Reklama

Geopolityka

Północnokoreański szpieg w rękach australijskiej policji

Fot. Australian Federal Police / Facebook
Fot. Australian Federal Police / Facebook

Mężczyznę, który miał działać na czarnym rynku, by sprzedać północnokoreański węgiel i części pocisków w celu pozyskania funduszy na rzecz Pjongjangu, został aresztowany przez australijską policję. W niedzielę temu naturalizowanemu Australijczykowi postawiono zarzuty.

Media ustaliły, że chodzi o mieszkającego w Sydney 59-letniego Chan Han Choia, który od ponad 30 lat żyje w Australii i ma koreańskie pochodzenie. Został aresztowany w sobotę.

"Był lojalnym agentem Korei Północnej, który wierzył, że jego działania służą wyższym celom patriotycznym" - powiedział przedstawiciel policji Neil Gaughan. "Nigdy wcześniej w Australii nie mieliśmy do czynienia z taką sprawą" - dodał.

W niedzielę mężczyzna usłyszał dwa zarzuty na podstawie ustawy o zapobieganiu rozprzestrzeniania broni masowego rażenia oraz cztery zarzuty na podstawie przepisów wdrażających oenzetowskie i australijskie sankcje wymierzone we władze w Pjongjang. Grozi mu 18 lat więzienia. Policja będzie jeszcze badać, czy nie był zamieszany w próbę przemytu kamieni szlachetnych. Jest to pierwszy przypadek postawienia w Australii zarzutów w związku ze sprzedażą broni masowego rażenia i załamania sankcji Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Według śledczych mężczyzna próbował pośredniczyć w sprzedaży części wykorzystywanych w pociskach, oprogramowania do systemu naprowadzania rakiet balistycznych, a także usiłował sprzedać północnokoreański węgiel stronom trzecim w Indonezji i Wietnamie. Wykorzystywał szyfrowane komunikatory, by pośredniczyć w handlu i omawiać dostawę broni masowego rażenia.

Gaughan wskazał, że mężczyzna usłyszał zarzuty w związku z transakcjami, które były nieudane. "Szacujemy jednak, że gdyby zakończyły się sukcesem, chodziłoby o dziesiątki milionów dolarów" - dodał.

59-latek - jak wynika z ustaleń śledztwa - był w kontakcie z wysokimi rangą przedstawicielami władz w Pjongjangu, ale części rakietowe nigdy nie dotarły do Australii. Gaughan powiedział też, że nie ma dowodów, jakoby przedstawiciele władz Indonezji, czy Wietnamu byli zaangażowani w próbę sprzedaży węgla.

W związku z dalszymi pracami nad programami rakietowym i jądrowym Korea Północna została obłożona kolejną serią ostrzejszych sankcji, które mają na celu pozbawić Pjongjang zasobów. Napięcie na Półwyspie Koreańskim w ostatnim czasie dramatycznie wzrosło z powodu testów północnokoreańskich rakiet balistycznych i szóstej, najpotężniej dotychczas próby jądrowej. Innym powodem zaostrzenia się sytuacji były manewry wojskowe przeprowadzane wspólnie przez Koreę Południową i USA, które Pjongjang postrzega jak przygotowanie do wojny.

PAP - mini

 

 

Reklama

Komentarze (2)

  1. Generał G

    A może by tak zrobić małe zakupy u Kimś ? Mamy w końcu ich ambasadę u siebie.. Zdaję sobię sprawę że bardzo stracili byśmy wizerunkowo ale jednak parę rakiet z głowicami atomowymi podnioslo by nasze bezpieczeństwo o kilka klas względem tego co mamy obecnie. Ps można było by transakcje przeprowadzić cichaczem i podobnie jak Izrael twierdzić że takiej broni się nie ma gdy wszyscy wiedzą że jest inaczej.

    1. rer

      Lepiej kupić atomówki od Izraela. Ostatecznie co 2 Izraelczyk to Polak, a każdy Polak ma w sobie trochę krwi zydowskiej..

    2. MarvoloRidl

      Tak masz rację, te tzw. rakiety KIMA z głowicami atomowymi i ich stanowiska startowe to doskonały cel ćwiczebny dla dla Iskanderów i systemów OPL "S" od nr 300 do nr 400". Oczywiście najlepiej było by je ustawić od razu pod twoim domem.

    3. LL

      Ja widac jakies panstwa probuja wykorzystać sytuacje i trudne polozenie Kima. My jeszcze nie dorobilismy sie elit ktore mimo roznic stawiaja interes Polski na pierwszym miejscu. Jakby sie opozycja dowiedziala to nastepnego dnia byliby skarzyc w Brukseli. Szkoda bo okazja jest doskonala.

  2. Kiks

    Australia to dziwny kraj. Zresztą tak samo jak samo jak USA. Jak widać temu panu bez przeszkód pozwolono zostać naturalizowanym Australijczykiem. A często odmawiają tego samemu komuś ze znacznie bardziej cywilizowanych krajów.

Reklama