Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Kontrowersje wokół polskich ćwiczeń w Szwecji

  • AH64 / Fot. Boeing

Trzy łodzie motorowe (pontony) wysadziły na zachodnim wybrzeżu Szwecji grupę polskich żołnierzy, którzy po wylądowaniu rozpoczęli ćwiczenia. Według strony szwedzkiej nie mieli oni zgody zarówno na samo desantowanie, jak i na prowadzenie ćwiczeń w tamtym rejonie. Według strony polskiej taka zgoda została wydana. Kto ma więc rację?

Jak na razie wiadomo na pewno jedynie tyle, że w połowie maja br. trzy łodzie motorowe z polskimi oznaczeniami wysadziły w okolicach miejscowości Skärhamn (na północ od Goteborga) kilkunastu umundurowanych Polaków. Według informacji przekazanych przez stronę szwedzką policja wylegitymowała polskich żołnierzy i okazało się, że mieli oni jedynie zgodę na przejazd pięcioma pojazdami samochodowymi z Karlskrony (a wiec miejscowości położonej ponad 400 km na południowy-wschód od Skärhamn) do środka szkoleniowego na zachodnim wybrzeżu (prawdopodobnie koło Tjörn).

Sprawa znalazła się w szwedzkiej prokuraturze wojskowej, która bada cały incydent oraz w szwedzkim ministerstwie spraw zagranicznych. Ostatnio dowiedziały się o niej również media w Szwecji, które nagłośniły sprawę żądając wyjaśnień, jakim sposobem obce wojska mogły wylądować na szwedzkiej ziemi i na niej ćwiczyć.

Nie wiadomo z jakiej jednostki specjalnej pochodzili polscy żołnierze. Nie wiadomo również skąd przybyli lądując na plaży. Na pewno nie wysadził ich polski okręt, ponieważ te, które w tym czasie mogły tam być, nie mają możliwości transportowania jednocześnie aż trzech łodzi motorowych. Przypuszcza się więc, że Polacy wcześniej rzeczywiście dojechali drogą lądową do Tjörn (miejscowość leżąca 4,5 km od Skärhamn), tam wyładowali pontony i rozpoczęli ćwiczenia.

Fot. M.Dura

Szwedzkie i polskie media przekazały informację, że łodzie motorowe na których przypłynęli Polacy miały polską banderę wojenną, a więc należy je traktować jako okręty. W tym przypadku skandal byłby jeszcze większy, ponieważ oznaczałoby to wykonywanie misji wojskowych przez Marynarkę Wojenną na wodach terytorialnych Szwecji, bez odpowiedniej zgody. W rzeczywistości banderę wojenną i banderę pomocniczych jednostek pływających mogą nosić jedynie jednostki pływające należące do polskich sił morskich (w tym jachty i łodzie motorowe), a one nie są wykorzystywane do desantowania wojsk.

Bandery wojennej nie noszą natomiast łodzie motorowe należące do Wojsk Lądowych oraz Wojsk Specjalnych. Nawet Formoza, przez ciągnące się od kilku lat zaniedbania w tej sprawie, nie ma prawa nosić polskiej bandery wojennej i w związku z tym jej jednostki pływające prawdopodobnie podlegają prawu cywilnemu, a nie wojskowemu. Ten zarzut ze strony Szwecji jest więc niesłuszny.

Nie zmienia to faktu, że według Szwedów z jakiegoś powodu Polacy ćwiczyli na ich ziemi bez uzyskania odpowiednich zgód. Sprawa była o tyle groźna, że polscy żołnierze zostali w jakiś sposób narażeni na niebezpieczeństwo, gdyż mogli zostać potraktowani jako wrogowie i być w najlepszym przypadku ukarani - zgodnie z prawem obowiązującym w Szwecji. To, że Szwedzi tego nie zrobili wynika tylko z ich dobrej woli i prawdopodobnie z zaskoczenia takim nieprawdopodobnym incydentem.

Wyjaśnienie Sił Zbrojnych RP – wszystko było w porządku

Sprawę próbował wyjaśnić rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Szczepan Głuszczak w komunikacie przekazanym do Polskiej Agencji Prasowej przekazanym w sobotę 24 czerwca br. Poinformował on m.in., że szkolenie żołnierzy wojsk specjalnych w Szwecji w maju 2017 r. odbywało się zgodnie z przepisami, a komandosi dysponowali wymaganymi zgodami. Szkolenie odbywało się na podstawie „Planu współpracy międzynarodowej resortu obrony narodowej” zatwierdzonego przez Ministra Obrony Narodowej, który również wydał zgodę na pobyt wydzielonych sił na terenie Szwecji.

Według ppłk Głuszczaka wypełniono również procedury obowiązujące na szwedzkim terytorium. Dowódca ćwiczącej jednostki wystąpił bowiem o zgodę na wjazd polskich żołnierzy do Szwecji wraz z niezbędnym sprzętem – obejmującym pojazdy i łodzie.

Fakt wysłania „request for visit” i odpowiedź strony szwedzkiej oraz asysta szwedzkich żołnierzy w dniu przybycia polskich żołnierzy do Szwecji świadczą o tym, że ministerstwo obrony Szwecji było o całym przedsięwzięciu, w tym jego celu i zakresie, odpowiednio wcześnie poinformowane.

Rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Szczepan Głuszczak

Wyjaśnienie szwedzkich sił zbrojnych – nie wiadomo co robili Polacy

To co jest jasne według komunikatu MON wcale nie jest jasne dla strony szwedzkiej. Zgodnie z informacją PAP, DG RSZ poinformowało, że od momentu wjazdu polskich żołnierzy na terytorium Szwecji polskim żołnierzom towarzyszyli przedstawiciele szwedzkich sił zbrojnych. Kiedy jednak polscy komandosi byli legitymowani przez szwedzkie służby porządkowe, nie mieli oni wsparcia ze strony tych obserwatorów, którzy przecież od razu powinni wytłumaczyć całą sytuację.

Prasa w Szwecji oczywiście potwierdza, że Polacy mieli zgodę na transport sprzętu i ludzi z Polski do Szwecji pięcioma samochodami z portu Karlskrona, do prywatnego ośrodka szkoleniowego w Tjörn. Wskazuje jednak, że polscy żołnierze nie potrafili wykazać się dokumentami zezwalającymi na prowadzenie ćwiczeń na wybrzeżu koło Skärhamn.

Faktu wydania takiej zgody nie potwierdza również szwedzkie ministerstwo obrony narodowej. W miesiącu od zdarzenia rzecznik szwedzkich sił zbrojnych Jesper Tengroth poinformował w rozmowie z „Wydarzeniami Polsat”, że polscy komandosi dostali zgodę na podróż wyłącznie drogą lądową. „Z punktu widzenia szwedzkich sił zbrojnych sprawa jest jasna, albo masz zgodę, albo nie masz. Jeśli nie masz odpowiedniego zezwolenia, musimy poinformować szwedzki rząd”. I szwedzki rząd został powiadomiony (resort spraw zagranicznych).

W podobny sposób wypowiadają się również szwedzkie media – w tym „Göteborgs-Posten”. Według miejscowych dziennikarzy w raporcie sporządzonym dla szwedzkiego ministerstwa obrony wyraźni wskazano m.in, że „motorowe łodzie gumowe należy uznać za okręty, a tym samym wymagane jest pozwolenie na poruszanie się napędzanymi jednostkami pływającymi na szwedzkich wodach terytorialnych”.

Otrzymali oni również wyjaśnienie od przedstawiciela sił zbrojnych (Carl A. Karlsson), że „Nie mamy żadnych informacji na temat tego, co polskie wojsko robiło dokładnie”.

Reklama

Komentarze (34)

  1. Zeb

    A kto by się tam przejmował tym państewkiem. Za dwa pokolenia jedyni blond vikingowie będą mieszkali w polskich domach spokojnej starości, a kalifat nordycki będzie szturmował gumiakami nasze plaże. I to był własnie ćwiczony element obrony.

    1. Wawiak

      Jakościowe? Na pewno. Caracal i AW-101 to dwa różne światy, nie musze chyba dodawać, że na korzyść AW-101...

    2. K.

      Zbliżone parametry . Za jednego AW 101 masz 2-3 Caracale . Podobnie wygląda porównanie kosztów utrzymania . Niby na czym polega wyższość 101 ? Na braku korzyści gospodarczych ?

    3. Boczek

      Żadne różne światy. Skąd taki pomysł? Heli mają podobny standard technologiczny. Tyle tylko, że H225M jest tańszy i dużo tańszy w eksploatacji, co będzie rezultowało w staniu na cegłach AW101. Zobaczysz, że jeszcze się ich będziemy pozbywać, bo nie będziemy utrzymywać 2 typów do tych samych zadań.

  2. KapralSzwed

    to nie byli polscy żołnierze !!! rosjanie przebrani w polskie mundury zrobili prowokację mająca na celu oziębić stosunki polsko-szwedzkie. Rosjanie specjalizują się w desantach na nie swojej ziemi, pamietamy jaki był jakiś czas temu icydent z desantem rosjan na plażę w jednym z krajów bałtyckich.

  3. Marek1

    Woowww ... zaserwowaliśmy Szwedom mini "potop polski" ;))). Ciekawe, czy są tak samo czujni na wyspie Gotland, na której stacjonuję jedynie marginalny garnizon pomimo b. istotnego znaczenia wyspy dla całego Bałtyku ...

  4. DZIKA GĘŚ

    UJAWNIENIE "specjalsów" ..jest sprawą ustawioną ...ktoś "sprzedał mediom" i nagrał miejscową policję ze strony szwedzkiej .. o ćwiczeniach Polaków..a z drugiej strony ten typ "formacji" powinien mieć wywiad i czuć teren " bez względu na charakter ćwiczeń ...bo "zaufanie i rutyna" zabijają...zawiódł zmysł "instynkt przetrwania" .....cóż rzec "kiedy umysł śpi budzą się demony"

  5. panas kmitas

    W oświadczeniu dla szwedzkich mediów powinniśmy wspomnieć, że nasz rząd zbada czy to aby nie była młodzieńcza inicjatywa naszych młodych umundurowanych pasjonatów historii, chcących zorientować się, czy są szanse na wyegzekwowanie warunków polsko-szwedzkiego pokoju oliwskiego. Szwecja do dziś nie wypełniła warunków tej umowy. Mało kto w szwedzkim społeczeństwie o tym wie. Zapewne gdyby dzięki takiej wypowiedzi naszego rządu dowiedzieli się o tej niepraworządności własnego państwa, założyliby organizację społeczną walczącą o sprawiedliwe potraktowani Polski. Zgodnie z naszą niegdysiejszą umową. Bo to przecież dobrzy, otwarci ludzie są.

  6. Pref

    Sprawa dziwna - wygląda na ustawioną. Czyją, to trudno na razie stwierdzić, ale wiadomo, że współpraca wokół Bałtyku Moskwie nie jest na rękę.

    1. szary wilk

      Tak, to wlasnie "Moskwa" nie wyslala z MON wymaganych dokumentow do Szwecji-ech, gdzie sie obrocisz, wszedzie "Moskwa"

  7. Miś

    a gdyby tak dajmy na to, Rosjanie wylądowali na plaży w Krynicy Morskiej...

    1. Grigorij

      Rosjanie to nie sojusznicy

  8. wqq

    Na miejscu Szwedów nawet bym się nie przyznał do podobnego incydentu z udziałem obcych wojsk. Robienie zamieszania wokół tej sprawy przez gospodarzy sugeruje iż nie panują nad niczym ( gdzie byli obserwatorzy) . Skoro już na siłę zrobiono z tego aferę natury prawnej to powinna ona mieć raczej charakter informacji o desancie obcych wojsk z morza i zdobyciu miejscowości Tjörn przez Siły Specjalne MON RP. Szwedzi sami wystawili się na pośmiewisko .Gratulacje dla ćwiczących chłopaków , wykazali zaangażowanie w prowadzonych ćwiczeniach .

    1. ms

      Widzisz to że tego nie ukrywali, to jest po prostu demokracja i standardy państwa prawa. Nie zamiata się pod dywan

    2. ppp

      Zgadzam się z tą inicjatywą... Dobrze, że ktoś inny nie wykazał większej inicjatywy i im łbów nie odstrzelił...

    3. CB

      Raczej wykazali się nieodpowiedzialnością i niesubordynacją, skoro samowolnie ćwiczyli na terenie, na który zgody nie mieli. Następnym razem po prostu w ogóle ich nie wpuszczą i wtedy zapewne pierwszy będziesz krzyczał, że to skandal.

  9. Afgan

    Myślę że Szwecja ma poważniejszy problem z islamskim ekstremizmem, ponadto ich wybrzeża od czasu do czasu penetrują tajemnicze mini okręty podwodne, nadające komunikaty po rosyjsku, a rosyjskie lotnictwo od czasu do czasu wlatuje nad Gotlandię i trenuje atak na Sztokholm. No cóż, nasi przyjaciele zza morza wolą afery koperkowe, a prawdziwych problemów jakoś nie chcą dostrzegać. Co do incydentu, nawet jak nasi mieli winę, to nic takiego się nie stało, wszystko było zrobione w dobrej wierze i nieświadomie. Zatem o co cały ten szum. Wyjaśnić, przeprosić i obiecać poprawę i tyle, sprawa zamknięta.

    1. mistral

      Myślę że nic nie wiesz o Szwecji, tak samo jak o systemach komunikacji na okrętach podwodnych. Myślę też, że doszukiwanie się problemów u innych (za którymi cywilizacyjnie jesteśmy o dobre stulecie) to też słaba maniera. Dobra wiara nie ma żadnego znaczenia, a brak świadomości kompromituje nasze wojsko na całej linii. A szum jest o to, że np. jak by nam Niemcy przeprowadzili desant pod Słupskiem, to byś nie mówił, że to "nieświadomie i w dobrej wierze"; albo jak ruscy zrobią im desant np. na wspomnianej Gotlandii i przebiorą się za Polaków, przez co wprowadzą dezorientację wśród broniących wyspy (bo przecież były już takie "ćwiczenia" z tymi nieświadomymi Polakami) to raczej nie będziemy się poczuwali do winy i nie wyślemy naszych żołnierzy do walk w neutralnej Szwecji i nic nas nie będzie obchodziło, że to spece z naszego MON narobili komuś na wycieraczkę - a już naszych przyjaciół zza morza to wszystko obchodzi i nie dziwię się ich reakcji.

    2. Gal

      A co by było gdyby to Niemcy desantowali się u nas ;)

    3. CB

      Jak widzisz z tym przepraszaniem jest największy problem, bo nasi obecnie rządzący zawsze idą w zaparte. Gdyby to od razu zrobili, to by się zapewne nawet nie dostało do opinii publicznej.

  10. Korsarz

    Jestem przekonany, że incydent ten zaważy na relacjach dwustronnych - będzie wykorzystywany przez Szwedów jako ilustracja Polski, państwa nieszanującego praw innych narodów. Jest to sytuacja skandaliczna. Pan kmdr Dura nie ma racji - dla Szwedów (i ich systemu prawnego) nie znaczenia czy te "gumiaki" miały taką banderę czy inną - miały na pokładzie uzbrojenie a załogę stanowili kombatanci (zgodnie z nomenklaturą MPHKZ) czyli jest to okręt.

  11. Gal

    "Szkolenie odbywało się na podstawie „Planu współpracy międzynarodowej resortu obrony narodowej” zatwierdzonego przez Ministra Obrony Narodowej, który również wydał zgodę na pobyt wydzielonych sił na terenie Szwecji." Nasi mieli zgodę Antoniego więc o co im chodzi ;)

    1. vanPac

      resortu obrony narodowej Szwecji nie naszego, choć rzeczywiscie artykul dokladnoscią w tym wzgledzie nie grzeszy

  12. RfV

    Panowie, kluczem jest "Request for Visit". Jest to dokument na podstawie którego druga strona zezwala na przejazd z pkt.A do pkt. B określonej liczbie żołnierzy z danym sprzętem i w ściśle wyznaczonych miejscach i czasie. I to wszystko. Zgoda na ćwiczenia to osobna sprawa.

  13. jävla poler :)

    Dobre. Biało-czerwone ludziki :)))

  14. Antex

    Rewanż za potop z XVII wieku? 350 lat za późno ... ;)

  15. Paweł

    Wczoraj był w tv POTOP, nie ma przypadków:)

  16. As

    To tak jakby oskarżać Rosjan strzelających z czołgu w Polską szkołę pełną dzieci, że w czasie strzelania czołg jechał ulicą pod prąd, lub przekroczył dopuszczalną prędkość maksymalną w terenie zabudowanym. Nie lepiej martwić się Szwedom, że im Rosjanie pod stolicę podpływają łodziami podwodnymi, a nie papierologią ?

  17. Chris

    Jak Szwedzi nie wiedzą dokładnie co nasi tam robili to znaczy że misja się udała :-)

    1. cegiel

      Też tak myślę!!

  18. StRzELEc

    Rewanż za "zdobycie" Portu Wojennego Hel w czasie STRONG RESOLVE 2002

  19. mi6

    Oj tam oj tam grunt że sukces medialny jest...niech wróg wie że nasi też potrafią udawać zielone ludziki...

  20. turpin

    Może zbłądzili... Na przykład - we mgle. Płyną, płyną, płyną, patrzą - a tu brzeg, na nim flaga, jakaś taka żółto-niebieska... Ki czort? Ukraina, czy co? No, panowie, nie ma co się przejmować, lądujemy i szukamy jakiejś knajpy, bo zimno.

    1. debe

      To zabawne, ale w naszej armii był już taki precedens. Na przełomie lat 70 i 80 ćwiczono desantowanie z morza w ramach dużych ćwiczeń WP. Desant miał być wysadzony na Wolinie, w strefie, którą kiedyś wykorzystywano jako poligon. Ale była mgła, dowodzącemu okrętami coś się pomyliło i wysadził desant na Rugii. Rugia należała wtedy do NRD i była terenem głównie wypoczynkowym. Trudno opisać reakcje Niemców na desantujace się z zamglonego morza polskie jednostki z ciężkimi pojazdami. Na dodatek nasze dowództwo zbaraniało, więc wykorzystujący okazję ćwiczacy żołnierze porozłazili się po miejscowych knajpach i popijali piwo, głównie za darmo, bo miejscowi nie wiedzieli, co jest grane, więc na wszelki wypadek częstowali żołnierzy. Była nielicha afera międzynarodowa, a w rezultacie dowodzący desantem komandor wylądował jako wykładowca w studium wojskowym jednej z warszawskich uczelni cywilnych. I stąd o aferze wiadomo.

  21. m.h.

    Może to Szwedzi chcieli przetestować szczelność swojego wybrzeża, a może Polacy chcieli przećwiczyć skryte podejście. Tak czy inaczej każdy się czegoś nauczył, a nauka to potęgi klucz!

  22. emeryt

    Czyżby był to pierwszy udany desant z morza na ziemi Szwedzkiej w naszej historii ?.Skro tak to gratulacje dla sił specjalnych.

  23. Cywill

    ?? Przecież to Szwecji zależy bardziej na ćwiczeniu pomocy ze strony NATO (= Polski) niż NATO żeby ćwiczyć w Szwecji. My nie musimy tam ćwiczyć.

    1. CB

      No nie żartuj sobie... Naprawdę uważasz, że Szwecja zabiega o pomoc np. naszej marynarki wojennej? :O

    2. mistral

      Twoje wnioski zakrawają o absurd. #1 NATO ≠ Polska; #2 Neutralnej od wieków Szwecji nie zależy na obcych wojskach na swojej ziemi, a dla NATO zjednoczony Zachód to podstawa skutecznej obrony; #3 Gdybyśmy nie musieli tam ćwiczyć to byśmy nie wydawali ogromnych sum na wykupienie takiej możliwości. I musimy, chyba że chcemy biegać między parawanami. Jedyne co mnie niepokoi, to to że nie uznają autorytetu AM i chcą papierów od swoich władz - czyżby nie wiedzieli, że to najlepszy minister obrony od lat i jego podpis jest warty setki zgód i pozwoleń?

  24. Pilot

    Ten desant był rewanżem za potop! ;-)

    1. bbb

      Raczej to była próba popsucia relacji ze Szwecją przez ruską agenturę. Współpraca polsko-szwedzka na pewno nie jest mile widziana na Kremlu.

  25. Hubert

    Dopiero co wczoraj przeczytałem o incydencie przypadkowego wkroczenia na teren Lichtensteinu przez 170 żołnierzy szwajcarskich w 2007 r. Szwajcarzy sami się zorientowali, że przekroczyli granicę i nieniepokojeni wcale wycofali na swoje terytorium, jednak potem ich MSZ wysłał w tej sprawie list do Vaduz, informując o incydencie i wyrażając gotowość oficjalnych przeprosin. Gdy właściciel kanapy na której siedzisz mówi, że nie wyrażał zgody byś tu był, to należy przeprosić i spadać. Skoro Szwedzi twierdzą, że polscy wojskowi nie mili zgody na ćwiczenie w tej formie na terytorium Szwecji, to należy grzecznie przeprosić i tyle, a nie iść w zaparte. Czyżby to był kolejny przykład "wstawania Polski z kolan"?

    1. Krakus

      A dla czego zakładasz że nie mieli? Jaką masz pewność że w ich MON nie panuje jeszcze większy burdel niż w naszym? Jeśli( słowo klucz) nasze MON ma wszystkie papiery które były wymagane to czemu mają kogokolwiek przepraszać?

    2. grundy

      A co, nasi pojechali do Szwecji tak sobie pontony powozić po drodze? Jedno co na pewno wiadomo to, że gdzieś zawieruszyli się szwedzcy obserwatorzy i być może mamy próbę wyłgania się, że ktoś po stronie szwedzkiej dał ciała i nie dopilnował sprawy. Wszelkie ćwiczenia mają jakiś harmonogram, który ktoś musiał zatwierdzić. Czy mamy myśleć, że chłopaki powskakiwali na pontony i stwierdzili, że zrobią desant tak dla jaj?

    3. Polanski

      Jak się wjeżdża do Liechtensteinu od południa, od strony Balzers jest szwajcarska jednostka wojskowa, ale żeby nie wiedzieli gdzie jest granica to już przesada. Poza tym Liechtenstein nie ma własnej straży granicznej. Zadanie to wypełnia straż szwajcarska. Policji własnej też nie mają. Szwajcarzy załatwiają sprawę.

Reklama