Reklama

Geopolityka

Amber Gold - złoto dla zuchwałych

Prezes Amber Gold oferującego "złote inwestycje" został aresztowany - fot. Internet
Prezes Amber Gold oferującego "złote inwestycje" został aresztowany - fot. Internet

Historia Amber Gold nie mogła się skończyć inaczej. Gwarantowane zyski na poziomie kilkunastu procent w skali roku nie są niemożliwe do uzyskania, ale jest to nie lada trudne zadanie.



Tym bardziej, że ceny złota po otarciu się o granicę 1900 dolarów za uncję spadły do poziomu 1600 dolarów i od dłuższego czasu przebywają w tym przedziale cenowym. Jednak przyglądając się działalności spółki mam wątpliwości czy istotnie złoto ma jakikolwiek wpływ na jej kondycję. Niestety, wiele wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z projektem, który ekonomiści nazywają „piramidą finansową”, czyli sytuacją, w której nowi klienci spłacają zobowiązania tych, którzy zainwestowali wcześniej. Finał jest jednak zawsze taki sam. Wcześniej czy później środki się kończą.

 

Złoty chłopak

Tymczasem Polacy dość stadnie zareagowali na reklamy gdańskiego parabanku. Zachęceni wizją szybkiego i bezbolesnego zysku, powierzyli swoje oszczędności osobie, która już raz weszła w poważny konflikt z prawem. Jako pierwszy pisał o tym Dawid Tokarz w Pulsie Biznesu, prezentując sylwetkę Prezesa Marcina Plichty (wcześniej nosił nazwisko Stefański). Młody biznesmen był założycielem sieci punktów kasowych  Multikasa. Firma oszukała 400 klientów, a sam Plichta (wówczas Stefański) został skazany prawomocnym wyrokiem za przywłaszczenie kwoty 174 tys zł.

 

Gdzie był prokurator?

Okazuje się, że Komisja Nadzoru Finansowego kilkakrotnie zawiadamiał prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Amber Gold. Niestety, bezskutecznie. KNF zrobił w tej sprawie to, co do niego należało. Komisja nie ma żadnego innego narzędzia, może jedynie składać wnioski do prokuratury i informować klientów, że spółka znajduje się na liście obserwacyjnej, na której umieszczane są podmioty, których aktywność budzi wątpliwości natury prawnej. Warto natomiast spytać dlaczego prokurator nie widział nic niestosownego w działalności Amber Gold mimo, iż firma zakładała lokaty (charakterystyczne dla usług bankowych), mimo, iż nie posiadała zezwolenia KNF na prowadzenie takiej działalności.

Pytań jest znacznie więcej i zapewne na część z nich poznamy odpowiedź w trakcie prowadzonego śledztwa.

Zagadką pozostaje czy środki z lokat zakładanych w Amber Gold nie posłużyły przypadkiem do wsparcia finansowego taniego operatora lotniczego OLT Express, który niedawno zakończył swoją przygodę z lataniem. Eksperci są zgodni. Nie da się zarabiać na przewozach lotniczych na terenie Polski przy cenie 100 złotych za bilet. Jednak w przypadku linii lotniczych Urząd Lotnicywa Cywilnego ma znacznie szersze uprawnienia niż KNF - może bowiem odebrać licencję na prowadzenie działalności.

 

Co dalej?

Niezależnie od tego jak skończy się historia Amber Gold warto "odrobić" legislacyjne lekcje i wyciągnąć wnioski z tej poniżej historii. Może należałoby jednak zwiększyć uprawnienia KNF i objąć jej nadzorem również firmy działające jak parabanki? Tym bardziej, że problem dotyczy coraz większej rzeszy Polaków. Można wręcz przypuszczać, że im większe będą problemy gospodarcze kraju, tym większa będzie skłonność Polaków do poszukiwania atrakcyjnych możliwości lokowania oszczędności.

Jeszcze jeden postulat wydaje się rozsądny - może na wzór reklam i opakowań papierosów należy opatrzyć reklamy takich firm jak Amber Gold (znajdujących się na liście obserwacyjnej KNF) specjalną formułką informującą Klientów o skali ryzyka oraz charakterze inwestycji?

Maciej Sankowski
Reklama

Komentarze

    Reklama