatni atak w tym rejonie (mający zresztą charakter terrorystyczny) przypuściło w czerwcu 2015 r. Wiadomo jednak, że Kurdowie stanowili znaczący odsetek spośród tych 400 tys. Syryjczyków którzy w 2015 r. postanowili emigrować do Europy. Lobby promigracyjne ignorowało wówczas alarmistyczne głosy przedstawicieli Kurdów syryjskich, którzy ostrzegali że taki exodus będzie tragedią dla narodu kurdyjskiego w Syrii a jeśli ktoś chce pomóc syryjskim Kurdom to powinien wesprzeć odbudowę zniszczonych miast. To właśnie brak dachu nad głową a nie „bomby i kule” skłaniały wiele osób do migracji. Jednak do końca 2015 r. nie przeznaczono na odbudowę Kobane ani jednego euro. Żadne z ugrupowań w europarlamencie nie zainicjowało również żadnej dyskusji na temat odbudowy miast zniszczonych w wyniku wojny w Syrii i Iraku. Całe szczęście, mimo wysiłków lobby promigracyjnego, z jednej strony zachęcających Kurdów syryjskich do migracji mirażem korzyści ekonomicznych, a z drugiej strony zniechęcających ich do powrotu ignorowaniem potrzeb humanitarnych czy rozwojowych na miejscu, od drugiej połowy 2015 r. zaczęli oni wracać do domu.

Największym problemem dot. uchodźców jest brak jakiejkolwiek dyskusji o ich repatriacji. Co więcej, sugestia, że można by ich odsyłać do domu (np. do Syrii) wywołuje oburzenie, oparte na oskarżeniu, że chce się ich skazać na śmierć „pod kulami i bombami”, co znów jest przejawem ignorancji lub manipulacji. Prawda jest natomiast taka, że działania armii irackiej doprowadziły już do wyzwolenia ponad 95 proc. terytorium Iraku i tylko 6 spośród 19 prowincji tego kraju objęta jest większą lub mniejszą niestabilnością w zakresie bezpieczeństwa. W Syrii tereny wyzwolone przez Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) są poza niewielkimi wyjątkami (w pobliżu linii frontu) całkowicie bezpieczne i nieogarnięte działaniami wojennymi ani aktywnością terrorystyczną. Również znaczna część terenów pozostających pod kontrolą rządową w Syrii jest bezpieczna. Dotyczy to nadmorskich prowincji Latakii i Tartus oraz znacznej części Damaszku, a także miasta Aleppo. Oczywiście nie ma mowy o tym by repatriować osoby, którym rzeczywiście grozi prześladowanie polityczne ze strony Assada, jednak nie dotyczy to wszystkich osób które uciekły np. z Aleppo. Faktem, starannie ignorowanym przez lobby promigracyjne, jest też to, że część uchodźców z Aleppo zaczęła wracać do tego miasta po wyparciu z niego dżihadystów przez siły Assada w grudniu ub. r. Kilkaset tysięcy uchodźców wróciło też z Turcji do północnej Syrii choć nie zostało to zarejestrowane przez rząd turecki, gdyż nie sprzyja to wyłudzaniu od Unii Europejskiej funduszy, które rzekomo maja być przeznaczane na uchodźców syryjskich w Turcji. Dane te są jednak potwierdzone przez władze Federacji Północnej Syrii (tereny pod kontrolą SDF).

Niestety Unia Europejska nie wspiera repatriacji nawet w stosunku do tych osób, które z własnej woli chcą wrócić. Dotyczy to w szczególności Irakijczyków, którzy zachęceni przez lobby promigracyjne dołączyli do tej fali w 2015 r. i przybyli do Europy. Wielu z nich zawiodło się, gdyż ich warunki życia w Iraku były znacznie lepsze niż te które zostały im zaoferowane w Europie. Skoro w Bagdadzie najniższy stopniem funkcjonariusz drogówki zarabia równowartość około 3 tys. zł, a sprzątaniem ulic i wyładowywaniem towaru w marketach zajmują się gastarbeiterzy z np. Bangladeszu, to trudno się spodziewać, że zaakceptuje on relokacje do Polski czy innego kraju Europy Środkowej. Unia Europejska cały swój dyskurs skoncentrowała na relokacjach i karach za odmowę przyjęcia i brak jest jakichkolwiek debat czy działań dotyczących odbudowy miast zniszczonych przez wojnę, w których nie toczy się już żadna wojna. To m.in. Faludża, Ramadi, Szengal, Mosul etc. w Iraku, a także Kobane, Aleppo itp. w Syrii. Przed wojną mieszkało tam kilka milionów osób.

Powroty zawiedzionych migrantów z Syrii i Iraku są faktem. Niemniej należałoby opracować mechanizm repatriacyjny odnoszący się również do tych osób, które znajdują się w obozach we Włoszech czy Grecji. Ci spośród nich, którzy pochodzą z terenów nie objętych już wojną i nie byli zaangażowani w działalność polityczną narażającą ich na prześladowania, powinni zostać repatriowani. Fakt, iż nie bierze się w ogóle tej opcji pod uwagę skłania do wniosku, że przynajmniej część lobby promigracyjnego kieruje się zupełnie innymi motywami. Chodzi im nie o pomoc lecz stworzenie nowego, postnarodowego, kosmopolitycznego społeczeństwa i dla realizacji tego eksperymentu gotowi są poświęcać ludzkie życie, wspierać czystki etniczne i drenaż zasobów ludzkich, a także manipulować opinią publiczną.

Witold Repetowicz 

Reklama

Komentarze (44)

  1. mruk

    Wlasciwa i rzetelna analiza.

  2. Piotr Jankowski

    Najlepsza analiza kryzysu imigracyjnego jaka znam. (kierunek afrykańsko - włoski to osobny temat) . Lektura obowiązkowa dla każdego trzymającego transparent "Refugees welcome".

  3. roman

    "Ten absurdalny wniosek jest logiczną konsekwencja fałszywego założenia, o którym wspomniałem, tj. iż jakoby w całej Syrii trwa wojna".-----każdy niech uważnie przeczyta ten cytat, przypomnieć sobie realia drugiej wojny światowej w Polsce i wyciągnąć wnioski.

    1. lis

      A jak by podczas drugiej wojny światowej wszyscy Polacy, Francuzi, Holendrzy, Finowie, Norwegowie itp. uciekli do Anglii Albo do USA. Zresztą imigracja nie tylko żydów miał niewątpliwy wpływ na rozwój Stanów Zjednoczonych.

  4. lis

    Bardzo dobry artykuł otwiera oczy.

  5. czytelnik

    Bardzo mądre słowa. Ten artykuł powinien przeczytać każdy mieszkaniec Europy.

  6. kult

    Media społecznościowe na zachodzie dziękują Beacie Szydło za słowa " Europo powstań z kolan " - tylko nasze media anty PIS , papugują coś innego . Ciekawe jak długo w europejskich stolicach i Brukseli będą udawać że nic się nie stało i nie dzieje ? Islamizm postępuje wraz z terroryzmem .

  7. abc

    Żadnych imigrantów nie powinniśmy przyjąć. Ani uchodźcy z Syrii, ani imigranta z Pakistanu ani imigranta z Ukrainy (która to jest Polsce bardzo nieprzychylna, lekko mówiąc). A jeśli już przyjęliśmy, to należy się ich pozbyć w bardzo łatwy sposób: uchwalić ustawę wg której żadna osoba przebywająca w Polsce, która nie urodziła się na terenie Polski lub nie ma przynajmniej jednego rodzica urodzonego w Polsce nie ma prawa do jakiegokolwiek (!!!) zasiłku czy finansowej pomocy społecznej.

  8. ito

    Mocno, ale trudno odmówić Autorowi racji.

  9. jan22

    Już pomijam aspekt że w Europejskich państwach są zaślepieni przywódcy oraz społeczność ( obywatele ) , ale dlaczego w Naszym kraju jest to powielane że musimy przyjąć uchodźców , kto ich do tego namawia ? Możemy i musimy pomóc ale naj wpierw niech pomogą ci co go podsycili ( usa , As oraz ??? ) oraz zaprzestaną go dalej utrzymywać , mogę nie mieć racji ale dlaczego mam wyrazić zgodę na ewentualne zabicie mnie lub mojej rodziny , znajomych itd. ?

  10. Konstruktywnie

    W 1945 Finlandia postawiła w Warszawie na tyłach Sejmu, w poblizu Parku Ujazdowskiego małe osiedle domków fińskich. Stoją tam do dziś. Finlandia była przez prawie całą wojnę po drugiej stronie barykady niż my, ale ten gest miał swoją wagę i uzasadnienie. Czy stać nas na takie działanie w Syrii i Iraku dzisiaj? Jeśli juz nie ze względów humanitarnych, jeśli nie z chęci ralizacji długofalowej polityki odbudowy i stabilnosci, to choćby tylko dla pozytywnego piaru osłonowego? Spotkałem się pół roku temu z inicjatywą pomocy w tworzeniu grup samoobrony w miastach syryjskich bedacych skupiskami uchodzców chrzescijańskich, na wzór samoobrony Polaków na Wołyniu. Inicjatywa cenna i zapewne dlatego pozostała bez echa. Patrząc na poczynania naszego MSZ wydaje się, że potrzeba im bardzo dużo czasu na dojście do własciwych wniosków. Być moze z nimi jest tak jak z Amerykanami. W końcu zrobia co trzeba. Po wyczerpaniu wszystkich innych możliwości. Tezy tego tekstu powinny stać się podstawą szeroko zakrojonej kampanii prasowej, podjętej wspólnie przez Polskę i Węgry na zachodzie Europy, w celu ochrony swojego stanowiska. Tyle że Orban chce wyłuskać z Bliskiego Wschodu chrześcijan, by powiększyć 10 milionowe Węgry i wzmocnić swoją baze polityczną, czyli robi coś, co p. Witold Repetowicz potępia. Być moze dobre rozwiazanie jest gdzieś pośrodku. Współfinansowanie przez rząd budowy małych ośrodków azylowych dla kobiet z dziećmi przy parafiach (z naciskiem na pomoc szczególnie przesladowanej - równiez przez innych uchodzców-migrantów- ludnosci chrzescijańskiej), połączone z pomocą w odbudowie miast połączonej z tworzeniem lokalnej samoobrony przez ich ojców i mężów, tam na miejscu. Po ich powrocie parafie miałyby wasne ośrodki pomocy społecznej, bardzo Polakom skądinad potrzebne (zamiast państwowych, bo państwo jest od czego innego niz pomoc społeczna). Nie mam wielkiego przekonania czy ten tekst da cokolwiek do myślenia decydentom, i czy ci zdecyduja się na to, by polska polityka w tej sprawie przestała być jedynie reakcją na antypolską nagonkę, a stała się odwazna i aktywna.

    1. Tomek

      Fińskie domki w Warszawie postawiła nie Finlandia ale ZSRR - te 400 domków wchodziło w skład reparacji wojennych jakie Finlandia spłacała ZSRR do połowy lat pięćdziesiątych...

  11. jarek

    Logika miejscami zawodzi autora, ale nie będę się w to wdawał, bo musiałbym napisać długą polemikę. Z generalnymi tezami tekstu się zgadzam. Warto tylko dodać pytanie: dlaczego? Skąd się bierze to dziwne podejście do problemu ze strony zwolenników różnych rozwiązań promigracyjnych? Skąd ich ślepota na oczywiste fakty, jak to, że nie mamy do czynienia z uchodźcami, tylko z migrantami, nie traktujemy równo tych ludzi, nie ma żadnej koncepcji ich repatriacji. Otóż wg mnie są dwie przyczyny. Jedna to powodowana idealizmem społecznym głupota. Ot ludzie są w potrzebie, przyjmijmy ich. To może mało chwalebne i niemądre podejście, ale jakoś się jeszcze tłumaczy. Druga przyczyna to cyniczne wykorzystywanie tego nieszczęścia do własnych celów. Organizacje "pomocowe" żyją ze świadczenia pomocy, więc naturalne, że zależy im żeby miało z czego żyć (problem najlepiej widać w Afryce, gdzie bezmyślnie dostarczana pomoc hum. doprowadziła do eksplozji demograficznej), politycy mają jakieś własne kalkulacje - pozyskanie siły roboczej, przemiany kulturowe etc. Z drugiej strony zbyt często padają argumenty poniżej pasa o islamistach, terrorystach, nieprzystosowaniu do europejskiej kultury itp. To, co ma na ten temat do powiedzenia obecny rząd polski, przynosi nam wstyd w Europie. Ogólnie - brakuje racjonalnego, wyważonego podejścia do problemu, które uwzględniałoby wszystkie aspekty zarówno pozytywne, jak negatywne. Brakuje nadal sensownych rozwiązań i co gorsze, nawet nie ma ich w debacie publicznej.

    1. Geoffrey

      Też się zastanawiam nad motywami "środowisk proimigracyjnych", których działania trudno nie nazwać samobójczymi. Koncepcja drenażu mózgów z Bliskiego Wschodu tylko częściowo tłumaczy problem, bo nie sądzę, aby ktoś poważnie wierzył w to, że uda się przyjąć lekarzy i inżynierów, a nie przyjąć ludzi bez wykształcenia i potencjalnych islamistów. Z pewnością dużą rolę pełnią tu osoby o nastawieniu idealistycznym, które wbrew faktom wciąż próbują udowadniać, że wszyscy ludzie dadzą się naturalizować w konsumpcyjnej cywilizacji zachodniej, lub osoby o nastawieniu materialistycznym, które wierzą, że wszystkim ludziom dobrobyt może wyłączyć światopogląd. Ale mimo wszystko powinien być jakiś czynnik sprawczy, który uruchamia te mało mądre ruchy społeczne w Europie. I jak nic wychodzi mi analogia do ruchów ekologicznych i lewicowych wspieranych przez ZSRR w latach 70-tych i 80-tych. Biorąc pod uwagę korelację czasową z aneksją Krymu i wojną na Ukrainie - to niemal na pewno rosyjska bomba demograficzna. As w rękawie Putina, którym rozbija jedność Europy i odwraca uwagę od własnej ekspansji.

  12. Jan

    Zrujnowany kraj po II WŚ pomagał w różnej formie: Grekom, Albańczykom, Koreańczykom, Chinom, Indonezyjczykom, Kubie, Wietnamowi, Palestyńczykom, i wielu innym w Azji i Afryce. Działo się to kosztem poziomu życia obywateli PRL na żądanie sowietów.

  13. plotka

    Znakomity materiał. Gratulacje.

  14. Mick

    Analiza fajna ale czy nie dosyć tych niekończących się analiz i czas na przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum w tej sprawie a po tym na opracowanie wytycznych do polityki imigracyjnej w Polsce. Do opracowania rozsądnej i propolskiej polityki imigracyjne a nie takiej jaka proponują Michnikowcy czy europejscy federaliści europejscy w rodzaju Thun czy Hubner Ja osobiście jestem przeciw jakiemukolwiek sprowadzaniu jakichkolwiek imigrantów co zawsze wcześnie czy później kończy się płaczem i rozlewem krwi ale mogę nie mieć racji

  15. Jan Przychodzeń

    Dawno nie czytałem tak rozsądnej analizy sprawy migracji z Bliskiego Wschodu. Gratulacje! Powinni zapoznać się z tym politycy unijni.

  16. Troll i to wredny

    ...a może tak słów kilka o 2 mln Ukraińców w Polsce...zaniżanie wynagrodzeń , zajmowanie kilku mln miejsc pracy, praca na czarno, roznoszenie ZUS'u, transfer kapitału z Polski (nie są obywatelami UE, dlatego nie mówimy o transferze wewnętrznym w Unii)... Ciekawe, czy Ukraińcy będą umierali za Polskę, skoro to oni ,a nie Polacy (2 mln bezrobotnych) jedzą chleb tej Ziemi... Kogo karmisz, od tego wymagaj.

    1. Tr

      A co pan pisał o 2 milionach Polaków na wyspach? Że ich WB w geście humanitatnym przyjęła? Polacy umieraliby za Wielką Brytanię czy jednak rekrutowali się do pracy, bo brakowało rąk i demografia leciała, a nie do wojska?

  17. Stach

    Pytanie 1: Dlaczego Polska nie jest tak sprytna jak Niemcy w swej polityce migracyjnej? Pytanie 2: Dlaczego Polska pomaga uchodźcom "na miejscu" jedynie w minimalnym, symbolicznym wymiarze, jednocześnie nakręcając u swych obywateli ksenofobiczną histerię?

    1. Marek1

      Histerię człowieku to napędzają mnożące się terrorystyczne zamachy w krajach UE. Oczywiście, że NIE wszyscy muzułmanie to terroryści, ale tak się składa, że ostatnio WSZYSCY terroryści to właśnie muzułmanie. Uważam też, ze każdy w miarę rozumy człowiek woli być zdrowym, nieco ksenofobicznym człowiekiem, niż kaleką poranionym przez jakiegoś islamskiego miłośnika dżihadu, który w ten sposób "dziękuje" społeczeństwom, które bezkrytycznie przyjmują miliony migrantów ...

    2. Ksenofont

      Czy w obliczu tego co dzieje się w niektórych krajach UE trzeba nakręcać w Polsce ksenofobiczną histerię?! Najłatwiej rzucić jakimś poprawnościowym pojęciem, aby inni zaczęli się tłumaczyć że nie są wielbłądem, bojąc się nie wiadomo czego. Jesli ktoś poluje na ulicach Europy na takich jak ja czy ty, to daruj i wybacz mam prawo takiego kogoś nie lubić i żądać od państwa by mnie przed nim bronił. A ty chcesz ten uzasadniony lęk załatwić jednym zgrabnym eleganckim określeniem ksenofobiczna histeria. To bardzo nieuczciwe z twojej i tobie podobnych strony.

    3. Kto Ty jesteś ? Polak mały, jaki Znak Twój, Orzeł Biały ....

      @Stach Czy mógłbyś wyjaśnię dlaczego uważasz, że niechęć Polaków do nielegalnie trafiających na teren Unii Europejskiej przedstawicieli plemion miej więcej połowy Afryki, bliskiego wschodu czy innego orientu, osób o diametralnie odmiennej kulturze, systemie wartość, w zasadzie analfabetów jest wg Ciebie ksenofobią. Dlaczego uważasz, ze Ja jestem, ksenofobem, jeśli nie chcę aby w mojej miejscowość panoszyli się obcy i to osoby uzurpujące sobie prawo dostosowania wielowiekowych tradycji panujących w mojej Ojczyźnie do jego przyzwyczajeń. Wyjaśnij proszę !

  18. *.*

    Artykuł jest trochę jednostronny i dotyczy tylko Syrii i Iraku a uchodźcy przybywają też z Afryki gdzie też toczą się wojny i zdarzają się różne klęski. Co do błędów UE to kwestia repatriacji i odbudowy jest tylko jednym z nich. Po pierwsze trzeba sobie zadać pytanie, ile lat trwała wojna nim uchodźcy zaczęli dobijać się do granic Europy i co w tym czasie robiła UE? Moim zdaniem w żadnym kraju nie uwzględniono że gwałtowny napływ uchodźców/ migrantów wkurzy obywateli i w efekcie wstrząśnie polityką. Był wtedy czas na prowadzenie rozsądnej polityki pomocowej na miejscu w obozach. Po drugie trzeba zadać sobie pytanie czy wszyscy uchodźcy są jednakowo zagrożeni? W obozach ludzie są przeważnie oderwani od swojego naturalnego środowiska i wcale nie jest tak że, jak ktoś jest w obozie to już jest bezpieczny. ( Można sobie wyobrazić osoby ranne, chore, w podeszłym wieku, samotne kobiety, wdowy/rodziny z dziećmi każdy z nich jest w trudnej sytuacji) Ale nad sytuacją uchodźców w obozach nikt się nie zastanawiał. Teraz mamy sytuację awaryjną na granicach i rozwiązania wymyślane są na kolanie. Nie można robić zarzutu uchodźcom że, chcą być imigrantami bo w końcu ile lat można żyć w namiocie lub w jakimś garażu. Wielu z nich pewnie skończyły się środki finansowe i chcą zarobić na utrzymanie swoich bliskich. Gdyby mądrze poprowadzić obyłoby się bez takiego zacietrzewienia i byśmy też mieli więcej przyjaciół na świecie.

  19. Kiks

    Uchodźca ucieka przed wojną do najbliższego kraju, w którym znajdzie schronienie, a nie przemierza kontynent i jeszcze bezczelnie żąda pobytu w tym, a nie innym kraju. Ponadto po zakończeniu wojny ma obowiązek powrócić do swego kraju ojczystego.

  20. 1000+

    A co z naszą, upapraną demografią? O budżetach samorządowych nie wspomnę.

    1. Mokotów

      Polacy na emigracji zarobkowej maja więcej dzieci niż Polacy w Polsce. Płynie z tego wniosek, że lekiem na "upaprana" demografię jest wzrost poziomu życia i pomoc dla osób posiadających dzieci do poziomu tzw państw Zachodu. Dziwne, że w pędzie do pozyskiwania nowych rak do pracy nie przewiduje się postępu technicznego i robotyzacji. Pamiętam z zamierzchłych lat, ze do kopania rowu używano 10-15 robotników, a teraz potrzeba dwóch w tym jeden w małej koparce przywiezionej na przyczepce. Generalnie postep powinien isć w tym kierunku, a nie w kierunku posiadania 100 mln obywateli bo planeta Ziemia w końcu się zbuntuje.

  21. Rain Harper

    Wygląda na to, ze koszty pracy i socjalu na Zachodzie osiągnęły poziom, przy którym rynki finansowe zaakceptują drobne straty na rewolucji islamskiej. A przy rewolucji jak to przy rewolucji, będzie się można nakraść i będą potrzebni paserzy. Cóż. zebrania klubu Bliderberg jakoś nie trafiają na listę celów "terrorystów".

  22. Mokotów

    Zachowam sobie ten artykuł. Solidna praca

  23. Drzewica

    Banksterów z Niemiec Holandii czy Francji zupełnie nie obchodzi powojenna odbudowa zrujnowanych państw afrykańskich, fakt że będzie tam brakowało młodych silnych ludzi którzy wyemigrowali do Europy! Powołują się na względy humanitarne a naprawdę chodzi im o dopływ taniej siły roboczej nie związanej ze zwalczanym Kościołem!

  24. maniuś

    TR - - A dokąd mamy się udać - na wschód ? Chodż nie którzy może tego nie chcą dostrzec iż czerwona zaraza ( przepowiednia ) odwrócająca się od BOGA , jeszcze w tym samym stuleciu powróci do wiary ? Proszę bez pod tekstów - PUTIN , MIEDWIEDEW całujący ikonę oraz uczestniczący w mszy , czy budowa cerkwi na terenach ROSJI . To o czymś świadczy - i to na pewno nie tam jakaś gra ? Idąc dalej tą przepowiednia - to POLSKA jako ostoja katolicyzmu , uratuje od zarazy z bliskiego wschodu ( przepowiednia ) EUROPE ? Nigdy nie wierzyłem w takie przepowiednie i raczej pod chodzę do tego sceptycznie - ktoś o tym napisał kilkaset lat temu - może trzeba i to uwzględnić - gdyż walka między wierzącymi w coś zawsze trwała ? Sloganami o humanitaryzmie można zawsze sobie gębę powycierać , ale o egzystencję w danym miejscu na danym terenie i mając za sąsiadów nie przychylne ludy - trzeba walczyć , tak przynajmniej HISTORIA pokazuje . TR - jak Witold Repetowicz - macie rację ale walka nadal trwa , czy my jako polanie ( POLSKA ) za parę paręnaście lat mamy zniknąć z tego terenu ? Trzeba i ten aspekt przyjąć . W obecnym kształcie POLSKA od 1945r. jesteśmy jako POLSKA - pomimo iż może dla niektórych nadanie tych ziem przez Gruzina - Josifa Stalina , a niektórych odebranie to krzywda , czy ma pomniejszyć naszą rolę w EUROPIE czy na ŚWIECIE . Walka dalej trwa i tego nasze pokolenie nie zmieni - możemy się przyczynić aby coś zmienić na lepsze dla naszych potomnych - ale tylko tyle i aż tyle ? Może to i demagogia , ale tak było , jest i będzie - WALKA TRWA DALEJ i wydaje się że zachodnia Europa ją przegrywa z Islamem na własne życzenie . Bitwa pod Wiedniem - Sobieskiego już w tamtych czasach powinna uświadomić , co może czekać dalej EUROPĘ ?????? Dziękuje rzetelny artykuł pana Witolda z ciekawością pana słucham w TVP- INFO . Dzieki

    1. ktototaki

      Apropo czerwonej zarazy- z aprobatą całego cywilizowanego świata fundowana jest w Syrii i okolicach kolejna waleczna grupa etniczna o "pokojowych zamiarach", tylko w odróżnieniu od sąsiadów znak półksiężyca zmienili na sierp. No i cóż, puki co wyniki całego przedsięwzięcia jak zawsze mizerne. Postępy robią tylko tam gdzie ubiją interes z rządem Syrii lub tam gdzie dowiozą ich lekkomyślni Amerykanie. Cała zabawa kosztem zaufania problematycznego ale strategicznego sojusznika. O tym, że ci rycerze zachodnich wartości na swoich ziemiach stosują zasady i metody takie same jak ich islamscy i baasistowscy sąsiedzi u nas nie wypada mówić. Udawajmy sobie dalej, że to nie terroryści, zapomnijmy sobie jak skończyły się takie projekty w przeszłości. Przypomnimy sobie za 20 lat.

  25. jurli

    Świetny artykuł pokazujący obłudę niektórych państw Unii.

Reklama