Reklama

Polityka obronna

USA: implementacja założeń doktryny jądrowej. Prawie 50 mln dolarów na małe głowice [KOMENTARZ]

Pentagon planuje, że koszt opracowania głowic jądrowych małej mocy dla rakiet balistycznych Trident II wyniesie 48,5 mln dolarów w ciągu najbliższych 5 lat - informuje serwis Defense News. Nowe uzbrojenie ma powstać na bazie obecnie używanych głowic W76-1. 

Małe głowice jądrowe kontra Iskandery

Uzbrojenie odpalanych z pokładów stategicznych okrętów podwodnych rakiet balistycznych Trident II w głowice jądrowe małej mocy jest postulatem zawartym w  raporcie Departamentu Obrony o "Nuclear Posture Review". Aktualna doktryna nuklearna USA zakłada, że taki krok jest odpowiedzią na nowe zagrożenia dla bezpieczeństwa supermocarstwa, które pojawiły się w ostatnich latach. Wśród nich wymienia się Koreę Północną i Iran, ale przede wszystkim rosyjskie rakiety Iskander o zasięgu łamiącym traktat INF oraz doktrynę tzw. "uderzenia deeskalacyjnego". To właśnie Tidenty II z głowicami małej mocy, a w przyszłości nowej generacji rakiety manewrujące odpalane z morza, mają stanowić adekwatną odpowiedź na ewentualne użycie taktycznej broni jądrowej w Europie. 

Należy przy tym zauważyć, że uzbrojenie strategicznych rakiet balistycznych w głowice jądrowe o małej mocy jest rozwiązaniem ryzykownym. Chodzi tu o to, że potencjalny przeciwnik nie będzie w stanie na wczesnym etapie ocenić czy przeciwko niemu została wysłana mała głowica jądrowa czy też 12 głowic MIRV typu W88 o mocy 475 kt (taka jest prawdopodobnie "najsilniejsza" możliwa konfiguracja Tridenta II). W związku z tym na ograniczony atak może odpowiedzieć z braku innych danych pełnoskalowym uderzeniem jądrowym. Z tego powodu Amerykanie zrezygnowali z uzbrojenia rakiet balistycznych w głowice konwencjonalne w ramach inicjatywy Prompt Global Strike. Wszystko wskazuje jednak na to, że Waszyngton jest gotów pogodzić się z taką opcją, a nawet traktować tą możliwość jako podbicie stawki w dziedzinie odstraszania. 

Fundusze na modernizację W76

Według ujawnionych przez Defense News danych pierwsza faza projektu wzmacniania amerykańskich sił jądrowych o broń małej mocy ma kosztować w ciągu najbliższych pięciu lat 48,5 mld dolarów. Mowa tu przy tym wyłącznie o kosztach poniesionych z funduszu Departamentu Obrony, bez uwzględnienia wydatków Departamentu Energii. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Departament Obrony odpowiada tylko za środki przenoszenia broni nuklearnej, podczas gdy sama broń jądrowa pozostaje w gestii National Nuclear Security Administration (NNSA) podległej pod Departament Energii. 

undefined

Nosicielami pocisków Trident II są okręty podwodne SSBN klasy Ohio. Na zdjęciu USS Nebraska, fot. Culinary Specialist Seaman Joseph W. Weiser/U.S. Navy

Aktualny plan zawarty w "Nuclear Posture Review" zakłada dokonanie przez NNSA modyfikacji obecnie posiadanych przez Amerykanów głowic jądrowych W76-1 o mocy 100 kt. Liczba głowic, których moc ma zostać zmniejszona, a także dane jaka ma być ich docelowa siła wybuchu, pozostają tajne. Cała operacja ma być przy tym stosunkowo prosta, tania i nie wymagać dodatkowego testowania czy symulacji odpowiednio zmodyfikowanych W76-1, które właśnie przechodzą cykl wydłużania okresu ekspolatacji (głowice produkowano w latach 1978-1987). 

Na wzór Brytyjczyków

Warto przy tym wspomnieć, że amerykańska koncepcja głowic jądrowych małej mocy dla rakiet Trident II nawiązuje do rozwiązania stosowanego już od dawna przez Brytyjczyków. Londyn niedysponujący od 1997 roku innymi typami broni atomowej miał uzbroić posiadane rakiety balistyczne na okrętach podwodnych w brytyjskie głowice jądrowe (najprawdopodobniej oparte konstrukcyjne na W76) o regulowanej mocy wybuchu, która ma wahać się od 0,3 do 100 kt. Część rakiet miała zostać także wyposażona w pojedyncze głowice (Trident II jest przeznaczony do przenoszenia głowic MIRV, których maksymalnie może zabrać 12). Najprawdopodobniej także na takie rozwiązanie zdecydują się Amerykanie, którzy planują wykorzystywać te pociski do pojedynczych, taktycznych uderzeń. 

Nowy wyścig zbrojeń. Niskokosztowe rozwiązanie z USA

Ujawnione informacje dotyczące finansowania programu budowy głowic jądrowych małej mocy wskazują, że Stany Zjednoczone są zdeterminowane do zbudowania nowych typów uzbrojenia nuklearnego zgodnie z zaleceniami zawartymi w doktrynie nuklearnej Trumpa.  Choć jeszcze niedawno Sekretarz Obrony USA Jim Mattis twierdził, że cały program ma być przede wszystkim kartą przetargową w rozmowach z Rosją, to należy uznać, że do negocjacji między tymi krajami nie dojdzie. Władimir Putin tuż przed wyborami prezydenckimi w Rosji ponownie oskarżył USA o rozbudowę globalnego systemu obrony przeciwrakietowej oraz chęć obniżenia progu użycia broni atomowej. Jednocześnie zademonstrował kilka nowych typów rozwijanych przez Federację Rosyjską środków przenoszenia broni jądrowej, które mają stanowić odpowiedź na plany Waszyngtonu. Należy więc uznać, że atomowy wyścig zbrojeń zapowiedziany w doktrynie jądrowej Trumpa staje się faktem. 

Reklama

Komentarze (3)

  1. sos

    Z punktu widzenia Amerykanów, zdecydowanie lepiej okładać się z Rosją, ładunkami taktycznymi na terenie Europy a nie wymieniać strategiczne ciosy bronią jądrową na swoich terytoriach. Tylko , że ta koncepcja jakoś mnie nie cieszy.

  2. lajko

    barzo milo ze ida w nuklearne odstraszanie malymi ladunkami. czekam na nuclear sharing w polsce.

    1. mario_glizzman

      szczególnie dobrze, że w końcu odpowiadają na rosyjskie posunięcia w tym temacie. Rosjanie mają głowice jądrowe nawet w amunicji dla artylerii i przez to NATO nie miało stosownej odpowiedzi na atak taką małą głowicą. Moim zdaniem konieczna jest tutaj równowaga sił. Bo rosjanie mogliby użyć takiej głowicy a NATO co \"nato\"? Dużą jądrówką musiało by odpowiedzieć - a to wiadomo czym mogłoby się skończyć.

    2. Kpok

      To się nie doczekasz. Polska jest niestabilna politycznie, do tego nasi włodarze nie potrafią zadbać o właściwe zabezpieczenie ważnych dla kraju ludzi/zasobów/informacji. Jeżeli wreszcie uda się te dwa problemy zażegnać to jest jeszcze jeden - nasza wartość i siła. Jesteśmy za mało istotni aby dostać się do tego programu. Możemy sobie krzyczeć, że chcemy, że Rosja nam zagraża. Nikt nas poważnie nie traktuje, bo jak na tak duży kraj mamy bardzo słabą pozycję.

  3. załamany amerykańską logiką

    Może mi ktoś wyjaśnić, bo ja tego nie ogarniam logicznie, jak amerykańska zwiększona chęć (obniżenie progu użycia broni nuklearnej) użycia broni atomowej poprzez wprowadzenie głowic \"małej mocy\" ma zniechęcić Rosjan (i inne kraje) do używania taktycznej broni nuklearnej? Przecież to je zachęci do zwiększenia zbrojeń nuklearnych! I co powstrzyma Rosjan, którzy użyliby taktycznej broni nuklearnej (a więc nie przeciw USA, które nie są w jej zasięgu!) na wypadek ataku NATO (a tylko w takim przypadku wg doktryny Rosji użyje ona broni atomowej) i zostaliby zaatakowani na swoim terytorium strategiczną bronią jądrową przez okręt podwodny USA (bowiem te \"małe\" głowice mimo wszystko liczą się traktatowo, z uwagi na nośnik, jako broń strategiczna!) przed użyciem w odpowiedzi broni strategicznej przeciw terytorium USA? Ja nie ogarniam logiki Białego Domu w tym zakresie i na szczęście nie tylko ja: tak jak \"Prompt Global Strike\" został zablokowany z podobnych przyczyn (niemożności odróżnienia od ataku nuklearnego) w Senacie, tak i teraz zbiera się tam grupa senatorów i chcą to w Senacie podobnie uwalić. Już przesłuchali zastępcę byłego sekretarza marynarki i zapytali się go jak Rosjanie \"mogą\" odróżnić czy leci na nich Trident z \"małą\" czy normalną głowicą i ten odparł, że tylko poprzez poczekanie 20-30 minut i zobaczenie co atomowego u nich wybuchło, \"ale mogą nie czekać i odpalić swoje rakiety wcześniej\"...

    1. jurek5551

      Ale to właśnie amerykanie posiadają mało taktycznej broni nuklearnej i są to tylko bomby swobodnie spadające. Rosja ma iskandery, rakiety samosterujace nawet pociski artyleryjskie z głowicami atomowym a amerykanie na atak taktyczna bronią atomową mogą odpowiedzieć tylko bombami zrzucanymi z samolotów lub odpalić rakietę strategiczną. Wycofali nawet tomahawki z głowicami atomowymi. Rozbroili sie jak głupcy to teraz próbują odrobić. Chyba by nie bylo dobrze jakby na atak głowicą 1.5 kt odpowiedzieli głowicą 500 kt bo to by dopiero była eskalacja.

    2. Pett@pett

      To dość proste. To odpowiedź na rosyjską koncepcję użycia ładunków jądrowych małej mocy w trakcie działań wojennych. Odpowiedź ładunkami wielkiej mocy byłoby eskalacją konfliktu. Stąd, wątpliwe jest czy na taką odpowiedź by się zdecydowano. Dałoby to pewną przewagę Rosjanom, zwłaszcza że Amerykanie obecnie nie mają adekwatnej odpowiedzi w postaci ładunków małej mocy. Ergo - zapewnienie przeciwnika że ma się możliwość adekwatnej reakcji może go powstrzymać. Stąd decyzja o sfinansowaniu zapewnienia sobie takiej możliwości. QED.

    3. magazynier

      Może liczą na to, że uda im się innymi metodami obezwładnić strategiczne środki napadu. I te małe ładunki wystarczą do pokonania Rosjan. Jednocześnie zniszczenia będą niewielki, a zdobyte tereny łatwe do eksploatacji. Biorąc jednak pod uwagę rosyjskie podwodne roboty z głowicami termojądrowymi dużej mocy, może to być nasz bój ostatni. Ktoś tu chyba przekombinował.

Reklama