Reklama

Geopolityka

Kolejne rozszerzenie NATO na Bałkanach?

Fot. Vanessa Vilarreal, USFOR-A Public Affairs
Fot. Vanessa Vilarreal, USFOR-A Public Affairs

Bośnia i Hercegowina robi postępy w swoich staraniach o przyjęcie go grona państw NATO. Zdaniem gen. Petra Pavela, szefa komitetu wojskowego Sojuszu BiH spełnia militarne wymogi akcesji natomiast na jej drodze stoją oczekiwania polityczne. 

Przeszkodą jest kwestia podziałów etnicznych, a konkretnie niechęci władz Republiki Serbskiej, która obok Federacji Bośni i Hercegowiny tworzy BiH. Na mocy decyzji pokoju z Dayton kończącego wojnę w Bośni w 1995 r. wymienione terytoria, których kształt odpowiada podziałom etnicznym (według spisu z 2013 r. BiH zamieszkuje ok 50 proc. Bośniaków, 30 proc. Serbów i 15 proc. Chorwatów), tworzą federację, której częściom przysługuje szereg uprawnień.

Władze w Sarajewie deklarują, że ich celem jest przystąpienie do Unii Europejskiej oraz NATO, natomiast przeciwny pogląd w tej sprawie prezentują przedstawiciele mniejszości serbskiej. W głównej mierze jest to konsekwencja wojny w latach 90., kiedy NATO zaangażowało się w konflikt przeciwko Serbom, dokonując bombardowań na ich pozycje. Dodatkowym powodem są również bliskie relacje z Belgradem, który podkreśla swoją neutralność oraz bliski sojusz z Rosją, a to z kolei rzutuje na stanowisko mniejszości serbskiej w BiH.

Czytaj także: Bałkany: Regionalne zatargi w cieniu walki mocarstw [ANALIZA]

W efekcie władze Republiki Serbskiej podejmują działania, aby uniemożliwić przyjęcie Planu na Rzecz Członkostwa (ang. Membership Action Plan, MAP), stanowiącego ważny krok na drodze do członkostwa w NATO. Aby było to możliwe, władze federacji muszą najpierw zakończyć rejestrację wszystkich swoich zasobów wojskowych na terenie całego kraju. Tymczasem w październiku parlament Republiki Serbskiej przyjął "Rezolucję o Ochronie Porządku Konstytucyjnego i Zapewnieniu Militarnej Neutralności Republiki Serbskiej". W dokumencie zadeklarowano neutralność wobec NATO do czasu ewentualnego referendum w sprawie akcesji.

W rezolucji znalazło się także odwołanie do aneksu 4. porozumienia z Dayton określającego porządek konstytucyjny BiH. Według autorów rezolucji jego zapisy dają władzom Republiki Serbskiej prawo do ogłoszenia neutralności wojskowej, choć aneks 4 kwestie polityki zagranicznej zostawia w rękach władz centralnych. Co więcej, w rezolucji znajdziemy uzasadnienie braku zgody władz republiki Serbskiej na spisanie zasobów wojskowych na swoim terenie, która ma wynikać z faktu, że rejestracja każdej nieruchomości jako należącej do Bośni i Hercegowiny skutkowałoby zmniejszeniem terytorium Republiki Serbskiej. Brak rejestracji uniemożliwiałoby implementację MAP.

Jak informuje Agencja Reutera, Dragan Čović, przewodniczący prezydium BiH, ciała pełniącego kolegialną rolę głowy państwa, powiedział, że MAP mogłoby zostać aktywowane podczas spotkania ministrów obrony NATO 5-6 grudnia w Brukseli. W 2006 r. BiH dołączyła do inicjatywy Partnerstwo dla Pokoju, natomiast od 2008 r. prowadzi intensywny dialog na temat członkostwa.

Czytaj także: Niechciana armia. Militarne ambicje Kosowa

Reklama

Komentarze (5)

  1. bender

    Moim skromnym zdaniem to mrzonki. Federacyjny ustroj panstwa narzucony przez uklad pokojowy z Dayton pozwala na w miare pokojowa koengzystencje Bosniakow, Chorwatow i Serbow w ramach jednego, mocno zdecentralizowanego organizmu panstwowego, ale silna opozycja pomiedzy Federacja Bosni i Hercegowiny (czesc bosniacko-chorwacka) a Rebublika Serbska (czesc serbska BiH, nie mylic z Republika Serbii) wyklucza jakiekolwiek zmiany staus quo kraju. Osobiscie nie widze szans na czlonkostwo Bosni w NATO, a wrecz przeciwnie, bo antagonizmy wcale nie maleja. A strategicznie to i tak NATO jest na miescu choc misje stabilizacyjne IFOR i SFOR sie pokonczyly. Ich miejsce zajela misja Unii Europejskiej (EUFOR Althea w tym konkretnym przypadku) i niewielki kontyngent wojskowy utrzymuje spokoj w regionie.

  2. polak mały

    W NATO jedyną liczącą się siłą militarną są USA. Reszta się nie liczy. Gdybyśmy się w tej chwili zdecydowali ruszyć na zachód, do doszlibyśmy do Renu w ciągu tygodnia. Ale nie w tym rzecz. Pętla wokół Serbii się zaciska. A Rosja ma coraz mniejsze wpływy na Bałkanach. I o to tu chodzi, a nie o jakieś realne możliwości tej "armii",

    1. bender

      Przepraszam, ale nie zrozumialem Twojego komentarza. Napisales (cytuje): "Gdybyśmy się w tej chwili zdecydowali ruszyć na zachód, do doszlibyśmy do Renu w ciągu tygodnia". Juz mniejsza z tym, kim jest podmiot Twojej wypowiedzi (kim sa ci "my"), ale jesli chcesz pojsc na piesza wycieczke nad Ren, to wg. Google Maps trasa z Wawy do Dusseldorfu czyli okolo 1080 km zajmie Ci 221 godzin spaceru, czyli grubo ponad tydzien. Tyle w kwestii merytorycznej zawartosci Twojej opinii.

  3. Drzewica

    Serbowie czują związki z Rosją, to rzecz znana, ale czy przez to miałoby NATO pozostawić Chorwatów samymi?

    1. ktos

      Chorwacja jest w NATO od 2009 roku. ;)

  4. vdyufrji

    Co poniektórzy czują zażyłość z wielkim bratem (jednostronną oczywiście) bo niedoświadczyli ze względu na geografię intensywnie tej miłości

  5. Jestem robotem

    "Armia" licząca 12000 żołnierzy do niczego się NATO nie przyda.

    1. Hex

      To od razu podziękuj za udział Litwie, Łotwie i Estonii, grosz do grosza jak to mawiają.

    2. Grzesiek

      Opinia conajmniej kontrowersyjna. To zawsze o 12tys wrogow mniej i o 12 tys sojusznikow wiecej. Jezeli beda wypelniac swoje zadania to ta armia bardzo sie przyda.

    3. nie jestem robotem

      komentarze ludzi, którzy nie rozumieją, że NATO jest sojuszem polityczno-militarnym i nie tylko liczebność armii stanowi o jego potencjale, do niczego mądrego się nie przydadzą

Reklama