Reklama

Geopolityka

Kolejne problemy nowego doradcy Trumpa. Wspierał rosyjskich zwolenników posiadania broni

Fot. Gage Skidmore/Wikimedia Commons
Fot. Gage Skidmore/Wikimedia Commons

Nowy doradca prezydenta USA Donalda Trumpa ds. Bezpieczeństwa Narodowego, John Bolton może mieć problemy z uzyskaniem certyfikatu bezpieczeństwa. Sprawa ma związek z udziałem Boltona w klipie dla rosyjskich zwolenników prawa do posiadania broni palnej. To kolejne w ciągu ostatnich dniach kontrowersje związane z nowym współpracownikiem Trumpa.  

Jako pierwsze o potencjalnych problemach Johna Boltona z uzyskaniem certyfikatu pozwalającego na dostęp do tajnych dokumentów rządowych poinformowało amerykańskie radio publiczne NPR przypominając, że Bolton - w przeszłości stały przedstawiciel Stanów Zjednoczonych w ONZ w administracji prezydenta George W. Busha - w roku 2013 wystąpił w wideo dla rosyjskiej grupy "Prawo do noszenia broni" (The Right to Bear Arms).

Założycielem rosyjskiej grupy zwolenników II Poprawki do Konstytucji USA, która gwarantuje prawo do posiadania broni palnej, jest Aleksandr Torszyn - jeden z lojalnych popleczników rosyjskiego przywódcy Władimira Putina. 

Podczas weekendu sprawie nadał rozgłos senator Tim Kaine, demokrata ze stanu Wirginia, który w wyborach prezydenckich w 2016 r. był kandydatem na wiceprezydenta i współpracownikiem Hillary Clinton, która z ramienia Partii Demokratycznej ubiegała się o najwyższy urząd w państwie. Senator Kaine występując w niedzielę w programie telewizji CNN "State of the Union", powiedział, że kontakty Boltona z "obcymi rządami rodzą w moim umyśle poważne wątpliwości, czy on powinien otrzymać certyfikat bezpieczeństwa najwyższego stopnia czy też nie".

Rzecznik Johna Boltona w odpowiedzi na zarzuty wyjaśnił, że przyszły doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego wystąpił w wideo klipie rosyjskiej grupy zwolenników prawa do posiadania broni palnej na prośbę Dave'a Kenesa, byłego prezesa Narodowego Związku Strzeleckiego (National Rifle Association).

John Bolton ma objąć stanowisko doradcy ds. Bezpieczeństwa Narodowego 9 kwietnia. Będzie trzecim po Michaelu Flynnie, który został zmuszony do rezygnacji w lutym ubiegłego roku i generale H.R. McMasterze zwolnionym w ubiegłym tygodniu doradcą ds. Bezpieczeństwa Państwa podczas zaledwie 14 miesięcy sprawowania władzy przez prezydenta Trumpa.

Przeciwnicy 69-letniego obecnie Johna Boltona, który jest starszym radcą konserwatywnego, waszyngtońskiego ośrodka politologicznego American Enterprise Institute i częstym komentatorem spraw międzynarodowych telewizji Fox News, wskazują, że przyszły doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego jest także związany z antymuzułmańską organizacją Gatestone Institute. W niedzielę wypowiedział się także o nim były minister obrony Izraela, Szaul Mofaz. Zarzucił on Boltonowi, że ten w czasie pełnienia funkcji ambasadora USA przy ONZ namawiał do izraelskiego ataku na Iran. Według Mofaza akcja zbrojna wobec Teherenu byłaby złym krokiem.

Sprawa posiadania przez doradców Białego Domu certyfikatów bezpieczeństwa stała się głośna, po tym jak pod koniec ubiegłego miesiąca, klasyfikacja certyfikatu bezpieczeństwa Jareda Kushnera - zięcia i jednego z najbliższych doradców prezydenta - została obniżona z poziomu "ściśle tajnego" (Top Secret/SCI) do "tajnego" (Secret), co spowodowało, że Kushner stracił dostęp do ściśle tajnych dokumentów.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (2)

  1. rozczochrany

    A co złego jest we wspieraniu organizacji zwolenników posiadania broni przez cywili? Nie wazne w jakim państwie - idea jest słuszna. facet jest pewnie lobbysta amerykańskich firm produkujących broń strzelecką. Należenie do przeciwników terroryzmu muzułmańskiego też temu panu niczego nie ujmuje. Demokraci na siłę szukają problemów w administracji Trumpa czyli u swoich przeciwników politycznych.

    1. Patcolo

      Idea może słuszna, ale jak ją wprowadzić w życie przy takiej niefrasobliwości nastolatków i ich rodziców jak np w USA. W Polsce pod tym względem nie zakładam że jest lepiej.

  2. Saracen

    Nie mogę się doczekać listopadowych wyborów do Kongresu.

Reklama