Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

„Ślązak” z rakietami manewrującymi? [ANALIZA]

Konsekwentne dążenie Ministerstwa Obrony Narodowej, by wraz z nowymi okrętami podwodnymi pozyskać rakiety manewrujące wcale nie oznacza, że na tym się musi skończyć. Uzbrojenie to może być bowiem odpalane zarówno z okrętów podwodnych, jak i nawodnych. Teoretycznie można więc do tego wykorzystać również okręt patrolowy „Ślązak”.

  • Czy korweta patrolowa „Ślązak” otrzyma na pokładzie dziobowym moduły pionowego startu Mk41 lub Sylver A70 dla szesnastu rakiet manewrujących? Fot. M.Dura
    Czy korweta patrolowa „Ślązak” otrzyma na pokładzie dziobowym moduły pionowego startu Mk41 lub Sylver A70 dla szesnastu rakiet manewrujących? Fot. M.Dura
  • Rosyjskie okręty artyleryjskie projektu 21630 typu Bujan. Fot. mil.ru
    Rosyjskie okręty artyleryjskie projektu 21630 typu Bujan. Fot. mil.ru
  • Rosyjski okręt – nosiciel rakiet manewrujących projektu 21631 typu Bujan-M. Fot. mil.ru
    Rosyjski okręt – nosiciel rakiet manewrujących projektu 21631 typu Bujan-M. Fot. mil.ru
  • Cztery moduły z ośmioma silosami dla rakiet wyrzutni pionowego startu Sylver zamontowane na pokładzie dziobowym fregaty typu FREMM. Fot. M.Dura
    Cztery moduły z ośmioma silosami dla rakiet wyrzutni pionowego startu Sylver zamontowane na pokładzie dziobowym fregaty typu FREMM. Fot. M.Dura
  • Miejsce na pokładzie dziobowym korwety patrolowej „Ślązak” pozwala na zamontowanie nawet dwóch modułów pionowego startu Mk41 lub Sylver. Fot. M.Dura
    Miejsce na pokładzie dziobowym korwety patrolowej „Ślązak” pozwala na zamontowanie nawet dwóch modułów pionowego startu Mk41 lub Sylver. Fot. M.Dura
  • Moduł wyrzutni Mk41 zamontowany na pokładzie nowozelandzkiej fregaty HMNZS „Te Kaha”. Fot. Wikipedia
    Moduł wyrzutni Mk41 zamontowany na pokładzie nowozelandzkiej fregaty HMNZS „Te Kaha”. Fot. Wikipedia
  • Start rakiety Tomahawk z wyrzutni Mk41. Widoczna podniesiona klapa wylotu gazów startujących rakiet. Fot. US Navy
    Start rakiety Tomahawk z wyrzutni Mk41. Widoczna podniesiona klapa wylotu gazów startujących rakiet. Fot. US Navy
  • Trzy wersje wyrzutni pionowego startu Sylver. Fot. Naval Group
    Trzy wersje wyrzutni pionowego startu Sylver. Fot. Naval Group
  • Start rakiety NCM z wyrzutni pionowego startu Sylver na fregacie FREMM. Fot. MBDA
    Start rakiety NCM z wyrzutni pionowego startu Sylver na fregacie FREMM. Fot. MBDA

Informacja przekazana 30 października br. przez Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza, że jest on zainteresowany rakietami manewrującymi nie tylko na okrętach podwodnych, wcale nie musi pozostać tylko deklaracją. Rzeczywiście traktat INF (Intermediate-range Nuclear Forces) o likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu z 1987 r. (zawarty między USA i b. ZSRR - red.) nie pozwala na wykorzystywanie rakiet odpalanych z wyrzutni lądowych o zasięgu większym niż 500 km a mniejszym niż 5500 km, ale ograniczenie to nie dotyczy okrętów podwodnych i nawodnych.

Czytaj więcej: Macierewicz: jesteśmy zainteresowani Tomahawkami nie tylko dla okrętów podwodnych 

Z furtki tej bez skrupułów korzystają zarówno Rosja, jak i kraje zachodnie. W ten sposób o ile start rakiety z wyrzutni stojącej na nabrzeżu portu Bałtjsk jest teoretycznie zabroniony, to ze stojącego przy tym nabrzeżu kilka metrów dalej okrętu można już odpalać takie pociski – i to salwami.

Cztery moduły z ośmioma silosami dla rakiet wyrzutni pionowego startu Sylver zamontowane na pokładzie dziobowym fregaty typu FREMM. Fot. M.Dura

Rozwiązanie to stało się tak atrakcyjne, że obecnie wszystkie, nowoczesne rakiety manewrujące: Tomahawk, NCM (Naval Cruise Missile) i 3M14 można wystrzeliwać zarówno z wyrzutni torpedowych okrętów podwodnych (lub specjalnych silosów), jak i z wyrzutni pionowego startu na okrętach nawodnych. Co najważniejsze w przypadku okrętów nawodnych sprawa z technicznego punktu widzenia jest o wiele prostsza.

Wystarczy bowiem jedynie zabezpieczyć puste miejsce na pokładzie i poniżej – w kadłubie, dla bloku wyrzutni pionowego startu, który najczęściej mieści stanowiska startowe dla ośmiu pocisków. Samo podłączenie kompleksu do okrętowego systemu walki jest już później bardzo proste, ponieważ cele ataku nie są wskazywane przez sensory okrętu, a więc dane mogą być przekazywane z zewnątrz przez oddzielny system (teoretycznie mógłby to być nawet odpowiednio zabezpieczony laptop).

Czytaj więcej: Atak na Syrię zaskoczeniem dla NATO. Zmiana w doktrynie rakietowej Sojuszu?

Oczywiście istnieje pogląd, że wyrzutnie pionowego startu można stosować jedynie na dużych okrętach, o czym ma świadczyć fakt instalowania ich przez Amerykanów jedynie na krążownikach typu Ticonderoga (o wyporności 9800 ton) i niszczycielach typu Arleigh Burke (o wyporności około 10000 ton), a przez Francuzów tylko na fregatach typu FREMM (o wyporności 6500 ton). Kłam temu przekonaniu zadali jednak Rosjanie montując silosy dla ośmiu rakiet manewrujących 3M14 systemu Kalibr na małych korwetach rakietowych projektu 21631 typu Bujan-M o wyporności 949 ton (produkowanych od 2010 r.).

Rosyjskie okręty artyleryjskie projektu 21630 typu Bujan. Fot. mil.ru

Co więcej, w Rosji zrobiono to w bardzo prosty sposób odpowiednio przebudowując korwetę artyleryjską projektu 21630 typu Bujan (produkowaną od 2004 r.). By z okrętu artyleryjskiego powstał nosiciel rakiet manewrujących, Rosjanie wydłużyli kadłub (z 66 m do 74,1 m), poszerzyli go (z 9,6 m do 11 m) i zwiększyli wyporność (z 500 do 949 ton). Rzeczywista zmiana polegała jednak głównie na podniesieniu nadbudówki (za masztem na śródokręciu) do takiej wysokości, by można było w nią wsunąć blok wyrzutni dla 8 rakiet pionowego starty systemu Kalibr (manewrujących typu 3M14 i przeciwokrętowych typu 3M54).

Rosyjski okręt – nosiciel rakiet manewrujących projektu 21631 typu Bujan-M. Fot. mil.ru

Można więc założyć, że w taki sam sposób dałoby się postąpić np. w przypadku korwety patrolowej Ślązak, która jest przecież dwukrotnie większa niż rosyjskie Bujany. A już na pewno jest to możliwe na przyszłych okrętach obrony wybrzeża Miecznik – o ile oczywiście będzie się tego chciało.

Czy rzeczywiście potrzebne są wielkie wyrzutnie?

Montaż rakiet manewrujących na pokładzie okrętów nawodnych jest o tyle prosty, że pociski te są przechowywane w modułowych, kompaktowych wyrzutniach pionowego startu VLS (Vertical Launching System). Obecnie na okrętach zachodnich wykorzystuje się dwa typy takich wyrzutni: Mk41 dla amerykańskich pocisków Tomahawk i Sylver A70 dla francusko – brytyjskich pocisków NCM.

Starszym rozwiązaniem jest kompleks startowy VLS Mk 41 wprowadzony w 1986 r. na amerykańskich krążownikach rakietowych typu Ticonderoga. Później otrzymały go również inne typy okrętów, tworząc wersje teoretycznie różniące się rodzajem zabieranego uzbrojenia oraz ilością stanowisk startowych. Było to możliwe, ponieważ systemy Mk41 są przystosowane do odpalania nie tylko rakiet manewrujących Tomahawk, ale przede wszystkim: różnego rodzaju rakiet przeciwlotniczych i rakietotorped ASROC.

Co do różnic w ilości stanowisk startowych na poszczególnych typach okrętów to nie wynikają one z jakiejś odmiennej konstrukcji ich wyrzutni ale z ilości zamontowanych w pokładzie modułów z kontenerami dla rakiet o różnych wymiarach. Każdy moduł zawiera silosy dla umieszczenia ośmiu takich kontenerów (po cztery w dwóch rządach). Pomiędzy wylotami tych silosów, zamkniętymi oddzielnymi pokrywami, zawsze znajduje się klapa otwierająca wspólny „komin” dla gorących gazów z silników startujących rakiet.

Start rakiety Tomahawk z wyrzutni Mk41. Widoczna podniesiona klapa wylotu gazów startujących rakiet. Fot. US Navy

Poszczególne moduły mają taką samą szerokość i długość (3,2x2,1 m) dzięki czemu można z nich komponować dowolne zestawy dla różnej klasy okrętów. Różnią się one jednak długością i wagą, w zależności od rodzaju rakiet/rakietotorped w kontenerach, jakie mają być do nich ładowane. W ten sposób stworzono tzw.: wersję samoobrony (self-defense version) o długości 5,3 m - ważącą bez ładunku 12 200 kg, wersję taktyczną (tactical version) o długości 6,8 m - ważącą bez ładunku 13 500 kg oraz wersję uderzeniową (strike version) o długości 7,7 m - ważącą 15 000 kg.

Te różne długości wynikają z faktu stosowania niejednakowych kontenerów startowych dla różnych pocisków. I tak w przypadku rakiet Tomahawk stosuje się kontener typu Mk 14 (o długości 6,7 m), dla rakietotorped ASROC-VLS i rakiet przeciwlotniczych Standard stosuje się najczęściej kontenery kolejno typu Mk 15 i Mk 13 (o długości 5,79 m) a dla rakiet plot. Sea Sparrow/ESSM kontenery typu Mk 22 (o długości 5,79 m).

Moduł wyrzutni Mk41 zamontowany na pokładzie nowozelandzkiej fregaty HMNZS „Te Kaha”. Fot. Wikipedia

Rozwiązanie francuskie Sylver (SYstème de Lancement VERtical) jest bardziej kompaktowe, ponieważ zajmuje na pokładzie mniej miejsca (prostokąt o rozmiarach 2,6x2,3m). I w tym przypadku rozmieszczono w każdym module osiem rakiet (po cztery w dwóch rzędach) i stworzono różne wersje (cztery) różniące się długością oraz wagą: A35 (o długości 3,5 m i wadze 7000 kg), A43 (o długości 4,3 m i wadze 7500 kg), A50 (o długości 5,0 m i wadze 8000 kg) oraz A70 (o długości 7,0 m i wadze 12 000 kg).

Trzy wersje wyrzutni pionowego startu Sylver. Fot. Naval Group

Zestaw A70 przeznaczony dla rakiet manewrujących NCM jest więc lżejszy o 3 tony i krótszy o 0,7 m od modułu „uderzeniowego” Mk 41 dla pocisków Tomahawk. Było to możliwe np. dzięki zastosowaniu materiałów kompozytowych w systemie kominowym oraz uproszczeniu systemu włazów dla poszczególnych stanowisk startowych i wyrzutni gazów.

Poszczególne silosy mają kształt kwadratu o bokach 55,88 cm (22 cale). Początkowo zamierzano przyjąć rozmiar 21-calowy, co byłoby zgodne ze średnicą wielu wykorzystywanych na świecie rakiet i aparatów torpedowych, z których te rakiety też mogą być odpalane. Jednak ostatecznie przyjęto rozmiary optymalne dla pocisków przeciwlotniczych Aster-15 i Aster-30, zakładając możliwość stosowania adapterów dla pocisków o mniejszych średnicach. Francuzi dodatkowo tak zaprojektowali swoje rozwiązanie, by było można do nich załadować np. kontener z amerykańską rakietą manewrującą Tomahawk (długości 6,7 m).

Moduł Sylver podobnie jak Mk 41 jest w pełni autonomiczny, ze zintegrowanym systemem przewodów kominowych, którymi gazy wylotowe silników startujących rakiet są wydalane na zewnątrz (przez zamykany klapami otwór w pomiędzy silosami). Przy czym Francuzi zastosowali prawie dwukrotnie większy system ewakuacji gazów CEG (Conduite d’évacuation des gaz) niż Amerykanie w wyrzutniach Mk 41. Pozwala to na odpalanie większych rakiet z wyrzutni bez niebezpieczeństwa przekroczenia krytycznej granicy ciśnienia i zwiększenie szybkostrzelności. Teoretycznie okres czasu pomiędzy odpaleniami rakiet w wyrzutni Sylver to 0,15 sekundy, praktycznie - z zachowaniem pełnego bezpieczeństwa to 0,5 sekundy.

Start rakiety NCM z wyrzutni pionowego startu Sylver na fregacie FREMM. Fot. MBDA

Jak widać tak skonstruowane, kompaktowe i autonomiczne moduły VLS można bardzo łatwo zamontować na okrętach, o ile tylko znajduje się na nich odpowiednia przestrzeń pod pokładem. W przypadku korwety patrolowej „Ślązak” takie miejsce można prawdopodobnie „zorganizować” na dziobie - pomiędzy armatą a ścianą nadbudówki. O ile znajduje się tam odpowiednia przestrzeń pod pokładem to można by w tym miejscu mieścić nawet dwa moduły VLS zapewniając w ten sposób stanowiska startowe dla maksymalnie szesnastu rakiet manewrujących. W przypadku braku przestrzeni pod pokładem, można by ją wygospodarować wynosząc w górę obudowę wyrzutni – tak jak to zrobili Rosjanie na korwetach typu Bujan-M.

Miejsce na pokładzie dziobowym korwety patrolowej „Ślązak” pozwala na zamontowanie nawet dwóch modułów pionowego startu Mk41 lub Sylver. Fot. M.Dura

Marynarka Wojenna podstawą polskiego, rakietowego systemu odstraszania?

Budowa systemu odstraszania jest jednym z najbardziej efektywnych sposobów odpowiadania na coraz bardziej agresywne poczynania Rosji w odniesieniu do sąsiednich krajów. Jest to też działanie, które nie powinno prowokować protestów ze strony władz w Moskwie. Nie chodzi tu bowiem w żadnym przypadku o tworzenie systemu, którym można wygrać wojnę, ale o rozwiązanie, które może konfliktowi zbrojnemu skutecznie zapobiec.

Rosjanie praktycznie już się nie kryją, że zaadoptowali kołowe wyrzutnie rakiet balistycznych krótkiego zasięgu (do 500 km) typu „Iskander-M” do przenoszenia na nich dwóch kontenerów, mieszczących rakiety manewrujące 3M14 okrętowego systemu Kalibr. Oficjalnie jednak traktat INF nadal obowiązuje i dlatego kraje zachodnie, nie chcąc działać tak jak Rosja, muszą się posiłkować innymi rozwiązaniami.

W przypadku Polski będą to prawie na pewno okręty podwodne uzbrojone w rakiety manewrujące, ale mogą to być również okręty nawodne z wyrzutniami pionowego startu. I nie ma tu znaczenia, że na Bałtyku istnieje permanentne zagrożenie atakiem z powietrza. Takie niebezpieczeństwo praktycznie nie dotyczy zanurzonych okrętów podwodnych, ale może być również zmniejszone w odniesieniu do okrętów nadwodnych.

Przy zasięgu rakiet manewrujących ponad 1000 km jednostki takie można bowiem będzie przesunąć na wody zachodniego Bałtyku, chroniąc je tam przed atakiem z powietrza. Będąc w miarę bezpieczne, nawet z takiej odległości miałyby one możliwość dosięgnąć swoimi pociskami wielu ważnych, wyznaczonych celów, stając się tym samym dodatkowym, istotnym elementem polskiego systemu odstraszania.

Za takim rozwiązaniem przemawiają również koszty, jakie trzeba będzie ponieść wprowadzając rakiety manewrujące na okrętach podwodnych pozyskanych w ramach programu Orka. Stworzony wtedy za wielkie pieniądze i z dużym trudem system wsparcia logistycznego i przechowywania pocisków oraz system wskazywania celów i wydawania decyzji o starcie będzie można praktycznie bezkosztowo zaadoptować dla potrzeb jednostek nawodnych.

Może to być jedyny pozytywny efekt, jaki wyniknie z opóźniania przez obecny resort obrony narodowej terminu rozpoczęcia programu Miecznik (okręt obrony wybrzeża) i Czapla (okręt patrolowy z funkcją zwalczania min). W ten sposób zyskano bowiem czas, w którym można odpowiednio uaktualniać ich wymagania taktyczno-techniczne. Natomiast samo rozwiązanie będzie można przetestować na „Ślązaku”, przy okazji tworząc z niego pełnowartościowy okręt, a nie pomnik polskiej niemocy.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama