Reklama

Siły zbrojne

Libia zamknie szlak migracji? "Decyzja w rękach Europy" [OPINIA]

Zmiana sytuacji geopolitycznej na Bliskim Wschodzie może pozytywnie wpłynąć na stabilizację w Libii. Sprzyja temu również zmiana sposobu postrzegania toczącego się tam konfliktu przez USA, w związku ze zmianą prezydenta. Dla Europy to bardzo ważne, bo nowe władze mogą zamknąć „śluzę”, przez którą od 2014 r. płyną do niej migranci z Afryki Subsaharyjskiej. Pytaniem otwartym jest jednak czy Europa z tej szansy skorzysta - pisze Witold Repetowicz.

Obalenie Muammara Kadafiego w 2011 r. doprowadziło bardzo szybko do przejęcia władzy w Trypolisie przez islamistów wywodzących się z Al Kaidy i Bractwa Muzułmańskiego. Mieli oni wsparcie Kataru oraz Turcji oraz, przynajmniej do pewnego momentu, USA. Barack Obama, a w szczególności Hillary Clinton, wierzyli, że kluczem do demokratyzacji świata arabskiego jest Bractwo Muzułmańskie. Jednak już we wrześniu 2012 r. wydawało się, że na głowy amerykańskich przywódców spadły kubły zimnej wody, gdy w Benghazi dżihadystyczne bojówki zamordowały amerykańskiego ambasadora Stevensa. Tak się jednak nie stało. W 2014 r., po nowych wyborach parlamentarnych, szybko zakwestionowanych przez zdominowany przez islamskich ekstremistów parlament, USA uznały wprawdzie nowy parlament i rząd, które ulokowały się w Tobruku, ale konsekwentnie odmawiały uznania roli gen. Chalifa Haftara jako głównodowodzącego libijskiej armii w ramach „Operacji Godność”.

Przyczyną były jego dawne związki z reżimem Kadafiego, a także naciski ze strony Kataru, który wciąż popierał rząd w Trypolisie, opierający się na dżihadystycznych milicjach. Mimo, że w listopadzie 2014 r. w Libii pojawiło się Państwo Islamskie, a część drugiego co do wielkości miasta libijskiego tj. Benghazi, została opanowana przez tzw. Radę Szariacką złożoną z dżihadystów, na Libię nałożone było embargo na sprzedaż broni. W grudniu 2015 r. powołano kolejny rząd, tzw. Rząd Porozumienia Narodowego (GNA), który niezwłocznie został uznany przez USA oraz Unię Europejską, co doprowadziło do wycofania uznania rządowi tobruckiemu, który opierał się na Haftarze, a także wsparciu zewnętrznym ze strony Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Egiptu, a pośrednio również Arabii Saudyjskiej. Ale nazwa tego rządu okazała się skrajnie myląca, gdyż nie zastąpił on dwóch pozostałych, lecz dołączył do nich jako trzeci rząd w kraju, sprawujący kontrolę nad częścią Trypolitanii (północno-zachodniej części Libii), opierając się na działających w zasadzie autonomicznie dwóch siłach zbrojnych: Petroleum Facilieties Guards i milicji z Misraty. Tymczasem Haftar, izolowany przez USA i Europę, zaczął zacieśniać relacje z Rosją.

Chaos jaki rozpoczął się po obaleniu Kadafiego szybko przeniósł się na południe, w rejon Sahary, a następnie zachęcił mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej do masowej migracji do Europy przez otwartą, libijską śluzę. Obalony libijski dyktator miał ogromne wpływy w wielu krajach Afryki, a w szczególności na Saharze i w Sahelu. Tuż przed swoim upadkiem, w jednym z ostatnich wystąpień Kaddafi stwierdził, że bombardując Libię, NATO bombarduje mur, który zatrzymał afrykańską migrację do Europy wraz z terrorystami Al Kaidy. Według danych Frontexu w 2010 r. tylko 4500 osób przybyło nielegalnie do Europy przez tzw. kierunek środkowo-śródziemnomorski, w 2013 r. było ich już jednak 40 tys., a w 2014 r. ponad 170 tys. W Europie próbowano to wyjaśnić wojną w Syrii, sugerując że do Europy płyną z Libii uchodźcy syryjscy, co było całkowicie niezgodne z prawdą. Napływ ten nie był też spowodowany nowymi wojnami w Afryce subsaharyjskiej, gdyż tych znacznie więcej było w latach 90-tych. Faktem jest jednak, że pierwszym odpryskiem destabilizacji Libii była wojna w Mali w 2012 r., która niemal doprowadziła do rozpadu tego państwa i przejęcia nad nim kontroli przez Al Kaidę.

Ale kryzys ten nie spowodował jeszcze aż takiej migracji do Europy, gdyż miała ona podłoże czysto ekonomiczne a nie humanitarne. W październiku 2013 r., po zatonięciu statku z migrantami (zginęło 360 osób), Włochy rozpoczęły Operację Mare Nostrum, która koncentrowała się nie na ochronie granicy morskiej przed nielegalną migracją, lecz na akcjach ratunkowych. Migranci, antycypujący akcje ratunkowe, zaczęli wyruszać w morze w coraz to gorszych łódkach, co szybko nakręciło błędne koło, doprowadzając do jeszcze większej liczby katastrof i przeniesienia akcji ratunkowych w pobliże libijskich wód terytorialnych. Pogrążenie się Libii w jeszcze większym chaosie w 2014 r. sprzyjało ustawicznemu wzrostowi przepływu migrantów, a propaganda europejska, starająca się wmówić opinii publicznej, że są to Syryjczycy, zachęciła prawdziwych Syryjczyków do ruszenia do Europy w następnym roku szlakiem wschodnio-śródziemnomorskim (przez Turcję). Tak doszło do największego kryzysu migracyjnego.

W grudniu 2016 r. Państwo Islamskie zostało wyparte ze swej siedziby w nadmorskiej Syrcie przez podporządkowaną rządowi GNA milicję z Misraty. Ale wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA zmienił geopolityczną sytuację skrajnie na niekorzyść tego rządu. Umacniający się Haftar, w imieniu konkurencyjnego rządu tobruckiego, opanował w tym czasie sytuację w Benghazi i ruszył na zachód, zajmując ważne porty naftowe Ras Lanuf oraz As-Sidra. Obecnie to siły Haftara kontrolują większość terytorium Libii tj. całą Cyrenajkę (wschodnia Libia) oraz część Fezzanu (południowa Libia) i Trypolitanii. Część terytorium na zachód od Trypolisu jest jednak kontrolowana nie tyle przez Haftara, co uznającą również rząd tobrucki milicję z Zintan. Ponadto część północno-zachodniej Libii kontroluje dżihadystyczny rząd tzw. Rząd Ocalenia Narodowego, a nad częścią Fezzanu faktyczną kontrolę sprawują oddziały Tuaregów.

Trump poprawił relacje amerykańsko-egipskie, które uległy ochłodzeniu po tym jak obecny prezydent Abdelfatah al-Sisi, przy pomocy Arabii Saudyjskiej, obalił rządy Bractwa Muzułmańskiego. To natomiast oznacza przesunięcie poparcia amerykańskiego z GNA na Haftara. Egipt zresztą w końcu maja, w reakcji na zamachy na egipskich Koptów, dokonał nalotów na pozycje dżihadystów w Libii, wspierając w ten sposób Haftara. Dlatego premier GNA Fajez al-Saradź jeszcze w maju rozpoczął negocjacje z Haftarem. Co prawda zakończone zostały one porozumieniem ale wywołało to zbrojny opór ze strony milicji wspierających GNA. Z perspektywy Haftara takie porozumienie byłoby natomiast korzystne z dwóch powodów: po pierwsze GNA nie obowiązuje już embargo na broń a jego tak (choć i tak jest ono łamane przez Emiraty), po drugie Haftar jest Cyrenajczykiem i potrzebuje porozumienia z Trypolitańczykami, a Zintańczycy póki co okazali się nie wystarczający by przejąć kontrolę nad Trypolisem.

Kryzys katarski jest kolejnym czynnikiem, który zapewne znacząco wpłynie na sytuację w Libii, wzmacniając pozycję Haftara. Katar będzie miał obecnie znacznie mniejsze możliwości wspierania libijskich dżihadystów, co umożliwi Haftarowi ofensywę zarówno militarną jak i polityczną. Nie bez związku jest tu też inne wydarzenie, a mianowicie wypuszczenie z więzienia Saifa al-Islama Kaddafiego, syna Muammara, który odgrywał kluczową rolę w trakcie wydarzeń z 2011 r. Decyzja ta spodziewana była od dawna, choć jeszcze w lipcu 2015 r. dżihadystyczny rząd w Trypolisie doprowadził do skazania go na śmierć. Cóż z tego skoro trzymali go wrogo nastawieni do Trypolisu Zintańczycy.

Można się obecnie spodziewać układu między Kaddafim a Haftarem. Klan Kaddafich pochodzi bowiem z Syrty co znów połączyłoby te dwie główne części Libii i dałoby szansę na normalizację. To zaś mogłoby otworzyć drogę do nowego układu między Europą a Libią, dzięki któremu możliwe byłoby zakręcenie zaworu i zatrzymanie migracji Afrykańczyków do Europy. Jednak wcale nie jest to takie pewne jeśli Europa odrzuci możliwość układów z Kaddafim, na którym ciążą zarzuty zbrodni przeciw ludzkości. Ponadto ani Kaddafi, ani Haftar bez układu z GNA nie mają legitymacji (choć w warunkach libijskich trudno określić jej jednoznaczne źródło). Oczywiście oparcie się na takich argumentach byłoby bezsensowną stratą szansy na naprawienie błędu z 2011 r., który już doprowadził do gigantycznej katastrofy. A łodzie z Libii dalej płyną do Europy. Coraz więcej z nich tonie a Włosi wyławiają rozbitków. Oczywiście ma to ogromny wpływ na naciski na inne kraje, w tym Polskę w sprawie relokacji, gdyż brak jakichkolwiek procedur weryfikujących pochodzenie, a władze państw europejskich jak i część mediów rutynowo używają określenia "uchodźca" wobec migrantów ekonomicznych z Afryki, którzy przybywają na kontynent łodziami.

W 2016 r. z Libii do Europy przypłynęła rekordowa liczba 181 126 nielegalnych migrantów. Tymczasem nic nie wskazuje na to by liczba szukających lepszego życia w Europie miała zmaleć. Co więcej, przyjmowanie coraz większej liczby migrantów odwraca uwagę od tych, którzy naprawdę potrzebują pomocy np. uchodźców w ogarniętym wojną Sudanie Płd. gdzie coraz bardziej rozwija się epidemia cholery. W Afryce około 19 mln osób to różnego rodzaju uchodźcy (w tym wewnętrzni). Do tego dochodzą zaś kolejne miliony widzące w Europie szansę na lepsze życie. Wiele rządów afrykańskich jest przy tym zainteresowanych tym by ich obywatele migrowali do Europy, gdyż rozładowuje to nadwyżkę przyrostu naturalnego, którą ciężko zagospodarować na rynku pracy a która łatwo może zorganizować jakąś rewolucję. Również społeczeństwa afrykańskie liczą na to, że ci którzy dorobią się czegoś w Europie będą przesyłać pieniądze krewniakom lub inwestować w swoich krajach pochodzenia. Dlatego na tym poziomie nie należy spodziewać się hamulców dla migracji. W Afryce nie brak też potencjalnych zapalników, które mogą wywołać kolejne wielkie wojny i migracje (np. wybory w Kongo), o ile libijski zawór pozostanie otwarty.

W Europie jest jednak wiele środowisk, którym zależy na pozostawieniu afrykańskim migrantom otwartej drogi do Europy. Nie chodzi tu przy tym ani o motywację humanitarną ani nawet o ekonomiczną (łatanie dziur na rynku pracy), lecz o projekt stworzenia nowego, post-narodowego społeczeństwa. Temu ma służyć lansowane hasło „prawa do zamieszkania” jako przyrodzonego prawa każdego człowieka do osiedlenia się w dowolnym miejscu. Miałoby ono zastąpić prawo do azylu, a zatem "kosztem" zgody na migrację byłoby dobro osób, których życie i wolność są naprawdę zagrożone. Dlatego też, również z tego powodu, można się spodziewać oporu wobec nowego podejścia Europy do Libii i wykorzystania szansy na jej stabilizację.

Reklama

Komentarze (13)

  1. Wanad

    Dogadać się z dyktatorami to jedyne rozsądne wyjście dla UE. Tworzenie jakiegoś "post narodowego" społeczeństwa to dla mnie głupota czysto teoretyczna. Należy się pogodzić z tym, że demokracja w Azji zaczyna się w Japonii (dzięki temu, że przegrali wojnę), a w Afryce takie coś nie istnieje. Gdyby tamtejsze społeczeństwa chciały demokracji, to by ją miały - co prowadzi do jeszcze jednego wniosku - oni nie uciekają do demokracji, zgadnijcie do czego uciekają? Trzeba tylko zainwestować w odpowiednich ludków. Owszem, ryzyko istnieje ale są też plusy: odwalą czarną robotę za UE, będzie można z nimi robić interesy, otworzą się kolejne źródła surowców, przy odrobinie farta - kolejne rynki zbytu,... A póki co, na morzu trzeba raczej robić fale, bo jak tak dalej pójdzie, unijni marynarze zaczną wyławiać turystów którzy odpłyną trochę dalej od afrykańskiej plaży.

  2. młody byczek

    nie chciałbym, żeby ktoś do mnie strzelał, a jeśli wkoło strzelają, to uciekam tam, gdzie nie strzelają, czy tak trudno to zrozumieć? zdajesię, że najtrudniej to zrozumieć tym, którzy są w mundurach....

    1. nikt2

      @ młody byczek Ja też nie chcę żeby do mnie strzelali. Oni niech uciekają do krajów im bliskich kulturowo, czyli Arabii Saudyjskiej, Kataru czy innych Zjednoczonych Emiratów Arabskich i tyle w temacie. O, mogą jeszcze do Pakistanu, Indonezji itd. Tak trudno to zrozumieć ??

  3. Kołacz

    Jedną z tez artykułu jest ta, że większość osób przybywających do Europy to migranci eknomiczni. Opierając się na tym twierdzeniu autor pod koniec trzeciego od końca akapitu zwraca uwagę na jego zdaniem błędne nazywanie "migrantów ekonomicznych" "uchodźcami". Kontynuując dalej ten wywód w przedostatnim akapicie wspomina o jego zdaniem prawdziwych "uchodźcach" z Sudanu pd. oraz o około 19 mln "uchodźców" w całej Afryce odróżniając ich od milionów tych ktorzy udają się do Europy w celach ekonomicznych, a więc uchodźcami nie są. Nie negując faktu, że tacy imigranci napływają do Europy, w jaki sposób autor precyzyjnie dokonuje rozróżnia jednych od drugich. Bo gdy mowa o ludziach przepływających morze Śródziemne to stanowczo nazywa ich migrantami, a gdy mowa o migracjach "wewnątrz" afrykańskich nie boi się użyć terminu "uchodźca". Skąd wiadomo, że przybywający do Europy z Afryki nie są przynajmniej w znaczącej części "uchodźcami"? Może to po prostu pokazuje autentyczną trudność w postawieniu jasnej granicy pomiędzy migracją ekonomiczną a uchodźctwem, zwłaszcza, że przyczyna obydwu tych zjawisk może być jednakowa. Jeżeli autor demaskuje rzeczywiste powody przyjmowania "migrantów" do Europu, czyli nie kryzys humanitarny, nie względy ekonomiczne, a chęć stworzenia "post-narodowego społeczeństwa" to niech konkretnie wskaże o jakie chodzi środowiska, które mają rzeczywiste wpływy na rządy i instytucje UE oraz manifesty programowe tychże środowisk.

    1. LL

      Uchodźca zatrzymuje się w pierwszym bezpiecznym kraju, żeby przeczekać wojnę i wrócić do siebie, to są całe rodzin, a nie tylko młode byczki. Na D24 jest inny artykuł pana Repetowicza, który wyjaśnia kryzys migracyjny i tłumaczy różnice między uchodźcą a migrantem, znajdź, poczytaj, wtedy się wypowiedz.

    2. echo

      Ilu jest uchodźców wśród wszystkich migrantów? Włosi oficjalnie podali , dane chyba za 2016 r, że po weryfikacji, status uchodźcy dostało około 6 %.

  4. eloelo

    "...projekt stworzenia nowego, post-narodowego społeczeństwa..." - ciekawe, nie myślałem o tym w tych kategoriach. Kto byłby na tyle szalony, żeby chcieć realizować ten projekt akurat w tak idiotyczny sposób? Przecież zanim UE dopadł kryzys, nowe post-narodowe społeczeństwo w Europie, rozwijało się w najlepsze. Właśnie przez migracje i kryzys, nastąpił odwrót od tych idei w stronę państw bardziej narodowych.

    1. lolek54

      No właśnie ich zdaniem było wciąż za bardzo mono etniczne i chrześcijańskie.

  5. echo

    Dwa lata temu przeczytałem na jednym z portali o pewnej propozycji (wtedy wydawała się dosyć drastyczna). Wojska plus policje europejskie zajmują część terytorium byłej Libii. Na tym obszarze powinny być złoża ropy. Na zajętym terytorium zakładane są obozy przejściowe dla uchodźców i imigrantów a także infrastruktura humanitarna typu szpitale czy szkoły. Pilnowana jest też oczywiście granica morska Libii.Cała operacja finansowana jest libijska ropą . W cywilizowanych warunkach można by było przeprowadzić proces weryfikacji , sprawdzenia osób chcących dostać się do Europy i to nie tylko z kierunku afrykańskiego. Myślę ,że to jedyny skuteczny sposób zahamowania i ucywilizowania obecnej wędrówki ludów. Niestety obecna Bruksela ,nie jest do tego typu działań zdolna.

    1. Wojtek

      Pisalem o tym w wielu miejscach. Jest jednak alternatywa dla takiego rozwiazania - trzeba zbudowac porzadny oboz dla tzw uchodzcow na jednej z greckich wysp. Oboz wyposazony w szkoly, szpitale a nawet meczety (i koscioly!). Prawdziwi uchodzcy beda zadowoleni ze w godnych warunkach beda mogli przeczekac wojne w swoim kraju, imigranci ekonomiczni nie beda probowac sie dostac do Europy majac 100% pewnosci ze wyladuja w takim obozie. Oczywiscie pewne warunki musza byc przestrzegane: uchodzcy beda mogli wylacznie wrocic do swojego kraju pochodzenia i nie beda mieli zadnej szansy na wjazd do Europy; wyspa musi byc dokladnie pilnowana przez sluzby graniczne krajow EU w taki sposob aby mysz sie nie przeslizgnela. To jest dosc proste do zrobienia jesli na takiej wyspie nie bedzie zadnych lodzi i statkow poza policyjnymi. Atrakcja dla Grecji beda pieniadze (i to duze!) plynace z Brukseli na utrzymanie obozow. Ile ludzi sie przy tym nakradnie!!! Na zdrowie!

  6. Dinozaur

    Hmmm... zamknięcie szlaku libijskiego prowadzi do otwarcia szlaku ukraińskiego.

    1. Wojtek

      To latwo zablokowac zasiekami na granicy z Ukraina

  7. Marek1

    ..."projekt stworzenia nowego, post-narodowego społeczeństwa" - to jest właśnie główna przyczyna najazdu Afryki i Azji na Europę. Ten, kto to wymyślił i ci, którzy propagują to zabójcze dla narodów europejskich szaleństwo powinni być ścigani przez wszystkie służby i policje UE.

    1. to tak na marginesie

      @Marek1 Człowieku, "post-narodowe" społeczeństwo to my już w Polsce mamy. 2 000 000 Ukraińców skutecznie "rozrzedziły" społeczeństwo Narodowe w Polsce (narodowe w pozytywnym tego znaczeniu). To zagrożenie jakoś "rządzącym" w Polsce nie przeszkadza, a koncentrujemy się na jakichś odległych nam problemach - typowy temat zastępczy. Projekt stworzenia nowego post-narodowego społeczeństwa w Polsce udał się twórcą w 100% i to bez protestów społecznych.

  8. Dawid

    Życzył bym sobie aby Pan Repetowicz został przedstawicielem naszego kraju na forum europejskim ds kryzysu migracyjnego. Coś mogło by z tego wyniknąć dobrego bo Waszczykowski ze swoim nie bo nie nikogo nie przekonuje

  9. Logik007

    W Libii nie ma już za dużo łodzi zdolnych samodzielnie dopłynąć do Europy. Sama Libia nie ma więc większego wpływu na zalew migrantów bo ten jest w stanie powstrzymać Morze Śródziemne. Największym problemem są Włochy, które po prostu bezczelnie zwożą wszystkich od samych plaż Libijskich. Europa zamiast wszczynać wobec nich procedury naruszenia prawa i nakładać sankcje przyklaskuje tym działaniom więc jakiś interes w tym jest. Pewnie logika jest na zasadzie: Niemcy się wyludniają, więc jak Włosi sprowadzą 100 tys. ludzi z Afryki to niemieccy skauci sobie to przejrzą, wybiora parę tysięcy takich, którzy się ew. do czegoś nadadzą, a resztę odeślą do innych krajów w ramach relokacji, niech się inni martwią. A tak na prawde wystarczy przerwać ten przemytniczy interes na samym początku łańcuszka, czyli zatrzymać włoskie okręty "humanitarne" w portach i nagle problem migracji sam się rozwiąże, bo z Afryki chińskim pontonem za parę $ po prostu się do Europy przepłynąć nie da. No ale to by już było naruszenie interesu niemieckiego i włoskiego pewnie też (coś z tego mieć musza skoro tak chętnie dowożą) i nie wiadomo czy ktoś się na to odważy.

  10. Marcin

    Wspaniały artykuł, ciekawe czy prognozy się sprawdzą. A swoją drogą reżim katarski dośc już chyba namieszał...

  11. uyu

    Decyzja w rękach Brukseli....i już wiem jak się to zakończy.

  12. dzony

    Dobry artykuł ktury pokazuje prawdę anie propagandę

  13. gegroza

    Choćby dziś wypłynęły fakty dotyczące wspierania przemytników ludzi przez tzw. organizacje humanitarne. Lewactwo popełnia zbrodnie na Europie

Reklama