Reklama

Siły zbrojne

Chiny kupią Su-35, ale mniej niż chce Rosja

Wszystko wskazuje na to, że jednak pierwszym klientem zagranicznym, który kupi samoloty Su-35 będą Chiny -fot. worldfightejet.blogspot.com.
Wszystko wskazuje na to, że jednak pierwszym klientem zagranicznym, który kupi samoloty Su-35 będą Chiny -fot. worldfightejet.blogspot.com.

Chiny znowu będą kupowały rosyjskie uzbrojenie, ale negocjacje na temat jego ilości nie poszły po myśli Moskwy. Dzięki temu Chińczycy stosunkowo „niewielkim” kosztem uzyskali dostęp do najnowszych technologii, a Rosja musi się poważnie liczyć z ponowną próbą skopiowania ich nowatorskich rozwiązań. I to przez potencjalnego przeciwnika.



Centralny Kanał Telewizji Chińskiej (CCTV) poinformował 25 marca br., że podpisano już ramową umowę na dostawę przez Rosję do Chin 24 samolotów wielozadaniowych Su-35 i czterech okrętów podwodnych typu Łada. W tym przypadku pod pojęciem „umowa ramowa” rozumie się nie gotowy kontrakt, ale rozszerzoną wersję porozumienia intencyjnego.

Kupowanie dla wojska, czy dla instytutów naukowych

Pomimo że o zakupie przez Chiny Ład i Su-35 mówiło się już od dłuższego czasu, teraz podkreśla się, że niedługo z dużym prawdopodobieństwem nastąpi moment zatwierdzenia wcześniejszych uzgodnień. Tym bardziej, że obu stronom bardzo zależy na zrealizowaniu tej umowy. Chińczykom, ponieważ sami nie potrafią sobie poradzić z barierami technologicznymi w odniesieniu właśnie do lotnictwa i okrętów podwodnych.

Czytaj więcej: Prawa licencyjne w wydaniu rosyjsko-chińskim

Rosjanom, ponieważ znalezienie pierwszego klienta (szczególnie w odniesieniu do Su-35) ułatwia zdobycie późniejszych, dalszych kontraktów na to uzbrojenie. Mówi się tu o tzw. „kliencie startowym”, gdyż systemy, na które już został znaleziony klient zagranicznych są kupowane o wiele chętniej i na lepszych warunkach, niż te, których jeszcze nikt nie nabył. A Rosjanom już nie chodzi tylko o zdobycie kontraktów z krajami, które tradycyjnie kupują od nich sprzęt (jak np. Indonezja czy Wietnam), ale o wejście na rynki państw, gdzie rosyjskie technologie są mało znane – np. do Brazylii.

Czytaj też: "Pokój i rozwój"- kilka słów o relacjach rosyjsko- chińskich

Niestety pozostaje sprawa ochrony własności intelektualnej, czyli gwarancji, że Chińczycy po wprowadzeniu swoich zmian projektowych nie będą próbowali uruchomić własnej produkcji zakupionego sprzętu. Jak dotąd chińskie kopie były gorsze od oryginałów, ale sytuacja może się już niedługo zmienić. Tym bardziej, że Chiny chciały kupić tylko „śladowe” jak na swoje potrzeby i możliwości finansowe ilości samolotów Su-35. Początkowo miało to być 10-12 maszyn, co wyraźnie wskazywało na ich bardziej „badawcze” niż bojowe przeznaczenie. Rosjanie zaczęli negocjacje od oferty na 70-75 Su-35 i w 2012 roku zeszli do nieprzekraczalnej, (podobno) dolnej granicy 48 sztuk. Jak widać Chińczykom udało się tą liczbę jeszcze zmniejszyć o połowę.

Chiński sposób na budowanie nowych okrętów podwodnych

Komunikat chiński był nieprecyzyjny tylko jeżeli chodzi o okręty podwodne. W Rosji wskazuje się bowiem, że nie chodzi tutaj o sprzedaż do Chin jednostek projektu 677 Łada, ale o okręty projektu 1650 Amur. Z pierwszą zbudowaną Ładą, wprowadzoną już do floty rosyjskiej jako „Sankt Petersburg”, są bowiem duże problemy techniczne, jednostka ta jest cały czas naprawiana, a wnioski z dotychczasowej eksploatacji wskazują wyraźnie na konieczność wprowadzenia dużych zmian projektowych w następnych egzemplarzach.

Czytaj także: Kolejny krok do zakupu przez Chiny okrętów podwodnych typu Amur 1650

Ponadto wszystko wskazuje na to, że nadal nie uzgodniono docelowego rodzaju napędu niezależnego od powietrza (AIP). Rosyjskie okręty są z założenia wyposażone w baterie paliwowe natomiast Chińczycy nadal obstają przy napędzie Stirlinga (które posiadają japońskie okręty typu Soryu i szwedzkie okręty typu Gotland). Ze względu na ciągłe problemy z bateriami u Rosjan może więc dojść do sytuacji, że po wprowadzeniu silnika Stirlinga rozwiązanie to zostanie pozostawione jako docelowe dla innych okrętów rosyjskich.

Maksymilian Dura
Reklama

Komentarze

    Reklama